Po krótkiej przerwie wypełnionej innymi powieściami wróciłam do serii Żniwiarz Pauliny Hendel. Z przyjemnością wróciłam do świata Magdy i Feliksa, żniwiarzy ratujących świat i ludzi przed słowiańskimi demonami.
Czwarty tom serii zabiera czytelnika do Wiatrołomu, w którym pojawiło się niesamowicie dużo różnego rodzaju demonów. Potwory przedostają się do naszego świata z Nawii bez problemu. Ludzie giną codziennie, a Feliks i Magda nie nadążają z uśmiercaniem potworów. Mateusza nie ma, Pierwszy również już nie znajduje się na tym świecie, więc rachunek jest prosty. Na Ziemi pozostała trójka żniwiarzy: Magda, Wanda i Feliks. Czy tak zostanie aż do końca tej historii? Czy uda im się zwyciężyć Niję? Czy tego w ogóle można dokonać?
W tym tomie Magda trafi w miejsce bardzo oddalone od domu, z którego będzie chciała wrócić, jednak okaże się, że to nie takie proste. Czy uda jej się odnaleźć drogę dusz i dzięki niej wrócić do swoich? Co słychać u Tosi i Klary, a także u bliźniaków i ich zrzędliwej babci? Pytań jest sporo, ale odpowiedzi na wszystkie znajdziecie w powieści.
Fabuła prowadzona jest ciekawie, kolejne rozdziały czyta się szybko. Problemem są częste powtórzenia w tekście. Trochę brakowało mi też dokładniejszych opisów społeczności Wiatrołomu. Większość miejsca w tekście zajmują walki z demonami, a o mieszkańcach wsi wiemy bardzo niewiele, poza tym, że wielu zginęło. I gdyby jeszcze redakcja potraktowała tę powieść poważnie, byłoby idealnie. Mimo tych niedociągnięć chętnie sięgnę za jakiś czas do ostatniego, piątego tomu, aby poznać ostateczny finał tej opowieści.
Moja ocena: 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)