Andrzej H. Wojaczek jest autorem bestselerowej trylogii Wrzeciono Boga, sagi opartej na prawdziwych losach śląskiej rodziny. Trzy tomy cyklu odsłaniają przed czytelnikiem kolejne lata życia Teofila Kłoska, który jest również głównym bohaterem pierwszego tomu nowej serii autora pt.: "Ciernie i osty".
Na początku Teofil nam się przedstawia. Aktualnie jest mężem Klary, ma prawie trzydzieści siedem lat i mieszka w Miasteczku, a pochodzi z Brzozowa, wsi na Górnym Śląsku. Ponieważ jego marzeniem od dziecka było zostać żołnierzem, mobilizację w przededniu wojny przyjął jako oczywistość i ruszył wraz z innymi powołanymi do miejsca przeznaczenia. Od chwili otrzymania przez niego munduru uczestniczymy w niełatwej codzienności Teofila Kłoska.
Książka podzielona jest na dwie części: Konie i świnie oraz Orły i lwy. W pierwszej Teofil wędruje przez Polskę, uczestnicząc w wielu zdarzeniach i podejmując różne decyzje, a w drugiej mężczyzna osiada we Lwowie, gdzie pracuje i znów może dzielić życie z żoną. Od pierwszych stron tej historii czytelnik dosłownie wsiąka w świat zwykłego człowieka, którym jest Teofil. Nie ma tu martyrologii, heroizmu czy patosu. Jest za to mężczyzna, podobny do innych, szary człowiek, któremu towarzyszymy w kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach wojny, obserwując jak rozwiązuje napotykane problemy.
Postać Teofila jest złożona i dopracowana, szczególnie, jeśli ktoś czytał poprzednią serię traktującą o jego losach. Wtedy towarzyszy mu od chwili, gdy jako trzynastoletni chłopiec był bohaterem "Kłosów". To szmat czasu, biorąc pod uwagę, że teraz jest prawie czterdziestoletnim mężczyzną, pełnym empatii i chęci pomocy innym. Jak stwierdziła jego żona, całe życie pomagał i wspierał potrzebujących, nawet w obliczu niebezpieczeństwa.
Dynamikę w tej powieści wyznacza tempo wędrówki Teofila, który jako żołnierz wojska polskiego musi odnaleźć się w wojennym chaosie, a następnie jego życie we Lwowie. Nie liczcie zatem na szybkie i niespodziewane zwroty akcji, bo ich tutaj nie ma. Ramy czasowe tej historii obejmują mniej więcej rok wojennej zawieruchy.
Nie jest to opowieść z happy endem. I nie jest to też cukierkowa bajka wojenna, jakich ostatnio pojawiło się wiele na rynku wydawniczym. To po prostu życie. Jeśli zdecydujecie się na tę lekturę, spodziewajcie się zwykłego człowieka, który w obliczu okropieństw wojny pozostał sobą.
Za możliwość patronowania książce dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)