Strony

czwartek, 2 stycznia 2014

„Miecze i mroczna magia” red. Jonathan Strahan, Lou Anders - recenzja

Tytuł: „Miecze i mroczna magia”
Autor: red. Jonathan Strahan, Lou Anders
Liczba stron: 525
Wydawnictwo: REBIS


Książka ta to zbiór opowiadań autorów fantasy. Nie specjalizuję się w tym gatunku literackim, więc opis z okładki bardzo mi pomógł. Dowiedziałam się, że autorzy ci to mistrzowie w swojej dziedzinie. Do tego jeszcze pięknie wydana książka z zachęcającą okładką, twarda oprawa… tylko brać i czytać. Spodziewałam się niesamowitych historii o rycerzach, krwawych walkach i magii.

Opowiadań jest siedemnaście, więc nie będę opisywała każdego z nich. Najbardziej spodobało mi się opowiadanie o Śpiewającej Włóczni. Jeszcze nie spotkałam się z podobnym pomysłem w żadnej książce – włócznia, która zaczyna grać piękną melodię chwilę przed tym, jak kogoś uśmierci. To trochę… upiorne. Najciekawszą postacią opowiadania jest według mnie główny bohater – Morlock, który stworzył Śpiewającą Włócznię. Jego głównym zajęciem jest wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu w karczmie Strzaskana Pięść, której właścicielem jest Leen. Tymczasem włócznia wędruje po świecie w dłoni swego właściciela Viklorna i sieje spustoszenie wśród ludu… Czy Morlock zmobilizuje się i położy kres temu procederowi? Czy zdecyduje się zniszczyć swoje dzieło? Polecam lekturę opowiadania. 

Drugie opowiadanie, które bardzo mnie wciągnęło, nosi tytuł „Krwawa gra”. Jest to opowieść o świecie, w którym odbywa się Gra. Biorą w niej udział specjalnie przygotowywani do niej ludzie – piony, król, królowa, rycerze... pierwsze skojarzenie – szachy. Gra toczy się, oczywiście, na śmierć i życie… Historia zawiera więcej wątków, pojawia się nawet nieśmiały wątek damsko-męski… Zachęcam do lektury.

To, co mi się nie spodobało, to to, że w treści książki znalazły się również wulgaryzmy, za którymi nie przepadam. Wiem, że autor tworząc postaci drabów czy złodziei musi „obdarować” je również odpowiednim językiem, dlatego jakoś przebrnęłam przez najbardziej wulgarne dialogi... 

Sądzę, że gdybym lepiej znała się na tym gatunku literackim, bardziej doceniłabym czytane historie, wiedząc, jakie sławy je napisały. Mimo tych braków przeczytałam książkę z zainteresowaniem i polecam ją nie tylko znawcom fantasy.