Moja ocena: 6/6
"Księga utraconych imion" to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z czasów II wojny światowej. Taka zachęta dla mnie to oczywista oczywistość, aby sięgnąć po książkę lub audiobook.
Główną bohaterką powieści jest Eva Traube Abrams. Starsza kobieta mieszka na Florydzie, gdzie pewnego dnia dostrzega w gazecie zdjęcie książki, której nie widziała kilkadziesiąt lat, a która miała dla niej ogromne znaczenie w czasie II wojny światowej. Jako młoda dziewczyna doświadczyła okrucieństwa wojny, które zaczęło się od tego, że jej ojciec został aresztowany podczas obławy zorganizowanej przez hitlerowców w Paryżu, gdzie Eva mieszkała z rodzicami. Matka dziewczyny nie zamierza opuszczać Paryża, ponieważ chce za wszelką cenę ratować męża, jednak ostatecznie zgadza się wyjechać, chociaż uważa, że to jej córka jest winna temu, że straciła męża. Nie potrafi przystosować się do nowej sytuacji, nie chce przyjąć do wiadomości tłumaczeń Evy.
Dziewczyna przygotowuje dla siebie i matki fałszywe dokumenty, dzięki którym udaje im się uciec z Paryża. Kobiety trafiają w miejsce, gdzie Eva decyduje się wykorzystać swoje niesamowite zdolności plastyczne do pewnych działań, które mogą pomóc wielu ludziom. Matka jest przeciwna, ma żal do córki, że zamiast szukać i ratować ojca, ona angażuje się w pracę na rzecz obcych żydowskich dzieci. Czy Eva ulegnie presji matki i wróci do Paryża, by odnaleźć ojca? Jakie zadanie postawi przed nią pewien duchowny? Czy w piekle wojny znajdzie się miejsce na takie uczucia jak miłość czy oddanie i poświęcenie?
Fabuła książki podzielona jest na dwa tory czasowe. Obserwujemy współcześnie żyjącą na Florydzie Evę oraz młodziutką Abrams, która robi wszystko, by nie tylko przetrwać w czasie wojny, ale także pomóc innym, przede wszystkim niewinnym żydowskim dzieciom. Tytułowa Księga Utraconych Imion ma w przypadku tej pomocy ogromne znaczenie. Skojarzyła mi się ona z Ireną Sendlerową i słoikiem, w którym kobieta chowała karteczki z danymi uratowanych dzieci. Eva wymyśliła inny, ale równie dobry sposób na to, by dzieci mogły po wojnie mieć chociaż cień szansy na poznanie swoich prawdziwych personaliów.
Książka została napisana pięknym językiem i fantastycznie zinterpretowała ją Monika Węgiel-Jarocińska. Słuchało mi się świetnie. Zdecydowanie polecam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)