niedziela, 21 kwietnia 2024

"Lilie królowej. Wilczyce" Lucyna Olejniczak - recenzja

Tytuł: "Lilie królowej. Wilczyce"
Autor: Lucyna Olejniczak
Gatunek: powieść historyczna
Liczba stron: 656
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Lilie królowej, tom 4

Moja ocena: 6/6

Jakie to jest przykre, kiedy kończy się fantastycznie napisana seria i nie ma szans na poznanie dalszych losów bohaterów. Cztery tomy sagi średniowiecznej Lucyny Olejniczak, z którymi spędziłam trochę czasu, na pewno zostaną na dłużej w mojej pamięci.

Z przyjemnością wróciłam do czternastowiecznego Krakowa, gdzie wskoczyłam ponownie do świata królowej Jadwigi i jej przyjaciółek, Amalii i Mildy. Amalia wraz z mężem Szymonem prowadzi szkółkę dla dzieci, a także zajmuje się domem i wychowaniem dzieci, niesfornej Małgorzaty i wręcz idealnej Jadwini. Milda przejmuje sklep zmarłego teścia i mimo bycia niewiastą, których w tych czasach się przecież nie poważa, radzi sobie nieźle z prowadzeniem interesów z mężczyznami. Jej mąż Mikołaj niewiele pomaga żonie w pracy. Właściwie Milda nie może na niego liczyć. Trosk dostarcza jej również syn, Tomko, który separuje się od ludzi i zachowuje się tak, jakby w ogóle nie rozumiał uczuć, a ostatecznie decyduje się na odbycie pielgrzymki do Ziemi Świętej.  

Po latach modlitw i błagań kierowanych do Boga Kraków obiega radosna wieść - ukochana przez poddanych królowa Jadwiga wreszcie spodziewa się dziecka. Radości nie ma końca, jednak królowa nie rezygnuje z postów i umartwień, co nie służy ciąży. Czy zdoła wydać na świat następcę tronu? Losy królowej znamy z historii, a autorka tak pięknie opisała najpierw euforię ludności, a następnie żal i smutek, że cieszyłam się i smuciłam wraz z poddanymi. 

Wśród bohaterów sporo miejsca pisarka poświęciła dalszym losom Varnasa, którego córeczka Klara została porwana. Mężczyzna wyrusza na poszukiwania, mając nadzieję, że odkryje, kto jest winien zniknięcia dziewczynki i przyprowadzi ją do załamanej Sońki. W toku prowadzonego śledztwa okazuje się, że Klara nie była jedyną uprowadzoną. Czy Varnasowi uda się odpowiedzieć na pytanie, kto i dlaczego porywa niewinne dziewczynki? Czy odnajdzie córeczkę?

Poszczególne wątki zazębiają się i łączą, a tło społeczno-historyczne świetnie wypełnia wszystkie opisane przez autorkę wydarzenia. Opisy miejsc, stanów społecznych i codzienności krakowian są dopracowane i niezwykle plastyczne. Pozwalają bez trudu zobaczyć w wyobraźni piętnastowieczny Kraków i jego mieszkańców, którzy stają się czytelnikowi bliscy. 

W tym tomie przeczytacie między innymi o napięciach między Polakami a Żydami, które doprowadziły do otwartego konfliktu, a także o historycznych bitwach, z których ta pod Grunwaldem niesamowicie mnie wciągnęła. Literacki opis sprawił, że wydarzenia te ożyły w mojej wyobraźni. Gdyby w taki sposób pisano w podręcznikach do historii, z pewnością więcej bym zapamiętała :-)

Jeśli jeszcze nie znacie tej sagi, polecam gorąco wszystkie tomy: "Siostry", "Wiedźmy", "Matki" i "Wilczyce". Nie będziecie żałować ani jednej minuty spędzonej z tymi lekturami.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Kinga Wójcik "Trzcinowisko" - recenzja


Tytuł: "Trzcinowisko"
Autor: Kinga Wójcik
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cykl: Detektyw Aleksander Zamojski, tom 1

Moja ocena: 6/6

Moje pierwsze spotkanie z Kingą Wójcik nie było do końca udane, ale mam wrażenie, że zaważył wtedy raczej sposób przekazu, a nie powieść, ponieważ skusiłam się na audiobook i niezbyt szczęśliwie trafiłam, jeśli chodzi o lektora. Tym razem sięgnęłam po wersję czytaną samodzielnie, konkretnie ebook, dzięki czemu mogę stwierdzić, że twórczość pani Kingi znacznie podskoczyła w moim kryminalnym rankingu.

Jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, aby chronić swoich bliskich i ich dobre imię?

"Trzcinowisko" to pierwszy tom nowej serii kryminalnej, w której głównym śledczym jest prywatny detektyw Aleksander Zamojski. Jest on byłym policjantem, więc zna tę pracę od podszewki. Kiedy otrzymuje zlecenie od mężczyzny, którego córka została zamordowana ponad dwadzieścia lat temu, zastanawia się krótko. Nie zniechęca go nawet to, iż przez te wszystkie lata wielu śledczych próbowało rozwikłać zagadkę śmierci dziewczyny i nikomu się nie udało. Sprawa jest trudna, począwszy od tego, że w aktach policyjnych jest mnóstwo dziur. Co wydarzyło się dwadzieścia cztery lata temu? Dlaczego w papierach są braki? Kto i dlaczego pozwolił na takie niedopatrzenia? Dlaczego zginęła Ewa Ostaszewska, uważana za spokojną i ułożoną, kulturalną nastolatkę? Jak radzi sobie jej rodzina po tej niespodziewanej stracie? 

Tropów podrzuconych przez autorkę jest całe mnóstwo. Wodzi czytelnika za nos praktycznie przez cały czas, a napięcie nie opada nawet na chwilę. Zamojski dwoi się i troi, aby odkryć wszystkie elementy układanki. Zdecydowanie zależy mu bardziej, niż śledczym sprzed lat. Pytanie tylko, czy chodzi mu o dobro Ostaszewskich, którzy przez te wszystkie lata żyli w niewiedzy, czy raczej o to, że jeśli nie rozwiąże tej sprawy, ucierpi jego reputacja najlepszego detektywa. Praca detektywa kręci się wokół prowadzonych z ludźmi z otoczenia Ostaszewskich rozmów. Nie wszystkie zeznania do siebie pasują, nie wszyscy mówią prawdę, są i tacy, którzy ukrywają istotne informacje. Zamojski powoli tworzy obraz świata sprzed lat i egzystujących w nim wtedy osób. 

Kinga Wójcik świetnie odmalowała tło społeczne całej tej historii. Wątek kryminalny idealnie wpasowuje się w fabułę pełną przemilczanych tajemnic. Czytało mi się świetnie i mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z detektywem Zamojskim.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka


środa, 10 kwietnia 2024

"Wody czerwone" Agata Kunderman - recenzja


Tytuł: "Wody czerwone"
Autor: Agata Kunderman
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Initium
Cykl: tom 2

Moja ocena: 5/6

"Wody czerwone" to drugi tom serii kryminałów autorstwa Agaty Kunderman. Tym razem pisarka, zamiast pójść utartym szlakiem poszukiwania mordercy, zaproponowała czytelnikowi rozbudowaną opcję typu "odnajdźmy zabójcę oraz ustalmy tożsamość ofiary". Policjanci dostali od autorki niezły orzech do zgryzienia.

Niewielki Lądek to miasteczko, gdzie można odpocząć, zająć się zdrowiem, skupić na relaksie, bo niewiele się tam właściwie dzieje. Jednak harmonia tego miejsca znika bez śladu, kiedy Komenda Powiatowa Policji w Lądku otrzymuje wezwanie do znaleziska w lesie. Początkowo śledczy są przekonani, że sprawa dotyczy ukrytych w lesie beczek z toksyczną substancją. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy w jednej z beczek zostaje znaleziony ludzki szkielet. Kim była ofiara? Dlaczego została ukryta w tak dziwnym miejscu?

Sprawą zajmuje się aspirant Anita Starska, a wkrótce dołącza do niej Feliks Niemiłko, prokurator z Wrocławia. Oboje znajdują się w tym miejscu nie do końca z własnej woli. Anita wróciła do Lądka z powodów rodzinnych, natomiast Feliks wylądował w miasteczku za karę. Para śledczych świetnie do siebie pasuje. Starska nie daje sobie w kaszę dmuchać, a Niemiłko jest tak ambitny i irytujący, że wszyscy wokoło mają go serdecznie dosyć. To taka para w stylu: trafiła kosa na kamień ;-)

Akcja powieści rozgrywa się w dwóch torach czasowych. Obserwujemy współcześnie prowadzoną sprawę znalezionych beczek i szkieletu, a także cofamy się w czasie, odkrywając wraz z policjantami kolejne karty tej mrocznej historii. Elementy układają się powoli, a obrazek sukcesywnie się wypełnia. Im jednak dalej w las, tym ciemniej. Intryga okazuje się naprawdę zagmatwana i widać, że autorka przemyślała każdy drobiazg.

Działania Anity i Feliksa uzupełniają się. Śledztwo zostało opisane w bardzo wciągający sposób. Nie ma czasu na nudę, a kolejne rozdziały są uporządkowane, dzięki czemu nie gubiłam się w czasie i przestrzeni.

Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z twórczością Agaty Kunderman. Czekam z niecierpliwością na kolejną zagadkę kryminalną z tej serii.


piątek, 29 marca 2024

"Ktoś tak blisko" Wojciech Wolnicki - recenzja

Tytuł: "Ktoś tak blisko"
Autor: Wojciech Wolnicki
Gatunek: żebym to ja wiedziała... powiedzmy, że kryminał, ale to za mało powiedziane
Liczba stron: 450
Wydawnictwo: Opener
Cykl: Tulpa, tom 1

Moja ocena: 6/6 

"Ktoś tak blisko" to kolejna powieść autora "Pętli" i "Uznania". Tym razem jednak wydał on książkę pod własnym nazwiskiem, Wojciech Wolnicki. Jest to pisarz nieszablonowy, który lubi mieszać gatunki literackie i zaskakiwać czytelnika. Po lekturze dwóch wspomnianych wcześniej powieści, byłam bardzo ciekawa tej historii. Liczyłam na duży stopień pokręcenia fabuły, zwłaszcza, że jest to pierwszy tom nowej serii Tulpa, a tulpa to pojęcie oznaczające kumpla, który wprawdzie jest wymyślony i siedzi w czyjejś głowie, ale ma własną świadomość. Brzmi nieźle, prawda? ;-)

Główny bohater powieści, Jacek Tylek, marzy o tym, by dołączyć do grona poczytnych pisarzy. Tworzy, ale wciąż żyje w cieniu sławnego brata, Mariusza, którego kryminały są rozchwytywane przez czytelników. Mariusz Tylek zostaje zamordowany, a po dwóch latach od jego śmierci pojawiają się kolejne ofiary, w pewien sposób powiązane z nieżyjącym twórcą. 

Jacek należy do grupy literackiej, założonej kiedyś przez Mariusza. Jej członkowie, pisarze, spotykają się w miejscu o wdzięcznej nazwie Kolanko. Atmosfera trochę się psuje, kiedy kolejne osoby z grupy zaczynają ginąć w okolicznościach niezwykle podobnych do morderstw opisanych w ich książkach. Rozpoczyna się śledztwo, wszyscy zaczynają podejrzewać się nawzajem, a najgorsze jest to, że Jacek nie do końca pamięta wszystko, co go spotyka, a zatem co robi podczas przerw w dostawie prądu?... 

Narracja prowadzona jest przez drugą osobowość naszego głównego bohatera, milicjanta żywcem przeniesionego z czasów PRL, Roberta Kortza. Muszę przyznać, że taka forma narracji naprawdę ryje beret, szczególnie dialogi prowadzone przez Jacka i jego alter ego. Momentami zastanawiałam się, czy na pewno ogarniam, kto z kim rozmawia i o czym mówi.

Początkowo miałam trudności z połapaniem się we wszystkich pojawiających się bohaterach, pisarzach, policjantach i innych osobach, pojawiających się na dalszym planie. Wydawało mi się, że jest ich zbyt wielu, ale może to kwestia tego, że czytałam wersję elektroniczną, a wtedy trudniej do czegoś wrócić czy zaznaczyć sobie jakiś fragment dla uporządkowania treści. Jednak musiałam ich w końcu sobie uporządkować, ponieważ wbrew pozorom, wszyscy są istotni dla rozwoju fabuły. Zbudowane z ich udziałem wątki uzupełniają główną intrygę kryminalną i sprawiają, że cała opisywana historia jest trójwymiarowa i interesująca.

Zjawisko tulpy jest fascynujące! Dobra, przyznaję się, że czasami gadam do siebie, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której w mojej głowie siedziałaby druga osobowość, o własnej świadomości, która podejmuje samodzielne decyzje, pamięta wydarzenia, których ja nie pamiętam, ma własne przemyślenia i podpowiada autorskie rozwiązania targających mną dylematów. Z jednej strony intrygujące, ale z drugiej może ciut przerażające, tak żyć z kimś drugim z tyłu głowy.

Poza lekkim chaosem, który mi się wdarł w lekturę przez brak czasu, czytało się świetnie. Obserwowanie prowadzonego śledztwa wciągnęło mnie na maksa, aż trudno się było odrywać od czytnika, żeby na przykład pójść do pracy ;-) Nie muszę chyba dodawać, że podejrzewałam wszystkich po kolei, ale finał mnie usatysfakcjonował. Przypadła mi do gustu również porządna analiza całej tej zagadki kryminalnej. 

"Ktoś tak blisko" to taki klimat czystego szaleństwa, na jaki można trafić, zatracając się w przygodach Alicji w Krainie Czarów. Niby startujemy z realnego świata, ale szybko suspens goni suspens. Zakończenie pozostawiło mnie z ciekawością zawieszoną na kołku i oczekującą kolejnego tomu tej serii. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi oraz Upolujebooka.pl

wtorek, 19 marca 2024

"Poławiacz dusz" Jonathan Stroud - recenzja

Tytuł: "Poławiacz dusz"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: literatura młodzieżowa z wątkiem paranormalnym
Liczba stron: 430
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Sp., tom 4

Moja ocena: 6/6

"Poławiacz dusz" to czwarty tom świetnej serii młodzieżowej Lockwood & Spółka. Trzecia część skończyła się w taki sposób, że nie mogłam doczekać się dalszego ciągu przygód bohaterów, których zdążyłam już polubić, szczególnie po obejrzeniu serialu - ekranizacji dwóch pierwszych tomów.

Pierwsze strony przynoszą nam informację o tym, że Lucy już nie pracuje dla agencji Lockwooda. Jest teraz wolnym strzelcem i nawiązuje współpracę z różnymi agencjami jako konsultantka i freelancerka. Radzi sobie nieźle, wynajmuje nieduże mieszkanko i eliminuje kolejne duchy i zjawy. Lockwood, George i Holly byli zaskoczeni nagłą decyzją Lucy i jej ucieczką, ale zaakceptowali tę decyzję. Innego wyboru dziewczyna im nie dała.

Kiedy pewnego dnia Lockwood zjawia się u Lucy i składa jej propozycję współpracy przy sprawie, którą jego agencji zleciła Penelope Fittes, agentka decyduje się dołączyć do dawnej ekipy. Zaczęła już tęsknić za poczuciem bezpieczeństwa i profesjonalizmem przyjaciół. Czy ten powrót wyjdzie im na dobre?

Odchodząc z agencji, Lucy zabrała ze sobą słój z niezwykle irytującą czaszką. Nawet przed sobą nie chciała się przyznać, że polubiła ducha uwięzionego w słoiku, z całym sarkastycznym dobrodziejstwem inwentarza. Niestety, ktoś oprócz niej i jej przyjaciół wiedział o tym, że czaszka u niej mieszka i postanowił ją ukraść. Przy okazji Lucy zostaje zaatakowana, przez co zostaje zmuszona do udania się do domu na Portland Row, gdzie prosi o pomoc przyjaciół. Równocześnie w agencji pojawia się pewien dzieciak, którego historia wydaje się Lockwoodowi i reszcie raczej nieprawdopodobna i naciągana. Chłopak twierdzi, że w wiosce, w której mieszka z ojcem, jest zatrzęsienie przeróżnych duchów i prosi o pomoc w ich usunięciu, bo tak nie da się żyć. Agenci nie są jednak zainteresowani tą sprawą. I bez tego mają pełne ręce roboty... Zapewniam Was, że będzie się działo. Pojawi się między innymi duch kanibala, tajemniczy Ogromny Cień czy nielegalny handel artefaktami.      

Autor ciekawie przedstawił emocje targające bohaterami w temacie odejścia Lucy. Dziewczyna miała naprawdę poważny powód, aby opuścić przyjaciół, jednak ci chyba mieli jej trochę za złe sposób, w jaki to zrobiła. Odeszła ukradkiem, zostawiając ich bez wyjaśnienia. Ciekawie było obserwować ich wzajemne podchody, prowadzące do naprawienia sytuacji. Czy im się to udało? Musicie sprawdzić, czytając ten tom.

Bardzo podobał mi się wątek Kippsa, czyli "ślepego" i "głuchego" dorosłego w świecie Widzących i Słyszących dzieci. Jego relacja z Lockwoodem bardzo ewoluowała w tym tomie. Koniecznie sprawdźcie, jakim cudem Kipps pomógł nastoletnim agentom w walce z duchami i nie zginął ;-)

Ponieważ ten tom zrobił na mnie spore wrażenie, fabuła była wciągająca, a akcja wartka i pełna zwrotów, przymknęłam oko na sporo błędów, które pojawiły się w tekście i źle wklejoną jedną z ostatnich kartek. Przyznaję, że przez ten brak właściwej kolejności stron ciśnienie mi podskoczyło, bo obawiałam się, że przez błąd techniczny składu nie poznam finału tej historii :D

Jeśli nie znacie tej serii, koniecznie przeczytajcie wszystkie tomy, a po drugim obejrzyjcie serial na Netflixie. Naprawdę warto :-) Z niecierpliwością czekam na piąty tom.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K


niedziela, 10 marca 2024

"Czarny żałobnik" Maja Opiłka - recenzja


Tytuł: "Czarny żałobnik"
Autor: Maja Opiłka
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

"Czarny żałobnik" autorstwa Mai Opiłki przyciąga wzrok intrygującą okładką. Równie ciekawa jest intryga kryminalna, którą dla swoich czytelników stworzyła autorka. Trudno uwierzyć, że ta pogmatwana historia to debiut pisarski.

Kiedy na jednym z warszawskich placów zabaw zostają znalezione potwornie zmasakrowane zwłoki, nikt jeszcze nie spodziewa się, jak bardzo ta sprawa da się wszystkim we znaki. To dopiero początek serii brutalnych morderstw, których znakiem rozpoznawczym stanie się... motyl. Śledztwem zajmują się komisarz Adam Kruger i prokurator Alicja Ostrowska. Szybko zostaje znaleziona kolejna ofiara, a na komisariat zgłasza się pewna terapeutka, która otrzymuje dziwne przesyłki. Okazuje się, że mają sporo wspólnego z rozkręcającą się właśnie sprawą. Co ciekawe, ofiary torturowano przy pomocy narzędzi rodem ze średniowiecza. Dlaczego? Na razie nikt nie ma pomysłu. Ekipa policjantów poszukuje rozwiązania zagadki, sprawdzając kolejne tropy, które wprawdzie przynoszą pewne odpowiedzi, jednak wciąż nic im się nie składa w konkretny obraz. Do odnalezienia mordercy jeszcze im daleko, szczególnie, że ten koncertowo wodzi ich za nos. 

Akcja powieści jest od początku dość wartka, sporo się dzieje. Dodatkowej dynamiki dodają pełne emocji dialogi bohaterów. Uprzedzam, że sporo w nich wulgaryzmów, które zapewne miały na celu ukazanie śledczych obojga płci jako bezkompromisowych twardzieli.

Sama intryga jest nieźle zakręcona. Trzeba się dobrze skupić, aby połapać się we wszystkich powiązaniach. Jednak autorka nie zostawia swoich czytelników w ciemnym lesie domysłów. Im bliżej finału, tym plastyczniej opisuje sytuację, porządkuje fakty i powoli, sukcesywnie odkrywa kolejne karty w tej niezwykle brutalnej grze. 

Postacie stworzone przez pisarkę nie są jakoś szczególnie rozbudowane, ale mają swoje problemy i osobiste dramaty. Dylematy, z którymi muszą się borykać, dodają im realizmu, a czytelnikowi pozwalają od czasu do czasu odpocząć od śledztwa, które jest głównym wątkiem w tej powieści. 

Zakończenie daje nadzieję na kolejne tomy tej serii. Bardzo jestem ciekawa dalszych losów dwójki głównych bohaterów, więc czekam z niecierpliwością na drugą część.


sobota, 2 marca 2024

"Ptasznik" Marek Stelar - recenzja

Tytuł: "Ptasznik"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: kryminał
Liczba stron:
Wydawnictwo: Filia
Cykl: tom 1

Moja ocena: 3/6 

"Ptasznik" to pierwszy tom nowej serii kryminalnej autorstwa Marka Stelara. Dwoje z bohaterów można już było spotkać w innych powieściach pisarza. 

Najpierw poznajemy mężczyznę, który lata temu nosił zupełnie inne nazwisko i miał inne życie, ale teraz nazywa się Heinrich Vogel i ma kiepskie wspomnienia z przeszłości. Kiedy w wodzie niedaleko jego łodzi zostają znalezione zwłoki kobiety, Heinrichowi zmienia się perspektywa. Zostaje przesłuchany przez policję, wcześniej dowiaduje się o śmierci ojca w katastrofie śmigłowca. Informacja o tym, że jego ojciec zginął, nie robi na nim szczególnego wrażenia, ponieważ od lat nie utrzymywali kontaktu. Następnym punktem całej akcji jest niespodziewana wizyta kolegi z więzienia, który przychodzi z konkretną propozycją. Propozycją nie do odrzucenia. Splot kolejnych wydarzeń sprawia, że Vogel zostaje wplątany w niezłą kabałę.

Sporo miejsca w tekście zajmują dialogi dwójki głównych bohaterów, Heinricha i Iwony Banach. Głównie analizują śledztwo, ale zdarzają się również wątki osobiste. Autor bardzo powoli dawkuje informacje dotyczące całej intrygi, więc nie ma wielkich szans, by samodzielnie odkryć wcześniej rozwiązanie zagadki.

Akcja powieści rozwija się bardzo wolno. Jeśli wolicie dynamiczną zmianę scenerii, to tutaj trzeba będzie na to poczekać na okolice finału, a nawet i wtedy nie będzie fajerwerków, tylko spokojne rozwiązanie sprawy. Nie nastawiajcie się również na bebechy czy krew. 
"Ptasznik" to spokojny kryminał skupiający się na wątku poszukiwania pewnego filmu, który jest kluczem do wszystkich niewiadomych.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia

niedziela, 18 lutego 2024

"Kręgi" Zbigniew Zborowski - recenzja


Tytuł: "Kręgi"
Autor: Zbigniew Zborowski
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: ZNAK
Cykl: Bartosz Konecki, tom 2

Moja ocena: 6/6 

"Kręgi" to drugi tom cyklu o Bartoszu Koneckim autorstwa Zbigniewa Zborowskiego. Spore gabaryty książki mogą w pierwszej chwili trochę odstraszyć, jednak powieść czyta się naprawdę szybko, a intryga wciąga od pierwszych stron.

Na polach mokotowskich zostają znalezione zwłoki dziewczyny. Ofiara nie ma dłoni. Rozpoczyna się policyjne śledztwo. Równocześnie Bartosz Konecki, były glina, a obecnie prywatny detektyw, dostaje zlecenie, które wydaje się być banalnie proste. Ma śledzić pewną celebrytkę o nazwisku Stokrocka. Podczas tych działań Konecki dostrzega ciekawą zależność między właśnie odkrytymi zwłokami nastolatki bez dłoni a sprawą sprzed lat, którą prywatnie bada Stokrocka. Po co kobieta szuka rozwiązania starej zbrodni? Czy Bartosz zdoła znaleźć odpowiedź na pytanie, co łączy te dwie sprawy? Czy obecny morderca zabił również przed laty? A może chodzi o naśladowcę? Możliwości jest wiele, więc zarówno policja, jak i Konecki mają pełne ręce roboty. 

Oprócz Bartosza, który gra główną rolę w torze współczesnym powieści, śledzimy również losy niejakiego Norberta Pałuchy, śledczego, który szukał mordercy prawie trzydzieści lat wcześniej, w bardzo podobnej sprawie. 

Akcja rozgrywa się dwutorowo. Treść jest usystematyzowana, co może być dla jednych dużym plusem, a dla innych minusem, bo zbyt "porządny" ten kryminał. Mnie ta układność odpowiadała, bo nie gubiłam się w meandrach prowadzonych śledztw. Dodatkowo autor dodał trochę informacji przypominających sprawy opisane w tomie pierwszym.

Tytułowe kręgi kojarzą się z rozchodzącymi się wokół konsekwencjami konkretnych działań, które mają wpływ na innych ludzi i ich zachowania. Oprócz zagadek kryminalnych nie zabrakło również wątków związanych z prywatnym życiem bohaterów, co z mojej perspektywy jest dużym plusem. Z zainteresowaniem obserwowałam dylematy Bartosza i jego zmagania z samym sobą.

Nie wiem, czy pojawi się kolejny tom z tego cyklu, ale jeśli tak, to chętnie poznam dalsze losy Bartosza Koneckiego.


czwartek, 8 lutego 2024

"Skaza" Zbigniew Zborowski - recenzja

Tytuł: "Skaza"
Autor: Zbigniew Zborowski
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 336
Wydawnictwo ZNAK
Cykl: Bartosz Konecki, tom 1

Moja ocena: 6/6

"Skaza" to pierwszy z dwóch tomów serii kryminalnej Zbigniewa Zborowskiego. Jest to wielowątkowa historia, która prowadzi czytelnika przez zawiłe zaułki różnych pozornie niezwiązanych ze sobą miejsc. 

Rozpoczynając lekturę, trafiamy do tysiąc dziewięćset trzydziestego czwartego roku, a następnie autor funduje nam przeskok o pięć lat do przodu. Znajdujemy się w polskim Lwowie, gdzie w dziwnych okolicznościach znika, a może lepszym słowem byłoby, że wyparowuje, niejaki Bolo Kochański, asystent w Katedrze Fizyki Eksperymentalnej oraz ukochany starszy brat małej Hani Kochańskiej. Dziewczynce po bracie zostaje pluszowy miś, prezent od niego. Następne rozdziały tego toru odkrywają przed nami dalsze losy Hani.

Drugi tor czasowy to wydarzenia rozgrywające się współcześnie. W warszawskim mieszkaniu zostają znalezione zwłoki kobiety, Zofii Pogody. Nietypowe dźwięki za ścianą zgłosiła zaniepokojona sąsiadka. Na miejsce przyjeżdża podkomisarz Bartosz Konecki. Od razu poznajemy też kilku innych członków ekipy prowadzącej śledztwo. Szybko okazuje się, że Zofia Pogoda, doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej, nie jest jedyną ofiarą. 

Autor w kolejnych rozdziałach zabiera nas również w inne miejsca rozgrywającej się akcji. Bardzo byłam ciekawa, jak zostaną połączone w finale takie miejsca jak Warszawa, Izrael, Lwów, Kazachstan czy półwysep Synaj. Bohaterów też mamy sporo, co ciekawe, początkowo kompletnie nie widziałam żadnych powiązań, chociaż przecież to logiczne, że musiały być. Autor odkrywał karty bardzo powoli, prezentując kolejne elementy układanki.

Oprócz wątku kryminalnego mamy również wstawki obyczajowe, współczesne związane głównie z prywatnym życiem Koneckiego, a te w torze wcześniejszym z rodziną Kochańskich. Łączą się one nierozerwalnie z opisywanymi zdarzeniami, a także wpływają na decyzje poszczególnych postaci.

Chociaż momentami miałam natłok myśli i wydawało mi się, że tych informacji w powieści jest trochę za dużo, to jednak czytało mi się dobrze i intryga wymyślona przez autora mnie wciągnęła. Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu tego cyklu.


poniedziałek, 5 lutego 2024

"Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka" Sylwia Winnik - recenzja


Tytuł: "Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka"
Autor: Sylwia Winnik
Gatunek: reportaż
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: MUZA

Moja ocena: 6/6

Wśród wielu książek dokumentujących świat w czasie II wojny są takie, które opowiadają o tym dramacie w zupełnie inny sposób, z innej perspektywy. Wśród nich znajduje się reportaż Sylwii Winnik "Bezmiłość".

Wiele publikacji z tej tematyki obfituje w drastyczne szczegóły, opisy koszmaru, który rozgrywał się w obozach koncentracyjnych. Czytałam ich dużo, od dokumentów i reportaży po zbeletryzowane historie konkretnych osób. I wszędzie autorzy kładli nacisk bardziej na warunki życia czy codzienne sytuacje, a nie na uczucia i wewnętrzne dylematy uwięzionych i ich rodzin.

Co najbardziej mnie uderzyło podczas tej lektury? Chyba ładunek czułości, który niosą ze sobą listy i grypsy przeanalizowane przez Sylwię. Z każdym kolejnym tekstem emocje rosły. Sylwia opisała relacje tych osób z taktem i delikatnością. Towarzyszyła im i ich miłości, która musiała poradzić sobie i trwać w tak strasznym miejscu, jakim był KL Lublin.

Znajdziecie tu listy, w których nie było strasznych szczegółów życia w obozie, tylko ogromna tęsknota i okruchy nadziei, a także próby podnoszenia na duchu siebie i najbliższych. Nadzieja na rychłe spotkanie, prośby o paczki, zapewnienia o zdrowiu, skupienie na dobrych chwilach, które nawet w obozie się zdarzały. Nikt nie chciał przygnębiać dodatkowo rozdartych cierpieniem serc rodziców, rodzeństwa czy współmałżonków. Faktem jest, że to miłość utrzymała przy życiu wielu więźniów, którzy trwali przy iskierce nadziei, bo mieli serce pełne tego życiodajnego uczucia. 

Jeśli zdecydujecie się na tę lekturę, czeka Was spora dawka przytłaczających emocji, związanych z analizą miłości, tej romantycznej, tej matczynej, rodzinnej, międzyludzkiej.


sobota, 3 lutego 2024

"Królestwo kości" James Rollins - recenzja


Tytuł: "Królestwo Kości"
Autor: James Rollins
Gatunek: archeologiczna przygodówka
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Sigma, tom 16

Moja ocena: 6/6

James Rollins kazał nam bardzo długo czekać na kolejną część cyklu Sigma, ale było warto uzbroić się w cierpliwość. To już szesnasty tom, w którym agenci Sigma Force ratują świat przed zagładą. 

Akcja powieści rozgrywa się tym razem w kongijskiej dżungli. Ludzie uciekają przed powodzią do obozu pomocy humanitarnej, gdzie pracuje między innymi doktor Charlotte Girard. Ogrom pracy sprawia, że początkowo pracownicy obozu nie zwracają uwagi na dziwne zachowanie niektórych zwierząt, na przykład mrówek, które nagle zrobiły się agresywne, a ich ugryzienia powodują dotkliwy ból, a także wprowadzają pogryzionych ludzi w dziwny stan katatonii czy śpiączki. Z czasem sytuacja robi się na tyle niebezpieczna i niecodzienna, że tamtejsi lekarze podejmują decyzję o wezwaniu pomocy. Wiadomość przeznaczona jest dla Franka Whitakera, weterynarza i wirusologa. Z odsieczą wyrusza również kapitan Tucker Wayne wraz ze swoim partnerem w walce, psem-żołnierzem, Kainem. Nie może zabraknąć także drużyny Sigma Force. Zanim jednak specjaliści zdołają dotrzeć na miejsce, w dżungli rozpęta się burza, nie tylko ta będąca zjawiskiem pogodowym. Najgorsze zaś jest to, że w ostatnim odebranym łączeniu dało się słyszeć kategoryczny nakaz, aby ratownicy jednak nie przyjeżdżali. Co mogło wydarzyć się w obozie pomocy humanitarnej? Czy jego pracownicy jeszcze żyją? Dlaczego obóz został zniszczony i kto porwał dwójkę lekarzy wzywających pomocy? Co to za epidemia dotknęła mieszkańców tego terenu? Na te i wiele innych pytań muszą odpowiedzieć znani nam już z poprzednich tomów bohaterowie, bo kto, jak nie oni wyruszą na ratunek, nie zważając na czyhające na każdym kroku niebezpieczeństwa?

Powieść podzielona została na kilka części, które świetnie porządkują treść i opisywane przez autora wydarzenia. Niby jest to typowy dla Rollinsa schemat, który po piętnastu powieściach zna się już na pamięć, jednak wciąż czyta się jednym tchem, gna wraz z bohaterami w szaleńczym tempie i przeżywa z wypiekami na twarzy kolejne zwroty akcji.

Połączenie naukowych faktów z fikcją znów zdało egzamin. Ta mieszanka za każdym razem okazuje się tak realistyczna, że naprawdę trudno zgadnąć, co autor wymyślił na potrzeby tej historii, a co można znaleźć w naukowych opracowaniach. Z pomocą przychodzi zakończenie, w którym Rollins odkrywa tajemnice poruszonych w powieści tematów.  

Chociaż wciąż jestem wierna sympatii do Kowalskiego, to jednak tym razem najbardziej urzekł mnie wątek Tuckera i Kaina oraz ich niepowtarzalna więź. Fragmenty, w których obserwujemy sytuację oczami psa wywołały u mnie gęsią skórkę. Kontakt opiekuna z psim żołnierzem jest rewelacyjny. Idealne zgranie, bezgraniczne zaufanie i zdolność do przewidywania wzajemnie swoich decyzji to tylko część cech, którymi dysponuje ten duet.

Matko, co tu się działo! Zdecydowanie polecam Wam tę powieść. Wciąga i przyprawia momentami o palpitacje serca. Poszukiwane przez ekipę agentów Królestwo Kości robi wrażenie. Czym jest to miejsce i po co nasi bohaterowie narażają życie, aby je odnaleźć? Tego dowiecie się z książki. Zachęcam :-)



wtorek, 30 stycznia 2024

"Uznanie" W. & W. Gregory - recenzja

Tytuł: "Uznanie"
Autor: W. & W. Gregory
Gatunek: literatura piękna
Liczba stron: 236
Wydawnictwo: Opener

Moja ocena: 5/6

Po nieźle pokręconej fabularnie "Pętli" tego samego autora postanowiłam sięgnąć po "Uznanie". Nie wczytywałam się wcześniej w opis ani w opinie czytelników. Wiedziałam tylko, że będzie to zupełnie inna historia niż wspomniana "Pętla". 

Jan Sikora to niespełniony judoka, który aktualnie zajmuje się wychowywaniem nastoletnich pasjonatów tego sportu i znoszeniem własnego syna, z którym został sam po śmierci żony. Chłopak jest tak odmienny od ideału potomka, o którym marzył Sikora, że trudno mu jest zaakceptować takiego niedoskonałego syna. Codziennie mijają się, wręcz unikają spotkań, a ich relację cechuje złość. Nie ma znaczenia, że mieszkają w jednym mieszkaniu. Nie łączy ich właściwie nic oprócz genów. Kiedy Jan poznaje Karolinę, która bardzo lubi dzieci, mężczyzna próbuje poprawić relacje z synem, aby wykorzystać fakt posiadania potomka w zdobyciu kobiety. Ciekawe jest to, że jako nauczyciel i trener Sikora sprawdza się świetnie, daje z siebie wszystko, chłopcy czują do niego szacunek, lubią go, a z własnym synem nie potrafi stworzyć więzi. Czy z czasem ojciec z synem dojdą do porozumienia?  

Autor zastosował ciekawą narrację. Obserwujemy sytuację z perspektywy obu głównych bohaterów. Raz patrzymy oczami ojca, następnym razem syna, Michała. Obaj mówią i myślą w pierwszej osobie, więc dodatkowo czytelnik ma wrażenie, że jest konkretnym bohaterem. To ciekawy zabieg, który uruchamia refleksję i pozwala analizować podczas lektury opisywane sytuacje. A dzieje się wbrew pozorom sporo. Nie jest to powieść z dynamiczną akcją, jednak mamy tu nagromadzenie emocji, często negatywnych. Przeważa samotność, rozczarowanie, wstyd, niechęć, złość. Michał ma niskie poczucie własnej wartości i bolesną świadomość tego, że ojciec go nie akceptuje. Próbuje sobie z tym poradzić na swój nastoletni sposób. Z kolei Jan wciąż rozmyśla nad tym, jak zbliżyć się do syna, spędzać z nim czas, mieć wspólne zainteresowania. Jego życiem jest judo, a Misiek jest nastolatkiem z nadwagą, którego zaczyna kręcić nagrywanie filmików na vloga. 

Pewnym minusem z mojej perspektywy, osoby, która nie interesuje się sportem, jest nagromadzenie informacji o sztuce walki, jaką jest judo. Widać, że autor zna się na rzeczy. Judo niejako jest trzecim głównym bohaterem tej historii, ponieważ z powodu miłości Jana tego sportu wszystko się w rodzinie Sikorów posypało. Jednak dla mnie trochę tych szczegółowych opisów było za dużo. Przyznaję się bez bicia, że kilka fragmentów pominęłam, ponieważ interesowało mnie, co będzie dalej.

"Uznanie" to nieszablonowa powieść o samotności osób, które powinny być sobie najbliższe i wspierać się. Coś tutaj jednak ewidentnie nie zatrybiło. Chociaż zarówno Jana, jak i Michała trudno polubić, myślę, że warto ich poznać. Polecam :-)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi

niedziela, 28 stycznia 2024

"Ręce Boga" Maciej Torebko - recenzja


Tytuł: "Ręce Boga"
Autor: Maciej Torebko
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

"Ręce Boga" to debiut Macieja Torebko. Wydawnictwo Initium nie raz już dostarczyło swoim czytelnikom wielu emocji z pomocą początkujących na literackiej ścieżce autorów. Czy i tym razem powieść ma moc?

Okładka przyciąga wzrok i intryguje. Od razu pojawia się myśl, że będzie to mocna historia. Mocna i brutalna.

W lesie niedaleko Białegostoku zostaje odnaleziony zbiorowy grób kobiet i dziewcząt. Wszystkie poszlaki wskazują na to, że pochowane tam osoby zostały zamordowane. Podkomisarz Ariel Janicki ma akurat wolne i opiekuje się dziewięcioletnią córeczką Lenką, która na co dzień mieszka z jego byłą partnerką, jednak nie może sobie odmówić pojechania na miejsce zbrodni. Ta decyzja wpłynie na kolejne wydarzenia, ponieważ mała Lena w lesie spotyka... aniołka. Nastolatka przypominająca dziewczynce aniołka jest w strasznym stanie, wyraźnie widać, że przeżyła piekło. Zostaje umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, gdzie lekarze próbują wydostać ją z wewnętrznego świata, w którym się schroniła. Następnie ginie komornik. Biorąc pod uwagę jak wyglądało znalezione przez ochroniarza budynku ciało, ktoś musiał naprawdę nienawidzić tego mężczyzny. Pierwsze oględziny nie pozostawiają wątpliwości. Komornik został przebity maczetą, a morderca wypalił mu na powiekach tajemniczy symbol o nazwie Ręce Boga. Niestety szybko okazuje się, że zabójca jest perfekcjonistą i nie zostawił po sobie najmniejszego śladu. Śledczy pracują pełną parą, jednak morderca nie odpuszcza i wkrótce pojawia się kolejna ofiara. Czy te sprawy coś łączy? 

Ariel nie jest zachwycony, kiedy zamiast wieloletniego partnera zostaje mu przydzielona świeżynka, sierżant Monika Dydek. Czy w tej sytuacji Ariel da radę na czas doprowadzić śledztwo do końca i znaleźć zabójcę? Czy młodziutka policjantka bez doświadczenia nie będzie bardziej przeszkadzać niż pomagać? Kim jest człowiek, który traktuje siebie jako narzędzie w rękach Boga i jest przekonany o tym, że jego celem jest unicestwienie tych, którzy nie zasłużyli na to, by żyć? Ile osób zginie, zanim Janicki i Dydek wpadną na jego trop?    

Podkomisarz Ariel Janicki z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku to policjant z krwi i kości. Doświadczony wyga z ciemną przeszłością i rodzinną tragedią, którą od lat dźwiga na barkach. Dodajmy do tego problem z alkoholem i nieudane życie osobiste, a otrzymamy dość stereotypowy literacki portret gliny, który możemy spotkać w wielu kryminałach. Jego partnerką zostaje ładna, młoda policjantka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, chociaż ma również chwile słabości. To duet osobowościowy nierzadko spotykany w kryminałach. Ciut oklepany, często wykorzystywany motyw uzupełnia naprawdę dobrze skrojona fabuła i dynamiczna akcja. Taki zestaw obronił powieść i sprawił, że czytało mi się ją świetnie. 

Na plus mogę zatem zaliczyć: poprowadzoną równocześnie z kryminalną warstwę obyczajową z psychologicznymi wątkami z przeszłości Ariela, ciekawą zagadkę i wciągające śledztwo, a także kilka świetnych scen z Lenką.  

Na koniec dodam jeszcze, że możecie się tu spodziewać brutalnych opisów i wulgarnego języka, ale uważam, że wszystko jest we właściwych proporcjach. Dlatego jeśli takie powieści Was interesują, debiut Macieja Torebko z pewnością przypadnie Wam do gustu. 


czwartek, 25 stycznia 2024

"Mroczny sobowtór" Jonathan Stroud - recenzja

Tytuł: "Mroczny sobowtór"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: literatura młodzieżowa z wątkami paranormalnymi
Liczba stron: 374
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Co, tom 3

Moja ocena: 6/6

Trzeci tom serii Lockwood & Co przeleciał mi przez wyobraźnię, nie przymierzając, jak jakaś zjawa w wersji turbo. Tyle się działo, że gnałam z bohaterami na łeb, na szyję, aż dotarłam do finału, który jednak wcale jeszcze finałem cyklu nie jest ;-)

Trójka naszych bohaterów zyskała popularność po swoich ostatnich akcjach, jednak nie zawsze jest to pozytywna sytuacja, kiedy okazuje się, że nie masz czasu na odpoczynek i wciąż narażasz życie, Twoje życie osobiste leży odłogiem, a dom, w którym mieszkasz, zwyczajnie zarasta brudem. Pojawia się zatem pomysł zatrudnienia kogoś jeszcze. Asystentki? Sprzątaczki? Gosposi? Trudna decyzja, no bo przecież nie czwartego agenta! Z walką ze zjawiskami paranormalnymi Lockwood, George i Lucy radzą sobie wyśmienicie, a zgłoszeń nie brakuje. Kiedy pewnego dnia do ich zespołu dołącza niejaka Holly Munro, Lucy przestaje czuć się pewnie w swoim otoczeniu. Holly jest taka perfekcyjna, nieomylna, zorganizowana do obrzydliwości i z nienagannymi manierami, a na dokładkę zawsze schludna i śliczna. No nie sposób jej... polubić ;-). Ale chłopakom oczywiście przypadła do gustu natychmiast. W końcu sami ją zatrudnili, kiedy Lucy odwiedzała rodzinę. Hmmm...

Początkowo nasi agenci rozprawiają się z przeróżnymi pomniejszymi zjawami. Duża grupa duchów w hoteliku państwa Evans, kobieta w woalce wystająca w oknie, skąpy dziadek pewnej rodziny. Czekają na Was tutaj bardzo interesujące sprawy, wprowadzające odpowiedni klimat, ale to zaledwie wstęp do kolejnych wydarzeń. 

Akcja nabiera jeszcze szybszego tempa, kiedy Holly, jako nowa sekretarka agencji, przyjmuje zgłoszenie od starszej pani Wintergarden o krwawych śladach na schodach w jej posiadłości. Agenci wyruszają na spotkanie z kolejnymi aparycjami, ledwo uchodząc z życiem. Wystarczyła mała pomyłka w interpretacji historii danego miejsca i naprawdę mogło zrobić się bardzo niebezpiecznie. 

Lockwood nie był zadowolony, kiedy okazało się, że jego agencji nie wzięto pod uwagę podczas organizowania działań związanych z niespotykany  wysypem zjawisk paranormalnych w Chelsea. No bo, że co? Za mała agencja? Niepoważna, bo prowadzona przez nastolatka? O co chodzi? Na szczęście pozytywne załatwienie sprawy krwawych śladów w posiadłości pani Wintergarden otwiera naszej trójce, a właściwie już czwórce drogę do kolejnej zagadki, właśnie w Chelsea. Jednak George ma zupełnie inną propozycję rozwiązania tego problemu. I typuje zupełnie inne miejsce, gdzie powinno się szukać Źródła. Komendant Barnes nie jest jednak zainteresowany jego odkryciem. Do akcji wkracza wróg numer jeden Anthony'ego, Kipps, który proponuje swoją pomoc. Czy jego propozycja nie jest podejrzana? Czemu miałby dołączyć do Lockwood & Co? Czy można mu zaufać w walce? Lucy przekonuje Lockwooda, aby zgodził się na współpracę i zaczyna się jazda bez trzymanki. Tutaj już milknę i zachęcam gorąco do sięgnięcia po ten i wcześniejsze tomy cyklu. Nie będziecie żałować, jeśli lubicie klimaty paranormalne i szybką akcję.

Na koniec dodam jeszcze, że w tym tomie autor postanowił rozwinąć bardziej cechy osobowościowe bohaterów, a także włączył sporo wątków związanych z ich prywatnymi emocjami. Dzięki temu oprócz częstych zwrotów akcji związanych z walką i poszukiwaniem rozwiązania zagadki wysypu zjawisk, możemy obserwować całą gamę uczuć targających przede wszystkim Lucy po pojawieniu się Holly, czyli jak by na to nie patrzeć, jej rywalki w relacjach z chłopakami. Dostajemy też trochę więcej informacji o prywatnym życiu Lockwooda i tragedii, która wydarzyła się sześć lat wcześniej w jego rodzinie. No i, rzecz jasna, moja ulubiona postać - CZASZKA. Daje radę, jej wypowiedzi i sceny z jej udziałem to moje ulubione fragmenty tego tekstu :D

Nie czekajcie, tylko czytajcie!  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K



      

niedziela, 21 stycznia 2024

"Mszczuj" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja


Tytuł: "Mszczuj"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Gatunek: fantasy z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Mięta
Cykl: Kwiat Paproci, tom 7

PREMIERA: 17.01.2024

Moja ocena: 6/6

"Mszczuj" to siódmy tom serii Kwiat Paproci autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Tytuł sugeruje, który z bohaterów tym razem wysunie się na pierwszy plan, ale oczywiście nastawcie się na więcej wątków i atrakcji związanych nie tylko z bielińskim kapłanem.

Autorka długo kazała nam czekać na kolejny tom przygód bohaterów cyklu, jednak było warto. Rozwój wypadków w tej części zahaczy nawet o lekką sensację.

W Bielinach mieszkańcy przygotowują się do świętowania Szczodrych Godów. Wszelkie plany jednak biorą w łeb, kiedy zaczyna się źle dziać. Ludzie przestają wychodzić z domu, bo po wiosce zaczyna grasować coś niebezpiecznego. Z puszczy wyłania się demon leleń, którego Jaga podejrzewa o straszne rzeczy. Okazuje się jednak, że sprawcą zamieszania we wsi jest nietypowy gość, który poszukuje... ukochanej. Nie znajdziecie jednak w tych poszukiwaniach ani krztyny romantyzmu czy głębokiego uczucia, chociaż z drugiej strony zależy, co kto uważa za "głębokie uczucie" ;-) Żadna kobieta w Bielinach nie jest bezpieczna.

Jaga czuje się winna, że nie dopilnowała bezpieczeństwa ludzi, których przecież jako szeptucha ma pod opieką. Stara się z całych sił przywrócić spokój we wsi, jednak to wcale nie jest takie poste, jak mogłoby się wydawać. Weles zniknął nie wiadomo gdzie, a Swarożyc nie poczuwa się do niesienia pomocy. Zostaje Mszczuj, który zanim rozkręciła się ta cała katastrofa, poinformował Jagę, że... chce rozwodu. Młoda żona z jednej strony ucieszyła się z możliwości odzyskania upragnionej wolności, ale jednocześnie w sercu odczuła ukłucie żalu. I jak tu trafić za kobietą?

Jarogniewa wraz z Mszczujem podejmują wiele działań mających na celu wyekspediowanie niechcianego gościa tam, skąd przybył. Problem w tym, że on wcale nie zamierza się wynosić, dopóki nie odnajdzie swojej miłości. Co wymyśli nasz duet? Jak zakończą się poszukiwania ukochanej? 

Akcja powieści rozgrywa się w czasie, kiedy szeptucha jest młodą kobietą i świeżo upieczoną żoną Mszczuja. Dopiero rozkręca się w swojej profesji, ale już jest poważana przez mieszkańców Bielin. Dzieje się sporo, a i humoru sytuacyjnego nie zabraknie. Zabawne dialogi, szczególnie przekomarzanki między Jagą a Swarożycem, bardzo przypadły mi do gustu. Zakończenie jest interesujące, już jestem ciekawa, co autorka wymyśli na wielki finał w ósmej części!

Polecam Wam całą serię, rzecz jasna, koniecznie we właściwej kolejności, bo seria ma ciągłość fabularną, a ja na przykład lubię wiedzieć co i jak, a nie domyślać się brakujących informacji :-)

Lekka i przyjemna lektura na zimowy wieczór pod kocykiem. I rewelacyjny prezent dla miłośniczki fantastycznych historii ze słowiańskimi wątkami. Tak, gdybym nie miała całej serii na półce, z pewnością ucieszyłabym się z takiego prezentu. Z niecierpliwością czekam na ostatni tom cyklu. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta




Książkę można zakupić tutaj:

niedziela, 14 stycznia 2024

"Szepcząca czaszka" Jonathan Stroud - recenzja


Tytuł: "Szepcząca czaszka"
Autor: Jonathan Stroud
Gatunek: fantasy ze zjawiskami paranormalnymi
Liczba stron: 500
Wydawnictwo: Poradnia K
Cykl: Lockwood & Co, tom 2

Moja ocena: 6/6 

Drugi tom serii parapsychologicznej Lockwood & Co już za mną. Czytało mi się świetnie, akcja gnała na łeb na szyję, a przy okazji sporo emocji generował główny wątek poszukiwania pewnego lustra. Mówiąc krótko - działo się.

Agencja Lockwooda zyskała popularność po rozwiązaniu trudnej sprawy Krzyczących Schodów (1 tom serii). Nie minęło wiele czasu, kiedy przed młodymi agentami znów pojawiła się szansa na rozwiązanie skomplikowanej zagadki. Do nastolatków zgłasza się klient, który potrzebuje pomocy przy wykopaniu szczątków niejakiego Edmunda Birskerstaffa, który zmarł nagłą śmiercią wiele lat wcześniej. Z jego osobą związany jest bardzo intrygujący i niezwykle niebezpieczny artefakt. Miało być prosto i szybko, ale jak zwykle wszystko się posypało, kiedy po wydostaniu trumny z zawartością, artefakt, będący silnym Źródłem, został skradziony. Agencja Lockwooda wyrusza na poszukiwania, jednak nie będzie to jedyna ekipa, która podejmie się odnalezienia lustra w kościanej oprawie. Pojawi się również motyw pewnego zakładu, który uczyni tę rozgrywkę jeszcze bardziej emocjonującą.

Wiadomo, że Lockwoood, George i Lucy dadzą sobie radę, co nie zmienia faktu, że czeka ich w tym tomie naprawdę sporo atrakcji. Śledztwo wymaga mnóstwa pracy i wielu nieszablonowych rozwiązań. W dodatku muszą się ścigać z ekipą Kippsa, czyli przeciwnika Lockwood i Spółka. Trójka bohaterów wplącze się w niejedną kabałę, zanim trafi na właściwy trop. Czy wszyscy przeżyją? Czy uda im się odnaleźć nawiedzone lustro, które niesie ze sobą śmierć? Czy zdołają dowiedzieć się, kto je ukradł i po co?

Akcja nie pozwala się nudzić. Bohaterowie są realistyczni i znacznie dojrzalsi, niż w pierwszym tomie, więc z wielką przyjemnością wyłapywałam żarciki w ich dyskusjach. Nie raz się uśmiechnęłam podczas lektury. Dzięki tym humorystycznym fragmentom, rozmowom czy żartom sytuacyjnym, książka bardzo zyskała na atrakcyjności, a bohaterowie dali się szybko polubić. Bardzo podobał mi się ten rodzaj humoru. A pomysł z ociekającą wprost sarkazmem czaszką w słoiku był genialny. To chyba mój ulubiony bohater :D Ciśnienie podnosi fakt, iż uwięziony w słoju duch, nierozerwalnie związany z czaszką, sporo wie o kościanym lustrze i jego twórcy. Skąd ma takie informacje? Czy podzieli się nimi z trójką agentów? I czy można zaufać szepczącej czaszce, na której George wykonuje wymyślne eksperymenty?  

Po przeczytaniu drugiego tomu obejrzałam nakręcony przez Netflix serial i muszę przyznać, że mimo pewnych różnic między fabułą książkową a filmową, wyszło świetnie. Podobało mi się to, że scenarzyści położyli spory nacisk nie tylko na zjawiska paranormalne, ale także na relacje tworzące się między bohaterami. Trochę inaczej wyobrażałam sobie George'a, ale aktor, który wcielił się w tę rolę, zagrał rewelacyjnie, więc wybaczam twórcom serialu ten wybór :D

Zdecydowanie polecam całą serię i jak najszybciej zabieram się za kolejny tom!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K


czwartek, 4 stycznia 2024

"Pętla" W. & W. Gregory - recenzja


Tytuł: "Pętla"
Autor: W. & W. Gregory
Gatunek: obyczaj + thriller psychologiczny + fantastyka
Liczba stron: 292
Wydawnictwo: Opener

Moja ocena: 5/6

Nowy rok rozpoczęłam tak pokręconą lekturą, że koniecznie muszę się zainteresować pozostałymi książkami tego autora. Wciąż się zastanawiam, jaki to gatunek i wychodzi mi, że połączyłabym powieść obyczajową z thrillerem psychologicznym i może trochę fantastyką, bo w końcu mamy tu również wątek podróży w czasie.

Życie Piotra Kowalskiego opiera się na trzech filarach: wierze w Boga, miłości do partnerki, którą nazywa Anielicą, oraz przyjaźni z Mateuszem. Jego kumpel Mateusz jest ateistą, więc ich rozmowy to często ironiczno-sarkastyczne bitwy na argumenty kościelno-ateistyczne. Kiedy wraz z dwoma kumplami wyjeżdżają we czwórkę na tradycyjną męską wyprawę, nie spodziewają się, jak bardzo zmieni się przez to ich życie. Przed samym wyjazdem Piotr dowiaduje się, że Mateusz ma romans z jego kobietą. Ogarnia go furia, atmosfera robi się bardzo napięta, ale jednak wyrusza z chłopakami na Łotwę. Jezioro Czarcie, które wybrali tym razem, kusi tajemniczą historią i legendą, że dzieją się tam dziwne rzeczy. I rzeczywiście poczują te zagadkowe sytuacje na własnej skórze. Tytułowa pętla oplecie życie Piotra bardzo ciasno. Wątki plączą się tu rewelacyjnie, jest tak, jak lubię najbardziej - odrobina szaleństwa w fabule. W skrócie to takie permanentne literackie WTF ;-)

Postacie są bardzo realistyczne. Wywołują sporo emocji, szczególnie Piotr swoim zachowaniem i wypowiedziami. O podejmowanych decyzjach nie wspomnę, bo nie będę Wam tu sadzić spojlerów, ale mogę napisać, że będzie się działo i jeśli zdecydujecie się na lekturę tej książki, to czeka Was sporo niespodziewanych zwrotów akcji i świetnie zmontowana układanka, powoli uzupełniana przez autora kolejnymi informacjami.

Jedyne, czego mi było trochę za dużo, to rozważań Piotra o wierze i Bogu, które wyraźnie spowolniły akcję. Ale styl autora jest tak intrygujący, że mimo tego czytałam dalej, bo byłam bardzo ciekawa, jak zakończy się ta zakręcona jak ruski słoik historia.

Zdecydowanie polecam tę lekturę osobom, które lubią pogmatwane fabuły pełne dziwnych zdarzeń i psychologicznych tricków. Można się naprawdę wkręcić!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi i Upolujebooka