poniedziałek, 8 lipca 2019

"Panaceum" Agnieszka Sudomir - recenzja




Z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po "Panaceum", ponieważ to kontynuacja powieści "Faza REM", którą czytało mi się całkiem nieźle. Byłam ciekawa, co słychać u komisarza Blattnera, no i po raz kolejny miałam okazję wyłapać opisane w tekście miejsca w Łodzi, które kojarzę. Może nie jest ich zbyt wiele, bo nie znam dobrze tego miasta, ale i tak była to dodatkowa atrakcja podczas lektury. 

Tym razem akcja powieści skupia się wokół jednego z łódzkich szpitali. Zostaje zamordowana pracująca tam młoda lekarka. Kobieta jest piękna, dość majętna i odnosi znaczne sukcesy. Trudno znaleźć w jej przypadku motyw, jaki mógłby mieć morderca. Nie mija wiele czasu, a ginie kolejna osoba związana z tym samym szpitalem. Policjanci szukają powiązań między zamordowanymi. Kręcą się w kółko, nie wiedząc, gdzie i kogo szukać. Zbyt wiele tropów wywołuje chaos w śledztwie. Do tego przesłuchiwani lekarze wcale nie są chętni do współpracy. Policja znajduje coraz więcej dowodów świadczących o winie jednego z wybitnych neurochirurgów. Kiedy już prawie mają mordercę, sytuacja komplikuje się, a policjanci w jednej chwili zostają z niczym. Czy komisarz Blattner zdoła złożyć wszystkie elementy tej makabrycznej układanki? Ile osób zginie, zanim policja zdoła złamać hermetyczność środowiska lekarzy łódzkiego szpitala?  

Kryminalne zagadki opisywane w tej serii nierozerwalnie łączą się z warstwą obyczajową. Dzięki temu obserwujemy nie tylko pracę policjantów, ale także ich życie osobiste. Komisarz Blattner w tym tomie ostro jedzie po bandzie. Między innymi zmaga się z wyrzutami sumienia i odrzuceniem. Kto by się bowiem nie przejął, gdyby zdał sobie sprawę, że żona przyjaciela, z którą się spotykał, puściła go w trąbę z kolejnym facetem? Z jednej strony więc potężny wyrzut sumienia, bo doprawił rogi kumplowi, a z drugiej - żal do ukochanej, która wybrała tego trzeciego... Do tego dochodzą jeszcze obowiązkowe spotkania z panią psycholog, za którymi Blattner nie przepada. W tym tomie problemy komisarza są opisane w znacznie ciekawszy sposób niż w "Fazie REM". A może chodzi o to, że bohater miał tym razem więcej obyczajowych wątków do przemyślenia? Tak, czy tak, jest intrygująco i nie nudziłam się podczas czytania. 

Książka jest gruba. 460 stron to nie jest mało. Jednak powodem tego gabarytu nie jest wyjątkowo obszerna treść, tylko dość duża czcionka. To spory plus podczas lektury. Minusem zaś jest w tym wypadku ciężar książki, ale coś za coś ;-) 

Lekturę tę (koniecznie wraz z pierwszym tomem, ponieważ warstwa obyczajowa łączy się w obu częściach) polecam miłośnikom bezkrwawych kryminałów z wielowątkową zagadką, gdzie warstwa obyczajowa przeplata się z sensacyjną. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się kolejny tom przygód komisarza Blattnera.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literate


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)