poniedziałek, 5 kwietnia 2021

"Sedno" Marek Stelar - recenzja

Powieść "Sedno" Marka Stelara nie mieści się w żadnym tradycyjnym gatunku. Według mnie to weird fiction, czyli połączenie horroru, fantasy i science fiction. To chyba będzie najlepszy wybór. Jeszcze nie miałam okazji czytać tego typu literatury, więc byłam ciekawa, co mnie czeka. Liczyłam na trochę grozy lub horroru.

Głównym bohaterem powieści jest Sebastian Kolasiński, architekt, który jedzie ze Szczecina do Warszawy nocnym pociągiem. Wykupił bilet w wagonie bez przedziałów w drugiej klasie i ruszył w drogę wraz z wieloma innymi pasażerami. To on jest narratorem tej opowieści, więc opisywane wydarzenia poznajemy z jego perspektywy. Zastanawiacie się pewnie, co może się dziać w wagonie TLK przemieszczającym się w nocy na trasie Szczecin - Warszawa? A jeśli do tego obrazka dodam, że za oknem na nocnym niebie pojawia się nagle Krzyż Południa, którego nie powinno tam być, a wszystko inne znika, spowite tajemniczą mgłą? Do tego zegarki pasażerów zatrzymują się na tej samej godzinie. Już to sprawia, że robi się odrobinę upiornie, a ludzie zamknięci na małej przestrzeni wagonu zaczynają się denerwować i zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. A to jeszcze nie koniec dziwnych sytuacji. Mogę zdradzić, że nie obejdzie się bez trupów. Sebastian przyjmuje rolę lidera i stara się z pomocą kilku pasażerów rozwiązać zagadkę pociągu-widma. Przy okazji, dzięki drugiemu torowi narracyjnemu, poznaje (a my wraz z nim) mroczne tajemnice współpasażerów. Sam również ma trochę na sumieniu... 

Akcja powieści nie jest wartka. Przez pierwsze osiemdziesiąt stron zastanawiałam się, czy cała powieść będzie składała się głównie z przemyśleń Kolasińskiego i nawet przemknęło mi przez myśl, by odłożyć książkę i wrócić do niej za jakiś czas, ale wtedy właśnie zaczęło się dziać coś dziwnego. Dziwnego w takim sensie, że nagle stwierdziłam, iż nie potrafię odłożyć powieści, bo coraz bardziej ciekawi mnie, co też autor wykombinował w finale.

Kolejne sceny rozgrywające się w wagonie przechodzą od prawdopodobnych aż do całkowicie nierealnych. Napięcie utrzymuje się przez większość tej historii. Napięcie zaś podsycane jest psychologicznymi analizami głównego bohatera i uzupełniane drugą narracją, prowadzoną przez "nie-wiadomo-kogo". Autor z pomocą Sebastiana i pozostałych postaci zaprezentował czytelnikowi cały wachlarz ludzkich przywar, lęków czy bezrefleksyjnej wiary w pewne wartości.  

Finał jest zaskakujący i ciekawie skonstruowany. Chociaż nie bałam się podczas lektury, więc nie było grozy ani dreszczy, to jednak czytało mi się tę powieść dobrze. Świetnie skonstruowani bohaterowie byli rewelacyjnym dopełnieniem intrygi.          

Sam autor określił tę książkę powieścią grozy, a na portalu Lubimy czytać została przyporządkowana do gatunku horror. Jestem zmuszona się z tym nie zgodzić. Jak wspomniałam na początku, według mnie to weird fiction, a horrorem można najwyżej nazwać redakcję... Podczas lektury miałam wrażenie, że ekipa sprawdzająca potraktowała tekst bardzo po macoszemu. A szkoda, bo częste błędy techniczne wytrącają z równowagi. Jeśli jesteśmy już przy minusach, to jest jeszcze jeden. Tekst nie jest napowietrzony. To mocno zwarty blok, który przy mojej wadzie wzroku czytało mi się ciężko. Chociaż został podzielony na rozdziały, nie do końca mi to pomogło. Jednak warto było podjąć wysiłek, by poznać tę historię. 

Tytuł: "Sedno"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: weird fiction
Liczba stron: 352
PREMIERA: 5 grudnia 2020
Wydawnictwo: Granda

Moja ocena: 6/6
Ocena redakcji: 2/6 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)