czwartek, 7 czerwca 2018

"Twarz Grety di Biase" Magdalena Knedler - recenzja


Pisaliście kiedyś listy? Takie prawdziwe, papierowe, do kogoś bliskiego, będącego daleko? Ja pisałam jako dziecko, do kolegi, którego poznałam przez rubrykę "Poznajmy się" w wydawanej kiedyś gazecie. Korespondowaliśmy kilka lat i wciąż pamiętam ten dreszczyk emocji, kiedy wyjmowałam ze skrzynki charakterystyczną kopertę zaadresowaną do mnie, i ciekawość, o czym tym razem pisał do mnie mój przyjaciel. To były wyjątkowe chwile, które zostaną w mojej pamięci na zawsze. Polecam, jeśli jeszcze nie mieliście okazji pokorespondować z kimś, porozmawiać na odległość. Warto. 

Magdalena Knedler stworzyła kolejną piękną historię. Pełną emocji i tajemniczą. W swoim niepowtarzalnym stylu. Zaznaczyłam wiele ciekawych fragmentów podczas lektury. Teraz przyszedł czas, by skorzystać z nich i napisać o tym, co sądzę o tej książce.

Adam Dancer to właściciel niewielkiej galerii sztuki "Chiara" we Wrocławiu. Nie stać go na kupowanie drogich obrazów, ale wystarcza mu to, czym dysponuje. Trochę landszaftów, kilka "lepszych" dzieł, hafty, pocztówki, kalendarze, mapy. Ze sprzedaży takiego asortymentu żyje. Jest to człowiek z bagażem doświadczeń, z traumą, z której nigdy się nie podźwignął. Znerwicowany i wycofany, z mnóstwem natręctw i fobii. Codzienna rutyna pozwala mu jako tako funkcjonować, ale jest więźniem swoich ograniczeń. Przed szaleństwem chroni go jedyny przyjaciel, Zygmunt. Dość obcesowy człowiek, ale może to i dobrze w tej sytuacji. Sam siebie uważa za kogoś, kto utrzymuje Adama we względnej normie. Pewnego dnia Dancer kupuje dwa obrazy przedstawiające tę samą kobietę. Jest w nich ukryta jakaś tajemnica, zagadka, która zaczyna fascynować Adama. Rozpoczyna się równie tajemnicza korespondencja między autorką portretów a mężczyzną. Wymieniają e-maile pełne intymności i niedopowiedzeń. Powoli poznają się poprzez opisywanie sobie historii z przeszłości. Nie jest to jednak zwykła korespondencja dwojga znajomych. A już na pewno nie relacja malarz - kupujący. Adam czyta w obrazach Grety jak w książce, analizuje wnikliwie jej listy. Odkrywa powoli jej tajemnice i coraz bardziej zakochuje się w kobiecie, której nigdy nie widział. Z czasem okazuje się jednak, że ona nie chce być przez niego odnaleziona... I co teraz?

Co takiego stało się w życiu Grety, że wycofała się do swojej samotni i nie chce stać się sławna, choć jej prace są rewelacyjne? Dlaczego ukrywa przed Adamem to, jak wygląda i nie chce, by do niej przyjechał? Jaki cel ma w dawaniu mu w listach drobnych podpowiedzi, które prowadzą go powoli do odkrycia prawdy o kobiecie, która stała się jego obsesją?  


Chwila, w której Adam zobaczył obrazy Grety stała się przełomem w jego wbitym w utarty schemat życiu. Nagle zaczął odczuwać emocje, o których od dawna nie myślał. Zapragnął coś zmienić, ruszyć w podróż życia, a u celu chciał spotkać kobietę, która zajęła najważniejsze miejsce w jego sercu. Czy uda mu się tego dokonać? Czy pisanie do Grety i czytanie jej listów będzie wystarczającym impulsem do zerwania z bezpieczną rutyną? 
Kim są w tej historii Nita i Valentina? W czyim życiu odgrywają swoje role?  


"Twarz Grety di Biase" to książka, która daje do myślenia. Pozwala zastanowić się nad tym, co dla nas jest zaklinaniem rzeczywistości. Czy mamy swoje rytuały, które uskuteczniamy, by świat stał się przyjazny, bezpieczniejszy, bardziej znośny? Co dla nas staje się impulsem do działania? Czy podejmujemy wyzwania? Pozwalamy, by coś się zmieniło czy raczej trzymamy się sztywno ustalonych zasad? I czy warto odważyć się, by naprawdę żyć? 


Przyznam się, że nie mam zielonego pojęcia o malarstwie. Oglądam obrazy, ale nie potrafię w nich czytać. Nie rozumiem tego sposobu wyrażania emocji, choć chciałabym umieć malować. Tego talentu jednak nie posiadam. Nie przeszkadzało mi to wcale podczas lektury, choć sporo tam odnośników do świata sztuki, malarzy i ich dzieł. Widać, że dla autorki nie jest to jedynie pomysł na fabułę, do którego musiała się przygotować, by opisać tę historię wiarygodnie. Malarstwo to jej pasja i widać to w sposobie, jak o nim pisze, jak analizuje poszczególne dzieła i dzieli się swoimi spostrzeżeniami z czytelnikiem. O tym, jak bardzo kocha sztukę pisze na ostatnich stronach książki, w rozdziale "Od Autorki". Znajdują się tam także informacje dotyczące prawdy i fikcji w powieści. Każdy chyba zastanawia się czytając, co jest prawdziwe, a co powstało w wyobraźni pisarza. Tutaj mamy ten luksus, że autorka zdradza tę tajemnicę.  

Mam nadzieję, że i Was ta historia uwiedzie. Magdalena Knedler udowodniła po raz kolejny, że potrafi oczarować czytelnika całym wachlarzem emocji. 





Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)