Strony

piątek, 1 listopada 2019

„Mutant” Andriej Butorin - recenzja



„Mutant” Andrieja Butorina z serii Uniwersum Metro 2033 to kolejna historia stworzona w ramach międzynarodowego projektu, którego pomysłodawcą jest Dmitry  Glukhovsky. Jest to bardzo nowatorski pomysł, który opiera się na tym, iż pisarze z całego świata tworzą powieści postapokaliptyczne, stosując się do reguł ustalonych przez Glukhovski’ego.

Od czasu Katastrofy świat to pełna mutantów zniszczona planeta. Na jej mieszkańców czyha wiele niebezpieczeństw, od krwiożerczych mutowilków po Dziadka Mroza i Świętą, którzy władają miastem o nazwie Wielki Ustiug. Przez dwadzieścia lat, które minęły od Katastrofy, napromieniowany świat nie jest już tym miejscem sprzed tragedii i nigdy już nim nie będzie.

Głównym bohaterem w tej historii jest Gleb, którego mutacja polega na tym, że jest owłosiony do tego stopnia, iż napotkane osoby uważają go za potwora, diabła czy małpę. Kiedy Gleb odzyskuje przytomność, orientuje się, że leży gdzieś w lesie i nie ma pojęcia kim jest, ani skąd się tam wziął. Kiedy dochodzi trochę do siebie, postanawia zrobić wszystko, by odzyskać utraconą pamięć, a wraz z nią wspomnienia i swoją tożsamość. Kiedy spotyka w lesie innego, trochę cudacznego pobratymca, któremu nadaje przezwisko Pistolet, postanawia zabrać go w drogę do miasta Wielki Ustiug. Liczy na to, że mieszkający tam Dziadek Mróz, o którym mówią, że ma magiczną moc, będzie w stanie przywrócić mu pamięć. Problem w tym, że wspomniany Dziadek Mróz raczej nie należy do tych dobrych, więc spotkanie to może skończyć się nawet śmiercią podróżników. Kiedy do tego interesującego duetu dołącza młodzieniec o imieniu Saszka, wędrówka do Ustiug nabiera tempa i kolorów. Zarówno Pistolet, jak i Saszka również mają swoje mutacje. Spodobał mi się pomysł na odmienną cechę pierwszego z nich, którą było przeinaczanie słów. Dzięki temu dialogi bohaterów zyskały sporo humoru. Nie raz uśmiechnęłam się, kiedy Pistolet wypowiadał takie słowa, jak „borówek”, „rzycimiele” czy „ekskremunitet”. Chociaż czasami kompletnie nieczytelne same w sobie, w kontekście łatwo można się było domyślić, o co mu chodzi. I w tym miejscu chylę czoła przed tłumaczem, Pawłem Podmiotko. Kawał dobrej roboty!

„– Witamy w Wielkim Ustiugu!... – mruknął sarkastycznie mutant.
– Marzenia się spieprzają.
– Trafiłeś w punkt. – Gleb uśmiechnął się gorzko. – Nasze marzenia chwilowo się spieprzyły.
– Nie no, miałem co innego na… – zaczął łuzanin, a potem machnął pozbawioną palców ręką. – Nieżawne. Jak się spieprzyły, to się odpieprzą”.

Autor stworzył ciekawy świat z konkretnymi regułami, według których żyją jego mieszkańcy. Bohaterowie w tej powieści to nie typowi, znani nam z innych tomów serii, stalkerzy. To mutanci, którzy próbują odnaleźć się w zniszczonym przez radiację świecie. Mieszkańcy Ziemi, którzy odczuwają emocje, podejmują dobre lub złe decyzje i niejednokrotnie walczą o życie. Trójka przyjaciół z uporem podąża do celu, a po drodze rozprawia się z napotkanymi niebezpieczeństwami. Obserwujemy ich w wielu różnorodnych sytuacjach, między innymi, jak płyną rzeką, wędrują lasem czy kryją się przed wrogami.

Nie przeczytałam na razie wielu książek z tej serii, ale mam wrażenie, że ta jest jedną z delikatniejszych wersji cyklu, a do tego nie ma kompletnie powiązania fabularnego z metrem. Ta fabuła nadawałaby się spokojnie na całkowicie odrębną powieść i kiedy zaczęłam lekturę, pierwszym moim skojarzeniem była „Droga” Cormaca McCarthy’ego, jednak po pewnym czasie uznałam, że jedynie motyw wędrówki jest podobny, a reszta fabuły to całkowicie odmienna historia.  

Chociaż nie obyło się bez błędów w tekście, głównie literówek, nie były one tak częste, by dekoncentrowały mnie podczas lektury. Fabuła jest momentami przewidywalna, ale to zupełnie nie przeszkadza. Wciągnęłam się w akcję, która jest wartka i pełna ciekawych wydarzeń. Polecam gorąco.


Tytuł: „Mutant”
Autor: Andriej Butorin
Gatunek: fantastyka
Liczba stron: 399
Wydawnictwo: Insignis
Seria: Uniwersum Metro 2033

Moja ocena: 5/6
  
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Insignis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)