środa, 17 stycznia 2018

"Klucz zagłady" James Rollins - recenzja


Wiedzieliście, że James Rollins jest weterynarzem z polskim pochodzeniem? 

Długo szukałam tej książki, bo uparłam się czytać serię SIGMA w kolejności, ale wreszcie się udało i lekturę mam już za sobą. Rollins, jak zwykle, trzyma w napięciu cały czas, akcja momentami gna jak szalona, aż trudno się oderwać. Kolejne spotkanie z SIGMĄ, grupą uderzeniową DARPA, uważam zatem za niezwykle udane. Dla tych, którzy nie czytali jeszcze żadnego tomu napiszę, że do SIGMY należą byli żołnierze sił specjalnych, którzy po odejściu ze służby ukończyli różne uczelnie, aby móc działać w terenie. Stali się jakby żołnierzami-naukowcami. I każdy tom opowiada właśnie o misjach i wyjazdach w różne miejsca globu, gdzie na bohaterów czeka mnóstwo niebezpieczeństw oraz ukryte gdzieś rozwiązanie zagadki, którego poszukują. 



Tym razem mamy przed sobą trzy morderstwa na trzech kontynentach, które są ze sobą w pewien sposób powiązane. Na Uniwersytecie Princeton ginie pewien profesor genetyki. W Watykanie zostaje zamordowany ojciec Marco Giovanni. W Afryce Zachodniej zostaje zabity syn senatora. Wszystkie ofiary są powiązane pewnym znakiem, krzyżem druidów, który ktoś zostawił na ich ciałach. Co chce przekazać morderca poprzez ten tajemniczy znak? Czym jest Klucz Dnia Sądu Ostatecznego? Komu zależy na odnalezieniu i wykorzystaniu silnie toksycznej substancji przed żołnierzami SIGMY? Znów mnóstwo pytań i wiele wątków, których śledzenie wymaga odrobiny skupienia. Rollins po mistrzowsku potrafi połączyć realistyczne wydarzenia z legendami, a jako podsumowanie, wyjaśnia, co było prawdą, a co fikcją literacką.   
Lubię wprowadzenie w temat, które Rollins serwuje zawsze na początku powieści, a także podsumowanie, w którym pisze, co w tej historii było prawdą, a co fikcją. To dla mnie takie dopełnienie tych wszystkich wątków, które poruszył w danej książce. 

Choć uwielbiam książki Jamesa Rollinsa, muszę przyznać, że wciąż mylą mi się bohaterowie. Właściwie wszyscy mężczyźni są tutaj wysportowani i przystojni, więc trudno sobie ich wyobrażać równocześnie śledząc akcję i działania pozostałych postaci. Niedługo, bo właśnie w tym roku, ma wejść na ekrany film "Map of Bones", ekranizacja drugiego tomu serii. Ciekawa jestem, kiedy dotrze do polskich kin :-)

Najbardziej komiczną postacią według mnie jest Kowalski, jeden z członków SIGMY, ale nie naukowiec, a raczej mięśniak, którego zadaniem jest głównie chronić, wspierać i ratować towarzystwo z opresji. Jego komentarze zawsze mnie bawią.

"- Gdzie jesteśmy? - spytał Grey.
- W starych kanałach - odparła Rachele. (...)
Kowalski westchnął.
- Powinienem był się domyślić... - mruknął. - Wycieczka po Rzymie z Greyem musiała skończyć się w kanalizacji."

"- Poradzisz sobie? - spytał Kowalskiego.
Były marynarz wetknął do ust niedopalone cygaro.
- Nie martw się - odparł. - Zatopiłem tylko jedną jednostkę... nie, dwie..."


Moja ocena:



6 komentarzy:

  1. Nie czytałam żadnej książki Jamesa Rollinsa. Lubię w powieściach zagadki, niebezpieczeństwo i humor. A do tego jeszcze "mnogo" przystojniaków. Nie do końca zrozumiałam, czy trzeba czytać po kolei, tomami? Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To seria w sam raz dla Ciebie :-) Lepiej czytać kolejno, bo oprócz przygodówki jest też warstwa obyczajowa i dobrze znać koleje losów poszczególnych bohaterów :-)

      Usuń
  2. Również pióro tego autora jest mi nieznane :) ale udało Ci się mnie zaintrygować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)