Strony

środa, 31 lipca 2024

"Diablak" Grzegorz Mirosław - recenzja


Tytuł: "Diablak"
Autor: Grzegorz Mirosław
Gatunek: kryminał z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

"Diablak" to debiut literacki Grzegorza Mirosława. Kiedy w opisie pojawiają się hasła, które znajdują się na samej górze mojej listy ulubionych wątków, nie przechodzę obojętnie obok takiej książki. Tutaj znalazło się ich kilka: kryminał, morderstwa, śledztwo i słowiańskie klimaty. Zdecydowałam się na lekturę i przepadłam.

Zuza i Kaśka, tegoroczne maturzystki i miłośniczki wędrówek po górach, spędzają czas w Beskidzie Żywieckim. Ich celem jest zdobycie Korony Gór Polskich. Sielankę przerywa zniknięcie Zuzanny. Kaśka nie traci czasu i natychmiast powiadamia o zdarzeniu wuja zaginionej dziewczyny, byłego wojskowego Dariusza Talarskiego. Mężczyzna, nie zważając na własne traumy, wyrusza na pomoc chrześnicy. 

Drugi wątek związany jest z morderstwami w Babiogórskim Parku Narodowym. Giną młode dziewczyny. Sprawę prowadzi komisarz Edmund Malejko, oddelegowany z Makowa Podhalańskiego. W toku śledztwa okazuje się, że ofiary są powiązane z pewnym starosłowiańskim rytuałem ku czci bóstwa Welesa. Przy zwłokach policjanci znajdują dziwne kopce zbudowane z kamieni. Okazuje się, że kluczem do rozwiązania całej zagadki jest Zuza, jednak nie wiadomo, czy poszukiwacze zdążą na czas odnaleźć dziewczynę, zanim zostanie zamordowana, jak pozostałe młode kobiety. Do rytuału, który ma się odbyć w Noc Kupały, zostało niewiele czasu. Zarówno Talar, jak i Malejko, robią wszystko, aby rozwiązać zagadkę i odnaleźć Zuzę. 

Akcja jest bardzo dynamiczna. Od pierwszych stron wiele się dzieje. Wprawdzie mamy sporo bohaterów, ale są świetnie prowadzeni, więc nie sposób się pogubić. Wątek słowiański został wpleciony bardzo zgrabnie i z dużym zainteresowaniem czekałam, jak autor go rozwiąże.

Losy bohaterów prezentują czytelnikowi krótkie rozdziały, w których autor przeskakuje między wątkami, a nawet cofa się w czasie we fragmentach retrospektywnych, będących wspomnieniami Talara z Afganistanu. W związku z tym nudy nie ma, napięcie nie spada. 

Jakie tajemnice związane są z Babią Górą, zwaną również Diablakiem? Czy Talar zdoła na czas odnaleźć chrześnicę? Kto rozpętał ten koszmar i jest winny śmierci kilku dziewcząt?

Zdecydowanie polecam i mam nadzieję, że autor nie poprzestanie na tej jednej powieści. 


poniedziałek, 29 lipca 2024

"Teraz jesteście Niemcami" praca zbiorowa - recenzja


Tytuł: "Teraz jesteście Niemcami"
Autor: Michał Drzonek, Ewelina Karpińska-Morek, Tomasz Majta, Monika Sieradzka, Agnieszka Was-Turecka, Artur Wróblewski
Gatunek: reportaż
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Moja ocena: 5/6 


"Teraz jesteście Niemcami" to zbiór wspomnień i danych historycznych związanych z procederem porywania i germanizowania dzieci z Europy Wschodniej w czasie II wojny światowej. 

Do tej pory głównymi wątkami przewijającymi się w książkach wojennych, które czytałam były getto i obozy koncentracyjne. W przypadku tego reportażu poznałam kolejny koszmar ofiar - oderwanie od rodzin, upokarzające badania "rasowości", a następnie przekazywanie dzieci, które pomyślnie przeszły wspomniane badania, Niemcom na wychowanie. Temat tych przesiedleń był mi dotąd nieznany. Losy porwanych dzieci, które po latach zdołały odtworzyć swoje ścieżki i dowiedzieć się czegoś o własnych korzeniach są wstrząsające. Trudno uwierzyć, jak skutecznie również na tym polu naziści niszczyli ludzkie życie.

Porywane dzieci miały zmienianą tożsamość, a tam, dokąd je wywożono, miały bezwzględny zakaz mówienia po polsku. Musiały zapomnieć o swoim poprzednim życiu i rodzinie, a rozpocząć egzystencję niemieckiego dziecka w nowym otoczeniu. Były uczone niemieckiego i dotkliwie karane za używanie polskiego. Najmłodsze nie zapamiętały swojego dziedzictwa. Były też te, które nie przeszły badań. Dla nich naziści również mieli plan: praca ponad dziecięce siły lub straszna śmierć. 

Poszukiwania prawdziwych tożsamości odbywają się nie tylko na podstawie wspomnień, ale także dokumentów i zapisków znajdujących się w różnych archiwach i instytucjach zajmujących się tematyką wojenną. Tropienie śladów porwanych osób trwa latami. Towarzyszy im sinusoida uczuć, od nadziei po rozczarowania, kiedy kolejny etap poszukiwań kończy się ślepą uliczką.

Trudno jest układać sobie życie, kiedy nie ma się korzeni. Gdy nie zna się swoich przodków i ich losów. Często ta niewiedza nakręcała poszukiwania porwanych lub ich bliskich. Potrzeba zakotwiczenia. I całe szczęście, że została chociaż część dowodów, list, dokumentów, listów i zdjęć, na podstawie których można próbować odtworzyć losy tych ludzi. To ważne, by podjąć próbę odzyskania tożsamości.  

Ze spraw technicznych muszę przyznać, że gabaryt książki trochę utrudnia czytanie. Publikacja jest dość duża i ciężka. Z drugiej jednak strony zapewne chodziło to, by zdjęcia bohaterów i dokumentów były lepiej widoczne. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

piątek, 26 lipca 2024

"Wilcza chata" Michał Śmielak - recenzja


Tytuł: "Wilcza chata"
Autor: Michał Śmielak
Gatunek: thriller
Czas trwania: 11 h 17 minut
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Moja ocena: 4/6

Przeczytałam wszystkie powieści Michała Śmielaka i podobały mi się. "Wilczą chatę" postanowiłam odsłuchać i to chyba był błąd. Może łatwiej bym się wciągnęła w fabułę, gdyby lektor nie położył książki swoją irytującą interpretacją. Po raz pierwszy skorzystałam z opcji przyspieszenia, ponieważ mimo wszystko chciałam dosłuchać do końca i poznać finał tej historii.

Agata zostaje napadnięta podczas treningu biegowego w Bieszczadach. Traci przytomność i odzyskuje ją w domu nieznajomego Piotra. Kiedy załamanie pogody sprawia, że kobieta musi zostać w domu swojego wybawiciela, okazuje się, że mężczyzna jest znanym autorem kryminałów. Tymczasem właścicielka pensjonatu, w którym zatrzymała się Agata, wszczyna alarm, kiedy turystka nie wraca z gór i nie daje znaku życia. Sprawa wydaje jej się podoba do tej sprzed dwóch lat, kiedy również z jej pensjonatu zniknęła dziewczyna. Prosi o pomoc partnera, który jest policjantem. Czy Agata jest bezpieczna w domu Piotra? Dlaczego pisarz nie podejmuje prób zawiadomienia kogoś o odnalezieniu kobiety? Kto zdoła ją odnaleźć?  

Muszę przyznać, że szybko skojarzyła mi się z "Misery" Stephena Kinga. Tam była wprawdzie odwrotna sytuacja, bo to autor był więziony przez fankę jego twórczości, ale reszta jak najbardziej się zgadza.

Myślę, że najgorzej nie jest, ale chyba lepiej wybrać wersję papierową, aby uniknąć przerysowanej maniery lektora.

wtorek, 23 lipca 2024

"Bohaterki Boga" Agnes Brot - recenzja


Tytuł: "Bohaterki Boga"
Autor: Agnes Brot
Gatunek: biografia, pamiętnik
Liczba stron: 265
Wydawnictwo: Wydawnictwo M

Moja ocena: 5/6

"Bohaterki Boga" to reportaż opisujący historie kobiet, które zdecydowały się nie tylko służyć Bogu, ale także ludziom, w których tego Boga dostrzegły. Wyruszyły w świat, w nieznane, by w imię wiary budować szkoły, szpitale, domy dla seniorów i nieuleczalnie chorych.

Kolejne rozdziały pozwalają czytelnikowi poznać kilka niezwykłych kobiet, francuskich zakonnic, które w XIX wieku zdecydowały się opuścić bezpieczne mury klasztorne, by służyć ludziom i Bogu w dalekich krajach. Uznawane za słabą płeć, nie pozwoliły się pokonać trudnościom, które stawały na ich drodze do realizacji postawionych przed nimi celów. Czasem były to ich własne plany, do których wykonania namawiały przełożonych, ale było i tak, że to przełożeni wysyłali je na ziemie zamieszkane przez pogan, których miały nawracać. 

Informacje o ich życiu i pracy możemy czerpać z wielu listów i dzienników, które po sobie pozostawiły, a także z ustnych przekazów osób, które je pamiętały lub poznały je z opowieści swoich bliskich. Tekst powstały na podstawie zapisków samych zakonnic jest pełen emocji, które nimi targały. Poznajemy nie tylko ich uduchowioną stronę, ale także codzienne problemy, brud, ubóstwo, głód, zbyt ciepłe zakonne stroje, przeróżne wewnętrzne kryzysy czy trudy wielomiesięcznych podróży. Ameryka, Afryka, Oceania, Chiny czy Brazylia - tam właśnie wyruszy czytelnik wraz z bohaterkami kolejnych rozdziałów. 

Właściwie wszystkie opisywane w publikacji siostry niejako wrosły w miejsca, do których się udały. Przetrwały i zapuściły korzenie tam, dokąd wyruszyły. Zostały przyjęte przez tubylców i były przez nich szanowane i kochane, a to wszystko dlatego, że zakonnice nie zmuszały ich do zmiany całego dotychczasowego życia ani nie odrywały od ich miejsca zamieszkania, wiosek i chat, tylko same zamieszkały razem z nimi i dzieliły z mieszkańcami codzienność, a przy okazji ewangelizowały ich każdego dnia.

Brakowało mi bardzo zdjęć, które w tekście są jedynie opisywane. Chętnie spojrzałabym w oczy bohaterek reportażu, zobaczyłabym ich otoczenie i ludzi, którymi się opiekowały. Niestety, jedyna ilustracja w książce przedstawia mapę z zaznaczonymi podróżami misjonarek. 

Myślę, że jest to reportaż wart przeczytania, szczególnie, że opiera się na prawdziwych przekazach sióstr, a więc osób, które żyły w samym środku misyjnego dzieła.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

piątek, 19 lipca 2024

"Widoki" Marta Kwaśnicka - recenzja


Tytuł: "Widoki"
Autor: Marta Kwaśnicka
Gatunek: powieść współczesna
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Wydawnictwo M

Moja ocena: 5/6


"Widoki" Marty Kwaśnickiej to zbiorowy portret pokolenia boomerów i milenialsów. Na kartach powieści wędrujemy od współczesnego spotkania przy dobrym posiłku do rozdziałów traktujących o życiu i twórczości niedocenionego malarza Meysztowicza.

Anna i Filip to małżeństwo inteligentów, które postanawia zaprosić znajomych na wystawną i niezwykle elegancką ucztę smakową. Pochodząca z rodzin profesorskich para ze wszystkich sił stara się przygotować wszystko tak, by obiad wypadł idealnie i na jak najwyższym poziomie. Zaproszeni goście również nie znajdują się przy ich stole przypadkowo. Do posiłku zasiadają osoby starannie wyselekcjonowane, a gospodarze pilnują poprawności tematów do rozmowy. Wśród inteligentów znajduje się Krystyna, przyjaciółka Anny, która dopiero co skończyła studia. W związku z tym nie czuje się pewnie w środowisku tak mądrych i doświadczonych ludzi, więc jest bardziej obserwatorką i nie udziela się w rozmowie. Anna na siłę próbuje ją ośmielić, co dziewczyna odbiera jako konwersacyjny koszmar. W związku z tym przez bohaterów postrzegana jest jako pesymistyczna i wycofana dzikuska, która nie osiągnie w życiu zbyt wiele.  

Snobizm przy stole leje się strumieniami, już na wstępie można odczuć sztuczność w sztywno prowadzonych rozmowach. Zachowania wszystkich przypominały mi przestrzegany w każdym punkcie protokół na dworze królewskim, ewentualnie działania gospodyni podczas przygotowań do  kolacji przy świecach w wykonaniu Hiacynty Bukiet z serialu "Co ludzie powiedzą?".

Przyznam się, że czytając książkę ciągle zastanawiałam się, jakie jest powiązanie między scenami przy stole a esejem traktującym o mało znanym malarzu i dziele jego życia. Nie będę Wam tu puszczać spojlera, ale powiązanie jest ;-) Trzeba tylko trochę na nie poczekać.

Rozmowa przy stole i poruszane tematy stały się punktem wyjściowym do skupienia się na osobistych problemach, kompleksach i uprzedzeniach różnego kalibru. Powoli poznajemy poszczególnych bohaterów i ich dziedzictwo. Najbardziej interesujący mnie fragment dotyczył historii rodu Urszuli, nazywanej przez towarzystwo hrabianką.

Jeśli lubicie obserwowanie ludzi w różnych sytuacjach, zajrzyjcie na obiad do Anny i Filipa. Sprawdźcie, czy siedzi przy nim osoba podobna do Was. Mnie najbliżej było chyba do obserwującej wszystko w milczeniu Krystyny, bo zdecydowanie źle bym się czuła wśród tych górnolotnych dyskusji. 

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

wtorek, 16 lipca 2024

"W szponach" Izabela Janiszewska - recenzja


Tytuł: "W szponach"
Autor: Izabela Janiszewska
Gatunek: thriller
Czas trwania: 9 h 2 min
Lektor: Filip Kosior
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6


Od dłuższego czasu powieść "W szponach" Izabeli Janiszewskiej czekała na mojej półeczce w Storytel, aż wreszcie - NA SZCZĘŚCIE - odpaliłam telefon i przepadłam. Nie dość, że lektorem był tu mój ulubiony Filip Kosior, to jeszcze fabuła tak mnie wciągnęła, że słuchałam w każdej wolnej chwili. W sumie nie powinno mnie to w ogóle dziwić po rewelacyjnych "Ludziach z mgły".

Kiedy mały Beniamin wraz z mamą po śmierci ojca i męża przeprowadzają się do domu na przedmieściach, chłopiec usiłuje na swój sposób poradzić sobie ze stratą. W jego życiu pojawia się niewidzialny kolega. Niby nic dziwnego w tej sytuacji, poza tym kilkulatki często wymyślają sobie przyjaciół, z którymi się bawią, jednak wydarzenia, których dzieciak jest świadkiem lub uczestnikiem, są co najmniej niepokojące. Czy przyjaciel Benia żyje tylko w wyobraźni chłopca, czy jest człowiekiem z krwi i kości?

Równocześnie obserwujemy również inny czas i bohaterów. Wiele lat wcześniej, w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku, Helenka Czaja zostaje napadnięta i zgwałcona. Ojciec nastolatki robi wszystko, aby pomścić krzywdę córki, jednak czy uda mu się znaleźć winnego? W jaki sposób łączą się dawne wydarzenia z tymi współczesnymi? 

W obu torach czasowych czekają na nas tajemnice i zagadki. Autorka zwinnie myli tropy i zwodzi czytelnika/słuchacza. Długo trwa, zanim uda się powiązać obie historie. Napięcie rośnie w miarę lektury, a finał ostatecznie wyjaśnia poszczególne wątki. Wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce dosłownie na ostatnich stronach.

Polecam!


sobota, 13 lipca 2024

"Jeśli to jest kobieta. Chrześcijanka. Niewolnica Państwa Islamskiego. Sprzedawana, wykorzystywana, torturowana" Sara Daniel, Benoit Kanabus - recenzja


Tytuł: "Jeśli to jest kobieta. Chrześcijanka. Niewolnica Państwa Islamskiego. Sprzedawana, wykorzystywana, torturowana"
Autor: Sara Daniel, Benoit Kanabus
Gatunek: reportaż
Liczba stron: 264
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Seria: Obiektyw Literatura Faktu

Moja ocena: 5/6

Chociaż rzadko sięgam po literaturę faktu, czasami zdarza mi się zdecydować na lekturę z tego gatunku. Tym razem dzięki Wydawnictwu M poznałam Marie, bohaterkę książki, o której na okładce przeczytamy, iż nie jest to powieść, lecz prawdziwa historia kobiety, chrześcijanki, która na swoje nieszczęście urodziła się w Iraku. Dodatkowym pechem był jej wygląd: blond włosy i zielone oczy, który na tym terenie źle wróży kobietom...

Z reportażu dowiadujemy się, że Marie przez dwa lata była przekazywana z rąk do rąk kolejnym właścicielom jak przedmiot. A posiadaczy było dwunastu. Każdy wykorzystywał ją seksualnie i uważał, że ma do tego prawo. Jej życie regulował porażający dokument wydany przez jeden z departamentów Państwa Islamskiego - podręcznik niewolnicy seksualnej. I chociaż Marie nauczyła się go na pamięć, aby móc się bronić przed oprawcami, wiele punktów w nim zawartych jej właściciele mieli za nic. Liczyły się ich potrzeby, gwałty, tortury i bicie. Po dwóch latach koszmaru, kiedy kobieta wreszcie odzyskała wolność, okazało się, że dwa lata gehenny, którą przeżyła, to nie koniec poniżania i złego traktowania jej. Niby na wolności, niby z rodziną, a jednak patrzono na nią przez pryzmat dwóch minionych lat i tego, czym się w tym czasie zajmowała. Jakby to, kim się stała po porwaniu, było jej własnym wyborem.

Historia Marie daje do myślenia. Uświadamia, że takich kobiet w dzisiejszym świecie jest wiele, a ich dramat rozgrywa się najczęściej w czterech ścianach więzienia, w którym są przetrzymywane przez kolejnych właścicieli.      

Początkowo nie byłam przekonana, czy ta książka mnie zainteresuje. Tematyka Państwa Islamskiego i wszelkich działań terrorystycznych na terenie Iraku jest mi praktycznie całkowicie obca. W związku z tym nie jestem w stanie ocenić merytorycznie fragmentów traktujących o działalności tej organizacji, jednak sam wątek Marie, będącej niejako przedstawicielką wszystkich kobiet skazanych na koszmar niewolnictwa seksualnego, jest wstrząsający. To nie do uwierzenia, że na świecie istnieją miejsca, w których kobiety traktowane są w tak nieludzki sposób.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

czwartek, 11 lipca 2024

"Soszka. Wojna się dzieciom nie przywidziała" Ewelina Karpińska-Morek - recenzja


Tytuł: "Soszka. Wojna się dzieciom nie przywidziała"
Autor: Ewelina Karpińska-Morek
Gatunek: wspomnienia, wojenne
Liczba stron: 256
Wydawnictwo; Wydawnictwo M

Moja ocena: 5/6


"Soszka. Wojna się dzieciom nie przywidziała" to przede wszystkim zapis rozmowy dziennikarki Eweliny Karpińskiej-Morek z Zofią Szukałą z domu Zarzeczną. Kiedy panie rozpoczynają swoje spotkania i podróże w przeszłość, pani Zosia ma dziewięćdziesiąt trzy lata i jest rzutką starszą panią z niewiarygodną fotograficzną pamięcią. Dzięki temu może opowiedzieć ze szczegółami wiele kadrów ze swojego życia. Kadrów, ponieważ ta opowieść jest jak film, w którym przesuwają się obrazy.

Kiedy wybucha II wojna światowa Zosia ma czternaście lat, ale zaczyna swoją opowieść od wspomnień wcześniejszych, gdy mieszkała z rodzicami i rodzeństwem w Lubcu, wsi położonej w województwie łódzkim. Jej udziałem było wtedy zwykłe, szczęśliwe życie na wsi. Wraca również do lat jeszcze wcześniejszych, aby przedstawić swoich rodziców i rodzeństwo. O tym mówi początek tej wielowątkowej opowieści. Następne rozdziały to jakby hiperłącza, prowadzące do zakamarków pamięci naszej bohaterki. Pochłaniając kolejne strony, poznajemy wydarzenia, w których uczestniczyła Zosia, z czasem nazwana Soszką.

Nastoletnia Zosia zostaje zabrana do obozu przesiedleńczego w Łodzi, a następnie przewieziona do Niemiec. W ten sposób w tysiąc dziewięćset czterdziestym pierwszym roku dołączyła do grupy dzieci nadających się do zniemczenia. Poddano ją drobiazgowym badaniom, po których wylądowała w niemieckim gospodarstwie w małej miejscowości położnej niedaleko Dortmundu. Łatwo nie było, jednak dziewczyna szybko nauczyła się języka i dobrze pracowała, więc i warunki do życia były znośne. Tylko tęsknota za rodziną i ojczyzną nie dawała spokoju. Mimo dramatu, jaki przeżyła, oderwania od bliskich, bicia i koszmaru wywiezienia w nieznane, gdzie musiała radzić sobie całkiem sama, pozostała w niej pogoda ducha i ciepło, które wyzierają z każdej rozmowy zapisanej w książce.

Ze wspomnieniami już tak bywa, że nie zawsze są uporządkowane, idealnie chronologiczne czy podzielone na konkretne tematy i wątki. Nie zawsze też wyróżnione w opowieści zdarzenia wynikają z jakichś wcześniejszych. Szczególnie w sytuacji, kiedy siedzi się przy filiżance kawy i wchodzi w nurt rzeki pamięci. Autorka włączyła w opowieść pani Zofii fragmenty dotyczące innych zgermanizowanych i odnalezionych dzieci. Chociaż tytuł sugerował, że tak będzie, to momentami miałam mały mętlik w głowie. Chyba wolałabym poznać je w osobnym reportażu, ponieważ w takiej wersji ich historie wydają mi się ledwie zarysowane. 

Niektóre tematy zostały potraktowane dość pobieżnie. Na przykład nie miałam pojęcia, że istniał Centralny Obóz Aborcyjny w Westfalii. Znajdziecie tu również kilka informacji o nazistowskim programie Lebensborn czy roku przymusowej pracy dla niezamężnych niemieckich kobiet poniżej dwudziestego piątego roku życia zwanym Pflichtjahr. Możliwe, że celem tego jest zmotywowanie czytelnika do samodzielnego poszukiwania wiedzy, ponieważ gdyby autorka chciała zagłębić się w te tematy, książka musiałaby mieć znacznie większy gabaryt.

Decydując się na tę publikację, nie sugerujcie się okładką. Nie do końca koresponduje ona z treścią książki. Lubię czytać czyjeś opowieści, pamiętniki, wspomnienia, więc mnie ta rozmowa zainteresowała. Polecam sięgnąć i wyrobić sobie własne zdanie na temat poruszonych tu wątków.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

środa, 10 lipca 2024

"Zbrodnia przed północą" Małgorzata Rogala - recenzja


Tytuł: "Zbrodnia przed północą"
Autor: Małgorzata Rogala
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 7 h 33 min
Lektor: Paulina Holtz
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Cykl: Pełnia tajemnic, tom 4

Moja ocena: 6/6

"Zbrodnia przed północą" to czwarty tom serii Pełnia tajemnic autorstwa Małgorzaty Rogali. Jak w przypadku poprzednich tomów, wysłuchałam powieści na Storytel w interpretacji Pauliny Holtz.  

Kiedy do Pełni po latach nieobecności wraca Antoni Cendrowski wraz z narzeczoną Judytą, nikt nie spodziewa się, że idylla będąca ich udziałem niedługo się skończy i to z wielkim hukiem. Judyta jest dla mieszkańców pełni zupełnie obcą osobą, nikogo nie zna i nikt nie zna jej, w przeciwieństwie do Antoniego, który pochodzi z Pełni. Kobieta czas spędzony na przygotowaniach do ślubu i wesela poświęca na obserwację otoczenia i znajomych przyszłego męża. Poznaje między innymi byłą dziewczynę Antka, jednak nie udaje jej się poznać powodu ich rozstania. Jak to w Pełni, musi być trochę tajemnic. Gdy na ślubie pojawia się ojciec Cendrowskiego, który nie dawał znaku życia przez trzydzieści lat, napięcie rośnie. Szczególnie Antek nie kryje niezadowolenia z wizyty ojca. Mężczyzna obiecuje wyjaśnić powody swojego milczenia, jednak prosi syna, by ten uzbroił się w cierpliwość. 

Szczęście młodej pary kończy się w chwili, kiedy podczas wesela niespodziewanie umiera panna młoda. Objawy świadczą o tym, iż prawdopodobnie została otruta. Niełatwe śledztwo prowadzą podkomisarz Monika Gniewosz i aspirant Tadeusz Sokół. Łatwo nie będzie. Na policjantów czekają mylące tropy i tajemnice sprzed lat. W dodatku w tym samym czasie znika córka Moniki, Kornelia. Gdzie podziała się nastolatka? Czy jej zniknięcie ma związek z prowadzoną przez matkę sprawą? Jakie wyjaśnienie swego wieloletniego milczenia zdradzi ojciec Antka? I wreszcie komu tak bardzo zależało na zniszczeniu szczęścia młodych państwa Cendrowskich?

Jak zwykle w przypadku twórczości Małgorzaty Rogali mamy do czynienia z kryminałem o wysmakowanym stylu. Nie znajdziecie tutaj wulgaryzmów, krwi ani flaków, brutalność również nie występuje. Jest za to zagadka, pogmatwane wątki i sporo emocji. Nawet jeśli można domyślić się wcześniej, kto jest mordercą, wcale nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z lektury. 

Polecam Wam gorąco całą serię, ale koniecznie czytajcie w kolejności pojawiania się tomów. I już czekam na kolejną powieść z tej serii.

poniedziałek, 8 lipca 2024

"After Auschwitz" Eva Schloss - recenzja


Tytuł: "After Auschwitz"
Autor: Eva Schloss
Gatunek: autobiografia, wojenna
Liczba stron: 364
Wydawnictwo: Wydawnictwo M

Moja ocena: 5/6


Książka "After Auschwitz" przyciągnęła moją uwagę informacją z okładki: "Historia, która zaczyna się w miejscu dramatycznego zakończenia Dziennika Anne Frank". Ponieważ interesuje mnie temat Holocaustu i wszelkie wojenne historie, z ciekawością sięgnęłam po tę opowieść.

Autorka książki, Eva Schloss, a wcześniej Geiringer, po latach milczenia postanowiła podzielić się z ludźmi swoimi wspomnieniami z koszmaru Holocaustu, który cudem przeżyła ona i jej matka oraz ojciec Anne, Otto Frank. Efektem tych działań jest niniejsza autobiografia pełna faktów i różnorodnych emocji.

Z początkowych stron książki macha do czytelnika pełna energii dziewczynka żydowskiego pochodzenia, Eva. Wiedzie szczęśliwe życie w Austrii z rodzicami i braciszkiem Heinzem aż do chwili, kiedy Niemców ogarnia szaleństwo poparcia dla niepozornego demona w ludzkiej skórze, Adolfa Hitlera. Zmiany na arenie politycznej zmuszają rodzinę Evy do ucieczki z bezpiecznej do tej pory Austrii. Nie mają pojęcia, co ich czeka, ale nawet w najgorszych snach nie spodziewają się, jaki to będzie koszmar. A w Holandii, gdzie przez chwilę mieszkają na osiedlu w Amsterdamie, ich losy po raz pierwszy krzyżują się z rodziną Franków. Ukrywanie się niewiele dało, obie rodziny zostają wydane w ręce nazistów i aresztowane, a następnie wysłane do Auschwitz. 

Autorka nie skupiła się tutaj na codzienności w Auschwitz. Mimo jasnej informacji zawartej w tytule (after = po) chyba trochę liczyłam na to, że poznam więcej szczegółów życia w tym strasznym miejscu, ale ta autobiografia nie o tym ostatecznie opowiada. Auschwitz to jedynie mały wycinek całości, która skupia się na sile przetrwania, i próbie powrotu do życia po utracie najbliższych. Czytając, miałam wrażenie, że czuję tę ogromną potrzebę złapania równowagi w świecie, w którym tak wiele wartości i uczuć zostało bezlitośnie zdeptanych przez nazistów. Jak żyć po przeżytym koszmarze? Czy wystarczy sił, by podejmować wyzwanie przeżycia kolejnych dni? Komu zaufać? Gdzie znaleźć bezpieczną przystań? Czy w ogóle da się stworzyć kochającą się rodzinę po takich doświadczeniach?

Tęsknota, depresja, rozpacz, poczucie straty bliskich osób, życia, radości - to zaledwie wierzchołek góry lodowej, na którą traficie, sięgając po tę książkę. Myślę, że napisanie jej kosztowało autorkę mnóstwo emocji. Już sam powrót do strasznych wspomnień, o których większość ocalałych nigdy nie chciała mówić, musiał być bardzo trudny. Do tego dochodziła zapewne również niepewność, jak ta opowieść zostanie przyjęta przez czytelników, czy zrozumieją zawiłe ścieżki powojenne, przez które przedzierała się autorka.

Mimo ciężaru, który niesie z sobą opowieść o Holocauście, sposób, w jaki Eva opowiada o swoim życiu, nie przytłacza nadmiarem zła ani informacji. Muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla osób, które potrafią w tak szczegółowy sposób odtworzyć to, co przeżyły, włącznie z datami i idealnie zachowaną chronologią zdarzeń. Poza tymi trudnymi emocjami książka zawiera także uczucia pozytywne i obietnicę, że można żyć dobrze nawet jeśli zostało się tak potwornie skrzywdzonym, a siłą jest rodzina i wyzwolenie się z piekła życia przeszłością. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu M

środa, 3 lipca 2024

"Bursztynowa Czarownica" Wilhelm Meinhold - recenzja


Tytuł: "Bursztynowa Czarownica"
Autor: Wilhelm Meinhold
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Moja ocena: 5/6

Wilhelm Meinhold był dziewiętnastowiecznym pisarzem, dramaturgiem, doktorem teologii i ewangelickim duchownym, który przyszedł na świat u schyłku osiemnastego wieku na wyspie Uznam. Jego najbardziej znane dzieła traktują o straconej za czary Sydonii von Bork i Marii Schweidler, zwanej Bursztynową Czarownicą. O losach tej drugiej przeczytacie w publikacji, która pojawiła się na rynku w czerwcu tego roku nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.

Losy głównej bohaterki, Marii Schweidler, opisuje w kronikarskim stylu jej ojciec, pastor, który relacjonuje dzieje dziewczyny posądzonej o czary. Początkowo diariusz przedstawia codzienne życie duchownego i jego córki oraz mieszkańców parafii, którą się razem opiekują. Świetnie odmalowane zostają realia wojny trzydziestoletniej, a w szczególności jej skutków dla ludzi, którzy cierpią głód i biedę, ponieważ ich zapasy żywności zostały skradzione, a domy splądrowane przez walczących przechodzących przez wieś. Pewnego dnia Schweidlerówna podczas spaceru znajduje złoże bursztynu. Pastor sprzedaje wydobyty jantar, a pozyskane pieniądze zgodnie przeznaczają na pożywienie dla głodujących. Kiedy zapatrzona w Boga i skupiona na modlitwie dziewczyna odrzuca zaloty starosty Appelmanna, ten udaje się do starej lokalnej wiedźmy i wraz z nią knuje przeciwko Marii. Ich podłe działania bardzo szybko prowadzą niewinną dziewczynę na stos. Droga w stronę śmierci jest wypełniona pomówieniami, przesłuchaniami i torturami, którym Maria jest poddawana.    

Ciekawostką związaną z tą książką jest fakt, iż początkowo Meinhold określał się jedynie wydawcą odnalezionego przypadkiem siedemnastowiecznego rękopisu pewnego księdza. Po wydaniu publikacji przyznał, że jest jej autorem, a opisywana historia jest fikcją literacką opartą na jego wyobraźni.

Autor bardzo dobrze opisał mechanizm tworzenia się plotki i wynikających z tego konsekwencji. Mieszkańcy wioski szybko przekazywali sobie rozsiewane przez starą wiedźmę i starostę pogłoski, a co za tym idzie zaczęli się bać znanej sobie przecież od dziecka dziewczyny, która w ich oczach do tej pory była dobra, pomocna i empatyczna. I taka myśl przychodzi do głowy: jak łatwo można manipulować ludźmi, kiedy uruchomi się u nich mechanizm lęku. 

Styl, który wybrał autor, może trochę denerwować. Muszę się przyznać, że irytował mnie ten pastor i jego ulubione chyba słowo: "kochane". Po pewnym czasie miałam wrażenie, że wszystko dla niego jest kochane. Mnóstwo miejsca poświęcone zostało relacji ojca i córki, ale nigdzie nie natrafiłam na informację o tym, ile konkretnie lat ma bohaterka. 

Jeśli macie tę książkę w planach, nastawcie się na to, że nie jest to prosta lektura i nie czyta się jej lekko.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


wtorek, 2 lipca 2024

"Na wieczne potępienie" Małgorzata Rogala - recenzja


Tytuł: "Na wieczne potępienie"
Autor: Małgorzata Rogala
Gatunek: kryminał
Czas: 7 h 30 min
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Pełnia tajemnic, tom 3

Moja ocena: 6/6

"Na wieczne potępienie" to trzeci tom cyklu Pełnia tajemnic autorstwa Małgorzaty Rogali. Trochę czasu minęło od kiedy wysłuchałam poprzednich części, ale każda powieść zawiera inną zagadkę kryminalną, a poza tym autorka wtrąca przypominajki w tekście, więc szybko przypomniałam sobie bohaterów i ich losy. 

Zimowa, przedświąteczna atmosfera w Pełni zostaje zburzona przez kolejną zbrodnię. Najpierw ginie kobieta podróżująca pociągiem jadącym do Grudziądza, a następną ofiarą staje się mieszkanka miasteczka, co już zdecydowanie wyprowadza lokalsów z równowagi. Szybko okazuje się jednak, że to jeszcze nie koniec morderstw. Kto i dlaczego zabija kobiety? Jakie powiązanie mają zbrodnie z Pismem Świętym? 

Morderca fanatycznie zapatrzony w boską czystość postanawia uwolnić świat od grzesznych i nieczystych niewiast: studentki, która dała mu kosza, chemiczki z miejscowego liceum, która wdała się w romans z własnym szwagrem, wicedyrektorki tej samej szkoły, ponieważ zdradzała męża, a w końcu mieszkanki sąsiedniej wsi, która oglądała się za mężczyznami, samym spojrzeniem nakłaniając ich do złego. Piątej ofierze udało się przeżyć. Czy to pomoże policjantom wpaść na trop zbrodniarza?

Małgorzata Rogala jak zwykle stworzyła rewelacyjną fabułę. I nie byłaby sobą, gdyby nie podrzuciła czytelnikowi kilku ścieżek do analizowania. Podczas trwania śledztwa zmieniałam zdanie odnośnie do tożsamości sprawcy jak chorągiewka na wietrze. Autorka świetnie myli tropy i ciągle podsuwa niezaprzeczalne dowody na winę tego czy innego bohatera, aby za chwilę odwrócić kota ogonem. Nastawcie się również na to, że wątek kryminalny nie jest tutaj jedyny. Tym razem równolegle możemy śledzić problem molestowania nastolatek przez nauczyciela tańca.   

Z racji urlopu uruchomiłam moje konto na Storytel, zatem powieść wysłuchałam. Lektorką w tej serii jest Paulina Holtz. Lubię aktorkę i lubię jej głos, więc słuchało mi się dobrze.



poniedziałek, 1 lipca 2024

"Kuglarz" Maja Opiłka - recenzja


Tytuł: "Kuglarz"
Autor: Maja Opiłka
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

"Kuglarz" to druga powieść autorstwa Mai Opiłki. Po debiucie pt.: "Czarny żałobnik" liczyłam na dalszy ciąg przygód komisarza Adama Krugera i prokurator Alicji Ostrowskiej, jednak sprawa Kuglarza prowadzona jest przez inny duet, a właściwie trio bohaterów.

Akcja powieści rozgrywa się w Gliwicach, co dodatkowo mnie zaintrygowało, bo to prawie rzut beretem od mojego miejsca zamieszkania. Mamy tu do czynienia z dwoma torami czasowymi: współczesnym i z lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. 

W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym trzecim roku schwytano mordercę piątki dzieci nazwanego Kuglarzem. Śledztwo nie należało do najłatwiejszych, jednak ostatecznie podejrzewany mężczyzna sam przyznał się do zarzucanych mu czynów i wylądował w więzieniu, gdzie spędził trzydzieści lat. Obecnie, kiedy zbrodniarz może starać się o zwolnienie warunkowe, koszmar powraca. Znów giną dzieci, a wiele wskazuje na to, że Kuglarz wrócił, ewentualnie pojawił się jego naśladowca. Policja rozpoczyna śledztwo, które prowadzi komisarz Artur Wrona. Wraz z nim sprawą zajmuje się adwokatka Kinga Wrońska, którą zbrodniarz Waldemar Karbownik wybrał na swoją obrończynię. Kobieta postanowiła podjąć wyzwanie i przeniosła się z Gdańska do Gliwic, gdzie czekała na nią jeszcze jedna bardzo osobista tajemnica... Trzecią istotną postacią współczesnego toru zdarzeń jest dziennikarka Monika Pietrzak. Cała trójka angażuje się bardzo w rozwikłanie naprawdę skomplikowanej zagadki. Co łączy sprawę sprzed lat z obecną? Dlaczego przy martwych dzieciach czekają na śledczych drewniane laleczki? Jakie tajemnice skrywa śledztwo z tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku? 

Ciekawy pomysł na fabułę i ogromna praca autorki nad powiązaniem wszystkich wątków oraz odmalowanie realiów tamtej epoki straciły trochę punktów przez niedopracowany tekst. Podczas lektury czytelnik natrafi na sporo błędów, źle odmienione lub nieprawidłowo użyte wyrazy czy związki frazeologiczne. Literówki i toporne zdania utrudniają czytanie, jeśli ktoś zwraca uwagę na warstwę językową. A ja mam takie zboczenie zawodowe, że zwracam. Szkoda, bo to naprawdę dobra i mocna historia.

Maja Opiłka tym razem wzięła na warsztat relacje międzyludzkie i konsekwencje płynące z ich zaburzenia. Miłość, oddanie, troska, uczucia, które powinny budować zdrowy związek, a tymczasem nie zawsze tak jest. Spora liczba wątków i bohaterów wymusza skupienie na lekturze. Warto sobie ustalić na początku powiązania między bohaterami, żeby później się nie pogubić. Fabuła bardzo szybko wciąga i zaciekawia, chociaż momentami miałam mętlik w głowie, a w powieści robiło się trochę chaotycznie. Bardzo interesowało mnie, jak autorka zakończy tę historię, ale kiedy dotarłam do końca, nie było efektu wow. Może sprawił to gabaryt? A może gabaryt w połączeniu z utrudnieniami natury językowej? Ciężko powiedzieć, bo zazwyczaj książki do pięciuset stron mnie nie przerażają ;-)

Nie wiem, czy polubiłam komisarza Wronę. Trochę mnie irytował taki idealny, bez wad i nałogów, ale z drugiej strony w innych powieściach jest zatrzęsienie policjantów ze skrzywioną przez traumy z przeszłości psychiką ;-) To już niech może taki będzie. Zobaczymy, czy pojawi się jeszcze w innych powieściach autorki. 

Podsumowując, polecam "Kuglarza". Znajdziecie tu ciekawą intrygę i nieźle skonstruowane wątki z pułapkami, co pozwala uczestniczyć w śledztwie razem z komisarzem Wroną i jego pomocnikami. Dodam jeszcze, że nie jest to kryminał ociekający krwią i flakami. Autorka skupiła się na poszukiwaniach mordercy i powiązaniach ze starą sprawą, a opisywane zbrodnie są pozbawione krwawych szczegółów.