"Kolacja bałwochwalców" intryguje nie tylko tytułem, ale także okładką. Wisząca rzeźba przyciąga wzrok i sprawia, że w myślach od razu pojawia się pytanie, jakim elementem układanki fabularnej będzie.
W trzech miejscach na świecie znikają bezcenne relikwie. Miejscem kradzieży są Węgry, Wielka Brytania i Polska. W tym samym czasie w parku w Kobierzynie, części Krakowa, zostają znalezione zwłoki mężczyzny, który traktował jedną z balansujących tam na linach rzeźb bardzo osobiście. Wygląda na to, że ktoś go zabił. Pytanie brzmi, komu przeszkadzał emerytowany fizyk, którego jedyną radością było odwiedzanie rzeźby kobiety?
Kiedy sprzątająca kościół właścicielka firmy "Biała Rękawiczka" dostrzega dziwny warkocz na ołtarzu świętego Stanisława, informuje o tym strażnika. Sytuacja szybko się rozkręca, pojawiają się władze kościelne i nagle okazuje się, że dokonano zuchwałej kradzieży, a warkocz jest pozostawionym przez złodzieja śladem. Kościół postanawia nie zawiadamiać policji, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Kradzież musi pozostać w absolutnej tajemnicy. Osobą, która zostaje poproszona o pomoc w wyśledzeniu sprawcy, jest dziennikarka Laura Farkas. W swoich artykułach kobieta nie oszczędza Kościoła i duchownych, jednak nie mają oni wyjścia, ponieważ okazuje się, że dziennikarka dowiedziała się o kradzieży całkiem przypadkiem i raczej nie zatrzyma tej informacji dla siebie...
Jak duchowni przekonają Laurę do współpracy? Co skłoniło złodzieja do zabrania właśnie tych relikwii? Czy sprawca jest jeden, czy to kilka osób? W jaki sposób Laura przeprowadzi swoje śledztwo i kto jej w nim będzie pomagał? Czy śmierć fizyka wiąże się w jakiś sposób z kradzieżami? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź na kartach książki.
Akcja powieści początkowo toczy się spokojnie, jednak z czasem nabiera rumieńców. Dynamika rośnie z każdym kolejnym posunięciem Laury. Chociaż kobieta początkowo ma wątpliwości odnośnie do przyjęcia zlecenia od władz Kościoła, wrodzona ciekawość i nadzieja na rewelacyjny materiał sprawia, że ostatecznie wyrusza na poszukiwania i nie pozwala się wyprowadzić w pole.
Bohaterowie są ciekawie skonstruowani i realistyczni. Oprócz spraw ściśle związanych z głównym wątkiem kradzieży mają swoje życia, dylematy i emocje. To sprawia, że różnią się między sobą i zyskują trzy wymiary.
Autorka pisze bez zbędnych dłużyzn. Wplata w tekst informacje, które świetnie uzupełniają prowadzone wątki. Muszę przyznać, że nie wiedziałam praktycznie nic o temacie relikwii. Uważam, że to bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Czytało mi się płynnie i szybko. Rozdziały nie są długie, a czcionka bardzo przyjazna dla oka. Po prostu ręka sama sięga po książkę, żeby czytelnik mógł poznać kolejny rozdział.
Nie zdradzę, co to za gra została wymieniona w opisie fabuły, bo nie chcę psuć Wam zabawy, ale jest to moja ulubiona scena w całej powieści. Chyba nie wymyśliłabym czegoś takiego :-)
Zdecydowanie polecam, przeczytajcie koniecznie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce