piątek, 6 marca 2015

"Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów" Karol Lewandowski - recenzja

Tytuł: "Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów"

Autor: Karol Lewandowski
Liczba stron: 329
Wydawnictwo: Sine Qua Non


Czytałam już opowieści Wojciecha Cejrowskiego i Martyny Wojciechowskiej, więc kiedy pojawiła się okazja zrecenzowania podobnej książki, szybko się zdecydowałam. Szczególnie, że pozycja ta przyciąga wzrok kolorową, szaloną okładką. Okazało się, że nie tylko okładka jest szalona. Osoby, które poznałam dzięki lekturze, również mogę zaliczyć do grona pozytywnych szaleńców. Przyznacie, że rzadko kiedy trafia się sześcioro zakręconych "wariatów", którzy wyruszają w podróż rozklekotanym samochodem po Ameryce. Nie jest to ich pierwsza wędrówka, bo wcześniej była już Europa i Polska, ale emocje są ogromne. To w końcu AMERYKA! 
Zaczęło się od pomysłu, którego nikt początkowo nie potraktował poważnie. Z każdym rozdziałem jednak wyłania się niesamowita historia, z której poznajemy różne problemy drużyny podróżniczej, długą listę spraw do załatwienia, a przede wszystkim mnóstwo emocji i ogromną motywację do realizacji tak trudnego pomysłu. Szóstka przyjaciół dostała się do Ameryki samolotem. Zapytacie, jak pojawił się tam ich supertramp? Nie zdradzę. Dowiecie się z lektury :-)
Niesamowite według mnie jest to, że ci ludzie musieli zmienić w swoim życiu bardzo wiele, poświęcić np. dobrą pracę, aby ruszyć w tę podróż. 
Książka pełna jest kolorowych zdjęć, dokumentujących przygody szóstki podróżników. Rozdziały są krótkie, ale treściwe, a historię autor snuje tak, jakby siedział obok nas i opowiadał wszystko, a nie pisał. Dzięki temu bardzo szybko się czyta, często przeżywając niesamowite przygody razem z bohaterami. Najbardziej chyba podobała mi się historia o tym, jak w Wielkim Kanionie Wuja, jeden z członków grupy, bardzo chciał sfotografować rzadkiego ptaka, kondora kalifornijskiego. Zobowiązał się, że jeśli uda mu się go sfotografować, postawi wszystkim kolację. Cały dzień polował z aparatem na upragniony cel, ale nie udało mu się go namierzyć. Kiedy wszyscy czekali na zachód słońca, nagle niedaleko busa, w którym siedzieli, na skale usadowił się ptak. Wuja zabronił się ruszać i bardzo wolniutko wyjął aparat. Okazało się, że to właśnie ten wyczekiwany kondor. Zdjęcie zostało wykonane, a Wuja zafundował wszystkim wielką pizzę. Książka jest pełna tego typu historii, prosto z drogi.

Grupa ma też bloga w Internecie, który istnieje od 2009 roku, a całkiem niedawno został okrzyknięty podróżniczym blogiem roku. Zachęcam do zaglądania. Znajdziecie tam wiele ciekawych informacji o podróżach jego twórców, o krajach, które odwiedzili i oczywiście aktualności, bo przecież na wyprawie do Ameryki się nie skończy...

czwartek, 26 lutego 2015

"Iza Buntowniczka" Marta Fox - recenzja

Tytuł: "Iza Buntowniczka"

Autor: Marta Fox
Liczba stron: 130
Wydawnictwo: Akapit Press


Wprawdzie nie czytałam pierwszej części pamiętnika Izy, ale inne książki pani Marty Fox są mi znane, więc uznałam, że chętnie przeczytam "Izę Buntowniczkę". Nie jest to książka gruba, do tego czcionka jest dość duża, a język prosty, raczej młodzieżowy, ale myliłby się ten, kto będzie ją traktował jako lekką lekturkę. Historia opisana w książce jest trudna, jak wiele problemów nastolatków, często bagatelizowanych przez dorosłych. 
Bohaterką jest tytułowa Iza, nastolatka będąca u progu dorosłości, która marzy o związaniu swojej przyszłości z ulubioną biologią. Jednak jej mama ma inne zdanie na ten temat i usiłuje zrobić z córki modelkę. Początkowo dziewczynie nawet podoba się ten pomysł, ale kiedy uznaje, że to jednak nie jest to, co chciałaby robić, matka nie przyjmuje do wiadomości tego, że dziewczyna chciałaby zrezygnować z tej drogi. 
Życie nastolatki jest naprawdę nie do pozazdroszczenia. Ciągła wędrówka między domem ojca a domem matki i chore dążenia matki do spełnienia własnych marzeń o modelingu kosztem Izy, szpital, anemia... Na szczęście w życiu nastolatki pojawia się chłopak o imieniu Borys. Dzięki niemu Iza zaczyna mieć życie towarzyskie i znajomych. 
Zaciekawiłam? Mam nadzieję, że tak. Jak potoczą się losy Izy? Czy jej matka zrozumie w końcu, że córka chce sama decydować o swoim życiu? Czy Iza wyjdzie na prostą? Polecam lekturę "Izy Buntowniczki". Choć ma zaledwie 130 stron, zawiera wiele ważnych treści dla nastolatków, ale i dla dorosłych. Po tej lekturze mam nadzieję, że uda mi się przeczytać również część pierwszą pt. "Iza Anoreczka".

piątek, 21 listopada 2014

"Anioł" L. A. Weatherly - recenzja

Tytuł: "Anioł"
Autor: L. A. Weatherly

Liczba stron: 398
Wydawnictwo: Świat Książki
Cykl: Trylogia Anioła, tom 1

"Stephenie Meyer stworzyła na nowo wampira. Eoin Colfer stworzyła na nowo wróżkę. L.A. Weatherly stworzyła na nowo anioła."

Pierwsze słowa z okładki bardzo mnie zaciekawiły. Lubię historie fantastyczne, w których świat rzeczywisty miesza się z fikcją. Nie znałam wcześniej autorki "Anioła", ale sięgnęłam po tę powieść, ponieważ bardzo spodobała mi się okładka, no i tematyka też taka MOJA... :-) Same plusy, więc z chęcią zabrałam się za lekturę.

Pierwsze wrażenie - bardzo pozytywne. Zaskoczył mnie sposób przedstawienia aniołów. Jest bowiem zdecydowanie inny, niż w większości tego typu powieści. Ale nie będę zdradzać, o co chodzi. Odebrałabym przyjemność czytania osobom, które zamierzają poznać tę historię same. 
Główna bohaterka, Willow, ma 17 lat i nietypowe zdolności. Może mianowicie przewidywać przyszłość innych osób i ostrzegać je przed dokonaniem niewłaściwego wyboru. Wystarczy, że weźmie wybraną osobę za rękę. Dziewczyna spodobała mi się, bo nie pragnie na siłę być popularna, lubiana i w ogóle "naj" z wszystkiego i dla wszystkich. Jest po prostu sobą, nie przejmując się opinią innych, i to mi się w niej spodobało najbardziej.
Nie obyło się, oczywiście, bez wątku miłosnego. Zaczynając czytanie podejrzewałam, że szybko pojawi się drugi bohater i tak też się stało - do akcji wkroczył tajemniczy Alex. Łowca, który dostał zadanie... zabicia Willow. Rzecz jasna, jak to zazwyczaj się dzieje w takich powieściach, chłopak postanowił poznać bliżej swój "cel" i sprawy potoczyły się dość przewidywalnym torem. Wydaje mi się, że autorce niezbyt udał się ten miłosny wątek... Trochę za dużo było o miłości dwójki bohaterów, aż zrobiło się między nimi bardzo ckliwie. Jak dla mnie, trochę za ckliwie, ale jeśli ktoś lubi rozczytywać się o tych wszystkich "ochach" i "achach"... Na szczęście pozostałe wątki oraz przygody ludzi i aniołów tak mnie wciągnęły, że udało mi się przebrnąć przez opisy "miłosne". 

Nie nastawiałam się na powieść formatu trylogii Tolkiena, więc nie doznałam rozczarowania. Książka jest napisana prostym językiem, a akcja dość wartka i choć fabuła jest trochę przewidywalna, to zupełnie mi to nie przeszkadzało w delektowaniu się treścią. Polecam i nie mogę się doczekać przeczytania kolejnych tomów: "Płomienia anioła" i "Zemsty anioła".

poniedziałek, 27 października 2014

"Dom Hadesa" Rick Riordan - recenzja

Tytuł: "Dom Hadesa"

Autor: Rick Riordan
Liczba stron: 600
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Olimpijscy Herosi, tom IV


"Znak Ateny" skończył się w takim momencie, że czym prędzej sięgnęłam po kolejny tom serii Riordana. Właściwie się nie zawiodłam, bo znalazłam w kolejnej części to, czego się spodziewałam, czyli świetny humor Riordana, barwne opisy, walki, nagłe zwroty akcji i barwnych bohaterów. Tylko jeden mały minusik - chyba liczyłam, że po trzech tomach pełnych mitologicznych przygód pojawi się coś nowego. Tymczasem autor poszedł tym samym torem. Ale właściwie nie przeszkadzało mi to, bo jego styl od pierwszego tomu serii o Percy'm Jacksonie przypadł mi do gustu i w kolejnych tomach również odnajduję przyjemność czytania.

I tym razem z zapartym tchem możemy śledzić losy greckich i rzymskich herosów. Autor poprowadził fabułę dwoma torami. Czytamy o wędrówce załogi Argo II oraz o walce o życie Annabeth i Percy'ego, którzy w poprzednim tomie wylądowali w Tartarze. Ciekawie było zgłębiać fabułę z perspektywy różnych bohaterów. Powieść dzięki temu bardzo zyskała, dla mnie, w pewnym sensie, z wersji papierowej stała się filmem w 3D ;-) Jedyne czego mi było szkoda, to że Leo dostał tak mało miejsca na swoje rozdziały. Ta postać według mnie jest najzabawniejsza, więc przydałoby się trochę więcej humoru.

Choć akcja gna do przodu i nie ma czasu na odpoczynek, to sama fabuła skupia się wciąż na budzącej się Gai i jej dążeniu do otworzenia Wrót Śmierci. Celem bogini jest zajęcie miejsca pozostałych bogów na Olimpie i zawładnięcie światem. Młodzi wojownicy zaś robią wszystko, by jej to uniemożliwić. Pytanie tylko, czy im się to uda? W końcu przepowiednia nie jest jednoznaczna... Czy Annabeth i Percy wydostaną się z Tartaru? Przemierzanie miejsca, w którym już samo przebywanie może unicestwić herosa, nie należy do najprzyjemniejszych. Para jednak wspiera się bardzo przedzierając się ramię w ramię przez straszliwy Tartar. Tutaj mamy bardzo ładnie opisany (nie przesłodzony) wątek miłości między dwójką półbogów. Tymczasem na powierzchni pozostali herosi również nie próżnują. W końcu odradzające się wciąż potwory wcale nie pomagają im w wypełnieniu misji... Statek zmierza w stronę Wrót Śmierci z równie wielką determinacją, jak dwójka herosów pod ziemią. Dotrą do miejsca przeznaczenia? Powstrzymają Gaję czy raczej to Gaja unicestwi ich? Przed nami jeszcze jeden tom tej serii. Z jednej strony bardzo żałuję, że tylko jeden, ale z drugiej myślę sobie, że więcej części mogłoby popsuć efekt. Kiedy zaś przeczytam "Krew Olimpu", będę mogła zabrać się za kolejną serię tego autora! :-)
Aha, zapomniałabym... Ta część zawiera pewną niespodziankę dla czytelników. Znacie Sobka? Nie? To poznacie, jak przeczytacie "Dom Hadesa".

sobota, 27 września 2014

"Znak Ateny" Rick Riordan - recenzja

Tytuł: "Znak Ateny"

Autor: Rick Riordan
Liczba stron:
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Olimpijscy Herosi, t. III


Rick Riordan, amerykański pisarz, a kiedyś i nauczyciel, wciąż mnie zaskakuje. Sądziłam, że po serii o Percy’m Jacksonie nie da się napisać równie genialnego cyklu. Jednak chyba się myliłam. Przekonuję się o tym z każdym kolejnym tomem obecnie pochłanianej serii.

Okładka trzeciego tomu hipnotyzuje. Te oczy w tle pozwalają liczyć czytelnikowi na kolejną serię niesamowitych przygód i zwrotów akcji. Skąd ten facet bierze TAKIE pomysły?! 

W tej części na pierwszy plan wysuwa się Annabeth. To jej historia, choć oczywiście pozostali bohaterowie również odgrywają ważne role. Annabeth nie może się już doczekać spotkania z Percy’m. W końcu sześć miesięcy rozłąki, która spotkała parę za sprawą Hery, to nie jest krótka chwila. Choć dziewczyna bardzo się cieszy na to spotkanie, równocześnie jest pełna obaw. Wystarczająco trudne jest to, że Annabeth należy do herosów, których dotyczy przepowiednia siedmiorga. Tymczasem okazuje się, że matka nastolatki, Atena, żąda, by podjęła się wykonania specjalnego zadania. Od lat kolejne pokolenia dzieci bogini próbują ją pomścić, ale żadnemu jeszcze się to nie udało. Wszyscy ginęli w walce. Teraz Atena oczekuje, że Annabeth podejmie wyzwanie i wyruszy w samotną i bardzo niebezpieczną misję. Do tego dochodzą jeszcze gonitwy myśli dotyczące Percy’ego, bo w końcu Annabeth jest także zwykłą dziewczyną, pełną emocji i obaw różnego rodzaju. Martwi się, czy jej ukochany wciąż jest tym samym Percy’m, którego zapamiętała. W końcu przez sześć miesięcy człowiek może się bardzo zmienić… Poza tym co będzie, jeśli chłopak zmienił front i zbratał się z Rzymianami, a ona zostanie sama?...

Annabeth, Piper, Leo i Jason zmierzają do obozu Jupiter okrętem wojennym o nazwie Argo II. Lękają się jednak, że Rzymianie wezmą ich za agresorów, którzy chcą ich zaatakować. Jedyną nadzieją jest to, że na pokładzie znajduje się Jason – również Rzymianin, pochodzący z tego obozu. Drużyna pragnie pogodzić skłócone od lat obozy: grecki i rzymski. Niesnaski te spowodowały, że obozy wcześniej nawet nie wiedziały o swoim istnieniu. Misja, którą mają przed sobą herosi tym razem, jest równie niebezpieczna, jak poprzednie. Muszą oni bowiem zamknąć Wrota Śmierci. Jest jednak jeden problem – zadanie muszą wykonać połączone siły obu obozów. Czy to możliwe, by skłóceni herosi wspólnie wyruszyli w drogę? Czy będą potrafili współpracować? 

Liczba wątków w powieści jest zdecydowanie większa niż we wcześniejszych częściach. To sprawia, że można się trochę pogubić, ale w sumie nie trzeba podążać za wszystkimi. Można wybrać te najważniejsze i śledzić losy wybranych bohaterów. Akcja jest niezwykle dynamiczna, jak w poprzednich tomach. Dialogi iskrzą dowcipem. Nie zawiodłam się, choć przecież mówi się, że im dalej jesteśmy w jakiejś serii, tym trudniej autorowi sprostać oczekiwaniom czytelników. Sądzę, że Riordan radzi sobie z tym świetnie i aż trudno uwierzyć po tylu powieściach fantasy z mitologią w tle, ale wciąż wyciąga nowe asy z rękawa! Podoba mi się również to, że jego postacie są tak dopracowane. Znamy bohaterów, jak kolegów z podwórka i dzięki temu tak wciąga nas stworzony przez autora świat. Nie mogę się już doczekać, kiedy otworzę kolejny, czwarty już, tom serii. 

Polecam wszystkim, nawet tym, którzy nie przepadają za mitologią, bo nie wiadomo, czy po lekturze nie zmienią zdania…