niedziela, 26 czerwca 2022

"Nieco bliżej piekła" Adam Dzierżek - recenzja

Znów zaryzykowałam, sięgając po kolejny debiut z wydawnictwa Initium. Zaintrygował mnie wątek komisarza policji z własnym kodeksem moralnym, opierającym się na pewnym motywie ze Starego Testamentu. Byłam ciekawa, jaki to będzie człowiek i jakich wydarzeń będzie bohaterem. 

Młodziewice to niewielkie miasteczko na Mazurach. Kiedy w tym spokojnym i pięknym uzdrowisku zaczynają umierać bezdomni, lokalni policjanci rozpoczynają śledztwo. Z komendy wojewódzkiej przybywa komisarz Wiktor Bogart, który ma pracować z podkomisarzem Karolem Kośnierzem. Ten ostatni nie ma wprawdzie zbyt wielu osiągnięć na koncie, ale że jest jedynym śledczym w Młodziewicach, wszyscy oczekują, że ze wsparciem doświadczonego kolegi po fachu szybko poradzi sobie ze znalezieniem winnego. Bogart zaś jest przekonany, że ta zsyłka to kara za jego alkoholizm... Czy ta współpraca da pozytywne efekty? 

Główną ofiarą jest bezdomna kobieta, jednak inne zgony zostają szybko powiązane z tą sprawą. Pozostaje tylko znaleźć motyw i człowieka, któremu mogłoby zależeć na śmierci bezdomnych. Policyjny duet początkowo radzi sobie nieźle, przesłuchania trwają, mężczyzn wspiera sierżant Karolina Kołak, jednak z czasem w działania zaczyna wkradać się chaos. Prywatne piekiełka śledczych powoli zataczają coraz większe koła. 

Musicie wiedzieć, że Kośnierz i Bogart to śledczy z problemami. Każdy z nich boryka się samotnie z własnymi demonami. Podczas lektury miałam wrażenie, że to ich walka z życiem gra pierwsze skrzypce w tej fabule, a śledztwo to uzupełniające tło. Ich problemy są dość przytłaczające, więc nie liczcie na sceny widziane przez różowe okulary. 

Ciekawie skonstruowana intryga, prawdziwi bohaterowie i realistyczny świat to mocne elementy tej historii, która jest wciągająca i warta przeczytania. Myślę, że to bardzo udany debiut i mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z tym autorem. 


Tytuł: "Nieco bliżej piekła"
Autor: Adam Dzierżek
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

niedziela, 19 czerwca 2022

"Nagle trup" Marta Kisiel - recenzja

"Kiedy deadline wejdzie zbyt mocno..."

Komedia kryminalna, której miejsce akcji to chaotyczne wydawnictwo, a autorką fabuły jest Marta Kisiel - to musiało się udać! Pełne absurdów sceny obejmujące jeden dzień uzupełnia rzucająca się w oczy i dopracowana do granic możliwości okładka.

Olaf Hanzel, student polonistyki, swoje praktyki w wydawnictwie JaMas z pewnością zapamięta do końca życia. Nie każdy bowiem może pochwalić się znalezieniem zwłok. A Olafek owszem, chociaż ciekawe, jak zareagowała na te rewelacje jego mamusia. Denat wypełniał kabinę ogólnodostępnej w wydawnictwie toalety, zatem trudno było go przeoczyć. "Zajściem z zejściem" zainteresowała się natychmiast miejscowa policja w osobach starszego sierżanta Jerzego Pozgonnego i starszego posterunkowego Michała Mogiły. Podczas działań operacyjnych policjanci wysłuchali nader interesujących informacji. Wprawdzie niewiele z nich wynikało, ale kto by się tam martwił takimi drobiazgami? Priorytetem wydawała się być zbliżająca się, a aktualnie zagrożona, premiera debiutanckiej powieści Juchy, czyli niejakiej Justyny Chamanowicz, byłej komendantki powiatowej policji. Kto załatwił redaktora Pawła Chojnowskiego? Komu wspomniany współpracownik wydawnictwa nastąpił na odcisk tak mocno, że musiał zginąć? Usunął za dużo tekstu? Pozmieniał w fabule to i owo? Skrytykował? Wyśmiał? Tego musi dowiedzieć się tandem policjantów o niecodziennych nazwiskach.

Stworzone przez autorkę postacie są barwne i zabawne. W trakcie lektury natkniecie się między innymi na pewien obciskający kobiecą kibić gorset, wszystkowiedzącą Głazinę, zachustowanego grafika i ojca dyrektora, który najwyraźniej urwał się z choinki. Prowadzone dyskusje skrzą się humorem i nakręcają akcję, zaś finał tej historii jest zaskakujący, a rozwiązanie nie takie oczywiste. Muszę jednak przyznać, że - jak to w przypadku komedii kryminalnych - bardziej skupiłam się na warstwie humorystycznej niż kryminalnej. Samo śledztwo mnie bawiło i spędziłam kilka sympatycznych godzin, obserwując poczynania bohaterów, a nie szukając mordercy. 

Lubię powieści Marty Kisiel, niezależnie od gatunku. Bo styl pisarki to nie standardowa umiejętność tworzenia interesujących opowieści, tylko STAN UMYSŁU. To, co autorka wyczynia z językiem polskim w swoich książkach, to majstersztyk. Mój numer jeden w tej powieści to fragmenty zawierające żarciki związane z błędami językowymi. Love forever

Nie zastanawiajcie się! Czytajcie!

Tytuł: "Nagle trup"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Mięta

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta


piątek, 17 czerwca 2022

"Gniewa" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja

Naczekałam się na dalszy ciąg przygód Jagi, ale było warto. Ten tom jest rewelacyjny, lekki, pełen zadziorności głównej bohaterki i humorystycznych akcentów. Jestem zdecydowanie na TAK.

Jaga lubi swoje szeptuchowanie, ale z czasem ustabilizowane samotnicze życie zaczyna ją trochę nudzić. W końcu jest młodą kobietą i lubi, kiedy przy okazji tradycyjnych obowiązków do jej codzienności wkrada się odrobina szaleństwa. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy po Nocy Kupały zostają znalezione zwłoki. Ofiara, niejaka Ludomiła Gałązka, była pacjentką Jagi, więc nic dziwnego, że policjanci prowadzący śledztwo bardzo szybko trafili do jej chaty, aby przesłuchać szeptuchę. Luda dostała od Jarogniewy pewną miksturę, jednak nie zdradziła, na kogo zagięła parol. Jaga zaczęła podejrzewać, że może to jej mazidło przyczyniło się do śmierci kobiety. Podobnie sądzą mieszkańcy wsi... Atmosfera robi się dość ciężka, a w życiu szeptuchy nie ma już miejsca na nudę. W dodatku ma na głowie zwariowany pomysł Mszczuja, który błaga ją, by udawała przez jakiś czas jego narzeczoną. Tylko na czas pobytu w Bielinach rodziców Mszczuja i jego... byłej narzeczonej, Ścibory. Kiedy okazuje się, że wspomniana Ścibora przypomina germańską Helgę i wcale nie zamierza oddać Mszczuja bez walki, Jaga orientuje się, że nieźle wdepnęła. Mimo osobistych tarapatów, postanawia sama przeprowadzić śledztwo i znaleźć winnego śmierci Ludomiły, bo zdaje sobie sprawę z tego, że reputacja morderczyni zdecydowanie nie przysłuży się jej profesji.

Działo się, oj, działo w tym tomie! Przy okazji zabawnych perypetii Jagi i Mszczuja mogłam przeczytać sporo o słowiańskich tradycjach. Opisy te świetnie uzupełniły wątek tajemniczej śmierci Ludomiły i prowadzonego przez Jagę śledztwa. Były idealnym tłem społecznym, dzięki któremu ta historia stała się trójwymiarowa i naprawdę wciągająca. Muszę jednak przyznać, że ciągle zapominałam o tym, że akcja rozgrywa się współcześnie, a jedyną różnicą z naszym światem jest to, że Polska w powieści nie przyjęła chrztu ;-) 

Dialogi bohaterów pełne są humorystycznych wypowiedzi, a lekkie rozmowy okraszone złośliwościami Jagi bardzo bawiły mnie podczas lektury. Warto przed lekturą "Gniewy" przeczytać lub przypomnieć sobie "Jagę". Ja tego nie zrobiłam i zorientowałam się, że trochę zapomniałam z fabuły poprzedniego tomu. Nie było jednak tak źle, ponieważ autorka przypomina w tekście to i owo. 

Polecam, ta powieść jest idealna na relaks.  

Tytuł: "Gniewa"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Mięta
Cykl: Kwiat paproci, tom 0.75

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta


wtorek, 14 czerwca 2022

"Ukryci" Marek Stelar - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]

"Ukryci" to pierwszy w karierze pisarskiej Marka Stelara thriller psychologiczny. Byłam bardzo ciekawa, jak autor poradził sobie w tym nowym gatunku. Zabrałam się za lekturę z dużymi oczekiwaniami. Czy było warto sięgnąć po tę powieść?

Marta Sygit jest matką piętnastoletniego Piotrka. Wychowuje syna sama. Jest to o tyle trudne, że chłopak od czasu wypadku na deskorolce jeździ na wózku. Marta się nie poddała, a Piotrek ma silną psychikę i poradził sobie w nowej sytuacji wyjątkowo dobrze. Świat Marty wali się po raz drugi, kiedy po powrocie do samochodu orientuje się, że czekający na nią na parkingu syn zniknął. Najpierw pomyślała, że znudziło mu się czekanie i gdzieś pojechał, ale wózek został w aucie. Zatem ktoś musiał go uprowadzić. Kobieta natychmiast zgłasza zaginięcie Piotrka na policji. Rozpoczyna się śledztwo, jednak Marta nie potrafi siedzieć bezczynnie i czekać na efekty. Jej działania doprowadzają ją do ojca innego porwanego chłopca. Okazuje się, że takich zniknięć było więcej, a ich ofiary to wyłącznie  niepełnosprawni chłopcy. Czy to ma jakieś znaczenie? Dlaczego właśnie ci chłopcy zostali wybrani przez porywacza? I kim jest ten człowiek? W poszukiwaniach pomaga policji i zdeterminowanym rodzicom chłopców psychoterapeuta Przemysław Sobczak. Czas mija, a ich działania niewiele dają. Mimo ogromnych możliwości Marka Bielawskiego, ojca porwanego Maćka, niewiele mogą zdziałać. Czy chłopcy w ogóle jeszcze żyją? 

Marek Stelar stworzył ciekawą fabułę, na której finał czekałam z dużym zainteresowaniem. Bohaterowie są wielowymiarowi, dobrze skonstruowani. Szczególnie podobała mi się postać Piotrka. Pozytywnie nastawiony do życia chłopak, nastolatek, który musiał zmierzyć się z nową sytuacją, unieruchomieniem i  całkowitą zmianą życiowej perspektywy. Następnym ciekawym bohaterem jest Bielawski, który uważa, że wszystko i wszystkich można kupić. Może wątek znajomości Marty i Marka został potraktowany trochę po macoszemu, ale w sumie to nie ten motyw był tu najważniejszy. Relacje tych dwojga to jedynie tło dramatu kilku chłopców. 

Jeden z wątków nie do końca przypadł mi do gustu, ale ponieważ thriller psychologiczny to dość płynny gatunek, to wiele może się tam zdarzyć. Dlatego zaakceptowałam wspomniany wątek jako element fabuły i pognałam dalej. Bo czyta się szybko. Koniecznie chce się wiedzieć, co będzie dalej. Byłam bardzo ciekawa, kim jest porywacz i jakie są jego motywy. Dlaczego akurat niepełnosprawni chłopcy? 

Z każdym rozdziałem atmosfera się zagęszcza, a elementy układanki powoli wypełniają obrazek. Akcja jest wartka, ale daje czas na własne przemyślenia i kombinacje. Skorzystałam, jak zawsze. Kilka części tych puzzli wymyśliłam wcześniej, ale nie wszystkie :) Niemniej jednak świetnie się bawiłam.

Odpowiadając na zadane w pierwszym akapicie pytanie - było warto. Autor zaserwował czytelnikom interesującą intrygę w nowym dla siebie gatunku. A na rynku sporo jest takich powieści, więc konkurencja raczej spora. Polecam osobom, które lubią więcej psychologii niż krwawych scen. 

Tytuł: "Ukryci"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Filia

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję UpolujEbooka



niedziela, 12 czerwca 2022

"Lato utraconych" "Jesień zapomnianych" Anna Kańtoch - recenzja

Z przykrością stwierdzam, że trylogia o Krystynie Lesińskiej autorstwa Anny Kańtoch już za mną. Po lekturze "Wiosny zaginionych" długo czekałam na kolejne części, a tymczasem okazało się, że kiedy już otworzyłam pierwszą z nich, pochłonęłam obydwa tomy w trzy dni... 

Akcja "Lata utraconych" rozpoczyna się w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym dziewiątym roku. Krystyna Lesińska przeżywa osobistą stratę, jednak nie poddaje się rozpaczy. Nie jest jej lekko zaakceptować śmierć męża, bo tego się raczej zrobić nie da, jednak postanawia nie zamykać się w czterech ścianach. Kiedy dostaje telefon o morderstwie w leśniczówce Pogański Młyn, natychmiast rusza na miejsce. Nie spodziewa się nawet tego, co tam zastanie. Tymczasem okazuje się, że piękne miejsce w lesie stało się świadkiem krwawej zbrodni. Ktoś zamordował w bestialski sposób cztery osoby z pięcioosobowej rodziny: rodziców i dwie ich córeczki. Przeżył jedynie najstarszy syn. Sprawa robi się jeszcze bardziej intrygująca, kiedy okazuje się, iż ocalały chłopak to dziecko, które dwanaście lat wcześniej zniknęło w górach i dopiero niedawno się odnalazło. Czy dawna sprawa porwania ma związek z masakrą w lesie? Czy Kuba będzie w stanie powiedzieć, kto zabił jego cudem odzyskaną rodzinę? 

"Jesień utraconych" to finał trylogii. Cofamy się do tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego szóstego roku i obserwujemy Krystynę, która właśnie dostała się na studia prawnicze, a jej brat, Roman zaginął w górach przed trzema laty. Krysia mieszka z rodzicami, ale jej rodzinny dom zmienił się w chwili, kiedy Lesińscy otrzymali informację o zaginięciu syna. Wciąż czekają na wiadomość o Romanie, a życie toczy się jakby obok nich. Krystyna próbuje funkcjonować w tej atmosferze zawieszenia, chociaż nie jest to proste. Wciąż zmaga się też z podejrzeniem, że to Roman był tym bardziej kochanym przez rodziców dzieckiem. Dziewczyna bierze udział w pogrzebie kolegi z dzieciństwa, który popełnił samobójstwo. Wkrótce okazuje się, że to nie pierwsza taka sprawa w dzielnicy, w której mieszkał młody mężczyzna. W dodatku pozostałe ofiary zginęły na przestrzeni kilku ostatnich lat w identyczny sposób. Pojawia się coraz więcej wątpliwości wokół tych śmierci. Krystynę zaczepia pewien dziennikarz, który namawia ją, by pomogła mu rozwiązać zagadkę serii samobójstw. Kiedy Krysia dowiaduje się od niego, że tymi zgonami interesował się również Roman, decyduje się dołączyć do dziennikarza. Czy śmierć młodych mężczyzn to rzeczywiście samobójstwa? Czy przy okazji rozpytywania tubylców uda jej się dowiedzieć czegoś nowego o sprawie zaginięcia brata?

Mroczna atmosfera powieści daje się odczuć na każdym kroku. Niechęć mieszkańców Drugich Szopienic jest namacalna. Krysia musi się nieźle nakombinować, żeby ludzie w ogóle chcieli z nią rozmawiać. Sporo tu mamy rozważań dwójki głównych bohaterów nad motywami samobójstw/zabójstw, ale rozbudowana jest też warstwa obyczajowa, obejmująca sytuację Krystyny i jej rodziców po zniknięciu Romka oraz ich relacje po tej tragedii. Psychologiczne wtręty bardzo ubogaciły fabułę. Do tego dodać należy świetnie odmalowaną atmosferę PRL-u. Jak dla mnie całą trylogię czyta się świetnie, nawet trochę za szybko, bo szkoda tak szybko rozstawać się z tą historią i postaciami. I trochę żal, że zimy nie będzie. Definitywnie.  

Wszystkie trzy zagadki kryminalne bardzo mnie wciągnęły, ale nie jestem pewna, co sądzę o zakończeniu wątku zniknięcia Romka. Nie będę jednak opisywać swoich wątpliwości, żeby nie spojlerować. Po prostu każdy musi sam przekonać się, czy pomysł autorki utrafił w jego gust czytelniczy i oczekiwania.

Tytuł: "Lato utraconych"; "Jesień zapomnianych"
Autor: Anna Kańtoch
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 392; 368
Wydawnictwo: Marginesy
Cykl: Krystyna Lesińska, tom 2 i 3

Moja ocena: 6/6


sobota, 11 czerwca 2022

"Katharsis" Maciej Siembieda - recenzja



Po lekturze najnowszej powieści Macieja Siembiedy pt. "Katharsis" uważam, że jest to zdecydowane must have w domowej biblioteczce. Jeśli cenicie dopracowaną i intrygującą fabułę, to "Katharsis" z pewnością spełni Wasze oczekiwania.

Powieść składa się z pięciu części, z których każda opowiada losy innego bohatera. Poznajemy czterech mężczyzn, których życie nierozerwalnie związane jest z ryzykiem. Każdy na swój sposób próbuje przetrwać w wirze historii, do którego zostaje wciągnięty. Pozornie ich losy nie mają wiele wspólnego, jednak z każdą kolejną kartką okazuje się, że są sprawy, które ich łączą. To właśnie najbardziej lubię w książkach Macieja Siembiedy - misterną układankę, której elementy podczas lektury wskakują na swoje miejsca, prezentując fascynującą historię. Jestem pełna podziwu dla autora, który nie tylko robi niesamowicie szczegółowy research, ale dopracowuje każdy najdrobniejszy element opisywanej historii. Efekt jest taki, że w tej powieści nie ma niczego, co byłoby zbędne.

Kostas Tosidos to Grek, który wraz z rodziną w tysiąc dziewięćset czterdziestym dziewiątym roku trafia do Polski. W wyniku działań partyzanckich grozi mu amputacja ręki, jednak mężczyzna posiada pewne bezcenne umiejętności, które zamierzają wykorzystać Polacy. Jeśli Grek zostanie pozbawiony ręki plan spali na panewce. W związku z tym Tosidos zostaje w trybie pilnym przewieziony do tajnego szpitala na wyspie Wolin. Wraz z nim przerzuceni zostają żona Katherina i troje dzieci, z których jedno po drodze musi zostać w innym szpitalu. Dla Polaków najważniejszy jest Kostas i jego wiedza. Dla Kostasa zaś liczy się głównie bezpieczeństwo jego rodziny, jednak mężczyzna nie spodziewa się, jak trudne zadanie postawi przed nim opatrzność.

W kolejnych częściach poznajemy "Sacharynę", gdyńskiego przemytnika, który dzięki swojemu sprytowi szybko staje się numerem jeden na czarnym rynku, oraz Janisa, a z czasem Jana Tosidowskiego, syna Kostasa, który zostaje milicjantem i trafia mu się do rozwiązania sprawa związana z sekretem jego ojca. Ostatnim z czwórki bohaterów jest "Zulus", który fachu przemytniczego uczył się od Zygmunta "Sacharyny" i stał się kolejnym bossem w Gdyni.

Akcja rozpoczyna się w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku, a kończy w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym, zatem na ponad pięciuset stronach towarzyszymy bohaterom przez sześćdziesiąt trzy lata. Stworzona przez Macieja Siembiedę grecka saga urzeka mnóstwem szczegółów, idealnym wyważeniem akcji i naprawdę rzetelną wiedzą historyczną. Kiedy dodamy do tego jeszcze dobrze przemyślane wątki i porządek mimo przeskoków w czasie, mamy powieść ze wszech miar godną polecenia. Jedynym, co trochę przeszkadzało mi podczas lektury, było podejrzenie, iż korekta tak bardzo wciągnęła się w treść, że nie do końca zapanowała nad wyłapywaniem chochlików w tekście ;-)

W posłowiu autor ujawnia, co z opisywanych zdarzeń było fikcją, a co prawdą. To naprawdę wielka sztuka umieć tak połączyć fantazję z rzeczywistymi sytuacjami, aby powstała realistyczna fabuła. I Panu Maciejowi znów się to udało.

Koniecznie sięgnijcie po "Katharsis", będące pełną emocji opowieścią o miłości, rozczarowaniu, ryzyku i trudnych wyborach. Satysfakcja gwarantowana!

Tytuł: "Katharsis"
Autor: Maciej Siembieda
Gatunek: kryminał, sensacja
Liczba stron: 576
Wydawnictwo: Agora
Moja ocena: 6/6

Recenzja umieszczona również na blogu Za półką z książkami

środa, 8 czerwca 2022

"Wzorzec" Karolina Głogowska - recenzja

"Wzorzec" to pierwsza powieść Karoliny Głogowskiej, którą miałam okazję przeczytać. Zaintrygowała mnie delikatna na pierwszy rzut oka okładka, która jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się ukazuje drapieżne akcenty.

Każdy człowiek ma wgrany pewien wzorzec zachowań, odziedziczony po rodzicach. Z czasem wprowadzamy ten wzorzec do własnego zachowania. Wniosek jest zatem taki, że to, czego nauczymy się w dzieciństwie, co otrzymamy od rodziców, będzie miało wpływ na to, jakimi będziemy ludźmi. Istnieje również konkretny wzorzec ran, na podstawie którego można stwierdzić, czy ktoś jest ofiarą przemocy, czy raczej okaleczył się sam. Czy miało to znaczenie dla sytuacji, w której znalazła się Sawa Bogucka, bohaterka powieści Karoliny Głogowskiej?

Sawa zgłasza się na policję z informacją, że zabiła mężczyznę. Twierdzi, że facet miał obsesję na jej punkcie. Problem w tym, że ofiara została uduszona, a Sawa nie należy do postawnych kobiet. Jak więc taka krucha istota mogła udusić rosłego mężczyznę? Coś tu ewidentnie nie gra... Rozpoczyna się akcja, mająca na celu uświadomić czytelnikowi... no właśnie, co? Czy Bogucka rzeczywiście zamordowała Adama Hinza z zimną krwią? A może zrobiła to w afekcie? Chyba że sprawcą jest ktoś inny, bo niby jaki Sawa mogłaby mieć motyw? A może miała romans z Adamem? No ale jak? Przecież była w związku z innym mężczyzną! Im dalej w powieść, tym więcej pojawia się pytań i niepewności.

Kolejne rozdziały to przeskoki między teraz a wtedy. Rozdziały zatytułowane Teraz zawierają aktualne wydarzenia, a Wtedy to przywołanie chwil, w których Adam jeszcze żył. Autorka powoli dawkuje czytelnikowi informacje, które mogą pomóc w rozwiązaniu psychologicznych zagwozdek i wytypowaniu prawidłowego zakończenia tej historii.

Styl autorki przypadł mi do gustu, chociaż sporo w tym tekście wulgaryzmów. Ale myślę, że zostały po prostu wymuszone sytuacją i konkretnymi dialogami, w których buzuje sporo emocji, nie zawsze pozytywnych. Lubię przeskoki w fabule. Ten zabieg sprawia, że czytanie nie nuży i chce się jak najszybciej dowiedzieć, co wydarzyło się w kolejnych rozdziałach. Wprawdzie domyśliłam się tego i owego, o czym nie wspomnę, żeby nie rzucać spojlerami, ale nie przeszkodziło mi to czekać z niecierpliwością na finał. 

Zdecydowanie polecam i kto wie, może sięgnę w przyszłości również po wcześniejsze powieści autorki :-)    

Tytuł: "Wzorzec"
Autor: Karolina Głogowska
Gatunek: kryminał, thriller
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Mięta

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta