wtorek, 28 kwietnia 2020

"Cienie" Wojciech Chmielarz - recenzja



„Cienie” Wojciecha Chmielarza to piąty tom serii o komisarzu Jakubie Mortce. Mam wrażenie, że „Cienie” straciły trochę przez to, że przeczytałam je po dwóch genialnych powieściach Anny Kańtoch. Przez to nie jestem tak usatysfakcjonowana tą lekturą, jak pozostałymi tomami cyklu. Co by jednak nie mówić, to kawał dobrej powieści.

W Milanówku zostają znalezione zwłoki dwóch kobiet, córki i partnerki pewnego gangstera. Okazuje się, że zginęły one od strzałów z broni podkomisarza Kochana, który zapada się pod ziemię. Nawiązuje kontakt z Mortką, którego prosi o pomoc. Przekonuje przyjaciela, że ktoś go wrabia. Tymczasem aspirantka Sucha pracuje nad inną sprawą. Policjantka jest w posiadaniu nagrania z ukrytej kamery, na którym widać, jak kilku wysoko postawionych mężczyzn gwałci chłopaka. Nie może tak po prostu ujawnić nagrania, bo wszystkiego się wyprą. Kiedy okazuje się, że chłopak popełnił samobójstwo, sytuacja się komplikuje. Kiedy Mortka z Suchą postanawiają wspólnie zająć się obiema sprawami, okazuje się, że śledztwa się łączą. Robi się naprawdę niebezpiecznie. Czy policjantom uda się rozwiązać obie sprawy? Co wyniknie przy okazji działań śledczych?   

Początkowo akcja toczy się wolno, można by rzecz, że statecznie. Policjanci prowadzą dochodzenia, wymieniają się spostrzeżeniami, zdobywają kolejne wskazówki, które prowadzą ich dalej. Tempo wydarzeń rozkręca się dopiero w finale.

Podsumowując, intryga została poprowadzona ciekawie, chociaż warto znać poprzedni tom serii, by połapać się we wszystkich powiązaniach. Bohaterowie zostali skonstruowani plastycznie i trójwymiarowo. Obserwujemy ich uczucia, podejmowane decyzje i związane z tym rozterki. Oprócz warstwy kryminalnej mamy też wątki obyczajowe, związane z poszczególnymi postaciami. Nie sposób się przy tej lekturze nudzić, ale warto pamiętać, że na szybszy rozwój akcji trzeba trochę poczekać.

Tytuł: „Cienie”
Autor: Wojciech Chmielarz
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Marginesy
Cykl: Jakub Mortka, tom 5

Moja ocena: 4/6


środa, 22 kwietnia 2020

"Wiara" Anna Kańtoch - recenzja



Kolejna powieść Anny Kańtoch już za mną. Chociaż liczy sobie 400 stron, nie zdążyłam się zmęczyć lekturą. Nie było na to czasu, ponieważ fabuła wciąż motywuje do czytania, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co i dlaczego wydarzyło się w niewielkiej Rokitnicy.

Akcja powieści rozgrywa się w 1986 roku. Mieszkańcy Rokitnicy żyją budową elektrowni, trwającą tuż obok ich domów. Wkrótce jednak temat ten nie będzie jedynym sensacyjnym wątkiem roztrząsanym przez ludzi. Pewnego dnia proboszcz parafii natrafia na zwłoki młodej kobiety pozostawione na torach kolejowych. Nikt nie wie kim była dziewczyna, ani skąd przyjechała. Rozpoczęte śledztwo idzie opornie, bo ludzie nabrali wody w usta, jakby się zmówili. Proboszcz objął parafię niedawno, ale słyszał tu i ówdzie plotki o „przeklętej parafii”. Problem w tym, że mieszkańcy nie ufają mu i nie chcą z nim rozmawiać, kiedy próbuje dowiedzieć się czegoś o swoich poprzednikach. Kapitan Witczak, przysłany do Rokitnicy z Bielska, prowadzi śledztwo najlepiej, jak potrafi. Jemu również wszyscy wokół rzucają kłody pod nogi. Sprawa komplikuje się, kiedy zostają znalezione drugie zwłoki…    

Nie jest to typowy kryminał, w którym idziemy po nitce do kłębka. Nie sposób tu przewidzieć rozwoju wypadków, ponieważ autorka postarała się nie tylko o mroczny i przytłaczający klimat, ale także o całkowite zmylenie wszelkich tropów. Na pocieszenie mogę Wam jednak zdradzić, że nie tylko czytelnik jest bezradny. Śledczym również ta sprawa nie idzie… Wątków i poszlak jest jednak na tyle dużo, że jest nad czym myśleć.

Pióro Anny Kańtoch niezwykle przypadło mi do gustu. Mam nadzieję w niedługim czasie przeczytać również „Pokutę” i już nie mogę doczekać się chwili, w której poznam kolejną fabułę powstałą w umyśle pisarki. Rewelacyjnie odwzorowany klimat PRL-u, świetnie zarysowane postaci i wątki psychologiczne, z naciskiem na analizę konsekwencji ludzkich decyzji. Dobrze się to czytało i z czystym sumieniem polecam.

Tytuł: „Wiara”
Autor: Anna Kańtoch
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Czarne

Moja ocena: 6/6


wtorek, 14 kwietnia 2020

"Łaska" Anna Kańtoch - recenzja



Ponieważ na moich półkach stoi sporo nieprzeczytanych jeszcze książek, nadszedł czas na wyszukanie czegoś ciekawego. Na pierwszy ogień poszła „Łaska” Anny Kańtoch, która zerkała na mnie z regału już od dłuższego czasu. Kiedy zaczęłam ją czytać, pomyślałam sobie, że trochę szkoda, że czytam ją… dopiero teraz. Ale w myśl zasady, że lepiej późno niż wcale, pochłonęłam powieść szybko i natychmiast sięgnęłam po drugą książkę autorki.

Fabuła rozgrywa się dwoma torami czasowymi. Obserwujemy wydarzenia, które mają miejsce w 1955 roku, a także sytuacje z roku 1985. We wcześniejszej warstwie czasowej sześcioletnia Marysia Lenarczyk znika na tydzień w lesie. Kiedy dziewczynka wraca do domu ciotki, która się nią opiekuje, mała jest niesamowicie brudna, a we włosach ma coś obrzydliwego. Dziecko nie pamięta niczego z tych kilku dni. Trzydzieści lat później dorosła już Maria pracuje w szkole jako nauczycielka języka polskiego. Jeden z jej uczniów, Wojtek, rysuje czwórkę dzieci i Kartoflanego Człowieka. Chłopiec prosi ją o pomoc, ale kobieta nie reaguje na jego słowa. Wkrótce ciało Wojtka zostaje znalezione w parku. Z czasem pojawiają się kolejne nastoletnie ofiary, a Maria nie może pozbyć się wrażenia, że te zbrodnie mają coś wspólnego z jej zniknięciem w lesie trzydzieści lat wcześniej. Milicja prowadzi szczegółowe śledztwo, jednak kobieta rozpoczyna własne, zyskując pewność, że jeśli zdoła sobie przypomnieć, co przydarzyło jej się trzydzieści lat temu w lesie, rozwiąże zagadkę mordercy dzieci.

Wymyślona przez autorkę intryga jest rewelacyjna. Akcja nie jest zawrotna, ale dzięki temu można wraz z bohaterami analizować pojawiające się ślady i szukać mordercy. Milicja krąży wokół podejrzanych, przesłuchuje ich i próbuje połączyć otrzymane elementy w jedną całość. Okazuje się, że to wcale nie jest takie proste.

To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Nie żałuję ani jednej spędzonej z tą książką minuty. Mrok panujący w niej od pierwszych stron pozwala poczuć wyraźnie wszystkie emocje targające zarówno główną bohaterką, jak i pozostałymi postaciami. Maria jest osobą depresyjną i lękliwą, co prawdopodobnie ma ścisły związek z jej przeżyciami z dzieciństwa. Autorka stworzyła tę postać rewelacyjnie. To zaskakujące, że osoba tak kompletnie pozbawiona energii i żywotności, jak Maria, potrafiła spiąć się na tyle, by na własną rękę szukać mordercy. Pozostałe postacie również są plastyczne i dopracowane. Pilne obserwowanie ukrytych przez autorkę w tekście szczegółów pozwala nawet wcześniej domyślić się, kto jest mordercą. Klimat dodatkowo tworzy świetnie odmalowana rzeczywistość PRL-u.  

Nie przypuszczałam, że tak dobrze będzie mi się czytało powieść, której akcja rozgrywa się w czasach PRL-u. Możliwe, że dodatkowymi bonusami czytelniczymi były wszechobecny mrok, świetne postacie i narracja prowadzona przez Marię.  


Tytuł: „Łaska”
Autor: Anna Kańtoch
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Czarne

Moja ocena: 6/6

sobota, 11 kwietnia 2020

"Twardy zawodnik" Marek Stelar - audiobook - recenzja



Chociaż nie przepadam za słuchaniem książek, czasami sięgam po te, które są na tyle interesujące, że przyciągną moją uwagę. Taką właśnie powieścią okazał się „Twardy zawodnik” Marka Stelara.

Kiedy w drzwiach mieszkania nadkomisarza Roberta Krugłego staje jego przyjaciel, prokurator Michalczyk, policjant nie wie jeszcze, jak bardzo zmieni się jego życie. Prokurator o nieposzlakowanej opinii budzi się w niedzielny poranek we własnym łóżku z kobietą. Problem polega na tym, że kobieta nie żyje, a on nie pamięta, co działo się poprzedniego wieczoru. Nie kojarzy kobiety, ani tego, żeby ją zabił. Ale skoro niczego nie pamięta, to przecież prawdopodobne, że jest mordercą. Jedyne, co przychodzi mu do głowy, to ucieczka. Krugły postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, aby udowodnić, że przyjaciel jest niewinny.

Fabuła wciąga i daje do myślenia, ale na rozwój akcji trzeba trochę poczekać. Marek Stelar wprawdzie odkrywa karty w jednym z wątków, ale nie podaje czytelnikowi/słuchaczowi wszystkiego na tacy. Ciąg wydarzeń powoli podsuwa kolejne elementy układanki. Autor zręcznie gmatwa wątki i myli tropy, więc napięcie nie odpuszcza do samego finału. Sytuacje opisane w powieści są realistyczne, a bohaterowie to ludzie tacy jak my.  Prowadzone śledztwa nie mają w sobie niczego z „magicznych” działań ekip ze znanych seriali sensacyjnych. Wśród kryminalnych zdarzeń jest również trochę obyczajówki, związanej głównie z życiem Krugłego i Michalczyka.
Roch Siemianowski czyta wyśmienicie, co jest dodatkowym atutem audiobooka.

Jeśli lubicie realistyczne kryminały z niespiesznie rozwijającą się akcją, pozwalającą na analizowanie wraz ze śledczymi kolejnych puzzli w układance, to "Twardy zawodnik" Wam się spodoba. 

Tytuł: „Twardy zawodnik”
Autor: Marek Stelar
Gatunek: kryminał
Długość: 13 godzin 39 minut
Czyta: Roch Siemianowski
Cykl: Krugły i Michalczyk, tom 2

Moja ocena: 5/6

czwartek, 9 kwietnia 2020

„Światło ukryte w mroku” Sharon Cameron - recenzja



Powieść „Światło ukryte w mroku” miała swoją premierę niedawno, bo w marcu tego roku. Jest to historia oparta na faktach i mówi o wojennym życiu sióstr Podgórskich, Stefanii i Heleny. A właściwie o ciągłym lęku o życie własne i Żydów, których urywały w swoim domu, pod samym nosem Niemców.

Akcja toczy się głównie w Przemyślu, w latach 1942 – 1944. Stefania pracuje u państwa Diamantów w sklepie i jest zakochana w jednym z synów swoich pracodawców. Życie mieszkańców miasta z dnia na dzień staje się coraz trudniejsze. Wojenna zawierucha rozdziela rodziny i przyjaciół. Kiedy sytuacja staje się trudna do zniesienia, Stefania wyrusza na wieś, do domu rodzinnego, gdzie nie zastaje nikogo poza kilkuletnią siostrą Helenką, którą miała opiekować się zaufana sąsiadka. Matka z bratem dziewcząt zostali wysłani na roboty do Niemiec, a sąsiadka zmarła, więc Stefania zabrała Helę ze sobą do Przemyśla.  

Stefania, nazywana przez najbliższych Fusią, miała niejednokrotnie niebywałe szczęście w całej tej koszmarnej sytuacji, w której się znalazła. Pomagając znajomym Żydom w getcie nie przypuszczała nawet, jak bardzo już wkrótce zmieni się jej niełatwe przecież życie. Będąc odpowiedzialną za kilkuletnią siostrę, podejmuje się działań, które może przypłacić życiem.

Trudno o takich powieściach pisać, że są piękne czy wzruszające. Chyba najbliższy prawdy byłby przymiotnik: wstrząsająca. Każda kolejna strona, czytana z zapartym tchem, pozwala choć trochę poznać siostry Podgórskie i ich walkę o każdy kolejny dzień. Sześcioletnia Helenka wydoroślała właściwie z dnia na dzień i dzielnie pomagała Fusi. To niezwykłe, do ilu rzeczy zdolny jest człowiek, kiedy znajdzie się w sytuacji wydawałoby się bez wyjścia. Nie da się opowiedzieć tego, co zawarte jest na kartach tej powieści. Trzeba to po prostu przeczytać.  

Osoby, które nie są pewne, czy nie będzie to kolejna opowiastka zakłamująca historię, mogą się nie martwić. Syn głównej bohaterki potwierdził, iż powieść wiernie przedstawia prawdziwą historię życia sióstr. Nie ma tu zbędnej martyrologii ani lukrowanych wydarzeń. Jest realizm i sporo prawdziwych, ludzkich emocji.  

Tytuł: „Światło ukryte w mroku”
Autor: Sharon Cameron
Gatunek: powieść historyczna
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Kobiece

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

piątek, 3 kwietnia 2020

"Wotum" Maciej Siembieda - recenzja



„Wotum” to trzeci tom cyklu o Jakubie Kani, prokuratorze IPN i rewelacyjnym detektywie. Zagadki historyczne nie mają najmniejszych szans, jeśli ten człowiek zabierze się za ich rozwiązanie, zaś czytelnik nie ma możliwości odłożenia powieści na dłużej, kiedy jest to historia opisana przez Macieja Siembiedę. Już od pierwszych stron autor przykuwa uwagę czytelnika. I nie mam tu na myśli jedynie ciekawej fabuły, ale także piękny styl, którym się posługuje. Miałam wrażenie, że wręcz płynę przez kolejne rozdziały. Dorzućmy do tego fakt, iż autor opanował do perfekcji łączenie fikcji z prawdziwymi wydarzeniami i mamy powieść idealną.

Jakub Kania zostaje poproszony o znalezienie odpowiedzi na pytanie kto i w jakim celu chciał zniszczyć jasnogórski obraz Najświętszej Panienki. Zamach ten stał się również powodem zainteresowania inną kwestią, a mianowicie autentycznością obrazu i jego „wiernej kopii”, znajdującej się w niewielkiej wsi na Opolszczyźnie. Im bardziej Jakub zagłębiał się w labirynt domysłów i strzępków informacji, tym mniej podobało się to niektórym środowiskom. Szczególnie w sytuacji, kiedy z chaosu w końcu zaczęły wyłaniać się konkrety, prowadzące do pewnych wniosków. Kto jak kto, ale Kania potrafi przecież wykopać dowody nawet spod ziemi. Będzie się działo, ponieważ po drodze dołączy wątek mafijny, a prokurator zostanie zablokowany w swych działaniach. Czy mimo wszystko i tym razem uda mu się rozwiązać zagadkę?    

Po raz pierwszy bardziej rozbudowany został wątek obyczajowy, a dokładniej trudna relacja Jakuba z ojcem. Uważam, że powieść niesamowicie na tym zyskała, ponieważ obok prowadzonego śledztwa możemy lepiej przyjrzeć się też prywatnej stronie życia prokuratora Kani. Staje się on dla nas bardziej ludzki i prawdziwy.

Autor umiejętnie stopniuje napięcie i oszczędnie podsuwa czytelnikowi kolejne fakty. Odkrywa karty powoli, dzięki czemu trudno oderwać się od lektury. Nawet kiedy już wydaje się, że wszystko wiadomo, po chwili okazuje się, że to nie jest takie proste, jak nam się początkowo wydawało. W efekcie ostatnie rozdziały zdecydowanie podnoszą ciśnienie.

Polecam wszystkie powieści Macieja Siembiedy czytelnikom, dla których mają znaczenie piękny styl i świetnie skonstruowana intryga. Z Jakubem Kanią na pewno nie będziecie się nudzić.

Tytuł: „Wotum”
Autor: Maciej Siembieda
Gatunek: sensacja, thriller
Liczba stron: 380
Wydawnictwo: Agora
Cykl: Jakub Kania, tom 3

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Agora