Kolejna książka F. G. Cottama. Co więcej - ostatnia książka w 2012 roku. Sięgnęłam po nią, ponieważ poprzednia ("Klątwa Magdaleny") bardzo mnie wciągnęła. Miałam nadzieję, że ta będzie równie dobra.
Również jest dość mroczna, ale niestety trafiały się nudnawe fragmenty, przydługie opisy, które czytałam z przymusu, aby móc przejść dalej i nie stracić wątku. Ogólnie jestem jednak zadowolona, że ją przeczytałam.
W skrócie... Książka opowiada o jachcie "Mroczne echo", który został zbudowany przed stu laty. Pewien mężczyzna postanawia go wyremontować i wyruszyć w rejs. Problem polega na tym, że nad jachtem wisi klątwa... tak przynajmniej twierdzą przesądni "ludzie morza". Trudno nie poddać się tej myśli, kiedy w ciągu kilku tygodni, podczas remontu, co rusz zdarza się jakiś tragiczny wypadek, giną ludzie, którzy tam pracują. Właściciel jest jednak nieugięty i dąży do odnowienia łodzi, aby wyruszyć w swój wymarzony rejs. Jej mroczna historia w ogóle go nie przeraża. A może tylko udaje, że nic go nie obchodzi tajemnicza śmierć pierwszego właściciela jachtu, załogi...
Mimo kiepskich fragmentów książka może się spodobać. Myślę, że sięgnę z czasem również po trzecią powieść tego autora :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)