Początkowo, sugerując się opisem z okładki książki, spodziewałam się wartkiej akcji pełnej policjantów, walki o życie porwanej Anne, rozmów i pertraktacji mediatora z porywaczami, tymczasem okazało się, że powieść ta większy nacisk kładzie na osobę samego Franka Caldera, tytułowego mediatora. Frank ma za sobą wiele doświadczeń. Był żołnierzem, policjantem, a teraz negocjuje z ludźmi. Zostaje wynajęty przez rodzinę Carsonów, aby przekazał porywaczom pieniądze, których zażądali za życie piętnastoletniej Anne Carson. Jednak Calder nie poprzestaje na wypełnianiu telefonicznie podawanych instrukcji. Zaczyna prowadzić swoje prywatne śledztwo w tej sprawie, choć doskonale wie, że powinien zadzwonić na policję i poinformować o popełnieniu przestępstwa. Rodzina milionerów nie zgadza się na to nauczona doświadczeniem sprzed lat, kiedy porwana została inna dziewczynka - Alice - z ich rodziny. Tamtej udało się uciec, chociaż jej życie wisiało na włosku, ponieważ rodzina powiadomiła policję nie zważając na groźbę porywaczy, że zabiją Alice, jeśli w sprawę zostanie wmieszana policja.
Czy Frank pożałuje swojej decyzji prowadzenia własnego dochodzenia? Czy uda mu się na czas odnaleźć Anne? I czy porywaczy dosięgnie kara?
Wszystkiego dowiecie się, czytając tę książkę. Nie jest gruba, więc polecam przeczytanie jej "za jednym zamachem", ponieważ odrywanie się nie służy ciągłości akcji (rada ta podyktowana jest własnym doświadczeniem).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)