Strony

piątek, 12 stycznia 2018

"Szeptucha" Iwona Menzel - recenzja




Sięgnęłam po tę książkę głównie ze względu na tytuł, z ciekawości, czy będzie w podobnym stylu do książki K.B.Miszczuk pod tym samym tytułem. Od razu mówię, że jest zupełnie inna, przede wszystkim realistyczna, bez elementów fantastycznych, ale równie ciekawa. 

Miejscem akcji jest polska wieś na Podlasiu, Waniuszki. To taka wieś z prawdziwego zdarzenia, gdzie ludzie żyją wśród nadbiebrzańskich pól i łąk spokojnie i tradycyjnie. W wiosce mieszka poważana przez wszystkich stara Oleszczukowa, miejscowa szeptucha, która dzięki ogromnej wiedzy leczy ludzi ziołami i modlitwą. Kiedy kobieta umiera, mieszkańcy wsi na jej miejscu widzą wnuczkę kobiety, Olesię. Dziewczyna odkłada na bok swoje plany studiowania medycyny i zostaje w Waniuszkach, gdzie przejmuje obowiązki babki. Mijają dni, a wielki świat kręci się jak szalony gdzieś obok Waniuszek. Tutaj króluje cisza, spokój, tradycja i Słowo Boże. Ludzie żyją nadal według zasad sprzed lat, a we wsi panuje wciąż ten sam ład. 

Autorka stworzyła cały wachlarz postaci, pełnych emocji, rozterek, radości i smutków, krzątających się wokół codziennych spraw, tak dla nich ważnych. Każdy z nich odmalowany jest inaczej, ma swój charakter i spojrzenie na świat wokół. Jedni są wścibscy, inny pomocni i pracowici, tu ktoś choruje, tam szuka swojego miejsca... Jak w życiu.  



Bardzo podobały mi się wypowiedzi mieszkańców wsi, ponieważ autorka włożyła w ich usta gwarę podlaską. Nie znam się na tyle, by wiedzieć, czy tak to faktycznie brzmiało, ale uważam, że klimat został zachowany. Świetnie skrojone dialogi, mieszające gwarę ze współczesnym językiem polskim, bardzo przypadły mi do gustu.  

Pewnego dnia do Waniuszek przyjeżdża "radaktór", filmowiec Alek Litwin. Intryguje go tajemnicza sprawa pewnego pustelnika, który rozwieszał na drzewach lalki. Ta makabryczna dekoracja w jego pustelni na moczarach została, lecz człowiek zniknął. Różne historie ludzie opowiadali, a Alek postanowił stworzyć z nich film. Z czasem okazało się, że nie tylko...

Polecam tę książkę, choć nie znajdziecie w niej zbyt wielu szeptuchowych tajemnic. To historia o ludziach i ich życiu. Ciekawa i wciągająca. Może i jakiś trup w szafie się znajdzie, ale tego nie gwarantuję.




Moja ocena:


10 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, więc możliwe, że się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Szeptucha" Miszczuk jakoś mnie nie zachęciła do siebie ale ta jak najbardziej, wydaje mi się że w ogóle oglądałam jakiś dokument o Szeptuchach daaawno temu, zanim obie te książki zostały wydane i nie spodziewałabym się, że temat zostanie tak dobrze podłapany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nastała moda na ludowiznę tego typu, więc korzystają :)

      Usuń
  3. Raczej nie mój klimat. Już wolałabym raczej "Szeptuchę" Miszczuk, bo lubię fantastyczne elementu. Okładka też mnie jakoś nie zachęca. Także raczej się nie skuszę.

    Pozdrawiam i zapraszam do sb:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdego zainteresuje typowo realistyczna historia, ja też nie spodziewałam się, że mi się spodoba :)

      Usuń
  4. Podlasie to w ogóle ciekawy rejon w Polsce. Mamy nawet coś takiego, jak białostocką szkołę reportażu radiowego, właśnie przez tę bardzo specyficzną mowę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)