Strony

sobota, 29 sierpnia 2020

"Blizny" Marek Stelar - recenzja


Zapytajcie mnie o architekta, który pisze świetne książki, a powiem Wam: Marek Stelar, a właściwie Maciej Biernawski. Jaka to była dobra książka! Okładka przyciąga wzrok, ale to, co znajdziecie pod nią, zdecydowanie bije ją na głowę. Mam nadzieję, że „Blizny” nie pozostaną samotnym, białym żaglem pośród trylogii stworzonych przez autora. Nadkomisarz Rędzia zasługuje na kolejną sprawę!

Na placu budowy węzła Łękno w Szczecinie znaleziono zwłoki. Z pewnością nie jest to świeża sprawa, na co wskazuje ich stan. Na miejsce zdarzenia zostaje wezwany nadkomisarz Tomasz Rędzia.

Autor prowadzi nas dwoma torami czasowymi. Obserwujemy toczące się współcześnie śledztwo, które prowadzi w przeszłość, co ciekawe, samego Rędzi. Okazuje się bowiem, że znaleziony na budowie mężczyzna to jego kolega z klasy licealnej, Adolf. Wszyscy zapamiętali chłopaka z brawurowej akcji uratowania kolegów przed śmiercią. Okrzyknięto go bohaterem, chociaż nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Dlaczego więc Adolf zginął? I kiedy? Tomasz Rędzia, choć nie uczestniczył bezpośrednio w tamtych tragicznych wydarzeniach, nie ma łatwego zadania. Podczas przesłuchań wychodzą na jaw kolejne nieścisłości, jego dawni koledzy wyraźnie ukrywają coś przed policją, więc i obraz strzelaniny sprzed lat ciągle nie chce ułożyć się w spójną całość. Do tego jeszcze pani prokurator, a prywatnie uczennica tej samej klasy, uważa, że Rędzia przesadza i te dwie sprawy kompletnie się ze sobą nie łączą. Kto ma rację? Jak potoczą się sprawy? Kto oszukuje, a kto mówi prawdę? Nadkomisarz musi się nieźle napocić, aby odtworzyć losy Adolfa, a także zrekonstruować wydarzenia tamtej nocy sprzed ponad dwudziestu pięciu lat.

Nie jest to krwisty kryminał pełen dosadnych opisów zbrodni ani powieść grozy. Akcja również nie leci na łeb, na szyję. I chociaż wiecie, że lubię, kiedy w powieści dzieje się dużo i szybko, to tutaj czuję się całkowicie usatysfakcjonowana poziomem pogmatwania wątków. Bardzo lubię, kiedy podczas lektury pojawiają się mylące tropy, zmuszające do kombinowania i tutaj to właśnie dostałam. Poza tym właściwie do ostatnich stron towarzyszy nam niepewność finału. W jakimś tam stopniu fabuła jest przewidywalna, jednak nie ma to szczególnego znaczenia w obliczu rewelacyjnej całości. Nie przypadł mi do gustu tylko jeden wątek, ale to już kwestia mojego postrzegania rzeczywistości i relacji międzyludzkich ;)

Polecam gorąco i czekam z niecierpliwością na kolejną sprawę nadkomisarza Tomasza Rędzi.    

Tytuł: „Blizny”
Autor: Marek Stelar
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Filia

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

środa, 26 sierpnia 2020

"Po nowe życie" Weronika Wierzchowska - recenzja

Często widzę komentarze i posty osób, które czytają wiele powieści opisujących życie ludzi podczas II wojny światowej, a czy sięgacie po książki, w których można poznać życie ocalałych po wojnie? Takich historii chyba jest na rynku wydawniczym mniej. Tym bardziej warto sięgnąć po powieść Weroniki Wierzchowskiej „Po nowe życie”.

Głównymi bohaterkami są trzy platerówki, czyli żołnierki z 1. Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater: podporucznik Anna Hartman, kapral Janka Barska i szeregowa Stasia Wróbel. Dziewczyny wędrują do Zalipia Dolnego, w którym mają zamieszkać. Ponieważ trwa akcja przesiedleńcza, żołnierki po drodze zatrzymują się między innymi w Bolesławcu. Pomagają przesiedleńcom z Kresów odnaleźć się w nowej sytuacji, bronią ich przed bandytami, którzy wykorzystują okazję i grabią, co się da, a nawet próbują pomóc przybyłym Polakom i pozostałym na tych terenach Niemcom zaprzyjaźnić się, skoro mają zostać sąsiadami. Łatwo nie jest, ale dziewczyny się nie poddają. W końcu rzeczywistość powojenna jest całkowicie różna od tej, która znano do tej pory, wiec trzeba sobie jakoś radzić. Dziewczęta mają ręce pełne roboty, ale że niczego się nie boją, radzą sobie świetnie.  

Powieść Weroniki Wiechowskiej to mieszanka przygody i obyczaju. Wraz z bohaterami wędrujemy powojennymi drogami i osiedlamy się na Ziemiach Odzyskanych, w opuszczonych przez Niemców gospodarstwach. Pomimo pojawiających się problemów, ataków szabrowników i nieprzychylności Niemców, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że to już nie jest niemiecka ziemia, starają się żyć normalnie. Czy im się to udaje? Czy pomoc dziewcząt pomoże im zadomowić się w nowym miejscu? Czy same platerówki dotrą na miejsce przeznaczenia?

Jeśli lubicie obyczajowe historie, opisujące zwykłych ludzi i ich codzienność, ta historia Wam się spodoba. To w dużej mierze walka bohaterów o nowe życie.

Tytuł: „Po nowe życie”
Autor: Weronika Wierzchowska
Gatunek: powieść przygodowo-obyczajowa
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Szara Godzina 

Moja ocena: 5/6

 

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina




środa, 19 sierpnia 2020

"Cytrusowy gaj" Katarzyna Kielecka - recenzja

W wielowymiarowej powieści obyczajowej najbardziej lubię to, że nie wszystko jest od razu podane na tacy i nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Tak jak w życiu, nie ma prostych dróg, a najczęściej zawsze się coś sknoci i trzeba ratować sytuację. Poza tym nigdy nie ma tak, żeby człowiek musiał ogarnąć tylko jedną rzecz. Zazwyczaj jest to cała sieć spraw, nad którą trzeba zapanować. Takie są właśnie książki Katarzyny Kieleckiej. Pełne prawdziwego życia, z bohaterami, którzy przeżywają realne problemy i mierzą się z wieloma trudnymi sytuacjami, które niejednokrotnie spotykają również i nas. 

Ada pracuje jako nauczycielka w szkole przyszpitalnej. Jej uczniowie to dzieci z chorobami onkologicznymi, więc nie jest to praca łatwa, jednak kobieta oddaje jej całe serce. Chociaż patrzenie na cierpienie maluchów dostarcza jej wiele trudnych emocji i często wyciska z oczu łzy, nie zamieniłaby tej pracy na żadną inną. Najwięcej serca oddała Maćkowi, nastolatkowi z domu dziecka, który po raz kolejny wraca na oddział z nawrotem choroby.

Ada ma również kochającego narzeczonego, Jacka. Znają się od zawsze, nawet urodzili się tego samego dnia w tym samym szpitalu. Zupełnie naturalnie więc, kiedy tylko dorośli, zostali parą. Mężczyzna przeżył w dzieciństwie traumę, ale i Ada nie ma wesołych wspomnień z tamtych lat. Wydarzenia te położyły się cieniem na życiu ich obojga, jednak wciąż byli razem, planując wspólną przyszłość. 

Kiedy Majka, nauczycielka wspierająca Adę w pracy z dziećmi i jej przyjaciółka, odchodzi na urlop macierzyński, jej miejsce zajmuje wolontariusz Bartek. Początki jego znajomości z Adą raczej nie zaliczają się do udanych. Mężczyzna irytuje ją swoim zachowaniem, przez co zdarzają im się częste spięcia, również podczas lekcji. Wydaje się, że wyjątkowo niedobrany z nich tandem pedagogiczny. Jednak jakoś sobie muszą radzić, skoro zostali na siebie skazani aż do powrotu Majki, który nie nastąpi zbyt szybko. Czy Ada przyzwyczai się do tego, że Bartek lubi przejmować inicjatywę w nauczaniu? Jak Jacek zareaguje na mężczyznę w bliskim otoczeniu jego narzeczonej? Czy ukochany zrozumie, jak ważne jest dla Ady poświęcenie czasu samotnemu chłopcu? Jak Ada zareaguje na splot wydarzeń, który zaskoczy ją i postawi w naprawdę trudnej i niebezpiecznej sytuacji?

Kiedy powieść wciąga od pierwszych stron, wiadomo, że będzie się działo. Nie inaczej jest w przypadku "Cytrusowego gaju". Poznajemy kolejnych bohaterów i ich życie, przysłuchujemy się prowadzonym rozmowom, obserwujemy proces podejmowania decyzji i zastanawiamy się, jak my zachowalibyśmy się w tej czy innej sytuacji. Ewentualnie jak ONI powinni się zachować! 

Nie polubiłam Jacka. Od początku mi się nie spodobał i zostało tak aż do ostatniej strony. Każdy musi ocenić sam, czy jego zachowanie zasługuje na obronę. Mnie nie przypadł do gustu i z ciekawością czekałam na rozwój wypadków i decyzje Ady w tej czy innej sprawie. To było zupełnie jak ten moment, kiedy oglądacie film, w którym bohaterka zamierza wejść do pokoju, w którym czai się morderca, a Wy w emocjach wołacie: "Ej, nie wchodź tam!", a ona czasem to robi, a czasami się wycofuje. Ciśnienie idzie w górę, cokolwiek postanowi. I tak wygląda lektura tej książki. Kiedy jedna sprawa się wyjaśnia, pojawia się następna zagwozdka, nad którą trzeba się zastanowić. 

Świetnie skonstruowane, wielowymiarowe postacie. Fabuła składająca się z kilku wątków, które w pewien sposób się ze sobą łączą. Tajemnica sprzed lat, która ciąży głównym bohaterom i kładzie się cieniem na ich przyszłości. Poruszone w powieści problemy nie są błahe i wydumane, tylko prawdziwe i do bólu realne. 

"Cytrusowy gaj" to powieść o ludzkich sprawach ubrana w cały wachlarz emocji. Jest tu miłość i przyjaźń, jest chorobliwa zazdrość i przemoc, a także nadzieja na lepsze jutro i motywacja do spełniania marzeń i życia chwilą, bo lepszej okazji może już nie być. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się kontynuacja tej historii. Bardzo chętnie ją przeczytam :-)

Tytuł: "Cytrusowy gaj"
Autor: Katarzyna Kielecka
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Szara Godzina

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina 


wtorek, 18 sierpnia 2020

"Opowiadania z Niewyspania" Małgorzata Micuła - recenzja


Niedawno w moje ręce trafiła niepozorna książeczka w zielonej, kojącej oczy okładce. Otrzymałam ją dzięki uprzejmości samej autorki, Pani Małgorzaty Micuły. Byłam ciekawa, co kryje ten tajemniczy, trochę poetycki tytuł. 


Okazało się, że to zbiór ośmiu opowiadań o różnej tematyce. Dwa pierwsze opowiadania to wspomnienia. Najpierw czytelnik ma okazję poznać pewien ważny dla Autorki dom na krakowskim Stradomiu. Na co dzień zupełnie nie myślimy o takich rzeczach, jak historia jakiegoś miejsca. Przyznajcie, czy kiedy mijacie jakiś budynek, zastanawiacie się, co widział i słyszał przez lata swojego istnienia? Kto w nim mieszkał? Jak zmieniał się przez ten czas? Najczęściej przechodzimy obok bez refleksji i gnamy dalej. Tymczasem bohaterem pierwszego opowiadania jest właśnie mieszkanie i jego otoczenie. Czytając, dziwiłam się, jak wiele pozornie nieistotnych szczegółów można pamiętać i wspominać po latach. I jaką daje to radość. Lubię czytać wspomnienia, bo zawsze nachodzi mnie refleksja o tym, że chociaż przemijamy, to zawsze coś po nas zostaje. Drugie opowiadanie to wspomnienie Taty Autorki, nauczyciela matematyki. Wyłania się z niego obraz człowieka obowiązkowego, prawego i żyjącego w zgodzie z własnym sumieniem.  


Kolejne teksty to refleksyjne opowieści o życiu, codzienności, ludziach i otaczającym ich świecie. Poznacie w nich Adę, Joachima, Grażynę i Piotra. Chyba najbardziej przypadła mi do gustu opowieść o pudełku Joachima. Dlaczego? Bo opowiada o czymś osobistym i nieuchwytnym, co przechowywał Joachim, a co docenili Grażyna i Piotr. Gdyby na świecie byli tacy ludzie, jak ta para, więcej osób miałoby szansę poczuć się docenionym i wartościowym. Poza tą historią na czytelnika czeka jeszcze pewna "lustrzana" podróż (byłam zaskoczona tą perspektywą! Nigdy nie przyszło mi do głowy coś takiego), a także kojące oddziaływanie pewnego parku. 


Opowieści spisane przez Autorkę to teksty pełne refleksji i spokoju. Warto po nie sięgnąć, by odpocząć od zgiełku codzienności. 


Jeśli zainteresowała Was ta książka, możecie napisać bezpośrednio do Autorki na adres: mmicula@o2.pl.


Tytuł: "Opowiadania z Niewyspania"
Autor: Małgorzata Micuła
Gatunek: opowiadania
Liczba stron: 109
Wydawnictwo: Księgarnia Wydawnictwo Skrzat Stanisław Porębski

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki i piękną w niej dedykację dziękuję Autorce


poniedziałek, 17 sierpnia 2020

"Małe Licho i lato z diabłem" Marta Kisiel - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]


Trzeci tom przygód Bożka i jego małego anioła stróża to kolejna rewelacyjna porcja pięknego języka polskiego (wraz z przesłodką czarcią wadą wymowy) i serii zdarzeń, które gładko poprowadzą czytelnika nie tylko przez świat realny, ale także przez ten magiczny, tajemniczy i momentami groźny. 

Bożek właśnie skończył trzecią klasę i rozpoczął wyczekiwane wakacje. Zanim jednak zdążyli wraz z Lichem i resztą ferajny uskutecznić prawdziwy odpoczynek, okazało się, że w domu wujka Konrada rozpoczyna się właśnie Wielki Remont. W związku z tym dorośli podjęli decyzję, że Bożek na ten czas wyjedzie do cioci Ody. Chłopiec nie byłby sobą, gdyby nie poprosił o wysłanie z nim również Licha, które przecież nigdy jeszcze nie miało okazji, by przeżyć prawdziwą Przygodę. Radość małych wczasowiczów jest nieopisana, kiedy docierają na miejsce i wreszcie mogą rozpocząć prawdziwe wakacje. Atmosfera błogiego lenistwa odrobinę się elektryzuje, kiedy Bożek spotyka nielubianego szkolnego kolegę. Zapowiada się natomiast na burzę z piorunami, kiedy okazuje się, że chłopcy będą musieli spędzić trochę czasu RAZEM. To już nie jest ciekawa perspektywa, bo wspomniany kolega jest złośliwy, niemiły i nazywa Bożka dziwakiem, a do tego wszystko wie najlepiej i bez przerwy się wymądrza. I jak tu się bawić z kimś, kto nie wierzy w magię i niebezpieczeństwa czyhające w lesie? No jak to jak? Z atrakcjami! Kolejna nadprzyrodzona przygoda pojawiła się na horyzoncie bardzo szybko…

Styl Marty Kisiel jest nie do podrobienia. Stworzone postaci również jedyne w swoim rodzaju. Jest to zatem naturalne, że każdy kolejny tom przygód ludzko-magicznej ferajny musi znaleźć się w moich rękach. Nie dość, że będzie to uczta dla mojego puryzmu językowego, to jeszcze nacieszę się wadą wymowy Bazyla i alergią na pierze Licha. Najpiękniejsze jest jednak to, że pod płaszczykiem pozornie prostej historii Ałtorka przemyca uniwersalne prawdy i wskazuje, co jest w życiu naprawdę ważne, czy jest się w mniejszym lub większym stopniu człowiekiem, małym czortem, aniołem w bamboszkach, czy potworem z najgłębszych głębin. Nie da się po prostu przejść obok tej serii obojętnie!

Swoją drogą bardzo jestem ciekawa czy Ałtorka pozwoli Bożkowi dorosnąć w kolejnych tomach. Chyba trudno jest znaleźć tę granicę, za którą nie należy przechodzić, by bohater pozostał w wyobraźni czytelników postacią najlepszą z najlepszych. Ale wyczuwam wewnętrzny konflikt, no bo z jednej strony żal byłoby rozstać się z Bożkiem i jego przyjaciółmi, ale z drugiej może okazać się, że starszy Bożek to już nie to samo… Trudny orzech do zgryzienia, więc na razie zamierzam po prostu nacieszać się obecnymi przygodami Licha, Bazyla i spółki.

Tytuł: „Małe Licho i lato z diabłem”
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: literatura dla dzieci
Liczba stron: 254
Wydawnictwo: Wilga
Cykl: Małe Licho, tom 3 

Moja ocena: 6/6

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Wilga

sobota, 8 sierpnia 2020

”Rok na placu budowy” Artur Nowicki - recenzja

 

Niedawno dotarła do mnie kolejna książeczka z serii „Rok w…” Tym razem w bardzo interesujący sposób przedstawiona została praca maszyn, które możemy spotkać na budowie.

W miasteczku rusza budowa garażu, w którym znajdzie się również myjnia i stacja obsługi pojazdów. Nad wszystkimi pracami czuwa Jeep Budowniczy ze swoją ekipą, do której należy całe mnóstwo specjalistycznych maszyn. Wszyscy wiedzą, co mają robić, więc praca wre. Otwarcie przewidziane jest na okres świąteczny. Czy maszyny zdążą na czas?

Książka składa się z dwunastu plansz, na których mały czytelnik może obserwować kolejne etapy pracy maszyn na placu budowy. Każda plansza to kolejny miesiąc roku. Ilustracje zawierają mnóstwo drobnych elementów, szczegółów i szczególików, które można wypatrzeć i porównać, jak wyglądają w poszczególnych miesiącach. Ciekawie obserwuje się zachodzące na budowie zmiany. Już samo to może być źródłem wielu zajmujących rozmów.   

Oprócz dwunastu miesięcy książka zawiera planszę z prezentacją bohaterów oraz jeszcze jedną z grą interaktywną. Maszyn występujących w książce jest naprawdę sporo, więc można spędzić przy ich poznawaniu naprawdę wiele czasu. Każda maszyna krótko wyjaśnia jak się nazywa i czym zajmuje się na budowie. Te informacje można dziecku rozszerzyć, jeśli będzie zainteresowane. Jeśli nie, to, co maszyna mówi o sobie, w zupełności wystarcza do zgłębiania kolejnych kart książki.

Poświęcenie czasu na zgłębienie wszystkich aspektów poruszonych w książeczce o budowie wymagać będzie od dziecka sporej koncentracji i skupienia, a także spostrzegawczości, ale kolejne ilustracje są tak dopracowane i bajecznie kolorowe, że nie będzie to problemem. Twarde kartki sprawią, że książka będzie bezpieczna nawet w rączkach naprawdę małego czytelnika. I z pewnością wytrzyma w całości bardzo długo.   

Polecam gorąco całą serię książeczek!

 Tytuł: ”Rok na placu budowy”
Autor: Artur Nowicki
Gatunek: literatura dla dzieci
Liczba stron: 24
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Rok w…

Moja ocena: 6/6




Dodaj podpis