środa, 8 maja 2019

"Tropiciel" Paulina Hendel - recenzja



Wiecie co? Znalazłam kolejny wabik czytelniczy, który działa na mnie idealnie :D Jeśli jakiś autor zastosuje pewną konkretną metodę, tworząc swoje powieści, jestem kupiona. O co chodzi? Wystarczy w pierwszym tomie serii podrzucić czytelnikowi kilka informacji, które stworzą malutki fragment układanki. A później napisać drugi tom, w którym znajdzie się reszta jej elementów. "Tropiciela" czytało mi się świetnie między innymi dlatego, że nie mogłam się doczekać, by dopasować wszystkie puzzle i stworzyć cały obrazek z dwóch tomów trylogii. Jestem niesamowicie ciekawa, co kryje tom trzeci :)

Poniżej mogą się trafić małe spojlerki, więc jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to uprzedzam... ;-)

Hubert Sierpień, główny bohater trylogii, budzi się w paryskim hotelu i znów ma siedemnaście lat. Jego przyjaciel, Ernest, żyje, a Luwr dopiero wybuchnie. Chociaż Hubert uprzedza wszystkie wydarzenia, Ernie długo nie może uwierzyć, że jego przyjaciel naprawdę już to wszystko przeżył. Mimo niepewności chłopak zgadza się na szaleńczy powrót z Francji do Polski kradzionym samochodem i wiele innych wariactw kumpla. Bywa, że Ernest żałuje podjętych decyzji, ale cóż zrobić, kiedy Hubert jest niereformowalny? 
Hubi podąża tropem wydarzeń, które zapamiętał ze snu. Ratuje rodzinę i przyjaciół, koniecznie chce także udać się do Święcina, w którym spędził sporo czasu w "poprzednim życiu". Po prostu plan idealny. Problem w tym, że nie wszystko idzie tak, jak sobie to wymyślił... Słowiańskie dodatki w postaci demonów atakujących ludzi, zagęszczają atmosferę... 

Tym razem Hubi już mnie tak nie irytował. W pierwszym tomie był niesamowicie niedojrzały, a jego ciągłe jojczenie było bardzo denerwujące. Tutaj mamy przekrój przez siedem brakujących lat, których w pierwszym tomie chłopak nie pamiętał. Obserwujemy jego przemianę z nastolatka w młodego mężczyznę, który niesie na barkach coraz cięższy bagaż doświadczeń. Zrozumiałam niektóre jego zachowania i decyzje. Autorka świetnie skonstruowała tę postać. Wzięła pod uwagę zarówno wygląd zewnętrzny, jak i jego psychikę. Uczestniczymy więc w rozmyślaniach, dylematach moralnych i wyrzutach sumienia Huberta, które mnożą się z każdym kolejnym rozdziałem. 

Język powieści jest prosty, można powiedzieć, że młodzieżowy. Bardzo podobały mi się dialogi. Szczególnie rozmowy Huberta i Ernesta. Nie były przegadane, wiele wypowiedzi trafiało w punkt. 

"- Narysuj mi coś - poprosiła Ada Huberta.
- Nie jestem w tym najlepszy. - Chłopak skrzywił się komicznie.
- Chcę jednorożca.
- Poważnie? - Wytrzeszczył oczy. - No dobra.
- Zabrał się do dzieła i już po kilku minutach z zadowoleniem przyjrzał się rysunkowi.
- Ładna żyrafa - Ernest.
- Nie znasz się".

"- Ups.
- Odbiło ci? - wybuchł Ernest. - Co ty wyprawiasz?
- Samo spadło.
- Jesteś subtelny jak rewolucja - burknął Ernest (...)".

Chociaż powieść bywa przewidywalna, a niektóre sceny są ciut naciągane, to wcale nie przeszkadza w delektowaniu się lekturą. Akcja jest dynamiczna i wartka. Nie ma się ochoty na przeskakiwanie dłużyzn, ponieważ one po prostu nie istnieją ;-) Z niecierpliwością czekam na możliwość zapoznania się z trzecim tomem i już żałuję, że będzie to ostatni tom tej serii. 

Pierwsze skojarzenie, chociaż cykle różnią się między sobą - seria Monument. Podobny klimat, podobny język i styl. Jeśli lubisz klimat fantasy, połączony z postapokaliptyczną wizją świata, ten cykl będzie dla Ciebie idealny. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WE NEED YA 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)