Strony

sobota, 11 czerwca 2022

"Katharsis" Maciej Siembieda - recenzja



Po lekturze najnowszej powieści Macieja Siembiedy pt. "Katharsis" uważam, że jest to zdecydowane must have w domowej biblioteczce. Jeśli cenicie dopracowaną i intrygującą fabułę, to "Katharsis" z pewnością spełni Wasze oczekiwania.

Powieść składa się z pięciu części, z których każda opowiada losy innego bohatera. Poznajemy czterech mężczyzn, których życie nierozerwalnie związane jest z ryzykiem. Każdy na swój sposób próbuje przetrwać w wirze historii, do którego zostaje wciągnięty. Pozornie ich losy nie mają wiele wspólnego, jednak z każdą kolejną kartką okazuje się, że są sprawy, które ich łączą. To właśnie najbardziej lubię w książkach Macieja Siembiedy - misterną układankę, której elementy podczas lektury wskakują na swoje miejsca, prezentując fascynującą historię. Jestem pełna podziwu dla autora, który nie tylko robi niesamowicie szczegółowy research, ale dopracowuje każdy najdrobniejszy element opisywanej historii. Efekt jest taki, że w tej powieści nie ma niczego, co byłoby zbędne.

Kostas Tosidos to Grek, który wraz z rodziną w tysiąc dziewięćset czterdziestym dziewiątym roku trafia do Polski. W wyniku działań partyzanckich grozi mu amputacja ręki, jednak mężczyzna posiada pewne bezcenne umiejętności, które zamierzają wykorzystać Polacy. Jeśli Grek zostanie pozbawiony ręki plan spali na panewce. W związku z tym Tosidos zostaje w trybie pilnym przewieziony do tajnego szpitala na wyspie Wolin. Wraz z nim przerzuceni zostają żona Katherina i troje dzieci, z których jedno po drodze musi zostać w innym szpitalu. Dla Polaków najważniejszy jest Kostas i jego wiedza. Dla Kostasa zaś liczy się głównie bezpieczeństwo jego rodziny, jednak mężczyzna nie spodziewa się, jak trudne zadanie postawi przed nim opatrzność.

W kolejnych częściach poznajemy "Sacharynę", gdyńskiego przemytnika, który dzięki swojemu sprytowi szybko staje się numerem jeden na czarnym rynku, oraz Janisa, a z czasem Jana Tosidowskiego, syna Kostasa, który zostaje milicjantem i trafia mu się do rozwiązania sprawa związana z sekretem jego ojca. Ostatnim z czwórki bohaterów jest "Zulus", który fachu przemytniczego uczył się od Zygmunta "Sacharyny" i stał się kolejnym bossem w Gdyni.

Akcja rozpoczyna się w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku, a kończy w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym, zatem na ponad pięciuset stronach towarzyszymy bohaterom przez sześćdziesiąt trzy lata. Stworzona przez Macieja Siembiedę grecka saga urzeka mnóstwem szczegółów, idealnym wyważeniem akcji i naprawdę rzetelną wiedzą historyczną. Kiedy dodamy do tego jeszcze dobrze przemyślane wątki i porządek mimo przeskoków w czasie, mamy powieść ze wszech miar godną polecenia. Jedynym, co trochę przeszkadzało mi podczas lektury, było podejrzenie, iż korekta tak bardzo wciągnęła się w treść, że nie do końca zapanowała nad wyłapywaniem chochlików w tekście ;-)

W posłowiu autor ujawnia, co z opisywanych zdarzeń było fikcją, a co prawdą. To naprawdę wielka sztuka umieć tak połączyć fantazję z rzeczywistymi sytuacjami, aby powstała realistyczna fabuła. I Panu Maciejowi znów się to udało.

Koniecznie sięgnijcie po "Katharsis", będące pełną emocji opowieścią o miłości, rozczarowaniu, ryzyku i trudnych wyborach. Satysfakcja gwarantowana!

Tytuł: "Katharsis"
Autor: Maciej Siembieda
Gatunek: kryminał, sensacja
Liczba stron: 576
Wydawnictwo: Agora
Moja ocena: 6/6

Recenzja umieszczona również na blogu Za półką z książkami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)