Zacznę od tego, że wyczekałam się na tę książkę, bo od momentu, kiedy przeczytałam cykl Szkoła latania autorki wiedziałam, że chcę poznać jej kolejne powieści. Wspomnę, że pisze się kolejna, na którą niecierpliwie czekam.
Sylwia Trojanowska jest bardzo ciepłą i pozytywnie nastawioną do życia osobą. Te cechy pozwalają jej tworzyć pełne emocji i dobrej energii powieści. Tak odebrałam cykl Szkoła latania i nie inaczej było z "A gdyby tak...".
Zuzanna Zaorska i Aleksander Baczyński poznali się na studiach, ale mimo magnetyzmu, który ich do siebie przyciągał, nie zostali parą. Głównie dlatego, że Alek był już wtedy zaręczony, a Zuza nie zdecydowała się na to, by o niego zawalczyć. Ich drogi rozeszły się na wiele lat, w trakcie których czterdziestodwuletnia dziś kobieta przeżyła wiele, w tym rozwód rodziców i tragiczną śmierć matki. Była wręcz zszokowana, kiedy okazało się, że zamiast właściwego wykładowcy podczas konferencji szkoleniowej, w której uczestniczyła, do sali wszedł... Aleksander. Od tej chwili wydarzenia potoczyły się szybko i nie zawsze tak, jak by sobie to bohaterowie wymarzyli. Jakie rozterki czekają na Zuzę i Alka? Czy zyskają szansę na wspólne życie? Jak poradzą sobie ze ścigającymi ich demonami przeszłości?
Poza wątkiem Zuzy i Alka autorka poruszyła również bardzo trudne tematy dotyczące przemocy, zdrady, rozwodów, ale także ogromnej, bezwarunkowej przyjaźni trzech kobiet. Każdy chyba chciałby mieć w swoim otoczeniu choć jedną osobę, o której mógłby powiedzieć, że jeśli zadzwoni w środku nocy z prośbą o pomoc, ta osoba zapyta tylko, gdzie ma przyjechać. Zuza ma aż dwie takie przyjaciółki i wszystkie trzy są gotowe pomóc, kiedy którejś z nich dzieje się krzywda. Nie zabrakło również pięknie przedstawionych relacji rodzinnych i tajemnicy z przeszłości.
Stworzone przez Autorkę postacie są prawdziwe, trójwymiarowe. To mogliby być sąsiedzi każdego z nas. Dlatego może tak łatwo można się wciągnąć w ich życie i poczuć targające nimi uczucia. Z każdym kolejnym rozdziałem stają nam się bardziej bliscy, a ich rozterki odczuwamy jak własne problemy. Część rozdziałów przenosi nas w przeszłość bohaterów, dzięki czemu możemy lepiej ich zrozumieć.
Były momenty do śmiechu, były i do wzruszenia. Akcja w powieści płynie wartko, co zdecydowanie utrudnia odłożenie książki "na później". Plusem jest to, że w krótkim czasie poznajemy fabułę, a minusem, że za szybko się kończy ;-) Ale coś za coś. W każdym razie nie sięgajcie po nią, zanim nie ugotujecie obiadu, bo grozi to spaleniem i złością głodnej rodziny... ;-)
Ze spraw technicznych muszę napisać, że w środku znajdziecie elementy ozdobne korespondujące z okładką, jej lekkością i wiosenną świeżością. Rozdziały, których jest aż 56, są krótkie, ale treściwe. Dzięki temu zabiegowi czyta się naprawdę szybko. Lekturę ułatwia też przyjazna dla oczu czcionka i wygodna interlinia. Wzrok zupełnie się nie męczy podczas czytania.
Polecam i zachęcam :-)
Moja ocena:
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Czwarta Strona
Cudowna książka <3 I te moje serce wciąż w kawałkach <3
OdpowiedzUsuńPoskładamy ;-)
UsuńPiękna recenzja ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńNie czytałam żadnej powieści p. Trojanowskiej i myślę, że nadszedł czas aby to nadrobić. Od pewnego czasu czytam książki naszych rodzimych autorów i się zastanawiam dlaczego tak się przed nimi broniłam. Piszą świetne książki 😊
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie to samo, a teraz się dziwię, że tak długo nie sięgałam po polskich autorów :-)
UsuńRecenzja kusi :)
OdpowiedzUsuńTak miało być ;-)
UsuńCzekam już na swój egzemplarz i ogromnie się cieszę.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko kilka dni i będzie ;-)
UsuńOch już nie mogę się doczekac aż sama będę ja czytać. Super recenzja
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko tydzień :)
Usuń