niedziela, 24 marca 2019

"Diabelska Korona" James Rollins - recenzja




Chociaż "Diabelska Korona" jest trzynastym tomem z cyklu SIGMA, ta seria przygodowa z archeologicznym tłem jeszcze mi się nie znudziła. I nie wiem, czy kiedykolwiek to nastąpi, ponieważ w każdym kolejnym tomie dzieje się tyle niesamowitych rzeczy, że chce się czytać i czytać, jak najszybciej, ale równocześnie dawkować rozdziały, żeby nie musieć wychodzić z tego świata pełnego przygód i niebezpieczeństw. 

Dla miłośników serii nie będzie żadnym zaskoczeniem, że agenci Sigmy znów muszą uratować świat ;-) 

Akcja powieści rozgrywa się w kilku miejscach, co również jest typowe dla Rollinsa. Na Wyspie Węży, niedaleko Brazylii, nieznani sprawcy atakują naukowców badających żyjące tam złote węże. Niszczą wszystko, co żyje. Z wyspy ucieka jedynie jeden z naukowców, któremu udaje się zabrać ze sobą martwego węża. 
Na Hawajach, na wyspie Maui, pojawiają się nagle gigantyczne osy. Owady sieją zniszczenie i nikt nie potrafi ich powstrzymać. Niedaleko przebywa komandor Gray Pierce, który przerywa urlop, by wraz z Seichan dołączyć do pozostałych agentów. Misja nie jest łatwa. Drużyna musi się rozdzielić, by jak najszybciej rozpocząć poszukiwania klucza do zagadki. Jeśli nie odkryją powiązań między dwoma atakami a pewną wielką bryłą bursztynu, zostanie im zrzucenie bomby atomowej na Hawaje, bo tylko ona będzie w stanie zatrzymać monstrualne i śmiercionośne osy. W przeciwnym wypadku owady zniszczą wszystko, co stanie na ich drodze. 

Rollins ma zdolność opisywania zdarzeń w tak niesamowitym tempie, że czytając kolejne przygody bohaterów, można dostać zadyszki. Kiedy człowiek wczuje się w poszczególne wątki, chwilami zapomina oddychać! Obserwujemy równolegle kilka wątków i dwie główne grupy bohaterów, którzy ścigają się z czasem. Wraz z fabułą archeologiczną i przygodową mamy możliwość poznać również warstwę obyczajową. Poznajemy dalsze losy Graya i Seichan, Monka i Kat oraz innych postaci, znanych z wcześniejszych tomów. Nie zabrakło również mojego ulubionego bohatera, Kowalskiego ;-)

Dodatkowym elementem przyciągającym mnie do tej powieści był fakt, iż akcja rozgrywa się również w Polsce. Gdańsk, Wieliczka i typowo polskie imiona wyglądały w powieści zagranicznego autora fantastycznie. W sytuacji, kiedy w mediach nasz kraj często przedstawiany jest w negatywnym świetle, tutaj byłam dumna czytając o polskiej kopalni soli i poszukiwaniach prowadzonych na jej terenie. Należy wspomnieć, iż Rollins ma polskie pochodzenie, więc myślę, że i dla niego pisanie o kraju przodków było ciekawym doświadczeniem. Przy tak wymagające fabule musiał zrobić naprawdę porządny research, żeby opisywane wydarzenia były rzeczywiste. 

Chociaż tekst nie jest wolny od powtórzeń i literówek, to nie jest ich zbyt wiele. Zawsze trochę żałuję, że nie znam angielskiego na tyle, by móc czytać książki ulubionych anglojęzycznych pisarzy w oryginale. Tłumaczenie, choćby było najlepsze, to jednak zawsze będzie tylko tłumaczenie... 

Oczywiście, ostatnie strony poświęcone zostały na wyjaśnienie, co w powieści było fikcją, a co prawdą. Lubię tę część, ponieważ zawsze podczas lektury zastanawiam się, ile z tego, o czym czytam, powstało w wyobraźni autora, a co istnieje lub istniało naprawdę.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)