Strony

środa, 30 grudnia 2020

"Jaskółki z Czarnobyla" Morgan Audic - recenzja


"Jaskółki z Czarnobyla" to powieść kryminalna, której akcja została umiejscowiona w Czarnobylu i jego okolicach. Nie znam historii katastrofy zbyt dokładnie, tym bardziej byłam ciekawa, jak zostanie ona przedstawiona w książce, której autorem jest francuski nauczyciel geografii i historii. Według mnie pomysł na fabułę jest ciekawy, chociaż w tekście natrafiłam na sporo brutalnych opisów, za którymi nie przepadam. Jednak akcja mnie wciągnęła, a kilka ostatnich rozdziałów czytałam, przebierając nogami z niecierpliwości, aby poznać finał tej historii. 

Kiedy uczestnicy jednej z wycieczek turystycznych do dawnej zony znajdują zwłoki mężczyzny zawieszone na jednym z budynków miasteczka Prypeć, nikt jeszcze nie przypuszcza, jak duże kręgi zatoczy sprawa, którą przyjdzie prowadzić kapitanowi Josifowi Melnykowi i jego partnerce, Galinie Nowak. W ciele zabitego mężczyzny policja znajduje wypchaną jaskółkę. Skąd ten ptak w tak dziwnym miejscu? I dlaczego jaskółka? Wkrótce okazuje się, że zmarły to syn niezwykle bogatego i wpływowego Leonida Wiktora Sokołowa, który przed katastrofą w Czarnobylu piastował wysokie stanowisko w partii w Prypeci i tam również mieszkał z rodziną. Melnyk i Nowak rozpoczynają śledztwo. Obojgu im zależy na szybkim znalezieniu mordercy, ponieważ mają nadzieję, że to pozwoli im uzyskać przeniesienie do innego miasta, z dala od promieniowania. 

Aleksander Rybałko to były milicjant, który pewnego dnia otrzymuje od Wiktora Sokołowa propozycję nie do odrzucenia. Mężczyzna chce, by w zamian za sporą sumę Aleksander poprowadził prywatne śledztwo i odkrył, kto jest zabójcą jego syna. Czy jednak tylko o to chodzi? Jaką decyzję podejmie Rybałko?  

Tło społeczno-obyczajowe dla wątku kryminalnego zostało stworzone z dbałością o szczegóły, ale opisy dotyczące samej katastrofy i jej następstw nie przytłaczają. Historii jest w sam raz, przynajmniej dla mnie. W osiemdziesiątym szóstym miałam zaledwie kilka lat i nic nie pamiętam z atmosfery związanej z katastrofą. Dzięki krótkim i treściwym opisom mogłam śledzić wątki kryminalne, uzupełnione o ówczesne nastroje i klimat tamtej epoki. Dało się odczuć tragedię mieszkających tam kiedyś ludzi, ciężki nastrój wciąż panujący w tym miejscu i wszechobecny lęk przed promieniowaniem.

Wspomniałam o wątkach w liczbie mnogiej, ponieważ kolejne rozdziały przenoszą nas między śledczymi. Jest to świetny pomysł, pozwalający czytelnikowi obserwować zarówno działania duetu policyjnego, jak i prywatne śledztwo byłego milicjanta. Fragmenty, w których dwie drużyny się spotykają, podnoszą ciśnienie. Autor wie, jak stopniować napięcie. Ostatnie rozdziały pochłonęłam w tempie błyskawicznym. Ile się na tych stronach wydarzyło! Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Jeśli nie odrzucają Was dość realistyczne opisy tortur, którym zostały poddane ciała ofiar, zdecydowanie polecam Wam ten kryminał.

Tytuł: "Jaskółki z Czarnobyla"
Autor: Morgan Audic
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Mova

Moja ocena: 6/6

poniedziałek, 28 grudnia 2020

"Piętno dzieciństwa" Katarzyna Kielecka - recenzja

"Piętno dzieciństwa" to drugi tom serii Sedno autorstwa Katarzyny Kieleckiej. Z przyjemnością wróciłam do świata bohaterów, których poznałam podczas lektury "Sedna życia". W pierwszym tomie fabuła koncentrowała się na życiu Edyty, bliźniaczki Wojtka Rawickiego. Tam to ona musiała zmierzyć się z demonami z dzieciństwa i nie tylko. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się Wojtek i jego pokiereszowana przez ojca psychika. 

Z zewnątrz życie Wojtka wygląda jak bajka. Piękna żona, dwójka grzecznych jak aniołki dzieci, wielki dom, samochód, dobrze płatna praca na wysokim kierowniczym stanowisku. Czego chcieć więcej? Wielu z pewnością zazdrościło mu powodzenia, jednak nikt nie pokusił się o spojrzenie głębiej i przekonanie się, ile w tym obrazku jest prawdy, a ile udawania. Nikt nie zna Wojtka tak dobrze, jak jego siostra, ale nawet ona nie wie wszystkiego. Nie ma pojęcia, co działo się za zamkniętymi drzwiami gabinetu ich ojca, kiedy na długie godziny znikał tam z Wojtkiem. A Rawicki nie potrafi opowiadać o swoich uczuciach, bo całe lata był uczony powściągliwości. Tej przesadnej, przez którą człowiek staje się nieczuły, a jego twarz to obojętna maska. Jak w takiej sytuacji wyjść do ludzi? Otworzyć się? Pokazać prawdziwego siebie? Przekonać do siebie kogoś, kogo się kocha nad życie? 

Kiedy Wojtek dowiaduje się, że ma kilkuletnią córeczkę, jego świat zaczyna wirować, a on wariować. Robi wszystko, by poznać dziecko i przekonać do siebie jego matkę. Szybko przekonuje się, że lekko nie będzie. Żadna z nich go nie chce i wygląda na to, że nie potrzebuje. W sumie nie ma się co dziwić. Ta starsza została przez niego kiedyś skrzywdzona, a ta młodsza nie ma o nim pojęcia i właściwie ma już tatę. Jak Rawicki przekona do siebie te dwie uparte istoty? Jakie trudności przyjdzie mu pokonać? I co zrobi, kiedy okaże się, że największą przeszkodą na drodze do szczęścia jest... on sam? 

Ludzka psychika nadal jest nam mało znana. Lata badań i doświadczeń nie doprowadziły wciąż do całkowitego poznania człowieka. Wiadomo jednak, że dziecko jest jak gąbka. Chłonie wszystko z otoczenia i to, jak będzie wyglądało to jego najbliższe środowisko, wpłynie na jego charakter, osobowość, zachowanie i przede wszystkim na obraz samego siebie, jaki to dziecko będzie tworzyło przez lata dorastania. Katarzyna Kielecka świetnie opisała efekty sytuacji, kiedy dziecko jest latami poniżane i dręczone. Kto by to wytrzymał? Wojtek odziedziczył po "naukach" ojca koszmary, które śnią mu się prawie co noc, i kompletnie odrealnione podejście do relacji międzyludzkich. Czy uda mu się wyłowić z chaosu emocji te właściwe? Czy znajdzie sprzymierzeńców w tej walce? 

Dużo tu emocji, podobnie jak w pierwszym tomie. Tym razem też były fragmenty, w których bohaterowie mnie irytowali swoim podejściem, ale wszystkie ich zachowania miały swój cel i prędzej czy później pojawiało się ich wyjaśnienie. Szczególnie trudno było mi czytać ciągłe niepewności Wojtka i próbować zrozumieć jego wahania nastrojów. Dlatego uprzedzam, że w tym tomie zdecydowanie potrzebna jest cierpliwość. Katarzyna Kielecka naprawdę umie w stopniowanie napięcia ;-) Wszystko się pięknie składa, a każdy element fabuły jest przemyślany i do czegoś potrzebny.

Zdecydowanie polecam zarówno pierwszy, jak i drugi tom, szczególnie, że już za progiem finał tej historii, bo w lutym 2021 pojawią się "Ślady", których już nie mogę się doczekać. Aby w pełni cieszyć się lekturą, koniecznie czytajcie we właściwej kolejności. Najpierw "Sedno życia", a po nim "Piętno dzieciństwa".

Tytuł: "Piętno dzieciństwa"
Autor: Katarzyna Kielecka
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Szara Godzina
Cykl: Sedno, tom 2

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina



wtorek, 22 grudnia 2020

"Stara Słaboniowa i spiekładuchy" Joanna Łańcucka - recenzja

"Stara Słaboniowa i spiekładuchy" to jedna z moich słowiańskich książek, która trochę czekała na swoją kolej, ale wreszcie mogę Wam trochę o niej napisać. 

Tytułowa bohaterka mieszka we wsi Capówka. Postrzegana jest przez wielu mieszkańców jako wiedźma, ktoś w rodzaju szeptuchy, chociaż sama zawsze powtarza, że to tylko ludzkie gadanie. Mieszka z kotem Mruczkiem i portretem zmarłego męża, Henryka Słabonia. Co jakiś czas zagląda do niej Anetka, jej córka chrzestna, i przynosi nowinki ze wsi, ewentualnie swoje smutki lub radości. Kiedy we wsi zaczynają dziać się dziwne rzeczy, Słaboniowa zabiera się za porządki. A to coś złego wstępuje w nastoletnią Klaudię, to znowu jakiś krwiożerca grasuje po wsi i morduje ludzi albo dziwne dziecko zabiera dziewczęta na bagna, żeby tam utonęły.

Świetnie przedstawione środowisko Capówki, pełne zabobonów i dawnych tradycji, było idealnym tłem dla działań Teofili Słaboniowej. Przy okazji poznajemy ją trochę bliżej i dowiadujemy się, jaką skrywa tajemnicę. Mądra i doświadczona to kobieta, do której można zwrócić się o pomoc, kiedy inne sposoby zawiodły. Wtedy świat realny miesza się ze światem duchów i demonów. 

Język powieści jest jak Słaboniowa - tradycyjny. Wykorzystana gwara nadaje opowieściom z poszczególnych rozdziałów klimatu i słowiańskiej atmosfery. 

Myślę, że czytało mi się tę książkę tak dobrze, bo nie była ona moją pierwszą publikacją słowiańską. Ciekawie było odgadywać na podstawie początkowego opisu sytuacji, o jakiego demona chodzi. Jeśli lubisz słowiańską tematykę, Słaboniowa na pewno przypadnie Ci do gustu.

Tytuł: "Stara Słaboniowa i spiekładuchy"
Autor: Joanna Łańcucka
Gatunek: literatura piękna, motyw słowiański
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Oficynka

Moja ocena: 6/6

piątek, 18 grudnia 2020

"Klątwa ruin" Magdalena Wala - recenzja

"Klątwa ruin" to romans z rozbudowanym tłem historycznym, którego akcja umiejscowiona jest w tysiąc dziewięćset dwudziestym roku na terenach Polski, atakowanej przez bolszewików.

Aniela Wilczkówna ma za sobą traumatyczne doświadczenia. Dziewczyna pochodzi z chłopskiej rodziny, co w ówczesnych czasach stawiało ją na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Kiedy w jej rodzinie wydarzyła się tragedia, dziewczynka miała zaledwie kilka lat, ale sąsiedzi ze wsi i tak zaczęli postrzegać ją jako "złą krew". W końcu sama zaczęła czuć się winna zaistniałej sytuacji. Dzięki protekcji udało jej się jednak przetrwać. Zdobywszy wykształcenie, trafiła do dworu pani Cyprianowej Strumieńskiej, gdzie objęła posadę panny do towarzystwa. Chlebodawczyni nie traktuje dziewczyny zbyt dobrze, ale ważne, że ma dach nad głową i zarabia chociaż te marne grosze. We dworze Aniela poznaje porucznika Rafała Mielżyńskiego, krewnego pani Strumieńskiej. Mężczyzna zwraca uwagę na Wilczkównę, jednak ona trzyma go na dystans, mając świadomość, jak ogromna przepaść społeczna ich dzieli. Dobrze wie, że gdyby pozwoliła mu się do siebie zbliżyć, zapłaciłby za tę miłość towarzyskim ostracyzmem. Pułkownik ma jednak zupełnie inne zdanie na ten temat. Kiedy pewnego dnia Aniela poznaje legendę o klątwie związanej z pobliskimi ruinami, nie może przestać myśleć o nieszczęśliwej Rudowłosej i jej krzywdzie. 

Chociaż nie lubię romansów i właściwie ich nie czytam, tym razem zdecydowałam się ze względu na autorkę, której trylogia Za zakrętem bardzo mi się podobała, i na to historyczne tło z czasów, o których wiem niewiele. Ponieważ przekonałam się już, jak przyjemnie czyta się historyczne wątki budowane przez Magdalenę Walę, wiedziałam, że i tym razem opisy mnie zaciekawią i poprzez tę zbeletryzowaną formę poznam atmosferę niepokoju, panującą w Polsce, która dopiero co odzyskała wolność, a już musi bronić się przed kolejnym najeźdźcą. 

Chwilami traciłam cierpliwość do Anieli, ale próbowałam sobie tłumaczyć, że jej zachowanie i podejście do znajomości z pułkownikiem ściśle związane jest z panującymi ówcześnie zwyczajami, trzymaniem się sztywnych reguł towarzyskich i podziałem na klasy społeczne, gdzie granica była widoczna i nieprzekraczalna. Aniela miała prawo dystansować się i odpychać pułkownika, co nie zmienia faktu, że dzisiaj trudno niektóre jej zachowania zrozumieć. 

Jeśli sięgniecie po "Klątwę ruin", dostaniecie wątek romansowy, okraszony tajemnicą sprzed lat i mroczną klątwą, ale przede wszystkim bogate tło historyczno-społeczne, które pozwoli Wam zobaczyć, jakie nastroje panowały wśród Polaków w burzliwym tysiąc dziewięćset dwudziestym roku. 

Tytuł: "Klątwa ruin"
Autor: Magdalena Wala
Gatunek: romans z tłem historyczno-społecznym
Liczba stron: 298
Wydawnictwo: Książnica

Moja ocena: 5/6


środa, 16 grudnia 2020

"Dlaczego właśnie ja" E.G.Scott - ZAPOWIEDŹ

  


Misternie skonstruowana, mroczna intryga pełna kłamstw, zdrad i tajemnic. Niezwykle inteligentny i dynamiczny thriller”

                                                        – Samantha Downing, autorka „Mojej doskonałej żony”

 

Świetnie przemyślana, skomplikowana intryga, szokujące odkrycia oraz akcja ani na moment niezwalniająca tempa. A do tego zaskakujące, niemożliwe do przewidzenia zakończenie! Oto nowy dreszczowiec autorów rewelacyjnie przyjętej powieści „Nic o mnie nie wiesz”. Ukrywający się pod pseudonimem E.G. Scott duet pisarzy stworzył mroczny, elektryzujący thriller psychologiczny z wątkiem medycznym, dla którego warto zarwać noc. „Dlaczego właśnie ja” do księgarń trafi już 27 stycznia.

Trzydziestokilkuletnia Charlotte mieszka na Long Island i czuje się samotna, od kiedy załamała się jej obiecująca kariera neurochirurga. Na szczęście znajduje pocieszenie na czacie dla kobiet po przejściach, a także u przyjaciółki, która wspiera ją w najgorszych chwilach. Ma również Petera, nowego chłopaka, który nalega, aby ich związek pozostał całkowitą tajemnicą.

Dlatego kiedy Peter znika bez słowa, Charlotte obawia się zgłosić jego zaginięcie. Kilka tygodni później policja kontaktuje się z nią w sprawie identyfikacji zwłok. Przekonana, że chodzi o ukochanego, Charlotte jedzie do kostnicy i z ulgą stwierdza, że leżące na stole ciało nie należy do Petera, lecz do nieznanej kobiety. Ulga szybko ustępuje konsternacji, a potem przerażeniu, gdy Charlotte uświadamia sobie, że policja interesuje się nią jako jedną z podejrzanych.

Dlaczego ofiara wskazała Charlotte jako kontakt w nagłych wypadkach? O co chodzi? Jakie miejsce w tym wszystkim zajmuje Peter? Charlotte rozpoczyna wyścig z czasem – musi poznać prawdę na temat zamordowanej kobiety i dowiedzieć się, co je łączyło. To, co odkryje, przejdzie jej najśmielsze wyobrażenia.

„Dlaczego właśnie ja” to wciągający thriller psychologiczny z nieprzewidzianymi zwrotami akcji. Wiarygodni bohaterowie, którym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, dynamiczne tempo akcji oraz umiejętnie budowane napięcie aż do nieoczywistego finału to największe atuty nowej powieści duetu E.G. Scott. Prowadzoną z punktu widzenia Charlotte opowieść co jakiś czas przerywa narracja z perspektywy znanego z „Nic o mnie nie wiesz” duetu detektywów. Całość dopełniają fragmenty maili oraz zapiski z internetowego czatu. Thriller „Dlaczego właśnie ja” udowadnia, że pragnienie zemsty potrafi zawładnąć umysłem człowieka, a przeszłość, złe decyzje i popełnione błędy mogą ciągnąć się za nami latami.

Rekomendacje zagranicznych autorów i mediów

„Wartka narracja i błyskotliwe dialogi sprawiają, że nie sposób się uwolnić od tego świetnego thrillera autorów, którzy debiutowali doskonale przyjętym Nic o mnie nie wiesz” – Wendy Walker, autorka „Śladami Emmy”

„Znakomicie napisany thriller pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji. Sięgnęłam po niego i nie byłam w stanie odłożyć, dopóki przejęta, siedząc jak na szpilkach, nie dotarłam do obłędnego, niezwykle satysfakcjonującego zakończenia. Lektura obowiązkowa” – Cristina Alger, autorka „Żony bankiera”

„Dreszczowiec o doświadczonej przez życie kobiecie, będący zarazem studium zaufania oraz roli, jaką odgrywają w nim samotność, przyjaźń i uraz psychiczny” – Buzzfeed

„Czyta się błyskawicznie. Do samego końca nie odgadniecie zakończenia” – Hasty Book List

E.G. Scott to pseudonim Elizabeth Keenan i Grega Wandsa, dwojga pisarzy z Nowego Jorku, z których jedno pracuje w branży wydawniczej, a drugie zajmuje się scenariopisarstwem. Ich debiutancki thriller „Nic o mnie nie wiesz” został świetnie przyjęty przez czytelników i media. Na jego podstawie wkrótce ma powstać serial telewizyjny. Jego realizację powierzono Blumhouse Productions.

 

Zachęcamy do śledzenia profili wydawnictwa poświęconych literaturze kryminalnej:

https://www.instagram.com/muza.black/

https://www.facebook.com/BlackMuza

 

Tytuł: „Dlaczego właśnie ja”

Autor: E.G. Scott

Data premiery: 27.01.2021

Tłumaczenie: Jacek Żuławnik

Cena: 44,90 zł

Liczba stron: 480

Wydawnictwo Muza

Kontakt dla mediów:

Katarzyna Tajak

Business & Culture
k.tajak@businessandculture.pl

tel. 720 800 806

 

poniedziałek, 14 grudnia 2020

"Nazajutrz cię odnajdę" Magdalena Wala - recenzja

Musiałam uzbroić się w cierpliwość, aby poznać finał trylogii Za zakrętem Magdaleny Wali, ale było warto. Muszę jednak dodać, że jeśli ktoś ma możliwość czytać kolejno wszystkie tomy, to sposób "za jednym zamachem" jest zdecydowanie lepszy niż dawkowanie sobie tych części w czasie. Fabuła jest tak intrygująca i wciągająca, że naprawdę trudno się czeka na możliwość poznania dalszego ciągu.

W tym tomie Adriana poznaje pewne fakty z przeszłości, będące wyjaśnieniem w temacie nieudanego małżeństwa, w którym wciąż tkwi, chociaż mąż traktuje ją jak woła roboczego, podnóżek i chłopca do bicia w jednym. Kobieta powoli zaczyna dojrzewać do wprowadzenia drastycznych zmian w swoim życiu. Stefan nie jest zachwycony buntem potulnej do tej pory żony. 

Agnes kontynuuje swoje wojenne wspomnienia, w których dużą część stanowi historia prześladowań Górnoślązaków w ostatnim roku wojny i jakiś czas po wyzwoleniu. Sytuacja Ślązaków była nie do pozazdroszczenia. Najpierw zmuszono wielu z nich do przyjęcia niemieckiego obywatelstwa, aby po wejściu Sowietów stali się znów persona non grata dla "wyzwolicieli". Ostatecznie dotknęło ich wysiedlenie, często dotyczące również Ślązaków, którzy tam się urodzili i mieszkali całe swoje życie. Kiedy Adriana postanawia zapoznać się bliżej z pozostałymi po dziadku starymi dokumentami i zdjęciami, odkrywa niezwykłe powiązania sprzed lat. 

Dwutorowość akcji to jeden z moich ulubionych zabiegów literackich. Lubię przeskakiwać w czasie i śledzić losy bohaterów naprzemiennie. A jeśli jeszcze przy okazji jakieś fakty z tam i tutaj się splatają, tym lepiej. Połączenie współczesności z tajemnicami z przeszłości to mieszanka idealna. Dla mnie taka właśnie fabuła ma klimat i moc. Muszę też dodać, że wszystkie opisane w powieści sytuacje mają odzwierciedlenie w historii. Jest to forma zbeletryzowana, ale oparta na realnych wydarzeniach, które miały miejsce w Mysłowicach w czasie wojny.  

Wśród bohaterów polubiłam kilkoro, ale Stefana miałam ochotę zdzielić cygańską patelnią przez łeb tak, żeby aż zadzwoniło. Z ogromną przyjemnością obserwowałam, jak w Adrianie dojrzewa bunt i kobieta wreszcie decyduje się na odważny krok. Załatwiła drania koncertowo! I dobrze mu tak.  

Podziwiam odwagę autorki, która w jednym z wątków pokazała wycinek szkolnego piekiełka. Możecie nie wierzyć, ale tak się naprawdę dzieje w niejednej szkole.    

Jedyny minus to niedopracowana redakcja i korekta. Ktoś nie pochylił się wystarczająco nad tym naprawdę świetnym tekstem. Dlatego postanowiłam tym razem rozdzielić ocenę. 

Tytuł: "Nazajutrz cię odnajdę"
Autor: Magdalena Wala
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkiem historycznym
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Za zakrętem, tom 3

Moja ocena: 6/6
Zespół redakcyjno-korekcyjny: 3/6

   

sobota, 12 grudnia 2020

"Zbrodnia i Karaś" Aleksandra Rumin - recenzja

Właśnie skończyłam kolejną powieść kryminalną z humorem autorstwa Aleksandry Rumin, więc od razu spieszę, by podzielić się wrażeniami z lektury. "Zbrodnia i Karaś" to debiut autorki, po który sięgnęłam zachęcona najnowszą powieścią pt. "Zbrodnia po polsku" (premiera: 20 września 2020).

Ernest Karaś to nieszczególnie lubiany pracownik Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Kiedy pewnego dnia zostaje znaleziony martwy w uczelnianej łazience, wielu z jego współpracowników oraz studentów po cichu cieszy się z takiego obrotu sprawy. W budynku przebywało tylko dziesięć osób. Czy którejś z nich mogło zależeć na śmierci Karasia? Okazuje się, że właściwie każdy z nich mógł mieć motyw, chociaż ze sposobnością trochę gorzej. Śledztwo jednak trwało krótko, ponieważ policja zdecydowała, że Karaś zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Czy tak było w rzeczywistości?

Bohaterowie powieści różnią się między sobą charakterologicznie, zatem nie wieje nudą. Ich dialogi są dynamiczne i pełne humoru. Wprawdzie nie ma tu typowego wątku śledztwa, ale w sumie pomysł na tę historię i tak jest ciekawy, więc nie brakowało mi kryminalnej pracy policji. Trzeba pamiętać o tym, że to nie jest typowy kryminał, tylko komedia kryminalna, więc należałoby oczekiwać bardziej humoru niż krwawych szczegółów zbrodni. I to właśnie dostajemy w powieści. Poza tym zdradzę jeszcze, że maskotką uczelni jest sympatyczny kot Stefan, a na korytarzach Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych pojawi się także duch. I ani słowa więcej w tym temacie :D  

Książka podzielona jest na rozdziały przypisane do poszczególnych bohaterów. Wydaje się to być dobrym pomysłem, ponieważ porządkuje fabułę i ukierunkowuje myśli czytelnika na konkretne wątki. Poznajemy postacie i ich powiązania, śledzimy ich życie prywatne i podejmowane decyzje. Lubię taki porządek. O wiele łatwiej mi się wtedy wciągnąć w lekturę. I tak było tym razem. Nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do ostatniej strony, chociaż nie obyło się bez chochlików w tekście. 

Jeśli potrzebujecie zabawnej i lekkiej lektury, która poprawi Wam nastrój i pozwoli zapomnieć na chwilę o szaleństwach współczesnego świata, ta powieść będzie idealna. Zdecydowanie polecam.         

Tytuł: "Zbrodnia i Karaś"
Autor: Aleksandra Rumin
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 288
Wydawnictw: Initium

Moja ocena: 5/6


piątek, 11 grudnia 2020

"Śreżoga" Katarzyna Puzyńska - recenzja


"Śreżoga" to dwunasty tom serii o Lipowie. Z jednej strony można pomyśleć, że trochę już się ta saga ciągnie, ale z drugiej w każdym kolejnym tomie można znaleźć coś ciekawego i wciągającego. Zatem byłoby szkoda, gdyby autorka zakończyła definitywnie opisywanie losów bohaterów, do których już przecież zdążyliśmy się trochę przywiązać.

Tym razem papierowa wersja powieści trochę przytłacza gabarytem. 864 strony robią wrażenie. U mnie jednak ten aspekt nie wchodził w grę, ponieważ Lipowo od początku czytam w wersji elektronicznej. Lektura poszła mi szybko i w zasadzie bezboleśnie, nie licząc pomyłek w imionach bohaterów i chochlików, które umknęły redakcji i korekcie.

W tym tomie napotkacie dużo siekier, ale znajdzie się też młotek i szpikulec. Pojawi się również spora lista ofiar. Tym razem chyba padł rekord morderstw, jeśli miałabym porównywać z poprzednimi częściami. Z jednej strony ktoś mógłby uznać to za przesadne, bo w związku z tym mamy sporo wątków do ogarnięcia, ale z drugiej dzięki temu jest się nad czym zastanawiać. Z każdym kolejnym rozdziałem (a jest ich ponad 140!) trupów przybywa, a lista podejrzanych rośnie. Kombinowanie kto kogo zaciukał i dlaczego było momentami niezwykle emocjonujące.  

W warstwie obyczajowej prym wieść będą emocjonalne rozterki Daniela, szczególnie, kiedy policjant dowiedział się o tym, że Emilia jednak nie popełniła samobójstwa. Momentami ten wątek był trochę męczący. Niezdecydowanie i jakaś rozlazłość tego faceta bywały irytujące.   

Jeśli chodzi o bohaterów, a właściwie bohaterki, to miałam ochotę jedną z nich zamknąć w jakiejś spiżarni, tak bardzo irytowały mnie jej zachowania. Na szczęście dużą rolę w tym tomie odgrywała Klementyna, więc równowaga została zachowana.

A tak w ogóle wiecie, co to takiego ta śreżoga? Przyznam, że nie znałam wcześniej tego słowa. Brzmi trochę groźnie, chociaż oznacza coś tak pięknego. Śreżoga to promienie słoneczne, które przeświecają przez mgłę lub dym.

Nie będę namawiać ani odradzać, bo jak ktoś kocha Lipowo, to i tak przeczyta, a jeśli nie lubi, to nie sięgnie. Mnie się podobało i będę czekać na kolejny tom. Ciekawe, co autorka wymyśli w trzynastej części ;-)

Tytuł: "Śreżoga"
Autor: Katarzyna Puzyńska
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 864
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Lipowo, tom 12

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka          

 


piątek, 4 grudnia 2020

"Chłopiec z lasu" Harlan Coben - recenzja

Długo czekałam na kolejną powieść jednego z moich ulubionych autorów zagranicznych, ale cierpliwość się opłaciła. Do mojej kolekcji trafiła ciekawa historia, chociaż muszę przyznać, że mogłabym wymienić kilka bardziej emocjonujących fabuł, stworzonych przez tego pisarza.

W 1986 roku w lesie znaleziono kilkuletniego chłopca. Nikt go nie szukał, nikt się po niego nie zgłosił. Dziecko nie pamiętało nic sprzed pobytu w lesie, nie znało nawet swojego imienia. Wychowany w rodzinie zastępczej, po trzydziestu latach Wilde próbuje funkcjonować w świecie, jednak przejścia z dzieciństwa pozostawiły w jego psychice trwały ślad. Wciąż nie wie, kim jest i nie odnalazł swojej rodziny. 

Kiedy pewnego dnia znika nękana przez kolegów nastolatka, rówieśniczka i koleżanka z klasy jego chrześniaka, Wilde postanawia odnaleźć dziewczynę. Nie potrafi przejść obojętnie obok dramatu outsiderki podobnej do niego samego. Nieobecność dziewczyny bardzo dręczy Matthew, jednak chłopak nie chce zdradzić nikomu, dlaczego tak martwi się o Naomi. Prosi o pomoc babcię, znaną adwokatkę, Hester Crimstein. Czy Hester podejmie się tej sprawy? Jakich sposobów użyje Wilde, by wesprzeć akcję poszukiwawczą? Co wydarzy się, kiedy pewnego dnia zniknie również najpopularniejszy w szkole chłopak, który dręczył Naomi? 

Akcja powieści nie jest szczególnie dynamiczna, ale kilka wątków pozwala się nie nudzić. Przeplatają się one i uzupełniają, dzięki czemu możemy nie tylko śledzić poczynania bohaterów, ale samodzielnie próbować odkryć prawdę. Bardziej wciągająca jest druga połowa książki.

Poza wątkami kryminalnymi mamy tu również sporo motywów społecznych. Relacje międzyludzkie, próba pogodzenia się ze stratą i pozwolenie sobie na nowy początek czy lęk przed poznaniem swoich korzeni to zaledwie kilka dodatkowych elementów fabuły. Bohaterowie mają swoje życie, a w nim problemy, które muszą rozwiązać, a także decyzje, które muszą podjąć. Jakie wynikną z tych decyzji konsekwencje? Jeśli sięgniesz po powieść, z pewnością się dowiesz. A finał tej historii wcale nie jest taki oczywisty, jak by się mogło wydawać.   

Tytuł: "Chłopiec z lasu"
Autor: Harlan Coben
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Albatros

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Albatros      


niedziela, 29 listopada 2020

"Kukułka i wrona" Magdalena Wolff - recenzja

Z zaciekawieniem sięgam po powieści, w których można znaleźć wątek słowiański. Lubię słowiańską mitologię, chociaż nie jestem specjalistką w tym temacie. Jednak wychodzę z założenia, że warto znać również własne mity, a nie tylko greckie czy rzymskie, o których uczy się w szkole. Również po "Kukułkę i wronę" sięgnęłam ze względu na obiecujący wątek słowiański. Czy było warto?

Warcisława z Jastrzębskich to najmłodsza dziedziczka rodu. Los sprawił, że również jedyna. Poznajemy ją w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Dziewczyna ucieka przed Noduńczykami, którzy napadli na jej gród i wybili całą jej rodzinę. Jeśli nie zdoła dopaść ściany lasu, pewnie ją też zabiją. Gna co sił, chociaż zdaje sobie sprawę, że i w lesie czyha wiele niebezpieczeństw. W tym momencie jednak wydają jej się one mniej straszne niż najeźdźcy. Kiedy trafia na chatę pośrodku lasu, postanawia prosić gospodarza o pomoc. Właścicielem domostwa okazuje się być postawny i przystojny mężczyzna, który jednak szybko zdradza Wrenie, że... nie jest człowiekiem. Dziewczyna jest jednak tak zdeterminowana, że nie dość, iż godzi się z tym, kim jest mężczyzna, to jeszcze decyduje się udać po pomoc do Baby Jagi. Kieruje nią chęć zemsty na najeźdźcach, a także konieczność zjednoczenia swojego ludu i odzyskania rodowych włości.

Historię tę możemy śledzić niejako z dwóch stron. Drugi tor narracyjny umiejscawia nas w otoczeniu Noduńczyków. Tutaj mamy do czynienia z królem Wilhelmem i jego poplecznikami. Jednym ze sprzymierzeńców króla jest jego brat, bękart z nieprawego łoża, którego łaska pana, a także błyskotliwy umysł wyniosły na wysokie stanowisko. Pojawiają się zarówno akcenty społeczne, jak i polityczne, dzięki którym możemy zorientować się trochę w tamtejszych zwyczajach i planach najeźdźców. 

Jeśli chodzi o samą fabułę, to akcja jest dość wartka, a kolejne wątki przeplatają się płynnie, podsycając ciekawość. Jednak spodziewałam się trochę więcej słowiańskiego klimatu. Tymczasem tu i ówdzie pojawia się imię jakiegoś boga, a o zwyczajach i świętach słowiańskich właściwie nie ma nic. Coś, co wydaje mi się kompletnie niepotrzebne w tego typu powieści, to dość odważne sceny erotyczne. Ale może komuś przypadną one do gustu. Ja wolałabym poczytać raczej więcej o słowiańskich tradycjach, życiu tamtejszych ludzi, ale to ja :-)  

Najciekawszą postacią wydaje się być Baba Jaga. Skryta i tajemnicza, a przy tym złośliwa i nieprzyjemna. Nigdy nie wiadomo, co wymyśli. Nieprzewidywalna, a zarazem myśląca o wszystkich konsekwencjach. Dodała tej powieści kolorytu.

Podsumowując, jeśli lubicie love story z odrobiną słowiańskiego klimatu, podsycaną wątkiem walki o zagrabione mienie, to "Kukułka i wrona" powinna Wam się spodobać. Aha, co ważne, to pierwszy tom serii. Kolejny będzie nosił tytuł "Szata z piór".

Tytuł: "Kukułka i wrona"
Autor: Magdalena Wolff
Gatunek: fantastyka
Liczba stron: 
Wydawnictwo: Oficynka

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Oficynka

wtorek, 24 listopada 2020

"Sedno życia" Katarzyna Kielecka - recenzja

"Sedno życia" to debiutancka powieść Katarzyny Kieleckiej-Masłochy. Dla mnie była to kolejna odsłona talentu pisarki, ponieważ tak się złożyło, że zaczęłam znajomość z jej piórem rok temu od powieści w klimacie świątecznym "Pod tym samym niebem". Sięgnęłam po nią zachęcona przez koleżankę i był to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że okładka piękna, to jeszcze kryjąca się pod nią historia mnie urzekła, a styl autorki zachwycił. Katarzyna Kielecka dołączyła więc szybko do listy moich ulubionych autorek, po których książki mogę sięgać w ciemno. Po drugim tomie serii o Lilce i Śliwie pt. "Na tej samej ziemi" oraz "Cytrusowym gaju" w końcu nadeszła pora na posmakowanie debiutu.

Główną bohaterką tej opowieści jest Edyta. Trzydziestoletnia, samotna i zakompleksiona. Świat jawi jej się jako zło konieczne, a samą siebie postrzega jak w krzywym zwierciadle. Jej negatywny obraz własnej osoby bardzo wpływa na relacje, których kompletnie nie potrafi tworzyć. Zero komunikacji, nieumiejętność mówienia o tym, co czuje i myśli, wycofywanie się na z góry upatrzone pozycje w każdej sytuacji, którą uzna za zagrażającą jej status quo. Lekko nie ma, ale sama sobie funduje te tortury, przy okazji siejąc spustoszenie wśród ludzi pojawiających się w jej otoczeniu. O paranoicznych rozmyślaniach i analizach już nawet nie wspomnę.  

Wojtek to brat Edyty, który ją rozumie, ponieważ sam również ma podobne problemy. Oboje są poranieni i przepełnieni koktajlem emocji wszelakich z naciskiem na te negatywne, które narosły w nich przez lata mieszkania z ojcem tyranem. Ceną za koszmar z dzieciństwa jest nieumiejętność radzenia sobie z uczuciami w dorosłym życiu. Różnica między rodzeństwem polega na tym, że Wojtek ma rodzinę. Czy jednak jest szczęśliwy? 

Kiedy Wojtek wyciąga rękę do siostry, proponując jej pracę, w tym samym mniej więcej czasie kobieta dowiaduje się, że jest chora. To nie przelewki, musi wziąć się za siebie i to ostro. Podczas leczenia wpada na przyjaciółkę z dzieciństwa, z której zniknięciem nigdy się nie pogodziła. Agata również choruje, więc postanawiają się wspierać i razem zawalczyć o nowe życie. W poukładanym świecie Edyty zachodzą duże zmiany. Przede wszystkim za sprawą Agaty pojawia się w nim mały człowiek - Grześ. Kilkulatek stawia na głowie dotychczasową egzystencję zamkniętej w sobie Edyty i uczy ją na swój wyjątkowy sposób wielu przydatnych na co dzień rzeczy. Co z tego wyniknie?

Nie będę wymieniać tu wszystkich bohaterów, jednak wiedzcie, że każdy jest inny i intrygujący. Dopracowani są aż do bólu, nie ma niepotrzebnych elementów. To układanka idealna, na którą składa się zarówno charakter postaci, jak i jej przemiany. A przemian ci tutaj dostatek. Nie będziecie się nudzić. Muszę się przyznać, że Edyta to mnie nieźle irytowała przez większość książki :D Może dlatego, że nie do końca rozumiałam te jej paranoje, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji? W każdym razie nie raz miałam ochotę palnąć ją w czoło, żeby się uspokoiła z tymi analizami, które uskuteczniała jak koń pod górkę.

Spodziewajcie się oceanu emocji. A czasami nawet sztormu. Wątki są tak wykreowane, że pięknie się zazębiają i uzupełniają. Opowieść snuje się jak film przed oczami, a dla łatwo wzruszających się konieczne będą chusteczki. Nie mogę się już doczekać chwili, w której sięgnę po drugi tom. Finał pierwszego pozostawił we mnie ogromną ciekawość.

Polecam gorąco!

Tytuł: "Sedno życia"
Autor: Katarzyna Kielecka
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 408
Wydawnictwo Szara Godzina
Cykl: Sedno, tom 1

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szara Godzina    




piątek, 20 listopada 2020

"Zbrodnia po polsku" Aleksandra Rumin - recenzja

Powieść "Zbrodnia po polsku" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Aleksandry Rumin. Okładka, dość nietypowa, wydała mi się zapowiedzią czegoś interesującego. Czy miałam rację?

Otóż, na wstępie dowiadujemy się, że: "Dobry węzeł to podstawa". Później, z każdą kolejną stroną, jest tylko lepiej. Komisarz Jan Polak zostaje wezwany na miejsce zbrodni. Zbrodni makabrycznej, której ofiarą jest pewna młoda kobieta. Dowodami w sprawie są tutaj bociany i tekst pieśni patriotycznej. Dlaczego? Tego nikt nie wie. No, może poza szalonym profilerem po zagranicznych kursach. Rozpoczyna się śledztwo, w którym udział bierze silna grupa pod wezwaniem z warszawskiego komisariatu. Specjaliści pierwszej wody robią wszystko, by jak najszybciej schwytać niebezpiecznego zabójcę, prawdopodobnie wariata... Czy uda im się wyprzedzić jego kroki i uratować inne zagrożone kobiety? Jakiego klucza używa morderca, wybierając ofiary? Komu uda się odkryć, kim jest "Prawdziwy Polak" i co z tego wyniknie?

Akcja powieści zamyka się w kilku dniach, co nie znaczy jednak, że dzieje się niewiele. Jest wręcz przeciwnie. Fabuła składa się z kilku przeplatających się wątków. Dotyczą one zarówno prowadzonego śledztwa, jak i życia osobistego komisarza Polaka. Sama nie wiem, w którym jest więcej humoru. Chyba pozostaje mi stwierdzić, że są wyważone, bo przy obu można się pośmiać podczas lektury.  

Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Od pierwszych stron czytało mi się świetnie, a bohaterowie skradli moje serce. Chyba najbardziej urzekł mnie Kowalski (Ciekawe, że to już druga książka, w której spodobał mi się bohater o takim nazwisku :D Druga seria to powieści przygodowe Jamesa Rollinsa), ale również Ola, córka Polaka, to niezła agentka. W życiu nie zgadniecie, jak dziewczyna ma na imię ;-)

Jedyne, co mi przez chwilę przeszkadzało podczas lektury, to brak większych marginesów. Książka ma je w wersji oszczędnej. Ale jak już się wkręciłam w akcję, to zapomniałam o marginesach :D

Jeśli potrzebujecie resetu i kilku godzin z książką, przy której nie sposób się nie chichrać, to zdecydowanie polecam tę powieść! 

Tytuł: "Zbrodnia po polsku"
Autor: Aleksandra Rumin
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

czwartek, 19 listopada 2020

"Rok w górach" Małgosia Piątkowska - recenzja

Tym razem kilka słów o kolejnej części serii dla dzieci "Rok w...". Książka z twardymi kartkami będzie idealna zarówno dla malucha, jak i starszaka. Młodsi czytelnicy z pewnością zachwycą się mnogością elementów na ilustracjach, a starsi zdobędą sporo przydatnej przyrodniczej wiedzy. 

Kolejne strony książki zawierają pięknie przedstawione zmiany zachodzące w górach w czasie roku kalendarzowego. Pierwsza rozkładówka to wyczerpujący spis pojawiających się na stronach książki bohaterów. Na młodych czytelników czekają wędrowniczka Hania, pasterz, Leśny Duszek oraz całe mnóstwo zwierząt żyjących w górach. Przy każdym obrazku znajduje się krótka charakterystyka danego zwierzaka. 

Na turniach, pogórzu, halach i reglach kręci się ogromna machina zmian, o których wielokrotnie nie mamy pojęcia. Porównując kolejne strony można zaobserwować, co robią konkretne zwierzęta w poszczególnych miesiącach. To materiał do wielogodzinnego przeglądania i prowadzenia ciekawych rozmów.

Dziecko dzięki zagłębianiu się w kolejne ilustracje nie tylko nabywa nową wiedzę, ale także ćwiczy spostrzegawczość, logiczne myślenie i tworzenie związków przyczynowo-skutkowych. Publikacja pobudza wyobraźnię i może być motywatorem do wielu ciekawych działań, od tworzenia ilustracji z górskimi krajobrazami, po samodzielne wykonywanie zwierząt z dostępnych materiałów.

Tytuł: "Rok w górach"
Autor: Małgosia Piątkowska
Gatunek: literatura dla dzieci, picture book
Liczba stron: 28
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Moja ocena: 6/6     








Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia

wtorek, 17 listopada 2020

"Niezbity dowód" Małgorzata Rogala - recenzja

"Niezbity dowód" to trzeci tom serii kryminalnej o prywatnej detektyw Celinie Stefańskiej. Było to moje drugie spotkanie z prozą Małgorzaty Rogali i znów sięgnęłam po kolejny tom serii, której wcześniejszych części nie czytałam. Chyba trzeba będzie w końcu nadrobić :-)

Adela Naczyńska pracuje w antykwariacie Katarzyny Łukaszczyk. Kocha piękne przedmioty i fascynuje się sztuką od lat. Tak została wychowana i takie ma wykształcenie, więc praca w sklepiku Katarzyny to spełnienie jej marzeń. Pewnego dnia właścicielka przynosi do antykwariatu swoją lampę, której twórcą był Tiffany. Zamierza wysłać ją na wystawę do Bazylei, gdzie znajduje się druga, równie cenna lampa. Obie wykonane w jednym egzemplarzu, według Adeli powinny już dawno nie istnieć. Skąd ta pewność? Ponieważ obie należały niegdyś do jej rodziny i według wszelkich przesłanek spłonęły w pożarze dwadzieścia lat temu. Skąd więc nagle pojawiły się w Polsce i Bazylei? Adela, niepomna próśb męża, by zaczekała na jego powrót, wysłała wiadomość do organizatorów szwajcarskiej wystawy z prośbą o dane właściciela drugiej lampy. Informacji nie otrzymała, za to kilka dni później w antykwariacie odwiedził ją niespodziewany gość. To spotkanie skończyło się dla kobiety tragicznie. Została zamordowana, a lampę skradziono. Policja rozpoczęła śledztwo, jednak mąż i syn Naczyńskiej wynajęli Celinę, by swoimi sposobami dotarła do prawdy. Czy jej się to uda? Jak zareaguje policja na konkurencję w śledztwie? 

Podoba mi się styl autorki. Jest oszczędny i wyważony. Dialogi nie dłużą się, a narracja dostarcza wszystkich potrzebnych do śledzenia akcji informacji. Elementy układanki wskakują powoli na swoje miejsca, chociaż jest się nad czym głowić. Tematyka również jest dla mnie interesująca, chociaż nie znam się na dziełach sztuki, to lubię o nich czytać. Ważne jest to, że autorka nie zasypuje czytelnika stosem encyklopedycznych definicji, tylko umiejętnie wyjaśnia to, co jest konieczne do zrozumienia fabuły.     

Wśród postaci wyróżnia się Szyszka, czyli Karolina Szyszkowska, autorka powieści kryminalnych. Kobieta energiczna, wesoła i z humorem. To ona motywuje Celinę do działania i wspiera ją w prowadzonym śledztwie. Widać, że są przyjaciółkami nie tylko z nazwy.    

Chociaż wiele osób pisze, że nie trzeba czytać powieści w tej serii w kolejności, to jednak ja się z tym nie zgodzę. Nie trzeba, jeśli ktoś nie przejmuje się ciągłością różnych wydarzeń umiejscowionych w danym tomie serii, o których jest mowa również później, w dalszych częściach. Mnie to trochę przeszkadza. Lubię wiedzieć i przypominać sobie w momencie, kiedy pojawi się odniesienie do jakiejś sytuacji, że czytałam i pamiętam, o co tam chodziło. Tutaj zostałam tego pozbawiona niejako z własnej winy, bo nie sięgnęłam po dwa poprzednie tomy ;-)

Na koniec dodam jeszcze, że bardzo podobał mi się wątek poboczny, związany z kłopotliwym sąsiadem Szyszki. Jak mówi porzekadło: "Oliwa zawsze sprawiedliwa" :D

Zdecydowanie polecam tę powieść osobom, które nie lubią kryminałów z rozlewem krwi i wnętrznościami na wierzchu, a preferują fabułę z wątkiem psychologicznym i śledztwem pełnym niuansów i zagwozdek. 

Tytuł: "Niezbity dowód"
Autor: Małgorzata Rogala
Gatunek: kryminał psychologiczny
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Celina Stefańska, tom 3

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona


środa, 11 listopada 2020

"Kraina Zeszłorocznych Choinek" Joanna Szarańska - recenzja


"Kraina Zeszłorocznych Choinek" już za sam tytuł mogłaby dostać miano magicznej. No bo zastanówcie się przez chwilę, nie zaintrygowałby Was taki szyld? Nie weszlibyście chociaż na chwilę, żeby zobaczyć, co kryje maleńki sklepik z wąskimi okienkami, przez które nie sposób dostrzec, co jest w środku? 

Kiedy pewnego dnia Józef Pawłowski decyduje się otworzyć sklep z niecodziennymi ozdobami choinkowymi, jego bliźniacza siostra niemal stuka się po głowie, próbując mu uzmysłowić, jak głupi jest jego pomysł. Tymczasem starszy pan stawia na swoim i sklepik rusza pełną parą, chociaż może to określenie jest ciut na wyrost... Z czasem okazuje się bowiem, że w dzisiejszym zabieganym świecie niewielu jest takich klientów, którzy docenią kunszt bańki, bombki sprzed lat. Którzy będą potrafili dostrzec magiczną atmosferę miejsca, a nie rozglądać się tylko za ledowymi światełkami i plastikowymi bombkami z marketów. 

Antoś, który jak na swoje niecałe dziesięć lat sporo już w życiu przeżył, trafia do sklepiku pana Józefa przypadkowo, w ramach pewnej modnej w jego szkole zabawy. Otrzymał od kolegów zadanie i zamierza je wykonać. W końcu nawet mama uważa go już za łobuza, więc co za różnica... Jego perspektywa zmienia się diametralnie, kiedy dostrzega wyłaniający się spod śniegu napis na szyldzie nad sklepem: "Kraina Zeszłorocznych Choinek". Nazwa dosłownie wbija go w ziemię, przez co zostaje złapany i musi ponieść karę za swój niecny postępek. Czy jednak będzie to dla niego rzeczywiście kara? Dlaczego widok szyldu tak poruszył chłopca? 

To zaledwie fragment fabuły, która czeka na Was w tegorocznej powieści świątecznej Joanny Szarańskiej. Możecie spodziewać się bogatej mieszanki emocji, od tych do śmiechu, aż po te do wzruszeń. Poznacie dwie prześwietne starsze panie, sama nie wiem, która bardziej upierdliwa, a także dwie siostry, które poróżnił... A, nie powiem Wam, o co się pokłóciły :D W życiu nie zgadniecie, więc pozostaje Wam przeczytać "Krainę"!

Autorka wplotła w powieść świąteczną wiele tematów niekoniecznie związanych ze świętowaniem, ale dzięki temu ta historia jest prawdziwa. Przecież w żadnej rodzinie przygotowania do świąt nie są w stanie zagłuszyć codziennych problemów. Szykujemy się, cieszymy, czekamy na Boże Narodzenie, ale każdy z nas musi równocześnie mierzyć się z ciemniejszą stroną mocy. Podobnie jest z bohaterami tej powieści. Oni również mają swoje kłopoty, muszą dokonywać trudnych wyborów i stanąć oko w oko z konsekwencjami swoich czynów. 

Akcja powieści jest dynamiczna, a losy bohaterów przeplatają się w dość nieoczekiwany sposób. Muszę przyznać, że opowiadana przez Joannę Szarańską historia bardzo mnie wciągnęła. Nie rozczarowałam się, a wręcz przeciwnie. Utwierdziłam się w przekonaniu, że sięgnę po każdą kolejną książkę tej autorki.

Finał jest rewelacyjny. Nie mogę powiedzieć nic więcej, bo zepsuję Wam przyjemność czytania. Ale jest ciepły, świąteczny i w ogóle taki "Asiowy". No, to już wszystko wiecie ;-)

Polecam!

Tytuł: "Kraina Zeszłorocznych Choinek"
Autor: Joanna Szarańska
Gatunek: powieść świąteczna
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

 


sobota, 7 listopada 2020

"Organista z martwej wsi" Danuta Chlupova - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]

Po powieści Danuty Chlupovej sięgam bez zastanowienia od debiutu, który pojawił się na rynku wydawniczym w 2017 roku. "Blizna", bo o niej mowa, to powieść, która zwyciężyła w konkursie Literacki Debiut Roku 2017. Tajemnice z czasów wojny to moje klimaty, więc jak mogłam po nią nie sięgnąć? Z perspektywy czasu stwierdzam, że to była świetna decyzja, ponieważ powieści tej autorki są w każdym calu dopracowane i napisane pięknym językiem. Kolejne strony pochłania się z coraz większym zaangażowaniem.

"Organista z martwej wsi" to powieść obyczajowa z ciekawie poprowadzonymi wątkami z zakresu polityki i psychologii. Całości dopełnia świetnie zarysowane tło, prezentujące nastroje społeczne z lat pięćdziesiątych.

Teodor Szynder jest organistą żyjącym na Zaolziu, w niewielkiej wsi Dwory. Mieszka z żoną i synkiem Adamem w domu, który usytuowany jest obok gospodarstwa jego wieloletniego przyjaciela, Henryka. Teodor od pewnego czasu obserwuje zmianę w zachowaniu sąsiada, która bardzo go niepokoi. Żona mężczyzny również należy do grona przyjaciół Szyndera, więc obawia się on o jej bezpieczeństwo, kiedy sąsiad zaczyna wracać do domu coraz częściej pijany. Próbuje pomóc Wandzie tak, jak potrafi. Wspiera go w tym żona, Lidka, dla której Wandzia również jest przyjaciółką. Próby te spotykają się jednak z ogromną niechęcią Henryka i wzbudzają jego gniew. Kiedy pewnego dnia obaj mężczyźni stają się uczestnikami tragicznego w skutkach wypadku, życie Teodora zmienia się całkowicie...

Autorka wybrała jedną z moich ulubionych form - podróżowanie w czasie i przestrzeni. Narratorem tej historii jest bowiem Adam, syn Teodora, który wraz z żoną opowiada pewnej młodej dziewczynie historię życia ojca. Dzięki temu przenosimy się z czasów współczesnych do lat pięćdziesiątych oraz sześćdziesiątych i z powrotem. Umiejętne dawkowanie kolejnych wydarzeń w rozdziałach sprawia, że ciekawość czytelnika jest wciąż podsycana.       

Gdybym miała określić, jaka jest akcja powieści, użyłabym chyba słowa: stateczna. Nie gna na łeb, na szyję, ale toczy się powoli, nie gubiąc po drodze żadnego szczegółu. Mamy czas na dokładne zaznajomienie się z bohaterami, a także na przeanalizowanie kolejnych zdarzeń i ich skutków. 

Wątki polityczne związane są tutaj głównie z dramatem Teodora, który w tak trudnym historycznie czasie nie był komunistą i pragnął zajmować się po prostu ukochaną muzyką. Autorka rewelacyjnie przedstawiła mechanizm ówczesnej władzy i zakłamanie, którego było wszędzie pełno. Bo jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam. Innej opcji nie ma. Podczas lektury naszła mnie refleksja na temat kruchości ludzkiego życia w sensie fizycznym, ale także tego, w jak prosty sposób, często jedną decyzją, można komuś to życie złamać, bez konieczności zabijania go.  

Wątki psychologiczne prezentują między innymi problemy dziecięcych bohaterów tej historii. Adaś, którego ojciec przebywa w więzieniu, oraz Halinka, w której domu rządzi alkohol, muszą uporać się z czymś, co zupełnie nie powinno dotyczyć dzieci. Kiedy Teodor przyjeżdża z więzienia do rodzinnej wsi, trudno mu wrócić do normalnego życia sprzed tragedii. Pomaga muzyka, która okazuje się być uniwersalnym kluczem, otwierającym wiele drzwi, również tych na głucho zamkniętych drzwi ludzkiego serca. Dodatkowe punkty dla autorki za świetnie wpleciony wątek chłopca z Zespołem Aspergera, dla którego muzyka stała się buforem bezpieczeństwa, pozwalającym na interakcję z otaczającym go światem. W czasach, kiedy nie było szans na postawienie prawidłowej diagnozy, rodzice Mirka nie mieli nawet podstawowej wiedzy, jak radzić sobie z zachowaniami syna, ani jak mu pomóc. Teodor stał się dla nich ogromnym wsparciem, a ja z ciekawością obserwowałam, jak mężczyzna uczył się postępowania z chorym dzieckiem, metodą prób i błędów. 

"Organista z martwej wsi" to kolejna powieść Danuty Chlupovej o ogromnej wartości. Nie jest to książka łatwa i przyjemna. Pełna dramatów, problemów i rozterek zwykłych ludzi, wymaga zaangażowania i czasu na refleksję. Jest to opowieść przemyślana i dopracowana w każdym szczególe. Jak wszystkie powieści tej autorki. 

Zdecydowanie polecam!

Tytuł: "Organista z martwej wsi"
Autor: Danuta Chlupova
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron:
Wydawnictwo: Novae Res

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res