niedziela, 29 listopada 2020

"Kukułka i wrona" Magdalena Wolff - recenzja

Z zaciekawieniem sięgam po powieści, w których można znaleźć wątek słowiański. Lubię słowiańską mitologię, chociaż nie jestem specjalistką w tym temacie. Jednak wychodzę z założenia, że warto znać również własne mity, a nie tylko greckie czy rzymskie, o których uczy się w szkole. Również po "Kukułkę i wronę" sięgnęłam ze względu na obiecujący wątek słowiański. Czy było warto?

Warcisława z Jastrzębskich to najmłodsza dziedziczka rodu. Los sprawił, że również jedyna. Poznajemy ją w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Dziewczyna ucieka przed Noduńczykami, którzy napadli na jej gród i wybili całą jej rodzinę. Jeśli nie zdoła dopaść ściany lasu, pewnie ją też zabiją. Gna co sił, chociaż zdaje sobie sprawę, że i w lesie czyha wiele niebezpieczeństw. W tym momencie jednak wydają jej się one mniej straszne niż najeźdźcy. Kiedy trafia na chatę pośrodku lasu, postanawia prosić gospodarza o pomoc. Właścicielem domostwa okazuje się być postawny i przystojny mężczyzna, który jednak szybko zdradza Wrenie, że... nie jest człowiekiem. Dziewczyna jest jednak tak zdeterminowana, że nie dość, iż godzi się z tym, kim jest mężczyzna, to jeszcze decyduje się udać po pomoc do Baby Jagi. Kieruje nią chęć zemsty na najeźdźcach, a także konieczność zjednoczenia swojego ludu i odzyskania rodowych włości.

Historię tę możemy śledzić niejako z dwóch stron. Drugi tor narracyjny umiejscawia nas w otoczeniu Noduńczyków. Tutaj mamy do czynienia z królem Wilhelmem i jego poplecznikami. Jednym ze sprzymierzeńców króla jest jego brat, bękart z nieprawego łoża, którego łaska pana, a także błyskotliwy umysł wyniosły na wysokie stanowisko. Pojawiają się zarówno akcenty społeczne, jak i polityczne, dzięki którym możemy zorientować się trochę w tamtejszych zwyczajach i planach najeźdźców. 

Jeśli chodzi o samą fabułę, to akcja jest dość wartka, a kolejne wątki przeplatają się płynnie, podsycając ciekawość. Jednak spodziewałam się trochę więcej słowiańskiego klimatu. Tymczasem tu i ówdzie pojawia się imię jakiegoś boga, a o zwyczajach i świętach słowiańskich właściwie nie ma nic. Coś, co wydaje mi się kompletnie niepotrzebne w tego typu powieści, to dość odważne sceny erotyczne. Ale może komuś przypadną one do gustu. Ja wolałabym poczytać raczej więcej o słowiańskich tradycjach, życiu tamtejszych ludzi, ale to ja :-)  

Najciekawszą postacią wydaje się być Baba Jaga. Skryta i tajemnicza, a przy tym złośliwa i nieprzyjemna. Nigdy nie wiadomo, co wymyśli. Nieprzewidywalna, a zarazem myśląca o wszystkich konsekwencjach. Dodała tej powieści kolorytu.

Podsumowując, jeśli lubicie love story z odrobiną słowiańskiego klimatu, podsycaną wątkiem walki o zagrabione mienie, to "Kukułka i wrona" powinna Wam się spodobać. Aha, co ważne, to pierwszy tom serii. Kolejny będzie nosił tytuł "Szata z piór".

Tytuł: "Kukułka i wrona"
Autor: Magdalena Wolff
Gatunek: fantastyka
Liczba stron: 
Wydawnictwo: Oficynka

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Oficynka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)