poniedziałek, 30 października 2023

"Łowca" Mateusz Śliwiński - recenzja


Tytuł: "Łowca"
Autor: Mateusz Śliwiński
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 382
Wydawnictwo BookEdit

Moja ocena powieści: 4/6
Moja ocena redakcji i korekty: 1/6

Nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Po lekturze wciąż staram się znaleźć jakieś plusy i kilka faktycznie jest. Miejsce akcji - Łódź - z mojej perspektywy jest plusem. Pozytywnie odebrałam również dwójkę głównych bohaterów, policjantkę z Krakowa, Blachę, oraz łódzkiego śledczego, Eda. Stworzyli fajny duet, bez zadęcia, a przede wszystkim bez romansu. Miłosne gierki w kryminałach to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Trzecim plusem będzie chyba pomysł na fabułę, chociaż ciężko mi było się na niej skupić z powodu ogromu błędów, którymi jest naszpikowany ten tekst. 

Blacha, a właściwie Urszula Krawczyk, przyjeżdża do Łodzi, by wraz z lokalnym policjantem, Edem Żuchowskim, poprowadzić śledztwo. W mieście znajdowane są ciała bestialsko zamordowanych kobiet. Jedna z hipotez śledczych mówi, że morderca wyszukuje je na dworcu Łódź Kaliska. Wspomniany duet pracuje sprawnie i dość szybko odkrywa kolejne elementy układanki. Ciekawe jest to, że ofiary ułożone są w określone kształty. Policjanci odkrywają sens ułożenia ciał, a co za tym idzie orientują się, że to nie koniec zbrodni. Kiedy znika kolejna dziewczyna, córka wpływowej mieszkanki Łodzi, akcja przyspiesza. Jaki cel ma morderca w uśmiercaniu młodych kobiet? Czy policjantom uda się przechytrzyć Łowcę i odnaleźć Dagmarę żywą? Czego jeszcze dowiedzą się w toku śledztwa i co łączy aktualną serię zabójstw ze sprawą sprzed lat?

Gdyby nie koszmarne błędy w tekście, powieść byłaby całkiem niezła. Dobrze skonstruowani główni bohaterowie, ciekawy pomysł na fabułę i wciągająca akcja wybroniłyby ten debiut bez problemu. Ktoś jednak zrobił jej straszną krzywdę, nie pochylając się nad redakcją i korektą. Chociaż w metryczce pojawia się tajemnicze ERATO, to nazwisk brak. W sumie ja również wstydziłabym się podpisać pod czymś takim... Semafor, który SŁYSZY ofiara, bohaterka, która grzeje dłonie W KUBKU z gorącą kawą czy mężczyzna, który PRZYSTANĄŁ na propozycję innej bohaterki, to tylko te bardziej rzucające się w oczy błędy, jednak hitem książki jest zdanie: "Ja nas się Krapani wczyk, a tam w drzwiach stoi komisarz Żuchowski". Jak można czegoś takiego nie zauważyć??? Poza tym zdaje się, że ktoś miał niedobór znaków przestankowych, szczególnie pytajników. Tutaj pytania po prostu zakończone są kropkami. Oprócz tego pierdyliard literówek, zjedzonych literek, złe odmiany wyrazów i nieprawidłowe zastosowanie różnych zwrotów, no jest tego naprawdę duuużo. Pod koniec książki człowiek wyczulony na warstwę językową jest autentycznie zmęczony i bardzo chce już poznać finał tej historii, żeby móc zacząć proces "odzobaczania" tego tekstu.

Mam nadzieję, że jeśli wpadnie mi w ręce kolejna powieść tego autora, ktoś ją najpierw poprawi... Jeśli zdecydujecie się na lekturę, ignorujcie po prostu te wszystkie błędy, a fabuła Was wciągnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)