Strony

wtorek, 30 stycznia 2024

"Uznanie" W. & W. Gregory - recenzja

Tytuł: "Uznanie"
Autor: W. & W. Gregory
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 236
Wydawnictwo: Opener

Moja ocena: 5/6

Po nieźle pokręconej fabularnie "Pętli" tego samego autora postanowiłam sięgnąć po "Uznanie". Nie wczytywałam się wcześniej w opis ani w opinie czytelników. Wiedziałam tylko, że będzie to zupełnie inna historia niż wspomniana "Pętla". 

Jan Sikora to niespełniony judoka, który aktualnie zajmuje się wychowywaniem nastoletnich pasjonatów tego sportu i znoszeniem własnego syna, z którym został sam po śmierci żony. Chłopak jest tak odmienny od ideału potomka, o którym marzył Sikora, że trudno mu jest zaakceptować takiego niedoskonałego syna. Codziennie mijają się, wręcz unikają spotkań, a ich relację cechuje złość. Nie ma znaczenia, że mieszkają w jednym mieszkaniu. Nie łączy ich właściwie nic oprócz genów. Kiedy Jan poznaje Karolinę, która bardzo lubi dzieci, mężczyzna próbuje poprawić relacje z synem, aby wykorzystać fakt posiadania potomka w zdobyciu kobiety. Ciekawe jest to, że jako nauczyciel i trener Sikora sprawdza się świetnie, daje z siebie wszystko, chłopcy czują do niego szacunek, lubią go, a z własnym synem nie potrafi stworzyć więzi. Czy z czasem ojciec z synem dojdą do porozumienia?  

Autor zastosował ciekawą narrację. Obserwujemy sytuację z perspektywy obu głównych bohaterów. Raz patrzymy oczami ojca, następnym razem syna, Michała. Obaj mówią i myślą w pierwszej osobie, więc dodatkowo czytelnik ma wrażenie, że jest konkretnym bohaterem. To ciekawy zabieg, który uruchamia refleksję i pozwala analizować podczas lektury opisywane sytuacje. A dzieje się wbrew pozorom sporo. Nie jest to powieść z dynamiczną akcją, jednak mamy tu nagromadzenie emocji, często negatywnych. Przeważa samotność, rozczarowanie, wstyd, niechęć, złość. Michał ma niskie poczucie własnej wartości i bolesną świadomość tego, że ojciec go nie akceptuje. Próbuje sobie z tym poradzić na swój nastoletni sposób. Z kolei Jan wciąż rozmyśla nad tym, jak zbliżyć się do syna, spędzać z nim czas, mieć wspólne zainteresowania. Jego życiem jest judo, a Misiek jest nastolatkiem z nadwagą, którego zaczyna kręcić nagrywanie filmików na vloga. 

Pewnym minusem z mojej perspektywy, osoby, która nie interesuje się sportem, jest nagromadzenie informacji o sztuce walki, jaką jest judo. Widać, że autor zna się na rzeczy. Judo niejako jest trzecim głównym bohaterem tej historii, ponieważ z powodu miłości Jana tego sportu wszystko się w rodzinie Sikorów posypało. Jednak dla mnie trochę tych szczegółowych opisów było za dużo. Przyznaję się bez bicia, że kilka fragmentów pominęłam, ponieważ interesowało mnie, co będzie dalej.

"Uznanie" to nieszablonowa powieść o samotności osób, które powinny być sobie najbliższe i wspierać się. Coś tutaj jednak ewidentnie nie zatrybiło. Chociaż zarówno Jana, jak i Michała trudno polubić, myślę, że warto ich poznać. Polecam :-)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi

niedziela, 28 stycznia 2024

"Ręce Boga" Maciej Torebko - recenzja


Tytuł: "Ręce Boga"
Autor: Maciej Torebko
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

"Ręce Boga" to debiut Macieja Torebko. Wydawnictwo Initium nie raz już dostarczyło swoim czytelnikom wielu emocji z pomocą początkujących na literackiej ścieżce autorów. Czy i tym razem powieść ma moc?

Okładka przyciąga wzrok i intryguje. Od razu pojawia się myśl, że będzie to mocna historia. Mocna i brutalna.

W lesie niedaleko Białegostoku zostaje odnaleziony zbiorowy grób kobiet i dziewcząt. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że pochowane tam osoby zostały zamordowane. Podkomisarz Ariel Janicki ma akurat wolne i opiekuje się dziewięcioletnią córeczką Lenką, która na co dzień mieszka z jego byłą partnerką, jednak nie może sobie odmówić pojechania na miejsce zbrodni. Ta decyzja wpłynie na kolejne wydarzenia, ponieważ mała Lena w lesie spotyka... aniołka. Nastolatka przypominająca dziewczynce aniołka jest w strasznym stanie, wyraźnie widać, że przeżyła piekło. Zostaje umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie lekarze próbują wydostać ją z wewnętrznego świata, w którym się schroniła. Następnie ginie komornik. Biorąc pod uwagę jak wyglądało znalezione przez ochroniarza budynku ciało, ktoś musiał naprawdę nienawidzić tego mężczyzny. Pierwsze oględziny nie pozostawiają wątpliwości. Komornik został przebity maczetą, a morderca wypalił mu na powiekach tajemniczy symbol o nazwie Ręce Boga. Niestety szybko okazuje się, że zabójca jest perfekcjonistą i nie zostawił po sobie najmniejszego śladu. Śledczy pracują pełną parą, jednak morderca nie odpuszcza i wkrótce pojawia się kolejna ofiara. Czy te sprawy coś łączy? 

Ariel nie jest zachwycony, kiedy zamiast wieloletniego partnera zostaje mu przydzielona świeżynka, sierżant Monika Dydek. Czy w tej sytuacji Ariel da radę na czas doprowadzić śledztwo do końca i znaleźć zabójcę? Czy młodziutka policjantka bez doświadczenia nie będzie bardziej przeszkadzać niż pomagać? Kim jest człowiek, który traktuje siebie jako narzędzie w rękach Boga i jest przekonany o tym, że jego celem jest unicestwienie tych, którzy nie zasłużyli na to, by żyć? Ile osób zginie, zanim Janicki i Dydek wpadną na jego trop?    

Podkomisarz Ariel Janicki z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku to policjant z krwi i kości. Doświadczony wyga z ciemną przeszłością i rodzinną tragedią, którą od lat dźwiga na barkach. Dodajmy do tego problem z alkoholem i nieudane życie osobiste, a otrzymamy dość stereotypowy literacki portret gliny, który możemy spotkać w wielu kryminałach. Jego partnerką zostaje ładna, młoda policjantka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, chociaż ma również chwile słabości. To duet osobowościowy nierzadko spotykany w kryminałach. Ciut oklepany, często wykorzystywany motyw uzupełnia naprawdę dobrze skrojona fabuła i dynamiczna akcja. Taki zestaw obronił powieść i sprawił, że czytało mi się ją świetnie. 

Na plus mogę zatem zaliczyć: poprowadzoną równocześnie z kryminalną warstwę obyczajową z psychologicznymi wątkami z przeszłości Ariela, ciekawą zagadkę i wciągające śledztwo, a także kilka świetnych scen z Lenką.  

Na koniec dodam jeszcze, że możecie się tu spodziewać brutalnych opisów i wulgarnego języka, ale uważam, że wszystko jest we właściwych proporcjach. Dlatego jeśli takie powieści Was interesują, debiut Macieja Torebko z pewnością przypadnie Wam do gustu. 


czwartek, 25 stycznia 2024

"Mroczny sobowtór" Jonathan Stroud - recenzja

Tytuł: "Mroczny sobowtór"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: literatura młodzieżowa z wątkami paranormalnymi
Liczba stron: 374
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Co, tom 3

Moja ocena: 6/6

Trzeci tom serii Lockwood & Co przeleciał mi przez wyobraźnię, nie przymierzając, jak jakaś zjawa w wersji turbo. Tyle się działo, że gnałam z bohaterami na łeb, na szyję, aż dotarłam do finału, który jednak wcale jeszcze finałem cyklu nie jest ;-)

Trójka naszych bohaterów zyskała popularność po swoich ostatnich akcjach, jednak nie zawsze jest to pozytywna sytuacja, kiedy okazuje się, że nie masz czasu na odpoczynek i wciąż narażasz życie, Twoje życie osobiste leży odłogiem, a dom, w którym mieszkasz, zwyczajnie zarasta brudem. Pojawia się zatem pomysł zatrudnienia kogoś jeszcze. Asystentki? Sprzątaczki? Gosposi? Trudna decyzja, no bo przecież nie czwartego agenta! Z walką ze zjawiskami paranormalnymi Lockwood, George i Lucy radzą sobie wyśmienicie, a zgłoszeń nie brakuje. Kiedy pewnego dnia do ich zespołu dołącza niejaka Holly Munro, Lucy przestaje czuć się pewnie w swoim otoczeniu. Holly jest taka perfekcyjna, nieomylna, zorganizowana do obrzydliwości i z nienagannymi manierami, a na dokładkę zawsze schludna i śliczna. No nie sposób jej... polubić ;-). Ale chłopakom oczywiście przypadła do gustu natychmiast. W końcu sami ją zatrudnili, kiedy Lucy odwiedzała rodzinę. Hmmm...

Początkowo nasi agenci rozprawiają się z przeróżnymi pomniejszymi zjawami. Duża grupa duchów w hoteliku państwa Evans, kobieta w woalce wystająca w oknie, skąpy dziadek pewnej rodziny. Czekają na Was tutaj bardzo interesujące sprawy, wprowadzające odpowiedni klimat, ale to zaledwie wstęp do kolejnych wydarzeń. 

Akcja nabiera jeszcze szybszego tempa, kiedy Holly, jako nowa sekretarka agencji, przyjmuje zgłoszenie od starszej pani Wintergarden o krwawych śladach na schodach w jej posiadłości. Agenci wyruszają na spotkanie z kolejnymi aparycjami, ledwo uchodząc z życiem. Wystarczyła mała pomyłka w interpretacji historii danego miejsca i naprawdę mogło zrobić się bardzo niebezpiecznie. 

Lockwood nie był zadowolony, kiedy okazało się, że jego agencji nie wzięto pod uwagę podczas organizowania działań związanych z niespotykany  wysypem zjawisk paranormalnych w Chelsea. No bo, że co? Za mała agencja? Niepoważna, bo prowadzona przez nastolatka? O co chodzi? Na szczęście pozytywne załatwienie sprawy krwawych śladów w posiadłości pani Wintergarden otwiera naszej trójce, a właściwie już czwórce drogę do kolejnej zagadki, właśnie w Chelsea. Jednak George ma zupełnie inną propozycję rozwiązania tego problemu. I typuje zupełnie inne miejsce, gdzie powinno się szukać Źródła. Komendant Barnes nie jest jednak zainteresowany jego odkryciem. Do akcji wkracza wróg numer jeden Anthony'ego, Kipps, który proponuje swoją pomoc. Czy jego propozycja nie jest podejrzana? Czemu miałby dołączyć do Lockwood & Co? Czy można mu zaufać w walce? Lucy przekonuje Lockwooda, aby zgodził się na współpracę i zaczyna się jazda bez trzymanki. Tutaj już milknę i zachęcam gorąco do sięgnięcia po ten i wcześniejsze tomy cyklu. Nie będziecie żałować, jeśli lubicie klimaty paranormalne i szybką akcję.

Na koniec dodam jeszcze, że w tym tomie autor postanowił rozwinąć bardziej cechy osobowościowe bohaterów, a także włączył sporo wątków związanych z ich prywatnymi emocjami. Dzięki temu oprócz częstych zwrotów akcji związanych z walką i poszukiwaniem rozwiązania zagadki wysypu zjawisk, możemy obserwować całą gamę uczuć targających przede wszystkim Lucy po pojawieniu się Holly, czyli jak by na to nie patrzeć, jej rywalki w relacjach z chłopakami. Dostajemy też trochę więcej informacji o prywatnym życiu Lockwooda i tragedii, która wydarzyła się sześć lat wcześniej w jego rodzinie. No i, rzecz jasna, moja ulubiona postać - CZASZKA. Daje radę, jej wypowiedzi i sceny z jej udziałem to moje ulubione fragmenty tego tekstu :D

Nie czekajcie, tylko czytajcie!  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K



      

niedziela, 21 stycznia 2024

"Mszczuj" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja


Tytuł: "Mszczuj"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Gatunek: fantasy z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Mięta
Cykl: Kwiat Paproci, tom 7

PREMIERA: 17.01.2024

Moja ocena: 6/6

"Mszczuj" to siódmy tom serii Kwiat Paproci autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Tytuł sugeruje, który z bohaterów tym razem wysunie się na pierwszy plan, ale oczywiście nastawcie się na więcej wątków i atrakcji związanych nie tylko z bielińskim kapłanem.

Autorka długo kazała nam czekać na kolejny tom przygód bohaterów cyklu, jednak było warto. Rozwój wypadków w tej części zahaczy nawet o lekką sensację.

W Bielinach mieszkańcy przygotowują się do świętowania Szczodrych Godów. Wszelkie plany jednak biorą w łeb, kiedy zaczyna się źle dziać. Ludzie przestają wychodzić z domu, bo po wiosce zaczyna grasować coś niebezpiecznego. Z puszczy wyłania się demon leleń, którego Jaga podejrzewa o straszne rzeczy. Okazuje się jednak, że sprawcą zamieszania we wsi jest nietypowy gość, który poszukuje... ukochanej. Nie znajdziecie jednak w tych poszukiwaniach ani krztyny romantyzmu czy głębokiego uczucia, chociaż z drugiej strony zależy, co kto uważa za "głębokie uczucie" ;-) Żadna kobieta w Bielinach nie jest bezpieczna.

Jaga czuje się winna, że nie dopilnowała bezpieczeństwa ludzi, których przecież jako szeptucha ma pod opieką. Stara się z całych sił przywrócić spokój we wsi, jednak to wcale nie jest takie poste, jak mogłoby się wydawać. Weles zniknął nie wiadomo gdzie, a Swarożyc nie poczuwa się do niesienia pomocy. Zostaje Mszczuj, który zanim rozkręciła się ta cała katastrofa, poinformował Jagę, że... chce rozwodu. Młoda żona z jednej strony ucieszyła się z możliwości odzyskania upragnionej wolności, ale jednocześnie w sercu odczuła ukłucie żalu. I jak tu trafić za kobietą?

Jarogniewa wraz z Mszczujem podejmują wiele działań mających na celu wyekspediowanie niechcianego gościa tam, skąd przybył. Problem w tym, że on wcale nie zamierza się wynosić, dopóki nie odnajdzie swojej miłości. Co wymyśli nasz duet? Jak zakończą się poszukiwania ukochanej? 

Akcja powieści rozgrywa się w czasie, kiedy szeptucha jest młodą kobietą i świeżo upieczoną żoną Mszczuja. Dopiero rozkręca się w swojej profesji, ale już jest poważana przez mieszkańców Bielin. Dzieje się sporo, a i humoru sytuacyjnego nie zabraknie. Zabawne dialogi, szczególnie przekomarzanki między Jagą a Swarożycem, bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie jest interesujące, już jestem ciekawa, co autorka wymyśli na wielki finał w ósmej części!

Polecam Wam całą serię, rzecz jasna, koniecznie we właściwej kolejności, bo seria ma ciągłość fabularną, a ja na przykład lubię wiedzieć co i jak, a nie domyślać się brakujących informacji :-)

Lekka i przyjemna lektura na zimowy wieczór pod kocykiem. I rewelacyjny prezent dla miłośniczki fantastycznych historii ze słowiańskimi wątkami. Tak, gdybym nie miała całej serii na półce, z pewnością ucieszyłabym się z takiego prezentu. Z niecierpliwością czekam na ostatni tom cyklu. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta




Książkę można zakupić tutaj:

niedziela, 14 stycznia 2024

"Szepcząca czaszka" Jonathan Stroud - recenzja


Tytuł: "Szepcząca czaszka"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: fantasy ze zjawiskami paranormalnymi
Liczba stron: 500
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Co, tom 2

Moja ocena: 6/6 

Drugi tom serii parapsychologicznej Lockwood & Co już za mną. Czytało mi się świetnie, akcja gnała na łeb na szyję, a przy okazji sporo emocji generował główny wątek poszukiwania pewnego lustra. Mówiąc krótko - działo się.

Agencja Lockwooda zyskała popularność po rozwiązaniu trudnej sprawy Krzyczących Schodów (1 tom serii). Nie minęło wiele czasu, kiedy przed młodymi agentami znów pojawiła się szansa na rozwiązanie skomplikowanej zagadki. Do nastolatków zgłasza się klient, który potrzebuje pomocy przy wykopaniu szczątków niejakiego Edmunda Birskerstaffa, który zmarł nagłą śmiercią wiele lat wcześniej. Z jego osobą związany jest bardzo intrygujący i niezwykle niebezpieczny artefakt. Miało być prosto i szybko, ale jak zwykle wszystko się posypało, kiedy po wydostaniu trumny z zawartością, artefakt, będący silnym Źródłem, został skradziony. Agencja Lockwooda wyrusza na poszukiwania, jednak nie będzie to jedyna ekipa, która podejmie się odnalezienia lustra w kościanej oprawie. Pojawi się również motyw pewnego zakładu, który uczyni tę rozgrywkę jeszcze bardziej emocjonującą.

Wiadomo, że Lockwoood, George i Lucy dadzą sobie radę, co nie zmienia faktu, że czeka ich w tym tomie naprawdę sporo atrakcji. Śledztwo wymaga mnóstwa pracy i wielu nieszablonowych rozwiązań. W dodatku muszą się ścigać z ekipą Kippsa, czyli przeciwnika Lockwood i Spółka. Trójka bohaterów wplącze się w niejedną kabałę, zanim trafi na właściwy trop. Czy wszyscy przeżyją? Czy uda im się odnaleźć nawiedzone lustro, które niesie ze sobą śmierć? Czy zdołają dowiedzieć się, kto je ukradł i po co?

Akcja nie pozwala się nudzić. Bohaterowie są realistyczni i znacznie dojrzalsi, niż w pierwszym tomie, więc z wielką przyjemnością wyłapywałam żarciki w ich dyskusjach. Nie raz się uśmiechnęłam podczas lektury. Dzięki tym humorystycznym fragmentom, rozmowom czy żartom sytuacyjnym, książka bardzo zyskała na atrakcyjności, a bohaterowie dali się szybko polubić. Bardzo podobał mi się ten rodzaj humoru. A pomysł z ociekającą wprost sarkazmem czaszką w słoiku był genialny. To chyba mój ulubiony bohater :D Ciśnienie podnosi fakt, iż uwięziony w słoju duch, nierozerwalnie związany z czaszką, sporo wie o kościanym lustrze i jego twórcy. Skąd ma takie informacje? Czy podzieli się nimi z trójką agentów? I czy można zaufać szepczącej czaszce, na której George wykonuje wymyślne eksperymenty?  

Po przeczytaniu drugiego tomu obejrzałam nakręcony przez Netflix serial i muszę przyznać, że mimo pewnych różnic między fabułą książkową a filmową, wyszło świetnie. Podobało mi się to, że scenarzyści położyli spory nacisk nie tylko na zjawiska paranormalne, ale także na relacje tworzące się między bohaterami. Trochę inaczej wyobrażałam sobie George'a, ale aktor, który wcielił się w tę rolę, zagrał rewelacyjnie, więc wybaczam twórcom serialu ten wybór :D

Zdecydowanie polecam całą serię i jak najszybciej zabieram się za kolejny tom!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K


czwartek, 4 stycznia 2024

"Pętla" W. & W. Gregory - recenzja


Tytuł: "Pętla"
Autor: W. & W. Gregory
Gatunek: obyczaj + thriller psychologiczny + fantastyka
Liczba stron: 292
Wydawnictwo: Opener

Moja ocena: 5/6

Nowy rok rozpoczęłam tak pokręconą lekturą, że koniecznie muszę się zainteresować pozostałymi książkami tego autora. Wciąż się zastanawiam, jaki to gatunek i wychodzi mi, że połączyłabym powieść obyczajową z thrillerem psychologicznym i może trochę fantastyką, bo w końcu mamy tu również wątek podróży w czasie.

Życie Piotra Kowalskiego opiera się na trzech filarach: wierze w Boga, miłości do partnerki, którą nazywa Anielicą, oraz przyjaźni z Mateuszem. Jego kumpel Mateusz jest ateistą, więc ich rozmowy to często ironiczno-sarkastyczne bitwy na argumenty kościelno-ateistyczne. Kiedy wraz z dwoma kumplami wyjeżdżają we czwórkę na tradycyjną męską wyprawę, nie spodziewają się, jak bardzo zmieni się przez to ich życie. Przed samym wyjazdem Piotr dowiaduje się, że Mateusz ma romans z jego kobietą. Ogarnia go furia, atmosfera robi się bardzo napięta, ale jednak wyrusza z chłopakami na Łotwę. Jezioro Czarcie, które wybrali tym razem, kusi tajemniczą historią i legendą, że dzieją się tam dziwne rzeczy. I rzeczywiście poczują te zagadkowe sytuacje na własnej skórze. Tytułowa pętla oplecie życie Piotra bardzo ciasno. Wątki plączą się tu rewelacyjnie, jest tak, jak lubię najbardziej - odrobina szaleństwa w fabule. W skrócie to takie permanentne literackie WTF ;-)

Postacie są bardzo realistyczne. Wywołują sporo emocji, szczególnie Piotr swoim zachowaniem i wypowiedziami. O podejmowanych decyzjach nie wspomnę, bo nie będę Wam tu sadzić spojlerów, ale mogę napisać, że będzie się działo i jeśli zdecydujecie się na lekturę tej książki, to czeka Was sporo niespodziewanych zwrotów akcji i świetnie zmontowana układanka, powoli uzupełniana przez autora kolejnymi informacjami.

Jedyne, czego mi było trochę za dużo, to rozważań Piotra o wierze i Bogu, które wyraźnie spowolniły akcję. Ale styl autora jest tak intrygujący, że mimo tego czytałam dalej, bo byłam bardzo ciekawa, jak zakończy się ta zakręcona jak ruski słoik historia.

Zdecydowanie polecam tę lekturę osobom, które lubią pogmatwane fabuły pełne dziwnych zdarzeń i psychologicznych tricków. Można się naprawdę wkręcić!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi i Upolujebooka