Mówi się, że wszelkie dokrętki i dopiski, czyli kolejne części świetnego filmu lub genialnej powieści, zawsze są słabsze. Myślę, że są od tej reguły wyjątki, jednak czwarty tom przygód Marii Kostki z zamku Kostka chyba do nich nie należy. Do tego stopnia mnie nie zachwycił, że zapomniałam napisać recenzję po lekturze :D
Już na początku tej części dostajemy do rąk list, który Maria pisze do Maksa. Dowiadujemy się z niego, że chłopak oświadczył się, lecz Maria nie jest pewna, czy będzie pamiętał o tym wydarzeniu, ponieważ trawiła go wysoka gorączka. Ukochana zabrała więc lubego na intensywną terapię, a kiedy wróciła do siedziby rodu Kostków, zastała tam niezłe zamieszanie. Tym razem zamek nawiedziły dwie grupy przestępcze, mające bardzo niecne zamiary. Problem w tym, że członkowie owych grup mają trochę nierówno pod sufitem. Ich działania zatem również pozostawiają wiele do życzenia. Komedia pomyłek rodzi kolejne wtopy, ale złodzieje nie zamierzają się poddawać. Zrobią co w ich mocy, by osiągnąć zamierzony cel. A co mają na celowniku? Nie zdradzę, przekonajcie się sami :)
Atmosfera powieści jest zabawna, choć może nie do tego stopnia, co w pierwszym tomie. Zdecydowanie mniej jest także znanych z poprzednich tomów bohaterów. Autor tym razem skupił się na przestępcach. Jednak można przy tej lekkiej, choć bardzo krótkiej powieści, spędzić miło czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)