piątek, 29 listopada 2013

"Powstanie '44" Norman Davies - recenzja

Tytuł: "Powstanie '44"

Autor: Norman Davies
Liczba stron: 960
Wydawnictwo: ZNAK

Sięgnęłam po tę pozycję, ponieważ interesują mnie książki historyczne, szczególnie te związane z II wojną światową. Rozmiar książki trochę przeraża, ale to pozory. Treść wciąga na tyle, że zainteresowany tematem czytelnik z pewnością nie odczuje tego prawie tysiąca stron jako coś nużącego.

"Nigdy nie walczyłem w żadnej wojnie" - takim zdaniem autor rozpoczął wstęp do polskiego wydania tej książki. Później wyjaśnił, dlaczego mimo tego postanowił napisać książkę historyczną, dokumentującą bohaterstwo powstańców z czterdziestego czwartego roku. Powodem był jego podziw dla tych ludzi, walczących z wrogiem w szeregach Armii Krajowej, podziw dla ich odwagi i wewnętrznej siły.

Davies zbudował swoją książkę z materiałów pozyskanych z wielu źródeł. W kolejnych rozdziałach pojawiają się informacje przytoczone z innych książek, ale także opowieści osób, które przeżyły wojnę i Powstanie Warszawskie. Nie zabrakło również fotografii z pola walki. 

Sam autor stwierdził, że pisząc nie starał się odpowiedzieć na pytanie zadawane najczęściej: dlaczego i po co wybuchło powstanie, ale raczej - dlaczego alianci, kiedy przejęli pałeczkę i zwycięstwo było po ich stronie, nie pomogli powstańcom? Wielopoziomowość opowieści pozwala na powiązanie wielu faktów i większe zrozumienie tematu.

Najbardziej poruszyły mnie zdjęcia, ukazujące codzienność walczących. Ruiny, wykrzywione bólem twarze, broń, strach czający się z każdej strony. Czytając dotarłam również do listu Krzysztofa Zanussiego, dzisiaj sławnego reżysera, który w czasie powstania był dzieckiem i zgodził się podzielić z autorem, a więc i z czytelnikami, swoimi wspomnieniami z tego okresu swojego życia. 

Nie jestem historykiem, więc nie potrafię ocenić właściwie merytorycznej strony tej pozycji, ale czyta się ją bardzo dobrze. Zawiera wprawdzie natłok treści, dat, nazwisk, pseudonimów i wszelkich innych informacji dotyczących powstania, które trudno zapamiętać, ale czytając wyłącznie dla siebie, prywatnie, mogę stwierdzić, że to bardzo interesująca lektura.

środa, 27 listopada 2013

"Nigdy nie wiadomo" Chevy Stevens - recenzja

Tytuł: "Nigdy nie wiadomo"

Autor: Chevy Stevens
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Świat Książki


Od dłuższego czasu planowałam przeczytać tę książkę. Usłyszałam wiele pochlebnych opinii na jej temat, do tego okładka zachęcająca... nie miałam wyjścia - musiałam znaleźć na nią czas i nie żałuję. No, może tylko tych kilku godzin nocnych, które mogłabym przeznaczyć na sen, gdyby tylko ta lektura była choć odrobinę mniej ciekawa i wciągająca...
Główną bohaterką powieści Stevensa jest Sara Gallagher, kobieta o impulsywnym charakterze, pełna sprzecznych emocji i różnego rodzaju obsesji. Jako dziecko została adoptowana i całe jej życie było walką o akceptację. Rodzinę adopcyjną, z którą mieszkała, Sara odbierała jak dwa obozy: kochające ją matka i siostra Lauren oraz wiecznie strofujący ją ojciec i pełna nienawiści do niej druga siostra - Melanie. Tak widziała to wszystko Sara i nie czuła się szczęśliwa. W dorosłym życiu zaczynało jej się układać. Pokochała z wzajemnością cudownego mężczyznę, Evana, z którym mieli się niedługo pobrać. Miała również sześcioletnią córeczkę Ally. Czegoś jednak jej brakowało, aż pewnego dnia dojrzała w niej myśl, by odnaleźć biologiczną matkę, poznać swoje korzenie. Stało się to kolejną obsesją Sary, która miała doprowadzić do niesamowitego ciągu fatalnych zdarzeń... Zaczęło się dość banalnie. Kobieta zwróciła się do urzędu danych osobowych z prośbą o udostępnienie jej dokumentów zawierających nazwiska jej biologicznych rodziców. Kiedy udało jej się wreszcie natrafić na kobietę, która ją urodziła, Julia nie chciała z nią rozmawiać, wręcz ją odepchnęła. Sara załamała się, nie mogła zrozumieć zachowania kobiety i postanowiła drążyć dalej. Zatrudniła prywatnego detektywa, aby dowiedzieć się więcej o tej osobie i jej życiu. Lawina wiadomości przytłoczyła ją. Sara nagle znalazła się na huśtawce emocjonalnej, z której jednak nie chciała zejść, niezależnie od tego, jak strasznych rzeczy dowiadywała się w trakcie prywatnego śledztwa o swoich biologicznych rodzicach. Okazuje się bowiem, że Julia jest jedyną ocalałą spośród ofiar groźnego zabójcy, od lat mordującego kobiety na polach kempingowych, który nadal przebywa na wolności... Sara podejmuje wyścig z własnymi emocjami, niepewnością, lękiem, obawą o życie swoje i najbliższych. Szuka prawdy, która okaże się początkiem koszmaru...

Książka ma ciekawy układ. Rozdziały zaczynają się lub kończą monologiem Sary podczas sesji z terapeutką, do której bohaterka regularnie chodzi, choć osoba ta nie odzywa się ani razu na kartach powieści. Te fragmenty świetnie porządkują dotychczasową wiedzę czytelnika lub są czymś w rodzaju wstępu do kolejnego rozdziału. Postacie według mnie są przemyślane, ciekawe, pełne różnego rodzaju cech charakteru, z własnymi przemyśleniami i problemami. 

Muszę przyznać, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i to mi się właśnie spodobało. Nie jest to standardowa powieść, jakich wiele, gdzie można przewidzieć połowę fabuły już po pierwszym rozdziale. Kolejne strony wciąż czymś mnie zaskakiwały. Uważam, że książka ta w pełni zasłużyła na użyte na jej okładce słowa "thriller psychologiczny".

wtorek, 29 października 2013

"Prześwietny raport kapitana Dosa" Eduardo Mendoza - recenzja

Tytuł: "Prześwietny raport kapitana Dosa"

Autor: Eduardo Mendoza
Liczba stron: 158


Kiedy zobaczyłam nazwisko autora na okładce, wiedziałam, że właśnie tę książkę wybiorę do zrecenzowania.

Mendoza ma wyjątkowy talent do pisania zwariowanych powieści, niby oderwanych od rzeczywistości, ale jednocześnie pokazujących obraz społeczeństwa w krzywym zwierciadle. Tym razem stworzył satyrę na współczesny świat. 

Bohaterów powieści (a właściwie szczegółowo spisywanego przez kapitana Dosa dziennika pokładowego) znajdujemy w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Znajdują się oni w drodze do miejsca, którego współrzędnych nikt z nich nie zna. Mają je otrzymać później, ze względów bezpieczeństwa. Na razie znają tylko ogólny kierunek. Na statku kosmicznym, którym podróżują, znajdują się trzy sektory: Upadłych Kobiet, Nieobliczalnych Staruszków i Przestępców, z których każdy ma inne potrzeby. Nie jest dobrze, bo zaczyna brakować różnych przedmiotów codziennego użytku, np. różu do policzków czy szamponu, a także wody (zresztą stęchłej) i pożywienia. Kapitan Horacio Dos, dowodzący statkiem, decyduje się zawinąć do pierwszej napotkanej stacji kosmicznej w celu uzupełnienia braków. Okazuje się jednak, że stacja ta nie cieszy się dobrą opinią w kosmosie... Kapitan postanawia jednak zaryzykować i, wraz z kilkuosobową delegacją spośród sektorów i załogi, schodzi na pokład stacji. I tu zaczynają się schody... Nie jest to jednak jedyna stacja, do której statek zawinie. Nie chcę uprzedzać faktów, więc ani słowa więcej... ;-)

Podczas lektury uśmiechnęłam się wielokrotnie. Z jednej strony mamy tu bowiem obraz małego światka w przemieszczającym się w wielkim kosmosie statku kosmicznym i na odwiedzanych stacjach, ale z drugiej - coś znacznie głębszego... Zawijanie do kolejnych stacji skojarzyło mi się z Małym Księciem i jego wędrówką po planetach. Tutaj również bohaterów spotykają różne niecodzienne przygody, kiedy wchodzą w interakcje z mieszkańcami stacji. 

Lekki, zabawny styl książki sprawia, że czyta się ją szybko i z przyjemnością.Polecam osobom, które lubią lektury trochę oderwane od rzeczywistości, ale równocześnie przekazujące uniwersalne treści.

wtorek, 22 października 2013

"Śpij, kochanie" Daria Doncowa - recenzja

Tytuł: Śpij, kochanie
Autor: Daria Doncowa
Liczba stron: 318
Wydawnictwo: Świat Książki



Ponieważ bardzo podobały mi się poprzednie kryminały autorstwa Darii Doncowej, sięgnęłam z chęcią po kolejny i nie zawiodłam się. Tym razem Dasza, główna bohaterka, wplątuje się w taką kabałę, że aż trudno to opowiedzieć. Wasiljewa ratuje przed śmiercią samobójczą młodą dziewczynę w ostatniej chwili ściągając ją z torów. Nieznajoma trafia do szpitala, gdzie jednak, nie pilnowana wystarczająco przez personel, jednak kończy ze sobą, wyskakując przez okno na oczach wychodzącej ze szpitala Darii. Policja nie znajduje żadnych dokumentów przy zmarłej, więc zamierza umorzyć sprawę, a kobietę pochować na koszt państwa, jeśli nikt się nie zgłosi po ciało. Dasza jest zbulwersowana całą sytuacją i postanawia zmobilizować policjantów do działania, ale przede wszystkim sama, nie zważając na niebezpieczeństwo, rusza po nitce do kłębka... W toku amatorskiego śledztwa odkrywa, że czworo innych ludzi również popełniło samobójstwo skacząc z okna, a tego już nie można potraktować jako przypadek. 
Przy okazji gości byłą żonę swojego byłego męża, jej obecnego partnera - "czarodzieja" oraz pupila kobiety - raczej złośliwą małpkę, z czego wynika mnóstwo zabawnych sytuacji, a jej synowa staje się nagle gwiazdą telewizji... 
Polecam z czystym sumieniem, świetna lektura na ponury jesienny wieczór :-)   



czwartek, 10 października 2013

"Kilka sekund od śmierci" Harlan Coben - recenzja

Tytuł: Kilka sekund od śmierci

Autor: Harlan Coben
Stron: 400
Wydawnictwo: Albatros


Drugi tom trylogii (pierwszy to "Schronienie") o bratanku Myrona. Chłopak nadal mieszka z wujem i wciąż mu się ta sytuacja nie podoba. Myron stara się, jak może, ale Mickey obwinia mężczyznę o wszystko, co się wydarzyło - o śmierć ojca i pobyt matki na odwyku. Nawet nie może się z nią zobaczyć...

Książkę "połknęłam" w dwa wieczory. Coben, jak zwykle po mistrzowsku, zbudował dramaturgię i prowadził mnie od pierwszej strony w niesamowitym napięciu. Zdecydowanie jest to powieść należąca do tych z serii "Jeszcze tylko jeden rozdział i idę spać" :D

Mikey i jego przyjaciele, Łyżka i Ema, znów pakują się w kłopoty. Do tego jeszcze chłopak marzy o dostaniu się do drużyny koszykówki. Nie tylko nazwisko bowiem łączy go z wujem, ale również sport. Nastolatek jest świetny na boisku, więc przygotowuje się do eliminacji. Emocji przy tym jest co niemiara, bo w chwili, kiedy już ma na wyciągnięcie ręki dołączenie do drużyny, trener dowiaduje się, że chłopak był zatrzymany przez policję i zawiesza go na cały sezon. Mikey jest zdruzgotany. Do tego jeszcze zostaje zamieszany w podpalenie i morderstwo, a Łyżka zostaje postrzelony i nie wiadomo, czy z tego wyjdzie.

Zacięcie detektywistyczne nie pozwala chłopakowi odłożyć zagadki zabójstwa na bok, szczególnie, że Łyżka, mimo złego stanu, namawia go, by szukał prawdy. Poświęcenie przyjaciela nie może pójść na marne. Mikey próbuje rozwikłać wszystkie łamigłówki, jakie postawiło przed nim życie. Kto zabił matkę Rachel, a ją samą postrzelił? Dlaczego spłonął dom Nietoperzycy? Kim jest jasnowłosy mężczyzna, który zabrał jego ojca z miejsca wypadku? I czy ojciec Mikeya na pewno nie żyje? Wiele pytań czeka na odpowiedź...