niedziela, 7 września 2025

"Prawdy i tajemnice" Sylwia Trojanowska - recenzja [PATRONACKA]


Tytuł: " Prawdy i tajemnice"
Autor: Sylwia Trojanowska
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkami wojennymi
Liczba stron: 276
Wydawnictwo: Axis Mundi
Cykl: Trylogia szczecińska, tom 2
Moja ocena: 6/6

Drugi tom trylogii Sylwii Trojanowskiej to dalszy ciąg emocjonującej historii Ludwika Starkowskiego. Opowieść o trudnej i skomplikowanej, pełnej tajemnic przeszłości starszego pana i bliskich mu osób.

W pierwszej części cyklu do Szczecina wróciła po kilkunastu latach nieobecności wnuczka Starkowskiego, Magdalena. To właśnie dla niej starszy pan wraca pamięcią do bolesnych wspomnień. Dla Magdy i... dla swojej ukochanej Antoniny. Może również dla siebie? Kto za nim trafi...

Starkowski powoli odkrywa kolejne wydarzenia z czasów wojny, pozwalając, by Magda poznała go lepiej. Nie daje jednak wnuczce do końca wolnej ręki w ocenie jego postępowania. Wciąż określa sam siebie w negatywny sposób... Czego dowie się kobieta o swojej rodzinie? Jak przyjmie trudną prawdę i kolejne sekrety? Co ukrywa Ludwik? I czy odważy się wreszcie wyjawić wszystko?

Pomysł na powieść jest podobny do tego z pierwszego tomu. Mamy dziadka, który opowiada wnuczce historię swojego życia i ujawnia kolejne skrywane przez lata tajemnice. Oprócz tego wątku jest również kilka innych, w tym romantyczny. Opowieści Ludwika, pełne wojennej rzeczywistości, przeplatają się z innymi wątkami, nie pozwalając znudzić się lekturą. Jednocześnie kolejne rozdziały pięknie porządkują opisywaną historię. Nie sposób się pogubić.

Powieść jest pełna trudnych emocji, a opisy niektórych wydarzeń są drastyczne i naprawdę poruszające. Nie zdarza mi się płakać podczas lektury, ale są fragmenty, które wywołały u mnie dreszcz i gęsią skórkę. W powieści znajdziecie również sceny i dialogi humorystyczne, a także nadające lekkości postaci. Wszystko jest wyważone i przemyślane.

To nie jest książka na relaks. Wojenny wątek poraża realizmem i mocnymi opisami. Zobaczycie, że będzie się działo. Polecam Wam tę lekturę.


środa, 3 września 2025

"Sekrety i kłamstwa" Sylwia Trojanowska - recenzja [PATRONACKA]


Tytuł: "Sekrety i kłamstwa"
Autor: Sylwia Trojanowska
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkami wojennymi
Liczba stron: 284
Wydawnictwo Axis Mundi
Cykl: Trylogia szczecińska, tom 1
Moja ocena: 6/6

"Sekrety i kłamstwa" to pierwszy tom Trylogii szczecińskiej autorstwa Sylwii Trojanowskiej. Niedawno, za sprawą Wydawnictwa Axis Mundi, możemy cieszyć się wydaniem w absolutnie przepięknych okładkach.
 
Magdalena Ossolińska to młoda kobieta, z którą los obszedł się bardzo okrutnie. Wraca z Kołobrzegu, gdzie przeniosła się kilkanaście lat wcześniej, do rodzinnego Szczecina, w którym wciąż mieszka jej dziadek, Ludwik Starkowski. Mężczyzna znany jest ze swojej apodyktyczności. Odpycha ludzi nieprzyjemnym sposobem bycia. Jedyną osobą, która go odwiedza, jest sąsiadka, Ewa. Czasami przychodzi też pani Krysia, która sprząta dom. I to by było na tyle, ponieważ Ludwik od śmierci ukochanej żony, a babci Magdy, Antoniny, nawet nie wychodzi z domu. Uważany za dziwaka, jest tematem plotek powtarzanych między sąsiadami. Sam siebie uważa za złego człowieka.

Jedynym marzeniem osiemdziesięciosiedmioletniego Ludwika jest, by wnuczka wróciła i wybaczyła mu błąd z przeszłości. Magda stawia jednak twardy warunek. Dziadek musi wreszcie opowiedzieć jej historię swojego życia, którą zawsze skrzętnie ukrywał. Czy Ludwik zdecyduje się wyznać kobiecie całą prawdę? Co było powodem nieporozumień między upartym dziadkiem a jego wnuczką? I co takiego się wydarzyło, że Magda wróciła do rodzinnego domu?

Współczesne wydarzenia przeplatają się tutaj z historią Szczecina z czasów drugiej wojny światowej, a więc znalazłam w książce to, co Tygryski lubią najbardziej. I chociaż w dużej mierze jest to fikcja literacka, o czym autorka pisze na końcu powieści, to są w niej też wątki i miejsca autentyczne. Przyznam się, że nie znam Szczecina i byłam w tym mieście tylko raz. Żałowałam podczas lektury, że nie mogę sobie w pełni odtworzyć w wyobraźni ulic i miejsc, o których pisała Sylwia Trojanowska.

Autorka świetnie przygotowała się do napisania tej powieści, robiąc solidny research i to się czuje w płynności, z jaką opisuje wydarzenia z życia Ludwika sprzed siedemdziesięciu lat. Zdarzenia te, choć fikcyjne, z pewnością w jakimś stopniu gdzieś, kiedyś miały miejsce. Akcja powieści jest wartka i wciągająca. Trudno odłożyć książkę na później, ponieważ wciąż coś się dzieje, przez co koniecznie chce się poznać dalszy ciąg teraz, zaraz.

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o języku powieści, na której kartach znajdziecie świetne dialogi, zarówno te zabawne, jak i poważniejsze w klimacie. Autorka postarała się również o wyważone opisy, które nie dłużą się, a uzupełniają idealnie snutą opowieść. Bez zbędnego patosu, który czasami wkrada się do historii wojennych. Całość jest dopracowana i pełna uczuć. Znajdziecie w tej powieści cały wachlarz emocji. 

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Ludwika i jego losów, to jest idealny moment, aby to nadrobić zaległości.


wtorek, 2 września 2025

"Córeńka" Megan Miranda - recenzja


Tytuł: "Córeńka"
Autor: Megan Miranda
Gatunek: thriller
Liczba stron: 400 
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6

Nie znałam wcześniej twórczości Megan Mirandy, ale że lubię thrillery, a opis mnie zaciekawił, postanowiłam sięgnąć po tę powieść. 

Hazel Holt wraca do rodzinnego Mirror Lake po śmierci ojca, byłego policjanta. Okazuje się, że mężczyzna zapisał córce w testamencie dom, w którym mieszkali kiedyś całą rodziną. Decyzja ojca pogłębia jej konflikt z jednym z braci. Hazel przyjeżdża do miasteczka i zatrzymuje się w rodzinnym domu, ale od początku czuje, że nie jest tam mile widziana. Z czasem atmosfera robi się coraz mroczniejsza, szczególnie kiedy na jaw zaczynają wychodzić skrzętnie ukrywane przez lata tajemnice rodziny Holtów.

Susza odsłania dwa ukryte na dnie lokalnego jeziora wraki, ale to dopiero początek całej masy niezrozumiałych zdarzeń. Niespodziewanie pojawiają się nowe wskazówki, które mogą doprowadzić Hazel do odpowiedzi na dręczące ją od dawna pytanie - gdzie i dlaczego zniknęła jej matka. Napięcie rośnie, kiedy znika również przyjaciółka Hazel, żona jednego z jej braci. Nikt nie ma z nią kontaktu, nikt nie wie, dokąd mogła się udać. Mąż uważa, że powodem jej zniknięcia jest ich kłótnia, a poza tym nie byłby to pierwszy raz, kiedy postanowiła go w ten sposób ukarać. Hazel ma zupełnie inne zdanie na ten temat, odczuwa niepokój, czuje się obserwowana, a mimo to szuka odpowiedzi, nie spodziewając się, co uda jej się odkryć. Jej działania stają się niewygodne dla mieszkańców miasteczka. Co odkryje Hazel? Do kogo należały odkryte w jeziorze samochody? Gdzie podziały się matka Hazel i jej przyjaciółka Jamie? Co stało się z pierwszą żoną Holta seniora?      

Język autorki jest prosty, bez niepotrzebnych dłużyzn. Historia wciąga, a nawet skłania do samodzielnego rozpracowywania sprawy i poszukiwania motywów działań bohaterów. Oprócz śledztwa możecie liczyć na ciekawie prowadzony wątek rodzinnych konfliktów. Sporo się wydarzyło kiedyś u Holtów, co ma ogromny wpływ na teraźniejsze relacje rodzeństwa. Autorka umiejętnie podsyca napięcie i podsuwa czytelnikowi fałszywe tropy, co sprawia, że wcale nie jest łatwo wytypować sprawcę. Mnie się nie udało, ale zabawę miałam przednią :) 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


niedziela, 31 sierpnia 2025

"Przedsionek" Dominika Połczyńska - recenzja


Tytuł: "Przedsionek"
Autor: Dominika Połczyńska
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 843
Wydawnictwo: Novae Res

Moja ocena: 5/6

"Przedsionek" to debiut literacki Dominiki Połczyńskiej. Niezwykle obszerny, przemyślany i dopracowany debiut. Na ponad ośmiuset czterdziestu stronach autorka stworzyła, równoległe do tradycyjnego, uniwersum słowiańskie w klimacie fantasy.

Józefina Mostowska jest graficzką, dla której liczy się głównie kariera i kolejne wyzwania zawodowe. Podobne priorytety ma jej narzeczony, Filip. Na razie nie myślą o ślubie, chociaż oboje dobiegają trzydziestki. Kiedy przeprowadzają się do niewielkiej wsi Wiłnówek, Filip jeździ do swojej firmy, natomiast Ina może pracować zdalnie, z czego korzysta, przy okazji poznając nowe miejsce zamieszkania. Wprawdzie nie chciała się przeprowadzać, jednak uległa namowom Filipa, który pragnął zamieszkać niedaleko matki. 

Pewnego dnia Józefina wybiera się na spacer po okolicy i trafia do wyjątkowo dziwnego miasteczka. Czuje się zagubiona i błądzi po nieznanych uliczkach, dopóki nie trafia na nieznajomego, który jest tak miły, że obiecuje jej pomoc w odnalezieniu drogi powrotnej. Kiedy wreszcie dociera do domu, Filip jest przerażony jej nieobecnością, która trwała znacznie dłużej, niż Inie się wydawało. Mężczyzna obrzuca ukochaną podejrzeniami zdrady, choroby psychicznej i usiłuje namówić ją na wizytę u lekarza. Atmosfera w ich związku robi się mocno zawiesista, a Ina bezskutecznie próbuje przekonać Filipa, że wszystko jest w porządku. Tymczasem wciąż wraca myślami do dziwnego miejsca, które znalazła za mostkiem. Szybko okazuje się, że nie wszyscy ludzie potrafią odnaleźć to tajemnicze miasteczko, do którego przypadkiem trafiła Józefina. Jednak czy faktycznie była to przypadkowa wizyta? Kim są mieszkańcy Atariany? Dlaczego akurat Ina potrafi się dostać do ich miasta? Co czeka kobietę podczas kolejnych wizyt w tym magicznym miejscu?

Fabuła obfituje w przeróżne wątki. Towarzyszymy Inie w jej nowym domu, podczas spotkań z sąsiadami, przyszłą teściową czy szefem, a także w Atarianie, gdzie czekają na nią przeróżne istoty stworzone przez autorkę na bazie wierzeń słowiańskich. W każdym świecie Mostowska musi podejmować trudne decyzje i mierzyć się z ich konsekwencjami. 

Akcja się zagęszcza, kiedy w Atarianie pojawia się kolejna zagubiona kobieta. Nie wie, kim jest, nie pamięta, gdzie mieszka, ani skąd pochodzi. Nie wie nawet, jak ma na imię. Ina wraz z istotami próbuje rozwiązać zagadkę jej pojawienia się. Czy jest człowiekiem, czy istotą? Skąd wzięła się w Atarianie? Jak dowiedzieć się o niej czegokolwiek? Ina nie ma pojęcia, że do jak niebezpiecznych skutków doprowadzą te poszukiwania, szczególnie, że czas nagli, ponieważ nieznajoma szybko traci siły.  

Mimo że sporo się tutaj dzieje, akcja w obu światach nie jest dynamiczna. Napędza ją raczej liczba rozgrywających się wydarzeń.       

Chociaż spodziewałam się ludowej wersji wierzeń i zwyczajów słowiańskich, to muszę przyznać, że fabuła mnie wciągnęła i z zaciekawieniem wędrowałam z bohaterką po Atarianie, a także odwiedzałam inne miejsca, w których żyją istoty. 

Jeśli lubicie powieści fantasy z mnóstwem szczegółów i spokojną, chociaż nie pozbawioną napięcia akcją, to "Przedsionek" Wam się spodoba.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

     

piątek, 29 sierpnia 2025

"Alborada del gracioso" Jan Antoni Homa - recenzja


Tytuł: Alborada del gracioso"
Autor: Jan Antoni Homa
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 5 h 38 minut
Lektor: Maciej Kowalik
Wydawnictwo: Lind & Co Polska
Cykl: Muzyczny kryminał, tom 4

Moja ocena: 6/6

Zupełnie przypadkowo trafiłam na Storytel na czwarty tom serii kryminałów muzycznych Jana Antoniego Homy. Ze wstydem muszę przyznać, że nie miałam pojęcia o istnieniu czwartego tomu, chociaż trzy poprzednie mam na półce. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, jaka jest data premiery: lipiec 2025 :D Z przyjemnością wróciłam do świata altowiolisty Bartka Czarnoleskiego i muszę przyznać, że słuchało mi się bardzo przyjemnie.

Bartek dostaje intratną propozycję grania na statku. Ma to być totalnie odjechany kolos pełen atrakcji dla bogaczy. Pracę altowiolista dostaje fuksem, ponieważ kolega, który miał płynąć w ten rejs, ma inne zobowiązania. Wprawdzie Czarnoleski odrobinę wypadł z gry z powodu kontuzji, jednak muzycy nie mieli wyboru, ponieważ nie było już kogo poprosić o zastępstwo. Bartek zgodził się, jednak podjął ryzyko przeszmuglowania na pokład statku swojego psa. Jakie będą konsekwencje tej decyzji, przekonacie się, kiedy sięgniecie po książkę. A co z wątkiem kryminalnym? Oczywiście jest, bo gdzieżby Bartka ominęły takie atrakcje! Nie obyło się bez zwłok, rzecz jasna. Z czyjejś ręki ginie najbogatszy pasażer statku, a pod pokładem pracownicy natrafią na... a nie, nie zdradzę :D W każdym razie będzie się działo. W dodatku autor stworzył cały wachlarz bardzo interesujących postaci, muzyków, marynarzy, a także pasażerów statku. 

Akcja jest dość dynamiczna, chociaż inaczej się czyta, a inaczej słucha, ale jednak miałam wrażenie, że fabuła rozwija się dość szybko, a dialogi jeszcze podkręcają tempo. 

Seria ta jest nietypowa. Niby kryminał, ale jednak napisany pięknym językiem, bez brutalnych i krwistych scen. Jeśli lubicie muzykę klasyczną, wątki z nią związane, wplecione w fabułę kryminalną, powinny Wam się spodobać.


niedziela, 24 sierpnia 2025

"Schronisko, które zostało zapomniane" Sławomir Gortych - recenzja


Tytuł: "Schronisko, które zostało zapomniane"
Autor: Sławomir Gortych
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B.
Cykl: Karkonoska seria kryminalna, tom 4

Moja ocena: 6/6

Karkonoska seria kryminalna to jedna z moich ulubionych serii książkowych. Co ciekawe, ja nawet nieszczególnie lubię góry, ale styl pisarski Sławomira Gortycha po prostu nie pozwolił mi przejść obojętnie obok tych powieści. 

Czwarty tom serii to kolejna zagadka kryminalna pełna zagwozdek. Mamy trzy tory czasowe. W tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym uczestniczymy w antyżydowskiej konferencji w hotelu Sanssouci w Karkonoszach. Znaleźli się na niej dyplomaci niemieccy z całego świata, aby dyskutować o sposobach na zagładę Żydów. Następnie mamy rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty drugi i grupę młodzieży, która z okazji zakończenia wakacji organizuje tradycyjne spotkanie, ale tym razem odbywa się ono w opuszczonym hotelu, gdzie decydują się na przeprowadzenie seansu spirytystycznego. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Trzeci tor to rok dwa tysiące ósmy i remont wspomnianego hotelu Sanssouci. Robotnicy podczas prac znajdują zamurowane w piwnicy zwłoki. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że może to być Niemiec, zaginiony kilkanaście lat wcześniej na tym terenie. Co jednak robi w ścianie hotelu? Kto i dlaczego zafundował mu tak okrutną śmierć? W dodatku wkrótce oprócz znalezionych zwłok sprzed lat, na karkonoskich szlakach giną ludzie. Wydaje się, że to przypadkowe zgony, jednak czy na pewno? Policja prowadzi śledztwo, podczas którego wychodzi na jaw coraz więcej mrocznych tajemnic.  

W Karkonosze wraca Tomasz Wilczur, pisarz, którego znamy z poprzednich tomów serii. Nie jest to pierwsza sprawa, w którą się angażuje, jednak tym razem ma bardzo osobiste pobudki. W sprawę zamurowanych zwłok zostaje zamieszany znajomy Tomka, Jacek Węglorz, kustosz i lokalny historyk. Tomek jest przekonany o jego niewinności. Dlaczego właśnie Węglorza policja powiązała z zaginionym Niemcem? Czy były ku temu podstawy?

Akcja jest bardzo dynamiczna i obfituje w niespodziewane zwroty. Kolejne elementy układanki autor dorzuca sukcesywnie, aby czytelnik miał przyjemność z samodzielnego rozgryzania zagadki. Dzieje się sporo i szybko, więc i czyta się w piorunującym tempie.    

Jak zwykle w posłowiu autor szczegółowo wyjaśnia wykorzystane w książce pomysły na intrygę i podaje, co było fikcją literacką, a co wydarzyło się naprawdę. Najbardziej zszokowała mnie chyba informacja o tym, że konferencja antyżydowska naprawdę miała miejsce i toczyły się tam całkiem na poważnie dyskusje o tym, jak zniszczyć cały żydowski naród.  

Zdecydowanie polecam całą serię i mam nadzieję, że to nie koniec mojej przygody z bohaterami.


 

piątek, 22 sierpnia 2025

"Strzyga" Adrian Ksycki - recenzja


Tytuł: "Strzyga"
Autor: Adrian Ksycki
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 10 h 24 minuty
Lektor: Filip Kosior
Wydawnictwo: Prozami
Cykl: Seria z Krystianem Feusette'em, tom 1

Moja ocena: 5/6

"Strzyga" to pierwszy tom serii z Krystianem Feusette'em autorstwa Adriana Ksyckiego i moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wybrałam tej audiobook ze względu na tytuł, który skojarzył mi się z mitologią słowiańską i byłam ciekawa, czy jest tutaj taki wątek. Poza tym duet policjantka i antropolog szybko skojarzył mi się z serialem Bones, który kiedyś namiętnie oglądałam. 

Krystian Feusette to wybitny antropolog sądowy. Jak przystało na człowieka o tak wymagającym emocjonalnie zawodzie, jest specyficzny, ale da się lubić. Zasłynął kilka lat wcześniej z udziału w sprawie Złodzieja Czaszek z Pomorza. Kiedy na horyzoncie pojawia się nowa sprawa, podkomisarz Natalia Turkot zaprasza Krystiana do współpracy.

Na poznańskim cmentarzu zostaje odkryty otwarty grób, a w nim zbezczeszczone szczątki. Ktoś ułożył czaszkę denatki między jej nogami, a w klatkę piersiową wbił dwie zaostrzone kości. Szybko okazuje się, że to nie jedyny taki przypadek. Policja rozpoczyna śledztwo, które ujawnia, iż kobiety należały do konwentu wicca, czyli wyznawały pogańską, magiczną religię misteryjną. Ponieważ czas nagli, a sprawca wydaje się być naprawdę niebezpiecznym człowiekiem, antropolog wciąga do współpracy doświadczoną antropolożkę, Olgę Karbowiak. Krystian liczy na duże doświadczenie kobiety w temacie antywampirycznych pochówków.

Akcja rozgrywa się w dwóch torach czasowych: współcześnie w Poznaniu oraz w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym roku w Wirach. Jak to zazwyczaj bywa, wydarzenia sprzed lat mają bezpośredni wpływ na te współczesne. Jaki? Tego muszą się dowiedzieć Natalia i Krystian. Tymczasem śledztwo idzie jak po grudzie. Sprawca dokonuje profanacji pod osłoną nocy, właściwie po ciemku, bez ostrzeżenia. Bawi się ze śledczymi w kotka i myszkę, a kolejne tropy prowadzą donikąd. 

Tempo akcji jest dość powolne, nie ma tutaj za wiele niespodziewanych zwrotów, które przydałyby się, aby rozkręcić tok wydarzeń. Jednak mimo to fabuła mnie wciągnęła i słuchało się przyjemnie. Połączenie współczesnej nauki z dawnymi legendami okazało się ciekawym pomysłem.

Jeśli lubicie klimaty spraw antropologiczno-detektywistycznych, ta seria przypadnie Wam do gustu.

wtorek, 19 sierpnia 2025

"Sekrety pałacu" Magdalena Wala - recenzja


Tytuł: "Sekrety pałacu"
Autor: Magdalena Wala
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6

Kiedy zobaczyłam okładkę najnowszej powieści Magdaleny Wali, pomyślałam, że to pewnie będzie romans i chciałam odpuścić. Później przeczytałam krótki opis, w którym znalazłam moje ulubione hasła-klucze: przeszłość, tajemnica, sekret. To w połączeniu z nazwiskiem autorki wystarczyło, bym postanowiła sprawdzić, czy ta historia mnie kupi.

Jest rok dwa tysiące piętnasty. Oliwia właśnie przygotowuje się do ślubu z Radkiem. Wszystko układa się świetnie, a ich wspólna przyszłość maluje się w pięknych barwach. Kiedy kobieta niespodziewanie wraca do remontowanego z narzeczonym mieszkania, zastaje go w jednoznacznej sytuacji, która rujnuje wszystko w jednej sekundzie. Oliwia wbrew najbliższej rodzinie, która nie rozumie jej nagłej decyzji o zakończeniu związku z Radkiem, wyjeżdża do kuzyna Krzyśka, gdzie rozpoczyna pracę w prowadzonym przez niego browarze. Podczas remontu kawalerki natrafia na wyrzuconą przez kogoś starą komodę. Postanawia ją zabrać i odnowić, ale nie ma pojęcia, co znajdzie na dnie jej szuflad.

Jest rok tysiąc dziewięćset trzydziesty ósmy. Liliana mieszka z rodzicami i braćmi w Warach, gdzie jej ojciec prowadzi lokalny browar. Dziewczyna jest niezwykle zainteresowana produkcją piwa, a jej marzeniem jest praca z ojcem. Co z tego jednak, kiedy w tych czasach panienki z dobrych domów na wydaniu nie zajmują się pracą, tylko wychodzą za mąż i stają się żonami idealnymi? Takie życie nie odpowiada Lilianie. Splot zdarzeń sprawia, że młoda kobieta rozpoczyna pracę w browarze ojca, chociaż zarówno matka, jak i jej bracia są przeciwni. 

Każda z bohaterek w swoich czasach poznaje mężczyznę, który namiesza w jej życiu. Skoro obie bohaterki spotykają na swojej drodze facetów, mamy i wątki romansowe, ale nie dominują one w fabule. Sporo się dzieje, szczególnie od momentu, kiedy Oliwia znajduje tajemnicze kartki w komodzie i zaczyna badać ich zawartość. Z każdą stroną byłam bardziej ciekawa, co się wydarzy i jak ta historia się skończy. I, rzecz jasna, w jaki sposób obie kobiety są powiązane, bo co do tego nie ma wątpliwości.

Jeśli chodzi o tematykę związaną z wytwarzaniem piwa, to autorka poświęciła sporo miejsca na opis procesu jego produkcji, ale na szczęście nie jest go zbyt dużo. Wątek jest wyważony, a informacji podano tyle, aby z jednej strony czytelnik mógł zyskać odpowiednią ilość wiedzy, a z drugiej nie znudzić się, jeśli browarnictwo go nie do końca interesuje.

Co autorka wymyśliła dla obu pań? Czy ulokują one uczucia we właściwych mężczyznach? Jaką rolę w ich życiach odegra browar? Przeczytajcie, myślę, że polubicie obie kobiety, a ich losy Was zaciekawią.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


  

piątek, 15 sierpnia 2025

"Płonące tajemnice" Hanna Greń - recenzja


Tytuł: "Płonące tajemnice"
Autor: Hanna Greń
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 406
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: W Trójkącie Beskidzkim, tom 6

Moja ocena: 6/6 

"Płonące tajemnice" to pierwsza powieść Hanny Greń, którą miałam okazję przeczytać. Chociaż jest to szósty tom cyklu, w ogóle nie odczuwałam dyskomfortu z powodu braku znajomości poprzednich części. Muszę przyznać, że czytało mi się świetnie. Intryga mnie wciągnęła i chociaż szybko zorientowałam się, kto tu gra pierwsze skrzypce, to nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się lekturą.

Danuta Wrangel wraca po latach w rodzinne strony. Z tym miejscem związana jest tragedią, która rozegrała się, gdy Uta miała sześć lat. Jej rodzice oraz starszy brat zniknęli, a dom spłonął, grzebiąc w swych zgliszczach pewnego człowieka. Kobieta nie pamięta tamtych wydarzeń, jednak wciąż przeżywa je w sennych koszmarach, których później nie potrafi odtworzyć na jawie. Mając dwadzieścia osiem lat decyduje się zamieszkać na ziemi, gdzie wciąż jeszcze znajdują się resztki jej rodzinnego domu. Sama jest architektką, więc tworzy projekt wyjątkowego budynku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że na jej terenie ktoś morduje dwie kobiety. Kim były? Dlaczego zginęły? Co wydarzyło się dwadzieścia dwa lata temu? Gdzie zniknęła rodzina małej Danusi? Czy Uta, przez niektórych zwana Jemiołką, zdoła przypomnieć sobie, co widziała tego strasznego dnia, który odmienił całe jej życie?

Sprawą zajmują się Petra i Konrad Procner oraz Benita Herrera. Silna ekipa działa metodycznie, szukając odpowiedzi na pojawiające się w toku śledztwa pytania. Autorka stworzyła bardzo wyraziste postacie, które mają charakterki. Dzięki temu szybko można się z nimi zaprzyjaźnić i traktować jak realnych znajomych.  

Spodobał mi się dość mroczny klimat tej historii w połączeniu z humorystycznymi fragmentami i lekkimi dialogami. Na drugim miejscu listy pozytywów umieściłabym chyba ten dom na odludziu. Też mi się spodobał i z przyjemnością bym w takim zamieszkała. Chociaż tych trupów na podwórku to jednak bym nie przygarnęła :D

Wartka akcja i dopracowane sploty zdarzeń są dużym plusem tej historii. Polecam Wam gorąco, nie będziecie się nudzić. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


wtorek, 5 sierpnia 2025

"Koszmarny dom i inne opowieści o duchach" Alfred McLelland Burrage - recenzja


Tytuł: "Koszmarny dom i inne opowieści o duchach"
Autor: Alfred McLelland Burrag
Gatunek: opowiadania grozy
Liczba stron: 495
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Moja ocena: 5/6

Wyobraźcie sobie stary angielski dom, posiadłość gdzieś na uboczu, ukrytą wśród starych krzewów i drzew, pełną tajemniczych zakamarków. W domu tym jest salon z kominkiem, przy którym mieszkańcy zasiadają wieczorami, aby snuć przeróżne opowieści. Często są to historie niepokojące, o duchach poszukujących wiecznego spokoju. Taki klimat niesie ze sobą obszerna publikacja wydana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka pt.: "Koszmarny dom i inne opowieści o duchach". Skojarzenie miałam również z typowymi brytyjskimi serialami. Niby calm down, ale jednak napięcie niepostrzeżenie rośnie. 

Autorem tych pięknie wydanych opowiadań jest Alfred McLelland Burrage, pisarz brytyjski, który tworzył powieści historyczne i książki dla młodzieży, jednak w jego dorobku są także właśnie opowiadania grozy. Jest to pierwsze polskie wydanie jego tekstów z tego gatunku.

Na czytelnika czekają tutaj dwadzieścia cztery opowiadania, których bohaterami są zwykli ludzie i... duchy. Czytając, miałam wrażenie, że słucham bajarza, który spokojnie prezentuje losy postaci, dręczonych przez duchy w miejscu, w którym przebywają. Fabuła wciąga i szybko pojawia się ciekawość, co takiego mogło się wydarzyć, że zjawy próbują skontaktować się z żywymi i przekazać im jakieś wiadomości lub prośby. 

Nie znajdziecie tutaj drastycznych opisów, rozlewu krwi czy ludzkich wnętrzności. Wizyty duchów są lekko niepokojące, jednak ich celem nie jest przerażenie czy wręcz unicestwienie żywych bohaterów, ale prośba o pomoc lub wyjaśnienie krępujących zjawy tajemnic.

Jeśli lubicie delikatny angielski humor i dreszczyk emocji, te historie z pewnością przypadną Wam do gustu.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


poniedziałek, 4 sierpnia 2025

"Trzecia osoba" Anna Kańtoch - recenzja


Tytuł: "Trzecia osoba"
Autor: Anna Kańtoch
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 328 
Wydawnictwo: Marginesy

Moja ocena: 6/6

Bardzo lubię pióro Anny Kańtoch, więc nie zastanawiałam się ani chwili, kiedy w ręce wpadł mi thriller jej autorstwa pod tytułem "Trzecia osoba". Od pierwszych stron historia mnie wciągnęła i czytałam czym prędzej, żeby poznać jej finał.

Monika i Mirek Bresiowie pewnego dnia zapakowali dzieci do samochodu i wybrali się na wycieczkę do lasu, w okolice powojennych bunkrów. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że dzieci zaaferowane zabawą, nie zwróciły uwagi na to, że rodzice gdzieś zniknęli. Poszukiwania niewiele dały, dwójka dorosłych zapadła się pod ziemię, zostawiając trójkę maluchów w lesie. Dziewięcioletni Marcin, jako najstarszy z rodzeństwa, zaprowadził Milenę i Matiego do wioski, gdzie otrzymali pomoc. Policja rozpoczęła poszukiwania ich rodziców, a opiekę nad dziećmi przejęła babcia. Minęły lata, ale tajemnica zniknięcia Bresiów nie została rozwiązana.

W dawnym domu zaginionych zamieszkała inna rodzina, Sławek Dębski z rodzicami. Chłopak zainteresował się tematem rodziny Bresiów i podjął prywatne śledztwo. Nie spodziewał się jednak, dokąd go ono zaprowadzi. Marcin Breś kupił dom po sąsiedzku, ponieważ wciąż dręczyła go sprawa zaginięcia rodziców. Działania śledcze Sławka wywołały lawinę zdarzeń, które stały się punktem wyjścia do analizy wspomnień rodzeństwa. Każde z nich na swój sposób usiłuje zmierzyć się z sytuacją i wieloletnim życiem w zawieszeniu. Czy zdołają znaleźć w odmętach pamięci coś, co doprowadzi ich do nowych rozwiązań? Czy działania Sławka pomogą, czy zaszkodzą sprawie? Gdzie podziali się Bresiowie? 

Fabuła podzielona jest na trzy części. W każdej z nich prym wiedzie jedno z rodzeństwa. Perspektywa każdego z nich odrobinę się różni, chociaż przecież dotyczy tego samego wydarzenia. Autorka świetnie oddała trzy różne spojrzenia dorosłych już dzieci na zniknięcie rodziców i zgrabnie powiązała wszystkie wątki, które doprowadziły do finału.  

Zdecydowanie polecam powieści Anny Kańtoch. Nieoczywiste fabuły pełne zmyłek i tajemnic nie pozwalają wprost odłożyć książki!


środa, 30 lipca 2025

"Słoneczne tarasy" Danuta Chlupowa - recenzja


Tytuł: "Słoneczne tarasy"
Autor: Danuta Chlupowa
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Książnica
Cykl: Pielęgniarki, tom 1

Moja ocena: 6/6

"Słoneczne tarasy" to pierwszy tom nowego cyklu Pielęgniarki autorstwa Danuty Chlupowej. Tym razem Autorka zabiera nas w Beskidy, dokładnie do Istebnej, gdzie rozgrywa się większość wydarzeń opisanych w powieści.

Główną bohaterką "Słonecznych tarasów" jest Joanna Kasperska, która wraz z matką zostaje bez środków do życia. Po nagłej śmierci męża i ojca, Konstantego Kasperskiego, Elżbieta wraz z córką musi przenieść się do swojej siostry i jej męża na krakowski Salwator. Konstanty zostawił po sobie ogromne długi, których niepracująca żona nie byłaby w stanie spłacić, nie mówiąc już o utrzymaniu siebie i dwunastoletniej córki. Wujostwo przyjmuje je pod swój dach głównie ze względu na dziewczynkę, ponieważ sami nie mają dzieci. Joasia szybko staje się ulubienicą wuja, który traktuje ją jak własną córkę. Willa na Salwatorze jest piękna i przytulna, Kasperskim mieszka się w niej dobrze, chociaż Elżbieta dobrze wie, że Macewiczowie przygarnęli je jedynie ze względu na jej córkę i wciąż przypomina dziewczynce o tym, że musi się zachowywać poprawnie i być wdzięczną za łaskę, którą okazał jej wuj. Tymczasem Feliks Macewicz z czasem zaczyna postrzegać dziewczynkę zupełnie inaczej, niż rodzic powinien postrzegać dziecko. Niepostrzeżenie jego stosunek do dorastającej panienki zmienia się z ojcowskiego na bardziej intymny, co konfunduje Joasię. Dziewczyna staje przed ogromnym dylematem. Z jednej strony boi się przyznać matce i ciotce do praktyk, które coraz częściej stosuje wobec niej wuj, a z drugiej ma świadomość tego, że działania mężczyzny są złe i niewłaściwe. Przypadek sprawia, że decyduje się na podjęcie nauki w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarek i Higienistek. To wprawdzie zupełnie inny kierunek, niż jej wymarzone studia artystyczne, ale życie nieubłaganie zweryfikowało jej plany. Joasia postanawia uciec od napastliwego wuja i ślepych na jej krzywdę ciotki i matki. Czy podjęta decyzja będzie tą właściwą? Jak dziewczyna poradzi sobie w wymagającej hartu ducha szkole? Kogo spotka na swojej drodze do dorosłości?       

Akcja powieści obejmuje lata tysiąc dziewięćset dwadzieścia osiem - tysiąc dziewięćset czterdzieści. Na przestrzeni tego czasu w życiu Joasi wiele się dzieje, szczególnie, że poznajemy ją jako dziewczynkę i obserwujemy jej dorastanie i rozterki z nim związane. Główny wątek obudowany jest kilkoma pobocznymi, które świetnie uzupełniają fabułę. Poznajemy koleżanki Joasi ze szkoły, małe pacjentki z sanatorium w Istebnej, gdzie pracuje jako dyplomowana pielęgniarka, a także pewnego przystojnego nauczyciela Stanisława, który nie jest Joasi obojętny. Każda z postaci ma swój świat, charakter i miejsce w tej opowieści, więc nic dziwnego, że lektura naprawdę szybko wciąga. Z dużym zainteresowaniem śledziłam losy każdego z bohaterów, szczególnie chyba małej Tonki, mieszkanki Nikoszowca, którą choroba zmusiła do długiego przebywania w sanatorium.

Po raz kolejny nie zawiodłam się, sięgając po twórczość Danuty Chlupowej. Oczarował mnie wykorzystany w powieści subtelny język, tym razem wzbogacony jabłonkowską odmianą gwary cieszyńskiej, zmienna dynamika akcji i cały wachlarz emocji, którymi autorka sprawiedliwie obdarowała swoich bohaterów. 

Z czystym sercem polecam Wam tę lekturę, a sama z niecierpliwością będę wyglądała kolejnych tomów cyklu.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książnica

niedziela, 27 lipca 2025

"Wykluczona" Katarzyna Wolwowicz - recenzja


Tytuł: "Wykluczona"
Autor: Katarzyna Wolwowicz
Gatunek: thriller psychologiczny
Czas trwania: 6 h 26 minut
Lektor: Filip Kosior
Wydawnictwo: Zwierciadło
Cykl: komisarz Tymon Hanter, tom 1

Moja ocena: 6/6

Ponieważ bardzo polubiłam się z Olgą Balicką, bohaterką innej serii Katarzyny Wolwowicz, postanowiłam poznać kolejnego stworzonego przez pisarkę bohatera, komisarza Tymona Hantera. I tym razem również sięgnęłam po audiobook.

W pierwszym tomie serii komisarz Hanter działa wraz z Olgą Balicką, więc nie był to dla mnie całkowicie nowy wachlarz bohaterów. 

Członkini sekty Dzieci Dnia Apokalipsy, piętnastoletnia Iga, ginie pod kołami samochodu. Policja szybko uznaje to zdarzenie za wypadek i zamierza zamknąć śledztwo. Znajoma dziewczyny, Joanna Bator, jest przekonana o tym, że było to zabójstwo, którego dopuścił się członek wspomnianej sekty, do której ona również kiedyś należała. Joanna postanawia wrócić za mur i przeprowadzić własne śledztwo. 

W osadzie ląduje również Hanter, który ma przeprowadzić śledztwo pod przykrywką na prośbę władz sekty. W toku działań nad sprawą pojawia się sporo nowych zagadkowych wątków. Na przykład w tajemniczych okolicznościach znika dziesięcioletni chłopiec, mieszkaniec Karkonoskiej Osady. Czy dziecko zostanie odnalezione? Jak zareagują inni członkowie sekty? Czy pomogą w śledztwie, czy raczej nabiorą wody w usta? Jakie skrywają tajemnice? I co ostatecznie stało się z Igą?

Autorka realistycznie opisała atmosferę panującą w zamkniętej społeczności, jaką jest sekta. Wyczuwalne było spore napięcie, mrok i wrogość, a kolejne puzzle odsłaniała i umieszczała na planszy rozgrywki bardzo umiejętnie, w idealnych momentach, aby podkręcić emocje i utrzymać zainteresowanie czytelnika.

Słuchałam w każdej wolnej chwili, tak wciągnęła mnie ta historia. Polecam.


niedziela, 20 lipca 2025

"Dowód" Agnieszka Sudomir - recenzja

Tytuł: "Dowód"
Autor: Agnieszka Sudomir
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Literate
Liczba stron: 281
Cykl: Miasto obiecane, tom 4

Moja ocena: 6/6

No i skończyłam czytać czwarty i ostatni tom serii o komisarzu Blattnerze. No i co ja mogę teraz powiedzieć? Z jednej strony finał petarda, a z drugiej żal, że to już koniec. Naczekałam się, bo miałam nadzieję na papierową książkę, którą ustawię obok jej sióstr na półce, ale skoro widoków na razie nie ma, zakupiłam ePUB. Jak mi się czytało? Z fajerwerkami, to na pewno. Jeśli lubicie Blattnera i jeszcze nie czytaliście finałowej części, to gwarantuję Wam, że będzie się sporo działo.

W Łodzi trwa zima, jakiej dawno nie było. Z mrozem i zwałami śniegu. W takiej właśnie scenerii, w zbiorniku wodnym w łódzkim Arturówku, zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Ofiara nie wygląda na bezdomnego i szybko zostaje zidentyfikowana. Okazuje się, że to dość znany w okolicy człowiek. Pytanie brzmi, co takiego uczynił, że wylądował pod lodem? Komu nadepnął na odcisk? Tego musi się dowiedzieć łódzka policja. Sprawę prowadzi komisarz Blattner ze swoją stałą ekipą: Luką, Radziejewskim i upartą jak osioł Zojką.  

Emocji jest sporo, nie tylko w temacie samego śledztwa, ale także między policjantami. Nie wszyscy się lubią, nie wszyscy się tolerują, jednak najważniejsze jest jak najszybsze odkrycie prawdy, szczególnie, że wkrótce sytuacja się zagęszcza. Blattner natrafia na tajemnice, które w jednej chwili wywracają jego świat do góry nogami. Stanie przed bardzo trudnym wyborem. Czy podejmie właściwą decyzję? Jakie konsekwencje będzie musiał ponieść? Czy ktoś pomoże mu ogarnąć bajzel, w którym wylądował?

Nie zabrakło również warstwy obyczajowej. Między fragmentami dotyczącymi prowadzonego śledztwa, zaglądamy do życia prywatnego Blattnera, obserwujemy jego problemy rodzinne i sercowe. Tak, nie pomyliłam się, tematyka romansowa to nie jest, na szczęście dla mnie, jednak uczucia damsko-męskie odegrają w tym tomie bardzo dużą rolę. Tym razem przed komisarzem sporo rozmyślań i prób zrozumienia psychiki kobiet. Czy mu się to uda? Śmiem wątpić :D Na pewno nie do końca, bo któż zrozumie kobietę? 

Nie czekajcie, jeśli został Wam tylko ten tom, aby dokończyć serię. Warto po niego sięgnąć, chociaż nie ma wersji papierowej. Jeśli zaś jeszcze nie poznaliście Blattnera, czas to zmienić. Cztery tomy przeczytacie w mgnieniu oka. 


czwartek, 17 lipca 2025

"Meloman" Piotr Borlik - recenzja


Tytuł: "Meloman"
Autor: Piotr Borlik
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Agata Stec i Artur Kamiński, tom 4

Moja ocena: 6/6

"Meloman" Piotra Borlika to kolejny tom z serii o Agacie Stec i Arturze Kamińskim. Chociaż Artur już nie żyje, jego osoba nadal przewija się w fabule, a Agata wciąż nie może się uwolnić od jego wpływu. Nawet zza grobu psycholog manipuluje siostrą, która z całych sił walczy ze skutkami wieloletniego podporządkowania bratu. Chyba jednak nie zdecydowała na razie, czy podoba jej się ta nowa Agata, czy też nie do końca.

Stec jest w posiadaniu albumu z danymi psychopatycznych i bardzo niebezpiecznych pacjentów Artura. Jako była policjantka, postanawia wyeliminować ich, aby nikomu już nie wyrządzili krzywdy. Tym razem wyrusza do Bydgoszczy, gdzie znajduje się jeden z nich, kończący właśnie karierę aktor, Henryk Wysocki. Jako uwielbiany przez wielu celebryta, może sobie na wiele pozwolić, z czego skwapliwie korzysta. Ma swoje dziwnostki, które fani mu wybaczają, a nawet chronią go przed ewentualnymi konsekwencjami jego nie do końca praworządnych poczynań. Agata ma jednak inne zdanie i nie zamierza puścić mężczyźnie płazem zbrodni, o które go podejrzewa. 

Jednak czy stworzony przez autora tytułowy meloman to faktycznie Wysocki? Jakie przewinienia podstarzały aktor ma na swoim koncie? Czy wyjdą na jaw tajemnice związane z jego legendarnymi spotkaniami z wybrańcami spośród uwielbiających go fanów?

Opisy działalności melomana są niezwykle sugestywne i pełne emocji, a "śpiewająca krew" robi piorunujące wrażenie. Piotr Borlik w każdej swojej powieści zaskakuje pomysłowymi elementami fabuły, z których wyłania się przemyślany i dopracowany w stu procentach obraz okrutnej zbrodni. Opisana historia zawsze podnosi mi ciśnienie i nie pozwala się odłożyć na długo.

Zdecydowanie polecam tę i pozostałe powieści autora.


niedziela, 13 lipca 2025

"Bajtel" Magdalena Majcher - recenzja


Tytuł: "Bajtel"
Autor: Magdalena Majcher
Gatunek: powieść kryminalna true crime
Liczba stron:
Wydawnictwo: W.A.B.
Cykl: Kryminalny Śląsk, tom 1

Moja ocena: 6/6

"Bajtel" to kolejna powieść autorstwa Magdaleny Majcher, po którą sięgnęłam i nie zawiodłam się. Od pierwszych stron dosłownie wpadłam po uszy w śląski klimat tej kryminalnej historii. "Bajtel" to pierwszy tom nowego cyklu autorki Kryminalny Śląsk. W planach są jeszcze dwa tomy, inspirowane prawdziwymi wydarzeniami.

Akcja powieści rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych na terenie katowickich dzielnic. Zaniedbane dzieci, bieda, alkohol, przemoc, niepełne rodziny, a w samym środku tego świata zbrodnia. Kiedy w Szopienicach znika jedenastoletnia Jola, której ciało szybko zostaje znalezione w stawie, dziennikarz Borys Dyrda rozpoczyna własne śledztwo. Po nitce do kłębka odkrywa, że to nie jest jedyna zaginiona dziewczynka na tym terenie w ostatnich latach. Łączy je to, że wszystkie mieszkały w śląskich dzielnicach biedy i znikały w czasie, kiedy na dworze szybko robiło się ciemno, a co za tym idzie - niebezpiecznie. Borys wędruje od rodziny do rodziny, rozmawiając z bliskimi zaginionych, a przy okazji poznając realia życia w tych dzielnicach. Pojawiają się podejrzani, policja nawet aresztuje jednego z nich, jednak wciąż nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z Jolą. Dyrda powoli łączy wątki i próbuje dopasować swoje hipotezy do pojawiających się możliwości rozwiązania zagadkowych zniknięć dzieci. Czy uda mu się dojść prawdy?

Czytając, poznajemy bliżej również Borysa, który będzie postacią łączącą wszystkie tomy tego cyklu. Zaglądamy do prywatnego życia dziennikarza, powoli poznając koleje jego życia.

Kiedy już dotrzecie wraz z Borysem do finału tej historii, dowiecie się, co było w niej prawdą, a co fikcją. Autorka świetnie połączyła jedno z drugim, więc czyta się tę opowieść z zapartym tchem. A w trakcie lektury przychodzi do głowy myśl, jak bardzo jest to niewiarygodne, że takie sytuacje dzieją się naprawdę...


poniedziałek, 7 lipca 2025

"Wszystko zostaje w rodzinie" John Marrs - recenzja


Tytuł: Wszystko zostaje w rodzinie"
Autor: John Marrs
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 413
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6

Co to było! Co tam się działo! Nie znałam wcześniej tego autora i w ogóle dawno już nie czytałam powieści zagranicznego twórcy, ale ta lektura kilkakrotnie podniosła mi ciśnienie i wbiła w fotel.

Mia i Finn to młode małżeństwo, które dopiero rozpoczyna wspólne życie. Od ślubu mieszkają kątem u rodziców Finna. Ojciec mężczyzny zachowuje się zwyczajnie, jednak jego matka Debbie zdecydowanie nie darzy sympatią synowej. Trzyma zdjęcie Finna i jego byłej dziewczyny w salonie, a jak strzeli komentarzem w kierunku Mii, to szczęka opada. Stworzenie tej postaci musiało kosztować Marrsa sporo wysiłku, ale warto było. Jest moc, bo Debbie jest rewelacyjną manipulatorką! 

Kiedy pewnego dnia na rynku nieruchomości pojawia się ciekawa oferta, Mia i Finn bardzo chcą kupić ten dom. Niestety rodzice Finna również są nim zainteresowani, jednak ostatecznie wycofują się, dając pierwszeństwo młodym. Ojciec obiecuje pomóc w odnowieniu budynku. Nikt nie spodziewa się jednak, jakie koszmary wyjdą na jaw podczas remontu starej posiadłości. Mia odkrywa niepokojący napis na listwie w jednym z pokoi, co prowadzi ich na strych. Szybko okazuje się, że to miejsce kryje straszną tajemnicę.

Mia w wyniku wypadku w remontowanym domu rodzi przedwcześnie syna, jednak na szczęście maluch jest zdrowy, a kobieta powoli dochodzi do siebie. Z czasem odkryte na strychu sekrety powodują, że Mia pogrąża się w obsesji odkrycia historii tego domu. Oddala się od męża, nie potrafi zaopiekować się odpowiednio synkiem, a w jej głowie mnożą się dziwne podejrzenia uderzające w... teściów. Który syn przyglądałby się bez słowa, kiedy ktoś szkaluje jego rodziców? Finn długo uważał, że dziwne zachowanie żony związane jest z depresją poporodową, jednak czy na pewno? Co odnaleźli na strychu ich nowego domu? Co Finn ukrywa przed żoną? Czy ich małżeństwo przetrwa tę próbę? Czy uda im się rozwiązać wszystkie skrywane przez lata sekrety? 

Powieść jest podzielona na cztery części. Czas akcji obejmuje współczesność i sporo retrospekcji. Autor umiejętnie wplatał w kolejne rozdziały opisy makabrycznych tajemnic sprzed prawie czterdziestu lat, a także zdarzenia sprzed roku czy dwóch lat, aby sukcesywnie uzupełniać wiedzę czytelnika i zachęcać go do samodzielnego poszukiwania winnego tych wszystkich zbrodni. Wszystkie opisane zdarzenia powoli łączą się w spójną całość, z której wyłania się straszny obraz.

Przyznam Wam się, że lubię powieści, których fabuła wyprowadza mnie tak genialnie w pole. To jest taka sytuacja, kiedy czytacie i gdzieś w połowie historii zapala Wam się światełko: "O! To na pewno jest morderca!". I jesteście z siebie tacy dumni, że udało Wam się przejrzeć autora i jego pomysł na intrygę. Czytacie dalej i stronę czy dwie później cały Wasz misterny plan bierze w łeb, a wytypowany bohater robi coś, co eliminuje go z listy podejrzanych :D Tak właśnie miałam tym razem i aż mi się gęba roześmiała, kiedy mój pomysł legł w gruzach. Czytałam najszybciej, jak potrafiłam, żeby poznać rozwiązanie zaproponowane przez autora. I nie zawiodłam się. Do ostatniej chwili tej powieści było napięcie, a finał mnie nie rozczarował. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


    

niedziela, 6 lipca 2025

"Sanatorium Zagłada" Max Czornyj - recenzja


Tytuł: "Sanatorium Zagłada"
Autor: Max Czornyj
Gatunek: powieść historyczna
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Filia

Moja ocena: 3/6 

Po książkę Maxa Czornyja sięgnęłam po raz pierwszy i mam wrażenie, że wybrałam niewłaściwą powieść na początek naszej znajomości. Zmylił mnie opis, obiecujący wciągającą historię wojenną, bo w takich gustuję. Spodziewałam się zupełnie innej opowieści, tymczasem bardzo ciężko było mi dobrnąć do końca. Nie odłożyłam jej tylko dlatego, że wciąż miałam nadzieję na rozwój akcji. Akcji jednak tutaj nie ma...

Książę Lew Wilcek trzydzieści trzy lata swojego życia spędził w złotej klatce. Decyzję o jego zamknięciu podjął ojciec Lwa, według którego świat im współczesny był strasznym i niewłaściwym dla jego dziecka miejscem. Kiedy jednak Niemcy zabijają ojca Lwa, młody człowiek zostaje aresztowany przez okupantów i umieszczony w Zakładzie dla Nerwowo i Umysłowo Chorych w Kobierzynie. Zetknięcie z prawdziwym światem jest dla niego szokiem, jednak przyjmuje maksymę ojca: "O nic nie pytać. Niczemu się nie dziwić". Najtrudniejsze dla niego jest to, że nagle wszystko, w co wierzył, okazuje się być wytworem fantazji. 

Po wyjściu z komnaty, w której toczyło się do tej pory jego życie, znalazł się w tornadzie emocji i w większości niezrozumiałych dla niego sytuacji. Szybko okazało się bowiem, że aby zrozumieć świat, nie wystarczy wiedza czerpana z książek i czasopism. Nic nie zastąpi interakcji z ludźmi, a Lew przez całe życie widywał jedynie korepetytorów i ojca. Czy zdoła odnaleźć się w rzeczywistości naznaczonej wojną i szaleństwem?

Niedługo po opuszczeniu pałacu Lwa przeniesiono z zakładu dla obłąkanych do domu grabarza i jego rodziny. Miał pomagać w grzebaniu ciał ofiar nazistowskiej akcji Lebensunwertes Leben (Życie niegodne życia) i szybko przystosował się do nowego zajęcia. W domu rodziny Jońskich poznał żonę grabarza, Annę, i dwie córki, Eurydykę i Ledę. W jego otoczeniu pojawiła się również Eris von Brixen, narzeczona Alexa Krolla, dyrektora zakładu w Kobierzynie. Były to pierwsze kobiety, jakie zobaczył na żywo i z którymi mógł rozmawiać. Czy jednak sytuacja, w której się znaleźli, dopuszcza rodzenie się takich uczuć, jak prawdziwa miłość, znana księciu tylko z kart romansów?   

Potężna cegła licząca ponad 500 stron to zapis rozmyślań i dylematów głównego bohatera i jego prób zrozumienia świata, który do tej pory znał jedynie z czytanych książek. Wartkiej akcji tutaj nie uświadczycie, naprawdę długo czekałam, aby się rozkręciła i niestety nie doczekałam się. Wojny jest tutaj jak na lekarstwo, zaledwie kilka scen, dzięki którym czytelnik zorientuje się, że tłem tej historii jest wojenna zawierucha. Do tego dość ciężki język i niekończące się dialogi. Nie nastawiałam się na nic konkretnego, jednak na pewno nie spodziewałam się, że tak mnie ta książka zmęczy. Podobnie wynudziłam się przy lekturze powieści "Miłość w czasach zarazy". Tam wprawdzie główny bohater miał zupełnie inne podejście do życia i inne doświadczenia, ale akcja również była żadna, a fabuła niesatysfakcjonująca. 

To, że mnie ta historia nie przypadła do gustu, nie oznacza, że nie spodoba się innym czytelnikom. Z pewnością powieść ta niesie ze sobą sporą dawkę złotych myśli, więc jeśli ktoś gustuje w tekstach pełnych refleksji, motywujących do rozważań nad istotą dobra i zła, to znajdzie tutaj sporą dawkę takich fragmentów.  

Nie wiem, czy zdecyduję się sięgnąć po inną powieść tego autora. Może kiedyś, kiedy minie mi lęk przed otrzymaniem podobnego tekstu bez krztyny akcji.  


sobota, 5 lipca 2025

"Dziewczynka z Sobiboru" Franco Forte, Scilla Bonfiglioli - recenzja

Tytuł: "Dziewczynka z Sobiboru"
Autor: Franco Forte, Scilla Bonfiglioli
Gatunek: literatura wojenna
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Bukowy Las

Moja ocena: 6/6

Czy wszyscy naziści byli po złej stronie mocy? Czy pracowali dla Wielkiej Rzeszy z własnej woli? Ilu było takich żołnierzy, którzy marzyli o tym, by wojna nigdy się nie wydarzyła? Zapewne lista byłaby długa, bo nie można wszystkich wrzucać do jednego worka...

Hans Heigel mieszka z żoną Ingrid i córeczką Hanne w niewielkim, spokojnym miasteczku Osnabruck. Jest Niemcem, ale nie popiera nazistowskich poglądów swoich pobratymców. Jednak jest również oficerem rezerwy SS, zatem i on zostaje w końcu wysłany do okupowanej Polski, gdzie w tysiąc dziewięćset czterdziestym trzecim roku obejmuje stanowisko zaopatrzeniowca magazynów w obozie koncentracyjnym w Sobiborze. Dopiero co przeżył ogromną osobistą tragedię, a tu nagle zostaje wrzucony w tryby nazistowskiej machiny śmierci. Nawet nie spodziewa się, co czeka go w Sobiborze i kolejnych miejscach kaźni, do których zostaje wysłany w czasie swojej służby. 

Pewnego dnia w Sobiborze, wśród więźniów prowadzonych na śmierć, Hans dostrzega niepozorną dziewczynkę, Leę. Mała jest łudząco podobna do jego ukochanej córeczki i w jednej chwili Heigel podejmuje decyzję. Postanawia uratować dziewczynkę przed śmiercią. Wkrótce okazuje się, że życie tego konkretnego dziecka staje się dla niego najwyższą wartością, do tego stopnia, że ryzykuje własne bezpieczeństwo, aby ochronić dziewczynkę przed komorą gazową. 

Przy okazji śledzenia kolejnych prób ocalenia Lei czytamy o warunkach życia, a właściwie wegetacji, w obozach w Sobiborze i na Majdanku. Widzimy więźniów, którzy postanawiają zaufać naziście, aby ratować dziecięce życie. I chociaż można się zastanawiać, jaki sens ma żałowanie hitlerowca, to chyba nie ma co tego rozważać. Każdy człowiek może mieć w sobie okruchy człowieczeństwa, jednak nie zawsze mają one szansę się ujawnić. Czy Hans pozostał człowiekiem, mimo nacisków jego przełożonych? Czy udało mu się uratować Leę, w której zobaczył własne dziecko? 

Chociaż książka w pierwszej chwili wywołała we mnie sprzeczne uczucia, bo obawiałam się, że to fantastyka obozowa, to jednak jest to prawdziwa historia, która ma swój koniec w rzeczywistości powojennej.