czwartek, 25 sierpnia 2022

"Bazyl i Licho" Marta Kisiel - recenzja


"Bazyl i Licho" to zbiór ośmiu opowiadań, których głównymi bohaterami są właśnie tytułowe postacie, znane z poprzednich książek tego cyklu. Jest to już piąty tom cyklu Małe Licho, ale o ile poprzednie cztery części pysznią się na mojej półce, to w tym przypadku pozostanę przy wersji odsłuchanej na storytel. Opowiadania, a właściwie literackie obrazki bez łączącej je fabuły jakoś nie do końca do mnie przemówiły, chociaż przyznaję, że momentami były zabawne.

Zawarte w tomie opowiadania to humorystyczne historie z morałem. Dzięki temu, że wybrałam wersję słuchaną, mogłam rozkoszować się rewelacyjną interpretacją Janusza Zadury. Wiedziałam, że to będzie sztos, ponieważ wcześniej miałam okazję zapoznać się z innym słuchowiskiem czytanym przez tego aktora dubbingowego i dziennikarza. Sposób mówienia Bazyla nie jest łatwy do odtworzenia, ale lektor poradził sobie wspaniale, nadając czortowi dźwiękowego charakterku. 

To kolejna książka dla dzieci na wydawniczym rynku, dzięki której młodzi czytelnicy mogą poznać podstawy słowiańskiej wiary przodków. Chociaż demony i potwory zazwyczaj są przedstawiane jako straszne i niebezpieczne, Marta Kisiel prezentuje je w formie odpowiedniej dla dzieci. Przygody czarta i licha są opisane prostym językiem, a występujące w kolejnych rozdziałach stwory wcale nie są takie straszne, jak sobie to ludzie wyobrażali na przestrzeni wieków.

Brakowało mi pozostałych bohaterów cyklu, no i trochę szkoda, że aniołek z czartem nie spotkali się w żadnym opowiadaniu. 

Poruszane w kolejnych tekstach problemy są na czasie i można wykorzystać okazję do rozmów z dziećmi o ekologii, środowisku, własnym bezpieczeństwie czy przyjmowaniu pomocy od innych. Język Ałtorki wciąż zachwyca.

Czytajcie zatem albo słuchajcie. W przypadku audiobooka dostaniecie bonus w postaci genialnego lektora. W przypadku wersji papierowej czekają Was cudne ilustracje Marcina Minora. Wybór należy do Was :-)

Tytuł: "Bazyl i Licho"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: literatura dziecięca
Czas trwania: 2 h 34 min.
Lektor: Janusz Zadura
Wydawnictwo: Mięta, Storytel
Cykl: Małe Licho, tom 5

Moja ocena: 4/6

środa, 24 sierpnia 2022

"Gwiazdy nigdy nie gasną" Agnieszka Zakrzewska - recenzja

"Gwiazdy nigdy nie gasną" to pierwsza powieść zaoferowana czytelnikom przez wydawnictwo FLOW. Można powiedzieć: pierwsze literackie koty za płoty. Ponieważ książka ta opowiada historię przyjaźni Anne Frank i Hannah Goslin, postanowiłam przeczytać ją, aby skonfrontować obraz Anne, jaki mam w głowie po lekturze jej Dziennika i innych tekstów na jej temat z tym, który proponuje autorka. 

Marzeniem Anne było zostać pisarką, aby móc opowiadać całemu światu o tym, co milionom niewinnych ludzi zrobili naziści. Chociaż nie udało jej się przetrwać do końca wojny, na przekór wszystkiemu przekazała ludzkości historię swojego życia w zamknięciu, kiedy przez ponad dwa lata ukrywała się wraz z rodziną w maleńkiej oficynie w Amsterdamie. 

Powieść Agnieszki Zakrzewskiej wychodzi poza ramy znanego chyba wszystkim dziennika (który ojciec Anne mocno ocenzurował przed pierwszym wydaniem w tysiąc dziewięćset czterdziestym siódmym roku). W kolejnych rozdziałach autorka snuje opowieść o przyjaźni dwóch dziewczynek, które znalazły się nagle w nieznanym sobie Amsterdamie. Żadna z nich nie znała języka nowego kraju, co jeszcze je do siebie zbliżyło. Były jak ogień i woda, przez co mogłoby się wydawać, że ta przyjaźń nie ma szans się narodzić, jednak stało się zupełnie inaczej.

Bardzo dobrym pomysłem było dokładne opisywanie miejsca, czasu i narratora każdego rozdziału, ponieważ kolejne fragmenty rozgrywają się w różnych miejscach i różnym czasie. Bez szczegółowych oznaczeń można się szybko pogubić w tej historii. Lubię powieści z akcją rozgrywającą się w różnych ramach czasowych, ponieważ opisywane w ten sposób wydarzenia nie są nużące, a lektura zbliża czytelnika do punktu wspólnego dla obu torów. Inna sprawa, że większość tej powieści to właściwie oddzielne historie obu dziewczynek, a scen wspólnych jest raczej niewiele. Jednak to może również dać do myślenia: jak wielka musiała to być przyjaźń, jeśli przetrwała tak wiele trudności i trwała mimo rozłąki.

Portret Anne, który przedstawiła Agnieszka Zakrzewska jest bardzo plastyczny. Z opisywanych scen z udziałem dziewczynki wyłania się krnąbrne, zbuntowane, uparte jak osioł i obrażające się o wszystko, co idzie nie po jej myśli, dziewuszysko. Dokładnie tak ją odebrałam i bardzo mnie irytowała. Nie odniosłam takiego wrażenia, czytając inne publikacje o Anne Frank, ale możliwe, że ich autorzy nie skupiali się na jej charakterku, a bardziej na historii Żydów z oficyny i wojnie. Wydaje mi się, że tak jaskrawy obraz małej Żydówki miał być kontrastem dla scen rozgrywających się pod koniec powieści, kiedy Anne znajduje się już w obozie. Tam bowiem dociera do niej, jak bardzo pustym i samolubnym była dzieckiem.

O wiele bardziej polubiłam Hanneli. Nieśmiałą, ułożoną, słuchającą się rodziców dziewczynkę, która zawsze wiedziała, jak powinna zachować się młoda dama. Momentami dziwiłam się, jak mogła wytrzymać z tak dominującą w każdej dziedzinie życia Anne, której wydawało się, że zjadła wszystkie rozumy, a cały świat kręci się wokół niej. Siła Hanneli ujawniła się dopiero w chwili, kiedy stała się odpowiedzialna za młodszą siostrzyczkę Gabi w obozowym świecie Bergen-Belsen i później, po wyzwoleniu.   

Tło społeczno-historyczne jest dopracowane i mimo sporej dawki historii, nie odczuwa się przeładowania treścią "podręcznikową". Wyjaśnienia pojęć, a także tłumaczenie użytych w tekście zwrotów w innych językach znajdują się w przypisach.

"Gwiazdy nigdy nie gasną" to kolejna dobra powieść w kanonie literatury obozowej. Warto po nią sięgnąć, by zobaczyć historię Anne Frank z innej perspektywy.

Tytuł: "Gwiazdy nigdy nie gasną"
Autor: Agnieszka Zakrzewska
Gatunek: powieść historyczna, literatura obozowa
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: FLOW

Moja ocena: 5/6

wtorek, 23 sierpnia 2022

"Tajemnica Dąbrówki" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]

Z niecierpliwością czekałam na kolejny tom cyklu Klub Kwiatu Paproci autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jest to seria książek dla dzieci z wątkiem słowiańskim, ale uważam, że dorosłym lubiącym mitologiczne klimaty również przypadną one do gustu.

Rodzeństwo Lipowskich po rozwodzie rodziców zamieszkało wraz z mamą w domu ciotki Mirki, we wsi Bieliny. Nie byli zachwyceni, bo kto by był? Musieli zostawić przyjaciół i przenieść się z miasta na wieś, gdzie nic się nie dzieje, a do tego są problemy z zasięgiem telefonicznym i internetowym. Do tego jeszcze wspomniana ciotka była kiedyś szeptuchą i dość dziwnie się zachowuje. Katastrofa. Z czasem jednak okazało się, że nie jest to takie złe miejsce, chociaż w okolicy plącze się trochę... demonów. 

Trwają wakacje, ale czas płynie, podobnie jak rozpływające się pieniądze. Mama powinna wrócić do pracy, bo oszczędności topnieją w zastraszającym tempie. Jak jednak ma skupić się na redakcji tekstów, kiedy wciąż musi mieć oko na coraz bardziej ruchliwą roczną Dąbrówkę? Starsze rodzeństwo wprawdzie pomaga zajmować się siostrzyczką, ale to nie to samo, co profesjonalna opieka dorosłej osoby. W związku z tym pani Lipowska postanawia zatrudnić nianię, aby mogła pod jej opieką zostawić Dąbrówkę i ośmioletnią Tosię. Dziesięcioletni Leszek i dwunastoletnia Bogusia dadzą sobie radę sami. 

Kiedy do domu ciotki Mirki przyjeżdżają dwie kandydatki na opiekunki, oburzona traktowaniem po dziecięcemu Tosia skutecznie je odstrasza. Trzecia chętna nie daje się złapać na kłamstwa dziewczynki i dostaje tę pracę. Wkrótce ośmiolatka przekonuje się, jak fatalny wpływ na ich sytuację mają jej krętactwa. Tosia od razu wyczuwa, że z nową nianią coś jest nie tak, ale nikt jej nie wierzy. Dziewczynka jak zwykle jest niepokorna i pakuje się przez to w różne tarapaty, z których wyciągają ją demony słowiańskie, które są po dobrej stronie mocy. Wszyscy w domu traktują Tosię jak uprzykrzoną muchę do momentu, aż robi się naprawdę niebezpiecznie...

Napisana lekkim stylem i prostym językiem historia jest bardzo wciągająca. Autorka świetnie opisuje nową przygodę dzieci, nie zdradzając zbyt wcześnie, o jakiego demona chodzi tym razem, zatem możecie liczyć na stopniowanie napięcia. Już jestem ciekawa, co pisarka wymyśli w trzecim tomie cyklu!

Tytuł: "Tajemnica Dąbrówki"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Gatunek: literatura dziecięca z wątkiem słowiańskim
Wydawnictwo: Mięta
Cykl: Klub Kwiatu Paproci, tom 2

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mięta


poniedziałek, 22 sierpnia 2022

"Obserwatorka" Alicja Sinicka - recenzja


Kolejna powieść Alicji Sinickiej za mną. Znów pokusiłam się o wysłuchanie audiobooka. Gatunek domestic-noir jest dość specyficzny i trzeba go po prostu lubić. Jest to rodzaj thrillera psychologicznego, w którym dominuje duszna, przytłaczająca i pełna napięcia atmosfera, a akcja rozgrywa się głównie w domu lub pracy głównego bohatera. Możemy spodziewać się przemocy psychicznej lub fizycznej, obsesji czy toksycznego związku, opartego na manipulacjach lub emocjonalnym terrorze. Wiele z tych elementów wykorzystuje w swoich powieściach Alicja Sinicka. Po jakie wątki sięgnęła tym razem?

Izabela i Arek znają się z dzieciństwa, ale każde z nich pochodzi jakby z innego świata. Mieszkają na tym samym osiedlu w Oławie, jednak Arek obraca się w środowisku ludzi zamożnych i wysoko postawionych, a Iza mieszka w bloku, który określany jest w okolicy mianem "patologii". Chociaż kobieta nie nadużywa alkoholu, jak reszta jej rodziny, niewiele to właściwie zmienia. I tak jest zaliczana do świata alternatywnego, w którym króluje alkohol, ubóstwo i bród. Kiedy pewnego dnia Iza zostaje pobita, trafia na izbę przyjęć w Oławie, gdzie spotyka Arka. Doktor Milski rozpoznaje w pobitej dziewczynie swoją miłość sprzed lat i postanawia się nią zaopiekować. Jego pomoc wykracza poza izbę przyjęć. Okazuje się, że stara miłość nie rdzewieje i dawne uczucie Izy i Arka rozpala się z nową mocą. Iza jest wniebowzięta, bo nigdy nie przestała kochać Arka. Mężczyzna niedawno stracił partnerkę, która zmarła tragicznie, więc tym bardziej potrzebuje kogoś bliskiego. Z czasem Izę zaczynają spotykać dziwne sytuacje. Ktoś oznacza ją pod złotymi myślami na facebooku, ktoś podrzuca jej róże... W końcu kobieta zaczyna się zastanawiać, czy śmierć Justyny, poprzedniej dziewczyny Arka, na pewno była wypadkiem. Zbyt wiele spraw zaczyna się ze sobą łączyć. Justyna też dostawała od kogoś kwiaty. Czy to rodzaj odliczania? Czy Iza jest bezpieczna, będąc w związku z Arkiem? Kto próbuje zniszczyć jej szczęście? Jak wiele można zaryzykować dla spełnienia największego marzenia?

Sięgając po książki w podobnym gatunku literackim, trzeba brać pod uwagę, że po pewnym czasie staną się one dla nas schematyczne. Podobne wątki, bohaterowie z powtarzającymi się cechami charakteru, zbliżony pomysł na fabułę. Jednak atmosfera i sposób stopniowania napięcia w domestic-noir za każdym razem będą inne. Trudno mi zdecydować, czy wolę słuchać, czy czytać. Odnoszę wrażenie, że czytając, bardziej wciągam się w treść, a książka słuchana mija mi szybciej, za to bez większych emocji. Ale to może tylko moje odczucie. Od zawsze jestem wzrokowcem, więc tekst czytany wywołuje w mojej wyobraźni większe zamieszanie niż słuchany.

Zatem jakie wątki wykorzystała tym razem autorka? Arek ma swoją słabość, która nie każdej kobiecie przypadłaby do gustu. Iza kocha go tak mocno, że akceptuje to zaburzenie i mimo odczuwanego dyskomfortu, stara się wspierać Arka w jego próbach poradzenia sobie z tą słabością. Mamy również matkę doktora Milskiego, zdecydowanie nadopiekuńczą i ogromnie niezadowoloną z "mezaliansu", jaki popełnia według niej syn, spotykając się z Izą. W kolejnych rozdziałach pojawią się: przemoc domowa, uzależnienie od alkoholu, zaburzone relacje rodzinne czy manipulacja. Myślę, że na kilka godzin relaksu ta powieść będzie w sam raz. 

Tytuł: "Obserwatorka"
Autor: Alicja Sinicka
Gatunek: kryminał, thriller psychologiczny, domestic-noir
Czyta: Masza Bogucka
Czas trwania: 9 h 14 min.
Wydawnictwo: Kobiece, storytel

Moja ocena: 4/6

piątek, 19 sierpnia 2022

"Pawełek i cała reszta" Jacek Galiński - recenzja


Po rewelacyjnym cyklu o Zofii Wilkońskiej (tak, bardzo lubię Zofię :D) Jacek Galiński postanowił stworzyć książkę dla dzieci. 

"Pawełek i cała reszta" to kilka opowiadań, których bohaterem jest Paweł, uczeń klasy piątej. Wśród bohaterów znajdują się również jego rodzina oraz kumple ze szkoły. 

Autor prostym językiem opisuje świat widziany oczami dziecka. Poruszane w kolejnych rozdziałach problemy dla dorosłych są często błahe, dla dzieci zaś mogą urastać do ogromnych rozmiarów. Petycja w sprawie przywrócenia drożdżówek w szkolnym sklepiku, istnienie Świętego Mikołaja, marzenie o posiadaniu psa czy nowy kolega w klasie to tylko kilka z tematów, które czekają w książce na młodego czytelnika.

Pawełek dość bezlitośnie wyłapuje wszelkie absurdy w świecie dorosłych. Jego zmysł obserwacji nie przepuści żadnych nieścisłości. Wraz z nim w opisywanych wydarzeniach uczestniczą jego kumple z klasy oraz młodsza siostra Rozalia. Tekst zawiera sporo humorystycznych dialogów prowadzonych przede wszystkim przez dziecięcych bohaterów. 

"Pawełek i cała reszta" to całkiem sympatyczna książka dla młodszych czytelników, z którą warto spędzić kilka godzin. Nawet dorosły znajdzie w niej coś dla siebie - przede wszystkim chyba zupełnie inne spojrzenie na świat, przez pryzmat dziecka, które każdy z nas w jakimś stopniu nosi w sobie.

Tytuł: "Pawełek i cała reszta"
Autor: Jacek Galiński
Gatunek: literatura dziecięca
Czas trwania: 3 h 5 min.
Czyta: Mikołaj Bańdo
Wydawnictwo: Mięta, storytel

Moja ocena: 5/6



czwartek, 18 sierpnia 2022

Tymek, Czarny Kot i zagadki Pałacu Marianny - recenzja

Od czasu do czasu sięgam po książki dla dzieci i młodzieży, szczególnie, kiedy znam autora lub autorkę z innych powieści. Wtedy ciekawi mnie, jak odnaleźli się w literaturze dziecięcej. Tym razem sięgnęłam po powieść dla dzieci autorstwa Sylwii Winnik pt. "Tymek, Czarny Kot i zagadki Pałacu Marianny". Zdecydowałam się na wersję do słuchania, ponieważ audiobook czyta Artur Barciś, którego bardzo lubię.

Głównym bohaterem tej historii jest Tymek, chociaż możliwe, że pewien Kot by się ze mną nie zgodził ;-). Ale jednak będę się przy tym upierać. Chłopiec mieszka w Kamieńcu Ząbkowickim, do którego na wakacje przyjeżdża Tosia, wnuczka pana Seweryna, znajomego Tymka. Dzieci szybko się zaprzyjaźniają, szczególnie, że wokół nich zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Kiedy pewnego dnia przed domem Tymka pojawia się cała horda kotów, chłopiec jeszcze nie przeczuwa, jakie przygody go czekają. Wkrótce okazuje się, że będzie musiał przenieść się w czasie, by odnaleźć w Pałacu królewny Marianny strony pewnej Księgi Wiedzy. Do czego bohaterowie potrzebują tych kart? Gdzie zniknęła Michalina? Kim jest Kot i co łączy go z Tymkiem? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w książce.

Interpretacja pana Artura Barcisia jest genialna. Wiedziałam, że będzie pięknie. Właściwie z audiobooka zrobiło się minisłuchowisko, bo aktor każdemu bohaterowi przeznaczył inny głos, co bardzo ułatwiało słuchanie. Moją faworytką została wiewiórka Basia. Mała zadziora, której wszędzie było pełno, a jej wypowiedzi były bardzo zabawne. 

Dużym plusem według mnie jest również to, że fabuła zawiera elementy słowiańskie, taką mitologiczną wiedzę w sam raz dla młodszego czytelnika. Zagadki, które rozwiązują młodzi detektywi, skojarzyły mi się z escape roomem. Można i tak potraktować tę historię i albo rozwiązywać zadania wraz z dziećmi, albo obserwować ich poczynania. Każdy znajdzie tu odpowiednią formułę czytelniczą dla siebie.    

Jest to pierwszy tom cyklu Czarny Kot, a zatem czeka nas jeszcze więcej przygód Tymka. Polecam do wspólnego czytania z dziećmi.

Tytuł: "Tymek, Czarny Kot i zagadki Pałacu Marianny"
Autor: Sylwia Winnik
Gatunek: literatura dziecięca
Czyta: Artur Barciś
Czas trwania: 5 h 17 min.
Wydawnictwo: Frajda, Storytel
Cykl: Czarny Kot, tom 1

Moja ocena: 6/6


środa, 17 sierpnia 2022

"Rykoszet" Marek Stelar - recenzja

Debiut Marka Stelara pt. "Rykoszet" po raz pierwszy pojawił się na rynku wydawniczym w dwa tysiące piętnastym roku nakładem wydawnictwa Videograf. Obecnym wydaniem fanów pisarza uradowało wydawnictwo Filia. Książka zyskała "nowy szlif", jak wyraził się sam autor. Nie mam porównania, ponieważ wydań z Videografu nie czytałam, ale muszę przyznać, że obecny szlif bardzo przypadł mi do gustu. Tak się złożyło, że jakiś czas temu wysłuchałam audiobooka drugiego tomu tego cyklu, więc tym bardziej z przyjemnością sięgnęłam po pierwszą część, od której wszystko się zaczęło.

Tadzika Rudzkiego poznajemy w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym roku. Chłopak mieszka z rodzicami i starszym bratem Zdziśkiem w Morzyczynie, niewielkiej wsi w województwie zachodniopomorskim. To typowa polska rodzina, która boryka się z codziennymi problemami czasów PRL-u. Czternastoletni Tadzik jest zapatrzony w ojca jak w obraz, kocha go z całego dziecięcego serca. Kiedy w ich życie uderza bomba ówczesnego systemu politycznego, nic już nie jest takie, jak wcześniej. Ojciec chłopca zostaje aresztowany i skazany na śmierć za szpiegostwo. Po tym wydarzeniu nieszczęścia lawiną spadają na braci Rudzkich i pchają ich w zupełnie inny świat. Zdzisiek ląduje w poprawczaku, a młodszy Tadzik w domu dziecka. To, co spotka go w tym miejscu, zostanie w jego psychice na zawsze, a podjęte wtedy decyzje zaważą na całym jego życiu. 

Wydarzenia drugiego toru fabularnego rozgrywają się w dwa tysiące dziesiątym roku w Szczecinie. Oficer Komendy Wojewódzkiej Policji, Robert Krugły, i prokurator Mateusz Michalczyk rozpoczynają śledztwo dotyczące dwóch bardzo podobnych zabójstw. Sposób uśmiercenia ofiar jest prawie identyczny, chociaż miejsca zbrodni dzieli wiele kilometrów. Atmosfera zagęszcza się, kiedy w centrum Szczecina zostaje znaleziony starszy człowiek, który został uśmiercony w taki sam sposób. To już trzecie zwłoki, a zatem pojawia się myśl o seryjnym zabójcy. Czy zbrodnie te są powiązane? Kim były ofiary? 

Tory fabularne są świetnie wyważone. Nie ma tu dłużyzn, nudnych opisów czy krążenia w nieskończoność od Annasza do Kajfasza. Śledztwo toczy się sprawnie, a Krugły i Michalczyk stanowią rewelacyjny duet śledczy, chociaż dopiero się poznali. Bardzo podobał mi się wątek rodzącej się powoli sympatii między tymi dwoma bohaterami. 

Lubię styl pisarski Marka Stelara. Lekkie pióro autora sprawia, że powieść nie potrzebuje wulgaryzmów czy epatowania okrutnymi krwawymi scenami, aby zainteresować czytelnika. Wszystkie elementy są tak wnikliwie przemyślane i zaplanowane, że historia opowiada się praktycznie sama, a człowiek nawet nie wie, kiedy wsiąka w śledztwo na maksa. Z każdym kolejnym rozdziałem ciekawość rośnie, a kolejne puzzle wskakują na swoje miejsca. Emocje bohaterów są odczuwalne na każdym kroku, a plastyczność opisów sprawiła, że czytając książkę miałam wrażenie, iż oglądam film.

Zdecydowanie polecam ten tandem śledczy, mam na liście również trzeci tom cyklu ;-)

Tytuł: "Rykoszet"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: kryminał
Liczba stron:
Wydawnictwo: Filia
Cykl: Krugły i Michalczyk, tom 1

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję UpolujEbooka.pl


sobota, 13 sierpnia 2022

"Do zakopania jeden trup" Iwona Banach - recenzja

Komedię kryminalną "Do zakopania jeden trup" miałam okazję przeczytać dzięki BT, który zorganizowała Andżelika z bloga Czytam dla przyjemności. Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Czy udane?

Emilia Gałązka przeżywa całkowity brak końca świata. Jako wieloletni preppers wyczekuje apokalipsy jak zbawienia, a tu klops. Kiedy z tego powodu dopada ją depresja i traci sens życia, z drogi donikąd zawraca ją elektryzująca wiadomość. Mianowicie Emilia otrzymuje spadek, którym okazuje się być dość ekscentryczny ośrodek aktywizacji seniorów "Jesienny Płomień". Kiedy przybywa na miejsce, by obejrzeć posiadłość, okazuje się, że właśnie przebywają w nim trzy seniorki. Panie uczestniczą w zajęciach oferowanych przez ośrodek, którym zarządza niejaka pani Olga. Wszystko byłoby całkowicie zwyczajne i wręcz nudne, gdyby nie to, że na terenie ośrodka, a dokładniej w jeziorku, zostają znalezione zwłoki kobiety. Emocje podkręca fakt, iż ofiara po przyjeździe przedstawiła się jako... Emilia Gałązka. Śledztwo zaś wykazało, że kobieta została utopiona, owszem, ale nie w dostępnym akwenie wodnym, lecz w... rosole. Wśród bohaterów znajduje się policjant, który od razu nadaje sprawie bieg. Niestety, policja w niedalekim komisariacie nieszczególnie dynamicznie zabiera się do działania. Efektem tej sytuacji jest to, że mordercy zaczyna szukać dość barwna ekipa, która przybyła do ośrodka wraz z prawdziwą Emilią. Akcja nabiera tempa, a pomysły na rozwiązanie zagadki się mnożą, kiedy na terenie ośrodka pojawiają się kolejne zwłoki. A wkrótce okazuje się, że to jeszcze nie koniec atrakcji... 

Spośród wszystkich bohaterów występujących w powieści moje serce bezsprzecznie skradła jamniczka Luna. Ludzkich postaci też trochę mamy, a każda z nich ma swoje cechy charakterystyczne, jak na przykład Artur Cieciorek, który wyznaje wiarę w to, że Ziemia jest płaska, a Australia nie istnieje czy Eliza Toporek, która poszukuje błędów w matrixie i dysponuje dość nietypowym środkiem lokomocji. Oprócz tej odjechanej dwójki na kartach powieści występują również: ciężarna Magda, jej matka Amelia i partner Magdy, Mikołaj, Simona i Paweł, kucharka Maria, trener Sebastian Kumorek, a także trzy gracje: Adela, Marcela i Jowita oraz panowie do towarzystwa Stefan, Rafaello i Józef. Uwierzcie, że to naprawdę wyjątkowy zestaw.

Muszę się przyznać, że dopiero po pewnym czasie wciągnęłam się w treść. Kiedy akcja robi się bardziej dynamiczna, automatycznie czyta się szybciej, aby dowiedzieć się, jakie jeszcze absurdalne sytuacje czekają na kolejnych stronach. Kolejne rozdziały zawierają niezły misz-masz pełen zwrotów akcji i zabawnych zdarzeń. Finał jest zaskakujący, nie wymyśliłam tego wcześniej :D

Tytuł: "Do zakopania jeden trup"
Autor: Iwona Banach
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Dragon
Cykl: Komedia kryminalna, tom 4

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki w ramach BT dziękuję Andżelice z Czytam dla przyjemności


czwartek, 11 sierpnia 2022

"Dziedzictwo" Katarzyna Kwiatkowska - recenzja

Po pięciu długich latach przerwy na rynku wydawniczym pojawił się szósty tom cyklu przygód detektywa amatora Jana Morawskiego, dołączając tym samym do grona stylowych i klimatycznych kryminałów retro.

Jan Morawski wraz z nieodłącznym kamerdynerem Mateuszem przyjeżdża do majątku Jankowice, aby znaleźć odpowiedź na dręczącą go od dawna zagadkę związaną z fałszerstwami banknotów. Mamy rok tysiąc dziewięćset pierwszy, a Jankowice znajdują się pod zaborem pruskim i znajdziemy w tekście całe mnóstwo odnośników do tej sytuacji. Ledwie Morawski pojawia się w Jankowicach, odnajduje zwłoki jednego z gości. Nikt z mieszkańców nie przypuszcza, że wielkopolski pałac wkrótce stanie się areną kolejnych zbrodni. Czy są one związane z osobą detektywa? Jaki motyw mógł mieć morderca i czy jest to ta sama osoba w przypadku wszystkich ofiar? I wreszcie, czy to faktycznie są morderstwa? Niemieccy policjanci zdecydowanie skłaniają się ku śmierciom samobójczym. Co na to Jan Morawski? 

Atmosfera w pałacu zagęszcza się, szczególnie w chwili, kiedy mieszkańcy orientują się, że morderca może przebywać wśród nich. Zamknięty krąg podejrzanych wywołuje napięcie i wzajemne podejrzenia. Detektyw ma do wyboru sporo osób i każdą ewentualność musi dogłębnie przeanalizować. 

Właścicielką majątku jest pani Róża Jankowska, oprócz niej mieszka tu jej syn Hipolit z żoną Lonią oraz jej brat, a wśród gości znaleźli się Erik Bergson z żoną Riną, Karl Gustafson wraz z ukochaną, panią Amelią, małżeństwo Stróżyńskich, Stefan Zarzecki i panna Hanka, a także Jan i Mateusz. Szybko okazuje się jednak, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. Podejrzanych jest całkiem sporo, a zatem Morawskiego czeka wytężona praca.       

Spośród wszystkich bohaterów serii moim faworytem niezmiennie pozostaje Mateusz. Jego prezencja, styl, światopogląd, troska o innych, sposób wypowiedzi to po prostu majstersztyk "kamerdynerowania". Nie bez znaczenia pozostaje również relacja lokaja z Janem, odrobinę swobodniejsza niż być powinna, acz pełna wzajemnego szacunku i sympatii. Z ogromną przyjemnością czytałam wszystkie sceny, w których występowali obaj panowie.   

Autorka, jak w każdej swojej powieści z tego cyklu, świetnie przedstawiła realia epoki. Widać ogrom włożonej pracy. Rzeczywiste tło społeczne, mające pokrycie w historii naszego kraju, świetnie współgra z wydarzeniami rozgrywającymi się w Jankowicach i ze śledztwem, w końcu przecież fikcyjnym, prowadzonym przez Jana.

Podczas lektury napotykamy sporo przypisów, które znalazły swoje wyjaśnienie na końcu książki. W przypadku czytania powieści w formie elektronicznej, było to dla mnie zbyt kłopotliwe, by sprawdzać na czytniku kolejne definicje lub tłumaczenia. Poprzestałam na domyślaniu się ich, a po lekturze całej powieści sprawdziłam, czy miałam rację ;-)
Pewnym problemem było dla mnie również przypominanie sobie wydarzeń z poprzedniego tomu, do których w tej części było sporo nawiązań. Najlepiej czytać od razu, jeden tom po drugim. Wtedy kolejne fakty nie umykają z pamięci.

Po przeczytaniu wszystkich tomów tego cyklu myślę, że ostatni jest najlepszy. Ta misterna pajęczyna wskazówek jest imponująca. Przyznaję się bez bicia, że na większość zwróciłam uwagę dopiero, kiedy Jan o nich wspomniał. Kiedyś detektywi czy policjanci mieli o wiele trudniejsze zadanie, by znaleźć winnego zbrodni. Bez wszystkich zdobyczy techniki, z których śledczy korzystają obecnie, musieli polegać właściwie głównie na własnym intelekcie, dobrej pamięci i umiejętności łączenia faktów. Czapki z głów!

Tytuł: "Dziedzictwo"
Autor: Katarzyna Kwiatkowska
Gatunek: kryminał retro
Liczba stron: 444
Wydawnictwo: Oficynka
Cykl: Jan Morawski, tom 6

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję UpolujEbooka


wtorek, 9 sierpnia 2022

"Wojna, którą w końcu wygrałam" Kimberly Brubaker Bradley - recenzja

"Wojna, którą w końcu wygrałam" to kontynuacja powieści "Wojna, która ocaliła mi życie". To dalsze losy rodzeństwa Smithów, Ady i Jamiego, którzy z powodu wojennej zawieruchy zostali ewakuowani z Londynu i zamieszkali w domu Susan Smith. Kobieta początkowo wcale ich nie chciała, co wyraziła głośno i dosadnie, gdy przywiozła ich do niej opiekunka. Nie zmieniło to decyzji kobiety, dzieci zostały w domu Susan i wszyscy musieli sobie jakoś poradzić z nową sytuacją. 

Drugi tom zaczyna się niedługo po wydarzeniach z pierwszej części. Stopa Ady zostaje zoperowana, dzięki czemu dziewczynka powoli dochodzi do zdrowia i może wreszcie w miarę normalnie chodzić, bez kul i pomocy. Wciąż trwa wojna, o czym bohaterowie przekonują się każdego dnia. W wyniku bombardowania dom Susan zostaje całkowicie zniszczony, więc lady Thorton oferuje im mieszkanie w jej domku myśliwskim. Cała trójka wprowadza się do nowego lokum. Z czasem w domku myśliwskim ląduje również lady Thorton z córką Margaret, ponieważ ich posiadłość zajmują wojskowi. Atmosfera staje się momentami napięta, ponieważ lady Thorton trudno przestawić się na zwykłe życie, skoro do tej pory miała służbę, lokajów, pokojówki i kucharkę. Do tego jej ukochany syn jest pilotem i codziennie ryzykuje życiem na wojnie. Margaret wciąż jeździ do szkoły z internatem, ponieważ jej matce wydaje się, że tam będzie bezpieczniejsza. Kiedy pewnego dnia lord Thorton przywozi do domku myśliwskiego nastolatkę o imieniu Ruth, która pochodzi z Drezna, kruchy spokój w małym świecie Ady i Jamiego zostaje zaburzony. Kim jest Ruth? Czy skoro pochodzi z Niemiec, może być wrogiem? Szpiegiem?

Drugi tom jest napisany równie przystępnym językiem, co pierwszy. Zawiłości wojny przedstawione są tak, by młody czytelnik zrozumiał najważniejsze elementy tej koszmarnej układanki. Mimo prostych słów, autorka nie okłamuje dzieci. Pisze prawdę o śmierci żołnierzy, bólu, jaki wywołuje strata kogoś bliskiego czy o samotności wśród tłumu ludzi.

Były momenty, kiedy zachowanie Ady mnie irytowało, ale myślę, że po prostu nie rozumiałam jej reakcji, ponieważ sama nie przeżyłam tego, co ona. Z pewnością nie jest łatwo żyć bez wsparcia najważniejszej dla dziecka osoby - mamy. W drugim tomie matka Ady i Jamiego znów się pojawia, ale jej zachowanie wciąż jest straszne. Ada długo pracowała nad sobą, by zrozumieć, że jej stopa to nie powód do wstydu i nie ona jest winna swojej chorobie, a matka mogła jej zapobiec, ale widocznie tego nie chciała...

Bardzo podoba mi się postać Susan. W ciągu tych dwóch tomów przechodzi fantastyczną przemianę od totalnego niezadowolenia i wściekłości na to, że musi się zajmować dwójką obcych dzieciaków, do zupełnie innego uczucia. Cudownie było obserwować zmieniającą się relację tej trójki, odmienne spojrzenia na te same wydarzenia i próby dogadania się na różnych poziomach. Nie zabrakło emocji. Majstersztyk.

Koniecznie przeczytajcie i przekonajcie się, o jakiej wojnie mówi tytuł tej książki.

Tytuł: "Wojna, którą w końcu wygrałam"
Autor: Kimberly Brubaker Bradley
Gatunek: powieść dziecięca
Liczba stron: 328 
Wydawnictwo: Entliczek

Moja ocena: 6/6

niedziela, 7 sierpnia 2022

"Wojna, która ocaliła mi życie" Kimberly Brubaker Bradley - recenzja

Na powieść dla dzieci "Wojna, która ocaliła mi życie" trafiłam zupełnie przypadkowo, przeglądając posty w jednej z grup czytelniczych w social mediach. Miała tak świetne opinie, że postanowiłam jak najszybciej sprawdzić, czy naprawdę jest warta lektury. Przeczytałam ją w ciągu kilku godzin i niezmiernie ucieszyłam się, że mam również kontynuację pt. "Wojna, którą w końcu wygrałam", ponieważ bardzo chciałam poznać dalsze losy Ady i Jamiego Smithów.

Ada i Jamie to rodzeństwo, które mieszka wraz z matką w Londynie. Kobieta z pewnością nie wygrałaby konkursu na matkę roku. Ada ma chora stopę, przez co matka nie pozwala jej wychodzić z domu. Dziewczynka właściwie nie chodzi, tylko przemieszcza się na czworakach w obrębie ich mieszkania. Dni spędza, siedząc w oknie pokoju i wyglądając na ulicę. Jamie jest młodszy i niedługo pójdzie do szkoły, ale teraz wolno mu biegać po dworze i bawić się z innymi dziećmi, ponieważ jest zdrowy. Córki zaś kobieta się wstydzi i ukrywa ją przed światem. Ada wciąż słyszy od matki przykre rzeczy na swój temat i jest karana za różne "przewinienia". Jest nieszczęśliwa, a jej marzenie to wyjście z domu. W tajemnicy przed matką i bratem zaczyna ćwiczyć chodzenie. Nie jest to łatwe, bo jej szpotawa stopa jest wygięta pod dziwnym kątem i nie da się na niej normalnie oprzeć. Dziewczynka jednak jest uparta i w końcu udaje jej się nauczyć przemieszczać nie tylko na czworakach. Jest to jednak okupione ogromnym bólem. 

Nowa umiejętność przydaje jej się, kiedy w mieście wybucha wieść, że z powodu wojny wszystkie dzieci zostaną wywiezione w bezpieczne miejsce poza Londynem. Ada zdradza bratu, że nauczyła się jako tako chodzić i razem wyruszają na stację, skąd odjeżdża pociąg do Kentu. Nie zastanawiają się, co powie mama, kiedy zobaczy, że ich nie ma. Po prostu pragną uciec i udaje im się dołączyć do reszty dzieci. Wyruszają w drogę do miejsca, gdzie czekają na nich ludzie, którzy mają się nimi zaopiekować. Sprawy komplikują się jednak, kiedy okazuje się, że tej dwójki akurat nikt nie chce... Co dalej? Gdzie znajdą schronienie? Co powie matka na taką samowolkę i ucieczkę? Kim jest Susan Smith?

Chociaż jest to powieść, której fabuła osadzona jest w czasie II wojny światowej i sporo znajdziemy w tekście odnośników do tej sytuacji, książka wcale nie jest ponura czy dołująca. Owszem, autorka zawarła w swojej opowieści sporo informacji dotyczących realiów wojennych, ale są one przedstawione tak, by dzieci mogły je zrozumieć. Podoba mi się to, że młody czytelnik został potraktowany poważnie, a wiedza związana z wojną, chociaż momentami straszna, podana jest bez owijania w bawełnę, tylko prostszym językiem. Do tego Ada z racji swojego uwięzienia w mieszkaniu ma ogromne braki w rozumieniu słów, co autorka wykorzystała do naturalnego wplatania w treść wyjaśnień trudniejszych pojęć. Genialny pomysł.    

Historia Ady i Jamiego jest pełna emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, ale znajdziecie w niej także mnóstwo ciepła, troski i cierpliwego odkrywania tajników relacji międzyludzkich. 

Książka bardzo mi się spodobała. Właściwie od pierwszych stron tak się wciągnęłam, że czytanie poszło mi piorunem. Pomogła trochę większa czcionka, dla dzieci, a także dla osób z wadą wzroku idealna. Jeśli planujecie przeczytać tę książkę, miejcie pod ręką jej kontynuację.


Tytuł: "Wojna, która ocaliła mi życie"
Autor: Kimberly Brubaker Bradley
Gatunek: literatura dziecięca
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Entliczek
Pierwszy tom serii

Moja ocena: 6/6


sobota, 6 sierpnia 2022

"Stażystka" Alicja Sinicja - recenzja

Kolejną powieść Alicji Sinickiej postanowiłam wysłuchać. Wciąż uczę się audiobooków, bo jestem raczej wzrokowcem, ale fabuła "Stażystki" nie jest szczególnie wymagająca, więc mogłam spokojnie skupić na tyle, by ogarnąć główny wątek ;-)

Klaudia przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną do firmy Marka Skalskiego. Bardzo jej zależy na tej pracy, bo ma plany, do których potrzebuje sporej kwoty. Kiedy okazuje się, że szef firmy ją wybrał, cieszy się z pierwszego małego sukcesu, jednak szybko zaczyna zastanawiać się, czy podjęcie tej właśnie pracy to był dobry pomysł. Kobieta ma na koncie negatywne doświadczenia, ale mimo to stara się funkcjonować normalnie. Niestety jej przeszłość upomina się o swoje, przez co Klaudia podejmuje pewną decyzję... 

Z każdym dniem praca w Skalskim robi się bardziej dziwaczna, a kiedy okazuje się, że dwie poprzednie stażystki straciły życie, atmosfera robi się wręcz duszna. Czy śmierć poprzednich pracownic firmy w jakiś sposób się wiąże? Dlaczego Skalskiemu tak zależy, by uwieść Klaudię? Jak reaguje żona Marka na jego próby zbliżenia się do nowej stażystki?   

Narracja składa się z dwóch uzupełniających się torów. Na zmianę obserwujemy sytuację oczami stażystki Klaudii i żony szefa, Ewy. Trudno stwierdzić, czy gdybym czytała papierową wersję, to kolejne rozdziały wzbudziłyby u mnie większe emocje, czy też niekoniecznie. Akcja raczej nie jest dynamiczna, jak to w thrillerze psychologicznym, gdzie duszna atmosfera musi mieć czas na rozwinięcie się i przytłoczenie czytelnika. Niestety nie do końca przypadł mi do gustu sposób czytania jednej z lektorek. To z pewnością również ma znaczenie, ale takie jest ryzyko w słuchaniu książek. 

Finał dość ciekawy, nie wymyśliłam takiego rozwiązania. Prym wiodą tutaj toksyczne relacje, chore decyzje, a nawet fanatyzm religijny. I najdziwniejszy pomysł świata pana "symetrycznego". Więcej nie zdradzę ;-)

Tytuł: "Stażystka"
Autor: Alicja Sinicka
Gatunek: thriller psychologiczny
Czas trwania: 11 h 26 min.
Wydawnictwo: Kobiece
Do posłuchania na Storytel

Moja ocena: 4/6

piątek, 5 sierpnia 2022

"Najgorszy dom" Magdalena Majcher - recenzja

Wiecie co? Kompletnie nie wiem, co mam myśleć o książkach, które ledwie się zacznie czytać, a tu już koniec widać... Wiadomo, że jak człowieka wciąga, to chce jak najszybciej poznać zakończenie, ale z drugiej strony kilka godzin na książkę to lekka przesada :-) Jednak "Najgorszy dom" Magdaleny Majcher nie tylko mnie wciągnął, ale również przemielił i wypluł właśnie w przeciągu kilku godzin.

Dom powinien być synonimem ciepła, bezpieczeństwa i miłości. Nie każdy jednak taki właśnie jest. I nie każda mama kocha swoje dziecko, chociaż to w ogóle nie powinno podlegać dyskusji. Miłość rodzicielska jest przecież bezwarunkowa. Okazuje się, że również nie każda.

Łucja Buchta to młoda i dość ekscentryczna prywatna detektyw z jeszcze niewielkim doświadczeniem, która dosłownie chwilę po uzyskaniu pełnoletności została rzucona na głęboką wodę. Wydarzyło się bowiem coś, co sprawiło, że własna matka wyrzuciła ją z domu i zapomniała o jej istnieniu. Przerażona dziewczyna wyruszyła z plecakiem na podbój stolicy i powoli stanęła na nogi, ale wszystko, co osiągnęła, zawdzięczała wyłącznie sobie. Rodzina pojawiała się wyłącznie w jej wspomnieniach, do czasu, aż pewnego dnia otrzymała wiadomość o zaginięciu młodszej siostry, Karoliny. Natychmiast wyruszyła do rodzinnego Namysłowa, jednak osiem lat nieobecności wywarło duży wpływ na jej relacjach nie tylko z rodziną, ale także z dawnymi znajomymi. Okazało się również, że właściwie nie zna własnej siostry, którą zachowała w pamięci jako małą dziewczynkę, tymczasem Karolina to już siedemnastoletnia młoda kobieta. Co stało się z Karoliną? Dlaczego zniknęła? Czy Łucji uda się odnaleźć siostrę całą i zdrową?

Postać Łucji jest świetnie skonstruowana. Jest to młoda kobieta z trudną przeszłością, pełna sprzeczności, wewnętrznego gniewu i dystansu do wszystkich wokół. Nie chce okazywać słabości, chociaż tylko ona wie, ile ją to kosztuje wysiłku. Winne są wydarzenia z przeszłości, które zmieniły jej życie w koszmar. Koszmar obaw i lęków wszelakich, wstydu, upokorzenia i samotności. I jak tu normalnie funkcjonować, kiedy pragnie się tej bezwarunkowej matczynej miłości, a dostaje się chłód i nienawiść? W takim rozdarciu właśnie żyje Łucja. I w zawieszeniu, chociaż robi wszystko, aby osiągnąć względną równowagę.

Magdalena Majcher rewelacyjnie opisuje trudne tematy. Z wyczuciem, delikatnością, ale równocześnie budując napięcie bez owijania w bawełnę i bez zbędnego patosu. To niesamowite, jaka lekka była ta narracja, choć powieść zawiera wątki związane z molestowaniem, odtrąceniem, samotnością i krzywdą. Jest straszna tajemnica z przeszłości, są trudne do zrozumienia emocje i reakcje głównej bohaterki, no po prostu wszystko to, co koniecznie musi się znaleźć w dobrej historii. I tutaj tak się właśnie stało, co mnie w ogóle nie dziwi w przypadku tej autorki. Poproszę więcej.


Tytuł: "Najgorszy dom"
Autor: Magdalena Majcher
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 352
Wydawnictwo W.A.B.

Moja ocena: 6/6


Książkę mogłam przeczytać dzięki Sylwii Trojanowskiej - dziękuję


środa, 3 sierpnia 2022

"Wnyki" Michał Śmielak - recenzja

Ja cię kręcę! Jaka to była historia! Po rewelacyjnych "Znachorze" i "Inkwizytorze" Michała Śmielaka przyszła pora na "Wnyki" tego autora. Liczyłam na mocną rzecz i się nie zawiodłam. 

"Wnyki" to połączenie rasowego thrillera z wątkami obyczajowymi, nawet z małym elementem romansu. Co mi się bardzo podobało, to wpleciony w powieść humor, szczególnie uwidoczniony w rozmowach głównego bohatera, Kosmy Ejchersta, z kolegami.

Kiedy przyjeżdża się do małej wioski, która mogłaby wygrać konkurs na miejsce na końcu świata, człowiekowi nawet przez myśl nie przejdzie, że w tak sielskim zielonym zaciszu może się dziać coś złego. Kiedy zatem pewnego dnia do niewielkich Wnyków, wsi w Karkonoszach, przyjeżdża na urlop policjant Kosma Ejcherst, nie spodziewa się nawet, że jego pobyt będzie obfitował w tyle skrajnych emocji. 

Wuj biskup prosi Kosmę o znalezienie pewnego młodego księdza, więc mężczyzna zabiera się za prywatne śledztwo. Kapłan odbywał swego rodzaju rekolekcje na plebanii we Wnykach, ale pewnej nocy spakował swoje rzeczy i zniknął bez słowa. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Tradycyjna w takich sytuacjach zmowa milczenia jest aż namacalna. Kosma powoli poznaje Wnyki i mentalność ich mieszkańców, ale to wcale nie pomaga mu w odnalezieniu odpowiedzi na zagadkę, gdzie podział się ksiądz Piotr. W dodatku wkrótce okazuje się, że nie jest to odosobniony przypadek, a miejscowe legendy o Chrystusie schodzącym z krzyża i wymierzającym sprawiedliwość wywołują gęsią skórkę. Policjantowi w poszukiwaniach pomaga piękna Maja, a także przyjaciele ksiądz Kacper i policjant Kamil, z którymi to właśnie ucina sobie wspomniane wcześniej humorystyczne w wydźwięku pogawędki. Dużym wsparciem dla sprawy jest również dziennikarz śledczy Barszczyk. Czy taka ekipa zdoła dojść prawdy? Czy uda im się odnaleźć zaginionego księdza i jemu podobnych? Jakie tajemnice skrywa społeczność niewielkiej górskiej wioski?

Stworzone przez autora postacie są realistyczne i pełne różnorodnych emocji. Każda z nich ma swój charakter, który został wyraźnie wyeksponowany. Kosma choćby sam siebie nie uważa za dobrego policjanta, szczerze przyznaje się do tego, że nie do końca nadaje się do tej profesji, chociaż ją lubi. Jako niedoszły ksiądz jest zbyt grzeczny i kulturalny, jak na glinę. W kierunku kapłańskim wulgarnością nadrabia za niego Kacper, a w policyjnym - Kamil. Ich rozmowy są rewelacyjne! Świetnie skonstruowani i opisani są również mieszkańcy Wnyków: ksiądz proboszcz, jego gospodyni Lucyna, mężczyźni spod sklepu, włóczęga Rubens czy Walasiakowa, u której Kosma wynajmował kwaterę. Lokalny koloryt w całej krasie.     

Miałam nadzieję, że ta powieść przypadnie mi do gustu i nie pomyliłam się. Wciągająca fabuła, ciekawie skonstruowana intryga, śledztwo pełne zwrotów i niespodzianek, wątpiący policjant, energiczna kobieta, zamknięta społeczność, brudy i tajemnice kościelnych kątów. 

Czytało mi się świetnie i mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny tom z tego właśnie cyklu. Obietnica na końcu tej historii zobowiązuje ;-)

Tytuł: "Wnyki"
Autor: Michał Śmielak
Gatunek: thriller
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Initium
Cykl: Kościół Chrystusa Mściwego, tom 1

Moja ocena: 6/6

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

"Fenomen z Warszawy" Tomasz Duszyński - recenzja

Na kryminał retro autorstwa Tomasza Duszyńskiego trafiłam właściwie przypadkiem, kiedy dałam się namówić pani na stoisku książkowym Sine Qua Non podczas Warszawskich Targów Książki na jego zakup. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem i na pewno nie ostatnie.

W Warszawie znalezione zostają zwłoki młodych kobiet. Ciała nie mają głów, a kiedy już zostają one znalezione, okazuje się, że usta ofiar są zaszyte. Komisarz Antoni Wróbel rozpoczyna śledztwo. Nie jest zadowolony, kiedy do pomocy zostaje mu przydzielony znany warszawski jasnowidz, inżynier Stefan Ossowiecki. Wróbel jest racjonalistą i nie wierzy w żadne nadprzyrodzone moce, więc nie traktuje Ossowieckiego i jego teorii poważnie. Z czasem policja musi skorzystać również z pomocy słynnego warszawskiego gangstera o ksywce Tata Tasiemka. Czy te zabiegi pomogą policji wpaść na trop mordercy? Czy komisarz Wróbel przekona się do parapsychologicznych pomysłów inżyniera? I czy znane warszawskie medium jest tym, za kogo się podaje i jego działania mają rację bytu?

Akcja powieści rozgrywa się w powojennej Warszawie (powojennej w sensie czasu po I wojnie światowej), w latach, kiedy Polska stawia pierwsze kroki po odzyskaniu niepodległości. Warszawa tętni życiem, czego wiele dowodów mamy w tekście, pełnym znanych nazwisk i miejsc. Autor świetnie odwzorował klimat epoki przy pomocy języka dialogów i wplecionych w fabułę wydarzeń, których bohaterami byli między innymi znani do dzisiaj twórcy, gangsterzy i aktorzy. W książce pojawił się nawet legendarny Szpicbródka, na którym wzorowana była moja ulubiona postać fikcyjna z filmów Machulskiego "Vabank" i "Vabank II, czyli riposta", Henryk Kwinto.

"Fenomen z Warszawy" to takie połączenie kryminału z epoki i powieści parapsychologicznej. Czytelnik napotka tutaj wywoływanie duchów, przesuwanie przedmiotów, bilokację czy odczytywanie tekstów w zamkniętych kopertach. Z tego, co pamiętam, te tematy były w latach trzydziestych XX wieku bardzo popularne. Jeśli ktoś nie przepada za tego typu motywami, to finał go chyba nie usatysfakcjonuje. Mnie czytało się dobrze, chociaż przy czterech korektorach można by się spodziewać mniejszej liczby literówek :-)

Pomysł na fabułę bardzo udany, nie wydaje mi się, żeby był powielony, akcja wartka, z ciekawymi zwrotami. Postacie realistyczne i z charakterkiem. W posłowiu mamy obietnicę trylogii, więc czekam na pozostałe dwa tomy, a w międzyczasie poznam cykl Glatz tego samego autora.

Tytuł: "Fenomen z Warszawy"
Autor: Tomasz Duszyński
Gatunek: kryminał retro z elementami paranormalnymi
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Sine Qua Non

Moja ocena: 6/6