Moja ocena: 5/6
Sięgając po książkę reklamowaną jako horror za każdym razem jestem ciekawa, czy wreszcie będzie to powieść, która faktycznie wywoła u mnie palpitacje serca albo chociaż dreszczyk niepokoju. Podobnie było z najnowszą powieścią Katarzyny Puzyńskiej. Czy autorce udało się mnie przestraszyć?
Zuzanna Kamińska vel Julia Wilk przenosi się z Warszawy do niewielkiej miejscowości Wieszcze. Młoda kobieta ma swoje powody, by zniknąć, odcinając się całkowicie od dotychczasowego życia. Zdolna i bardzo znana pisarka ukrywa tajemnicę, która zmusiła ją do przekwalifikowania się. W jednej chwili z pisarki przemienia się w nauczycielkę języka polskiego i rozpoczyna pracę w szkole. Wieszcze są niewielkie i klimatyczne, jednak wyczuwa się w ich atmosferze jakieś napięcie. Julia początkowo jest zachwycona tym, że ucieczka poszła jej jak z płatka. Szybko jednak dochodzi do wniosku, że coś jest nie tak z jej nowym domem. Przedmioty zmieniają swoje miejsca, słyszy podejrzane dźwięki, jakaś kobieta wchodzi do niej jak do siebie i próbuje ją przekonać do wyjazdu... Duchy, demony czy co? Dyrektorka szkoły Eliza wydaje się być gorsza niż najostrzejszy generał. Nawet uczniowie zachowują się przykładnie, zupełnie nie przystając do znanych Julii standardów z jej czasów szkolnych. Wieszcze zdają się być spełnieniem marzeń dla ukrywającej się przed światem Julii, jednak kobieta nie ma pojęcia, co się wokół niej dzieje i co jeszcze ją czeka...
Wieszcze początkowo jawią się jako bardzo sielskie, spokojne miejsce. Z czasem okazuje się, że to tylko pozory, a miejsce to przyciąga i więzi swoich mieszkańców. Ludzie, którzy stąd pochodzą lub przyjeżdżają i mieszkają tu wystarczająco długo, by dołączyć do grupy "lokalsów", nie potrafią już żyć poza miejscowością. Nawet jeśli pracują lub uczą się poza Wieszczami, w końcu wracają. Przyciąga ich coś tajemniczego i mrocznego. Co takiego straszy i... morduje w Wieszczach? Czy nowa praca Julii to przypadek, czy raczej ktoś postarał się, by trafiła właśnie tutaj? Jeśli zaś ktoś ją ściągnął do mrocznej miejscowości, jaki jest cel tego działania?
Sporym plusem jest dla mnie wykorzystanie nazwisk bohaterów jako tytułów kolejnych rozdziałów. Początkowo trochę się gubiłam w postaciach, ale dzięki temu zabiegowi wszystko mi się elegancko uporządkowało i szybko okazało się, że już wiem kto jest kim i jakie są między poszczególnymi osobami powiązania.
Horrorem bym tej powieści nie nazwała, jednak ja rzadko się boję podczas czytania książek. Jak już kiedyś wspominałam, ostatnio przestraszyły mnie trzy książki Stefana Dardy i na razie nadal tak jest. Nie zmienia to jednak faktu, że "Bezgłos" czytało mi się przyjemnie. Może bez dreszczyku strachu, ale za to byłam ciekawa, co za historię autorka wymyśliła swoim bohaterom. Pomysł na fabułę jest interesujący, chociaż może mogłoby być trochę więcej słowiańskości w wątku wieszczego, który pustoszy niewielką miejscowość.
Informacje pozwalające czytelnikowi odkryć zawiłości fabuły pojawiają się powoli, uwalniane sukcesywnie przez autorkę. Ten zabieg sprawia, że musimy utrzymać uwagę aż do końca, który właściwie nie jest końcem ;-) Ostatnie strony zapowiadają bowiem kolejny tom tego cyklu. Zobaczymy, czy będzie bardziej straszny, czy raczej pójdzie bardziej w kierunku fantasy. Mam nadzieję, że pojawi się więcej słowiańskich klimatów.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)