Moja ocena: 3/6
Sama nie wiem, co mam myśleć o tej powieści... Liczyłam na ciekawą przygodę, bo pierwszy tom cyklu nawet mi się podobał, ale do końca tej historii nie wciągnęłam się w fabułę i raczej się wymęczyłam. Jeśli powstanie kolejny tom, nie wiem, czy po niego sięgnę.
Dwa światy, Stary i Nowy, stają w obliczu katastrofy. Dla Nowego Świata nie będzie to nic nowego, ponieważ już został kompletnie zniszczony i niewiele mu brakuje do samozagłady. Stary Świat wciąż jest piękny, pełen słowiańskich stworów i bóstw, a jego mieszkańcy mają się całkiem dobrze. Nadchodzi jednak dzień, w którym ma miejsce coś nietypowego. W wyniku pewnego działania światy zaczynają się przenikać, a ich mieszkańcy przechodzić przez powstałe w różnych miejscach szczeliny. O co chodzi? Czy to koniec obu światów?
Szalona Wiera, mieszkanka Nowego Świata i Obrończyni, martwi się brakiem następczyni, której mogłaby przekazać pałeczkę, zanim nadejdzie kres jej życia. Niby miała kilka uczennic, ale ostatecznie żadna z nich nie została jej następczynią. Tymczasem przepowiednia głosi, iż zbliża się Sąpierz, czyli nieprzyjaciel i prześladowca, jednak nikt do końca nie wie, kiedy to nastąpi, ani kim jest ten legendarny i tajemniczy Sąpierz.
Do Nowego Świata przedostaje się rusałka Nawojka z porwanym Niemojem. Ich śladem podąża Dobrowoja, która zamierza wyrwać synka z rąk rusałki. Chłopiec ma ogromną Moc, którą chcą wykorzystać źli ludzie. Czy uda jej się odnaleźć oboje, zanim będzie za późno?
Zazwyczaj nie przeszkadza mi mnogość wątków i postaci w powieści, ale tutaj zmęczył mnie ten wszechobecny chaos, który prowadził właściwie donikąd. Akcja ciągnęła się jak toffi. Poza tym zabrakło mi przyjemności z lektury, bo ciągle byłam nie w temacie. Poza tym zdecydowanie bardziej wolę słowiańskie zwyczaje i tradycje, a nie standardowe fantasy, w którym powinna być iskra, dynamika, a tu cała historia jest rozwleczona na wiele rozdziałów, choć można by ją zmieścić w góra trzech odsłonach. Ewentualnie może to nie był odpowiedni moment na tę lekturę.
Tym razem pomysł na paragrafowe przeskoki nie zdał według mnie egzaminu. Propozycje pojawiały się jakby na siłę i zupełnie niepotrzebnie, aż w końcu je zignorowałam.
Podsumowując, nie przekonał mnie ten tom. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)