Autor: Robin Cook
Gatunek: thriller medyczny
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Rebis
Skojarzynki:
szpital * choroba * objawy * znikanie pacjentek
Pierwsza strona, na której czytamy o rozterkach dwudziestojednoletniej Katherine Collins wstępującej właśnie w podwoje Polikliniki Akademii Medycznej im. Hobsona, jest genialna. Jako żywo stanęła mi przed oczami nasza kochana służba zdrowia... Ale wróćmy do recenzji.
Katherine przyszła do polikliniki, by odebrać swoją kartę. Niby nic takiego, przecież każdy czasem potrzebuje przenieść się do innego lekarza. Tymczasem dziewczyna napotkała na niezrozumiały mur niechęci, a kiedy wychodziła trzymając z takim trudem zdobytą kserokopię swojej karty, źle się poczuła, zasłabła. Dwóch lekarzy rzuciło się na pomoc, wyprowadziło ją z poczekalni i jeden z nich podał jej jakiś lek na uspokojenie. O co chodziło? Przecież mówiła, że już czuje się lepiej...
Lisa, Kristin i Lynn Anne również zgłosiły się do lekarza z nietypowymi objawami. Kiedy czytasz jakiś tekst, rozumiesz słowa, na które patrzysz, prawda? Tymczasem Lynn Anne widziała słowo, ale nie potrafiła podać jego definicji. Do tego dodać trzeba nagłą słabość, bóle głowy i odczuwanie nieprzyjemnego zapachu, które poprzedzały ataki. Lekarze nie przejęli się zbytnio kobietami. Były młode, ich wyniki były w normie, więc to pewnie histeryczki lub hipochondryczki...
Martin Philips, neuroradiolog, otrzymał od swojego współpracownika w badaniach, Williama Michaelsa, aparat potrafiący odczytywać i opisywać zdjęcia rentgenowskie. Przyszedł czas na przetestowanie napisanego przez Michaelsa programu. Ponieważ maszyna zaopatrzona była w obwody sztucznej inteligencji, potrafiła się uczyć i bardzo dobrze radziła sobie z wykrywaniem najdrobniejszych nawet zmian w mózgu. Philips wrzucił do aparatu kliszę ze zdjęciem Lisy Marino, którą akurat miał pod ręką, i zaintrygował go wydrukowany przez drukarkę opis. Program znalazł niepokojącą zmianę. Lekarz postanowił pogłębić diagnostykę pacjentki, jednak okazało się to niemożliwe. Sprawy skomplikowały się, kiedy okazało się, że pacjentka, której zdjęcie opisał komputer, właśnie zmarła na stole operacyjnym. Do tego jeszcze nie zlecono autopsji, co jest standardem w takich sytuacjach, a czaszkę Lisy pozbawiono mózgu...
Philips rozpoczyna prywatne śledztwo, które początkowo ma
na celu znalezienie podobnych przypadków w celu przeprowadzenia dokładniejszych badań nad wczesnym rozpoznawaniem stwardnienia rozsianego. Jakież jednak było jego zdziwienie, kiedy okazało się, iż pacjentki, u których rozpoznano te objawy, zniknęły lub zmarły... Co się dzieje? Dlaczego właśnie te kobiety spotkał taki los? Im bardziej Philips zagłębia się w temat, tym więcej trudności napotyka na swojej drodze. Kto nie chce, by poznał prawdę? I gdzie znikają wspomniane pacjentki?
Terminologia medyczna nie przeszkadzała mi w lekturze. Lubię oglądać seriale medyczne i czytać powieści z taką fabułą, więc trochę już przywykłam do tych wszystkich skomplikowanych nazw. Poza tym Cook pisze w taki sposób, że nawet osoba nie znająca się kompletnie na medycynie zrozumiałaby wszystko bez problemu. Ewentualne definicje są krótkie i zrozumiałe. Polecam tę powieść, bo trudno się od niej oderwać. Na mojej półce już czekają kolejne medyczne emocje.
Lisa, Kristin i Lynn Anne również zgłosiły się do lekarza z nietypowymi objawami. Kiedy czytasz jakiś tekst, rozumiesz słowa, na które patrzysz, prawda? Tymczasem Lynn Anne widziała słowo, ale nie potrafiła podać jego definicji. Do tego dodać trzeba nagłą słabość, bóle głowy i odczuwanie nieprzyjemnego zapachu, które poprzedzały ataki. Lekarze nie przejęli się zbytnio kobietami. Były młode, ich wyniki były w normie, więc to pewnie histeryczki lub hipochondryczki...
Martin Philips, neuroradiolog, otrzymał od swojego współpracownika w badaniach, Williama Michaelsa, aparat potrafiący odczytywać i opisywać zdjęcia rentgenowskie. Przyszedł czas na przetestowanie napisanego przez Michaelsa programu. Ponieważ maszyna zaopatrzona była w obwody sztucznej inteligencji, potrafiła się uczyć i bardzo dobrze radziła sobie z wykrywaniem najdrobniejszych nawet zmian w mózgu. Philips wrzucił do aparatu kliszę ze zdjęciem Lisy Marino, którą akurat miał pod ręką, i zaintrygował go wydrukowany przez drukarkę opis. Program znalazł niepokojącą zmianę. Lekarz postanowił pogłębić diagnostykę pacjentki, jednak okazało się to niemożliwe. Sprawy skomplikowały się, kiedy okazało się, że pacjentka, której zdjęcie opisał komputer, właśnie zmarła na stole operacyjnym. Do tego jeszcze nie zlecono autopsji, co jest standardem w takich sytuacjach, a czaszkę Lisy pozbawiono mózgu...
Philips rozpoczyna prywatne śledztwo, które początkowo ma
na celu znalezienie podobnych przypadków w celu przeprowadzenia dokładniejszych badań nad wczesnym rozpoznawaniem stwardnienia rozsianego. Jakież jednak było jego zdziwienie, kiedy okazało się, iż pacjentki, u których rozpoznano te objawy, zniknęły lub zmarły... Co się dzieje? Dlaczego właśnie te kobiety spotkał taki los? Im bardziej Philips zagłębia się w temat, tym więcej trudności napotyka na swojej drodze. Kto nie chce, by poznał prawdę? I gdzie znikają wspomniane pacjentki?
Terminologia medyczna nie przeszkadzała mi w lekturze. Lubię oglądać seriale medyczne i czytać powieści z taką fabułą, więc trochę już przywykłam do tych wszystkich skomplikowanych nazw. Poza tym Cook pisze w taki sposób, że nawet osoba nie znająca się kompletnie na medycynie zrozumiałaby wszystko bez problemu. Ewentualne definicje są krótkie i zrozumiałe. Polecam tę powieść, bo trudno się od niej oderwać. Na mojej półce już czekają kolejne medyczne emocje.
Super recenzja :D Aż chce się sięgnąć po tą książkę od razu ;) Niestety stosik jest ogromny i muszę w pierwszej kolejności przeczytać to co naznosiłam do domu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Super recenzja :D Aż chce się sięgnąć po tą książkę od razu ;) Niestety stosik jest ogromny i muszę w pierwszej kolejności przeczytać to co naznosiłam do domu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki, mój stosik też znacząco na mnie zerka... :D
UsuńNo nieżlę :) Miłe zakoczenia :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńSuper, znaczy się, że napisałam co trzeba ;-)
Usuń