"Chąśba" to nowa propozycja literacka Katarzyny Puzyńskiej, którą znamy przede wszystkim z kryminalnej serii Lipowo. Nie każdemu przypadła ona do gustu, ale ja lubię lipowskich policjantów, chociaż niektórzy czasem mnie irytują ;-) Ale to chyba dobrze, kiedy bohaterowie wzbudzają w czytelniku różne emocje. Tym bardziej chciałam przekonać się, jak poradziła sobie autorka w innym gatunku, ponieważ "Chąśba" to powieść fantasy z elementami słowiańskimi. Po prostu nie mogłam tego przegapić. Czy było warto?
W pewnym bezimiennym, słowiańskim grodzisku ktoś dopuszcza się chąśby. W tajemniczych okolicznościach znika tarcza Jarowita, boga wiosny i wojny. Za kilka dni wiosenna równonoc, więc tarcza musi wrócić na swoje miejsce przed uroczystościami. Kilka dni to niewiele, ale mieszkańcy muszą zrobić wszystko, aby odzyskać swój skarb, inaczej dosięgnie ich wściekłość boga.
Nie obyło się bez wątku kryminalnego. Ktoś zamordował karczmarkę Bolemirę, której ciało zostało znalezione w magicznym pokoju. Skąd się tam wzięła, skoro miała wyruszyć do innego grodziska? Co to za tajemne pomieszczenie? I kto położył kres jej życiu? Podejrzenie właściwie natychmiast pada na jej męża Strzebora.
Nie są to jedyne wątki poruszone w powieści. Wszystkie natomiast opowiadane są nie w rozdziałach, lecz w gawędach. Wśród postaci znaleźć można nie tylko ludzi, ale też słowiańskie demony. Nie wymienię ich tutaj, bo nie wszyscy zostali od razu przedstawieni prawdziwym imieniem, więc nie będę psuć przyjemności lektury tym, którzy zdecydują się sięgnąć po tę powieść.
Według mnie okładka jest epicka. Przyciąga wzrok i zachęca do tego, by zajrzeć do środka, a jak już się człowiek zdecyduje, to powinien spodziewać się czegoś nietypowego. Otóż, pisarka zastosowała interesujący zabieg. Stworzyła powieść, która jest po trosze jak powieść paragrafowa. Czytelnik w pewnym stopniu może zdecydować, o czym będzie czytać. Kiedy docieramy do określonego miejsca w tekście, pojawia się ramka z informacją w stylu: jeśli chcesz poznać więcej szczegółów tego wydarzenia, przejdź do anegdoty na stronie XY. Jeśli nie, czytaj dalej. I muszę przyznać, że spodobała mi się ta opcja, ponieważ nie wszystkie szczegóły mnie interesowały, więc mogłam je spokojnie pominąć bez szkody dla fabuły.
A zatem, czy było warto poświęcić czas tej historii? Uważam, że jak najbardziej. Czytało mi się świetnie, a klimat przypominał mi trochę słowiańskie powieści młodzieżowe Pauliny Hendel. Dla mnie "Chąśba" była idealną odskocznią od codzienności. Polecam i mam nadzieję, że w dorobku autorki pojawi się więcej powieści w tym stylu.
Moja ocena: 6/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)