Strony

piątek, 27 grudnia 2013

„Reguła dziewiątek” Terry Goodkind - recenzja

Tytuł: „Reguła dziewiątek”

Autor: Terry Goodkind
Liczba stron: 442
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

„Reguła dziewiątek” to pierwsza książka Terry’egoGoodkinda, którą przeczytałam. Jest to pisarz fantasy, autor m.in. serii fantasy „Miecz prawdy”. Sięgnęłam po tę książkę, choć nie jestem pasjonatką tego gatunku literackiego. Postanowiłam ją przeczytać podczas przerwy świątecznej i, mimo nawału spraw, udało mi się to, gdyż wciągnęła mnie już od pierwszych rozdziałów. 

Głównym bohaterem jest Alexander Rahl, malarz, którego obrazy nie sprzedają się zbyt dobrze, bo maluje pejzaże, uważane obecnie za niemodne. Alex ma dziadka - Bena, którego bardzo kocha, i matkę, od lat przebywającą w szpitalu psychiatrycznym. Już w pierwszym rozdziale pojawia się również kobieta, oczywiście piękna i tajemnicza, którą Alex ratuje przed niechybną śmiercią pod kołami wielkiej ciężarówki. Kobieta fascynuje młodego człowieka. Alex opowiada jej o tym, że jest malarzem i zaprasza do galerii, aby mogła zobaczyć wystawiony tam obraz, którego jest autorem. Nieznajoma jest zachwycona pejzażem, co niezmiernie dziwi malarza. Rzadko zdarza się ktoś, komu tak bardzo podobają się jego dzieła. W rozmowie z kobietą przeszkadza mu niedawno poznana dziewczyna, Bethany, która zupełnie nie ma wyczucia chwili i nie potrafi zrozumieć, że Alex nie jest nią zainteresowany. W wysyłanych ciągle smsach i telefonach jest nachalna i nieustępliwa, czym jeszcze bardziej zraża chłopaka do siebie. Tymczasem tajemnicza nieznajoma znika tak szybko, jak się pojawiła. W życiu Alexa zaś zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wszystkie wydarzenia, w jakie malarz zostaje wplątany, mają związek z jego urodzinami. Kończy bowiem 27 lat i nagle okazuje się, że może stać się właścicielem pewnego terenu, o którym nie ma pojęcia. Wszystko to trochę go przytłacza. Nawet ukochany dziadek niewiele może mu powiedzieć o dziedzictwie, które na niego czeka od wielu lat. W rodzinie Rahlów bowiem ziemia ta przechodzi na kolejnych członków w ich dwudzieste siódme urodziny. Tym razem jednak teren musiał bardzo długo czekać, ponieważ ojciec Alexa zginął w wypadku tuż przed swoimi dwudziestymi siódmymi urodzinami, a jego matka oszalała, co stało się przeszkodą w przekazaniu jej spadku. Ziemia czekała więc na Alexa, aż wreszcie nadszedł ten dzień… Z każdą chwilą mężczyzna odkrywa kolejne elementy tajemnicy. Niezwykła kobieta – Jax - powraca, aby uratować mu życie. Okazuje się, że czeka go wypełnienie proroctwa i ocalenie nieznanego mu świata… nie z tego świata…, gdzie zamiast współczesnej techniki króluje magia.
Akcja nie pozwala się nudzić. Czytelnik wciąż jest zaskakiwany kolejnym pościgiem, pojawiającymi się znienacka niebezpiecznymi przybyszami ze świata magii, którzy za wszelką cenę próbują schwytać Alexa i Jax. Nie brakuje również historii miłosnej, ale temat nie jest dominujący. Autor świetnie wyważył proporcje poszczególnych wątków. Alex i Jax zbliżają się do siebie bardzo ostrożnie i poznają się powoli, za to walczą ramię w ramię z wszystkimi niebezpieczeństwami. Czym jest odziedziczona przez Alexa ziemia? Czy Bethany to tylko nachalna pannica żądna przygód sypialnianych? Kim właściwie jest Jax? Ile strat czeka Alexa, zanim dowie się, o co w tym wszystkim chodzi? Czy uda mu się wypełnić proroctwo? Pytania można mnożyć, ale najlepiej sięgnąć od razu po książkę i poznać wszystkie odpowiedzi podczas lektury. Polecam każdemu, kto nie lubi się nudzić podczas czytania!