sobota, 28 grudnia 2024

"Psy gończe" Joanna Ufnalska - recenzja


Tytuł: "Psy gończe"
Autor: Joanna Ufnalska
Gatunek: kryminał retro
Liczba stron: 414
Wydawnictwo: PulpBooks

Moja ocena: 6/6

Oprócz słowiańskich i wojennych klimatów interesują mnie również książki, których akcja rozgrywa się w Łodzi. W związku z tym moją uwagę przyciągnął kryminał retro autorstwa Joanny Ufnalskiej pt.: "Psy gończe". Jest to bardzo udany debiut Autorki.

Miejscem akcji jest Łódź lat dwudziestych XX wieku. Funkcjonariusz Urzędu Śledczego Miasta Łodzi, Jakub Gajcer, zostaje wezwany do martwego księdza. Szybko okazuje się jednak, że nie będzie to jedyna sprawa prowadzona przez łódzkich policjantów. Wątków kryminalnych jest kilka i łączy je postać śledczego, który wkłada wiele wysiłku w ich rozwiązanie. Zamordowany ksiądz, tajemnicze urny zakopane w jednym z łódzkich cmentarzy i znikające dzieci z ochronek to sporo zagadek, jak na jednego śledczego. I gwarantuję Wam, że to jeszcze nie koniec "atrakcji". Jakub dwoi się i troi, aby jak najszybciej dojść do prawdy.

Postać Jakuba bardzo przypadła mi do gustu. Może to kwestia gatunku, czyli kryminału retro, że nie ma tu wulgaryzmów, nie ma też krwistych opisów, a główny bohater nie jest naznaczonym traumami z przeszłości facetem z problemem alkoholowym, jak to się ostatnio często zdarza w kryminałach. Kuba jest sympatycznym facetem, policjantem z powołania, kochającym żonę i przyjaźniącym się z żydowskim lekarzem Szmulem, który coraz częściej zamienia się w sądowego patologa. Żeby nie było tak różowo i idealnie, policjant nie należy do ulubieńców szefa, więc nie ma co liczyć na sprawiedliwe traktowanie czy awans, ale lubi się z kolegami z pracy i wzajemnie się szanują. Ta postać świetnie wyszła Autorce.

Kryminały retro mają swój klimat i tutaj właśnie urzekła mnie atmosfera. To wielka sztuka napisać kryminał tak, aby zainteresować czytelnika i nie pozwolić mu odłożyć książki przed poznaniem finału bez wszechobecnej brutalności i tak popularnych obecnie mocnych opisów zbrodni. Tutaj liczy się śledztwo, powiązania, przeplatające się wątki i odkrywane sukcesywnie elementy układanki. Majstersztyk. 

Ufnalska przygotowała dla swoich czytelników naprawdę świetną ucztę literacką, z dopracowanym tłem społeczno-historycznym, intrygującymi zagadkami i ciekawymi postaciami. W poszukiwaniu zaginionego młodego człowieka wraz z Jakubem zawędrujecie nawet do Petersburga, więc będzie się działo. 

Gwarantuję Wam wiele wrażeń podczas lektury i jestem ciekawa kolejnych powieści Autorki.          


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu PulpBooks

czwartek, 26 grudnia 2024

"Słowiańskie koło roku" Sebastian Łuczywo, Natalia Noszczyńska - recenzja


Tytuł: "Słowiańskie koło roku"
Autor tekstu: Sebastian Łuczywo
Ilustracje: Natalia Noszczyńska
Liczba stron: 50
Wydawnictwo: Black Dog Studio

Moja ocena: 6/6

"Słowiańskie koło roku" to książka autorstwa Natalii Noszczyńskiej (ilustracje) i Sebastiana Łuczywo (tekst). Publikacja przeznaczona jest dla dzieci, którym ma ona przybliżyć słowiańskie wierzenia i tradycje. 

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej autorzy w przystępny sposób wyjaśniają, czym jest czas i kalendarz, a także dzień, tydzień i miesiąc oraz pory roku. Młody czytelnik może spodziewać się nie tylko konkretnej wiedzy, ale także zadań do wykonania. Prowadzenie dziennika, obserwowanie faz księżyca czy projektowanie autorskiego kalendarza brzmi interesująco i może dać wiele radości podczas wypełniania zaproponowanych zadań. Druga część to zbiór opowiadań o miesiącach. Dwanaście niedługich historii odkrywa przed czytelnikiem tajemnice wierzeń i zwyczajów dawnych Słowian, a bohaterowie opowieści pokazują, jak ważne w życiu są tradycje. 

W każdym z poruszonych w pierwszej części tematów znajdują się również ciekawostki. Dlaczego dłuży nam się czas? Jaką formę dla dawnych Słowian miał czas? Jak płynie czas w kosmosie? Z czego robiono pierwsze zegary? Z jakimi zwierzętami Słowianie wiązali kolejne miesiące i dlaczego? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w treści książki. Do tego dołóżcie cudowne, hipnotyzujące ilustracje, a otrzymacie produkt idealny.

Bardzo się cieszę z tego, że w moje ręce trafiła kolejna cudownie wydana książka słowiańska. Tematyka slavic powinna być obecna w naszym życiu, ponieważ to nasze dziedzictwo.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorom



poniedziałek, 23 grudnia 2024

"Eutymia" Grzegorz Mirosław - recenzja


Tytuł: "Eutymia"
Autor: Grzegorz Mirosław
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Initium
Cykl: Komisarz Malejko, tom 2

Moja ocena: 6/6

"Eutymia" to drugi tom cyklu o komisarzu Malejce. Autor przenosi bohaterów w nowe miejsce, w malownicze Pieniny, gdzie rozgrywają się wydarzenia opisane w powieści. Przed lekturą warto sięgnąć po pierwszy tom cyklu, ponieważ w treści "Eutymii" znajdują się powiązania z poprzednią sprawą. 

Wysoko w górach zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Na razie nie wiadomo, czy sam spadł z wysokości, czy ktoś mu w tym pomógł. Sprawę prowadzą komisarz Edmund Malejko z młodszą aspirant Mają Michalik. Kolejne ciało zostaje znalezione w ruinach Zamku Pienińskiego. Tym razem to młoda kobieta. Czy te dwa zgony są ze sobą powiązane? Jak potoczy się śledztwo i czy policjantom uda się odkryć, kto jest mordercą? 

Malejko znajduje na miejscu zbrodni kipu, sznurki będące pismem Inków, otrzymuje dziwne wiadomości, sugerujące, że ktoś go obserwuje, a wszelkie tropy w śledztwie prowadzą go w stronę dość egzotycznego jak na polskie realia tematu - legendarnego skarbu Inków. Jak potoczy się śledztwo? Kto obserwuje komisarza i kieruje jego  krokami? Jakie tajemnice wyjdą na jaw w toku działań policji?   

Spodobała mi się relacja Malejki i Michalik. Wreszcie nie jest to damsko-męska relacja intymna. Majka traktuje swojego partnera jak ojca, którego straciła będąc dzieckiem. Martwi się o niego, kiedy policjant zaczyna się dziwnie zachowywać, i uparcie szuka go, kiedy orientuje się, że nie ma z nim kontaktu. Autor świetnie odmalował rozterki młodej kobiety, która nie wiedziała, czy wierzyć w dziwne wypowiedzi i zachowania partnera, czy raczej wysłać go do psychiatry.  

Nie miałam pojęcia, że istnieje taka legenda, związana ze skarbem Inków ukrytym gdzieś w Polsce. Przyznaję, że to dość egzotyczna wizja, ale byłoby ciekawie, gdyby okazała się prawdą. Wciągnęła mnie wizja przedstawiona przez autora, szczególnie, że część wykorzystanych wątków jest prawdziwa. Mirosław świetnie połączył prawdę z fikcją literacką i zmontował niezły miks, który spodoba się każdemu wielbicielowi sensacji zaprawionej nutką legend i starych wierzeń.

Finał powieści mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się w kryminale elementów fantastycznych, a tymczasem wyszło całkiem zgrabnie i myślę, że coś takiego mogłoby się wydarzyć naprawdę. Kto wie, do jakich kiedyś dojdziemy wniosków w toku badań nad fizyką kwantową. 

Zdecydowanie polecam i czekam na kolejny tom przygód komisarza Malejki.


niedziela, 22 grudnia 2024

"Za nadobne" Piotr Borlik - recenzja


Tytuł: "Za nadobne"
Autor: Piotr Borlik
Gatunek: thriller
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 5/6

Język dysponuje całą gamą powiedzonek związanych ze sprawiedliwością. Oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa czy karma wraca to tylko dwa z wielu określeń, które świadczą o tym, że każdy kiedyś odpowie za swoje czyny. Piotr Borlik tym razem wziął na warsztat taką właśnie sytuację, na potrzeby której stworzył... potwora.

Roman Andrysiak to człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli coś sobie postanowi, to choćby skały srały, jak to się potocznie mówi, będzie tak, jak zdecydował. Jednak Roman jest złym człowiekiem, traktującym kobiety jak przedmioty do zaliczenia. Sensem jego życia jest ostry seks, nawet jeśli wybranka nie ma na niego ochoty. Ma mnóstwo kasy, a do tego uważa się za wszechmocnego. Nikt mu nie podskoczy, jednak co stanie się, kiedy w jego pomyśle na życie zaczną pojawiać się rysy? Kto stanie na drodze Romana i pokrzyżuje mu plany? Czy oliwa rzeczywiście wypłynie na wierzch, a karma powróci?

Akcja podzielona została na dwa tory czasowe. Obserwujemy bohaterów obecnie i rok wcześniej. Z retrospekcji dowiadujemy się, jak doszło do wydarzeń aktualnych. Narrację prowadzą Roman i Judyta, dzięki czemu mamy dwa różne spojrzenia na sytuację. Poza tą dwójką mamy Janka, brata Romana, i jego żonę Kamilę, a także pracowników firmy Andrysiaków oraz gangsterów, którzy też trochę namieszają w fabule. Każda z postaci jest wyrazista, z dopracowanym charakterem. Każdy inny, więc nudy nie ma.     

Piotr Borlik lubi bawić się umysłami bohaterów, o czytelnikach nie wspomnę :) Wszystkie jego książki, które przeczytałam, wymaglowały mi mózg jak najlepsza pralka z funkcją wirowania do ostatniej przeczytanej strony. Uprzedzam, że momentami będzie brutalnie, a nawet obrzydliwie, bo Roman nie bierze jeńców.    

Roman był tak niesamowitym bucem, że chociaż potwornie mnie irytował, czytałam, ponieważ byłam ciekawa, co autor wymyślił, aby go ukarać. I czy to była wystarczająca kara, bo zaiste pojechał po bandzie maksymalnie. 

Przekonajcie się koniecznie, jaka to pokręcona historia. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


środa, 18 grudnia 2024

"Ostatnia wyprawa wikingów" Tomasz Kruczek - recenzja


Tytuł: "Ostatnia wyprawa wikingów"
Autor: Tomasz Kruczek
Gatunek: powieść historyczna z elementami słowiańskimi
Liczba stron: 240 
Wydawnictwo: Replika
Cykl: Młodzi Wojowie, tom 3

Moja ocena: 6/6

"Ostatnia wyprawa wikingów" to trzeci tom cyklu historycznego dla młodszej młodzieży Młodzi Wojowie autorstwa Tomasza Kruczka. Bohaterowie są potomkami znanych z pierwszej części Dis i Leszka, a łączy ich na przestrzeni wieków broń z emblematem ryby. Nie są to jednak jedyne postaci, które pojawią się na kartach tej powieści.

Tym razem ojciec Tomasz nie opowiada kolejnej historii bezpośrednio swoim siostrzeńcom, ale zmierzając na wojnę krzyżową, rozmyśla o swoich przodkach i o tym, jak mógłby opisać ich przygody.

Autor splótł ze sobą kilka wątków. W jednym z nich wystąpił Brendan, nastolatek mieszkający w klasztorze, któremu marzy się zostanie bardem i wędrowanie po świecie. Dostaje swoją szansę, jednak czy z niej skorzysta? Kolejny wątek opowiada o losach dwóch braci, Wojtka i Miłka. Kiedy młodszego z nich porywają źli ludzie na czele z łupieżcą Żmijem, Wojciech wyrusza na ratunek bratu. Odważnie rzuca się w wir zdarzeń i podejmuje niebezpieczne wyzwania, jednak czy zaprowadzą go one do Miłka? W trzecim wątku przeczytacie o potomkini Dis - Oldze zwanej Helgą - która zmierza na ślub swojej kuzynki Ingrid. Spodziewajcie się niespodziewanego nawet podczas podróży, która mogłaby wydawać się całkowicie bezpieczna. 

Dzieje się tu sporo, znacznie więcej niż w poprzednich dwóch tomach. Wątki ewoluują, a bohaterowie poznają się i biorą razem udział w opisywanych wydarzeniach. Akcja jest wartka i wciągająca, więc czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.

Cykl Młodzi Wojowie to fascynująca podróż w przeszłość, do czasów naszych słowiańskich przodków. Autor świetnie odmalował ówczesny klimat i panujące zwyczaje. Młodzi czytelnicy z pewnością spędzą w świecie bohaterów wiele emocjonujących godzin.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika

sobota, 14 grudnia 2024

"Grudniowy dom" Magda Knedler - recenzja


Tytuł: "Grudniowy dom"
Autor: Magda Knedler
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkiem wojennym
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte

Moja ocena: 6/6

Po dłuższej przerwie wróciłam do pióra Magdy Knedler. W kolejce czeka jej kolejna powieść, ale na pierwszy ogień poszedł "Grudniowy dom". Piękna świąteczna okładka skrywa historię pełną tajemnic i determinacji głównej bohaterki w ich odkrywaniu. Nie znajdziecie tutaj słodkich smakołyków ani zapachu pierniczków, za to spodziewajcie się układanki z wielu elementów umiejscowionych w przeszłości.

Kamila dziedziczy poniemiecki dom, który był własnością jej babci. Wnuczka spędzała ze starszą panią czas, jednak nigdy nie rozmawiały szczerze o życiu i rodzinnych sprawach. babka była osobą skrytą i milczącą. Kiedy dziewczyna zamieszkała w jej domu po śmierci seniorki, szybko zorientowała się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Czy jest już za późno, by poznać przeszłość i odkryć rodzinne tajemnice?

Listy pozostawione przez babkę, nagranie, wskazówki prowadzące do różnych osób i miejsc, a w tym wszystkim Kamila i... dwóch młodych mężczyzn. Tak, tak, pojawi się również delikatny wątek miłosny. Drugim torem wędruje inny zestaw bohaterów, tych sprzed lat, którzy kiedyś mieszkali w poniemieckim domu pełnym duchów.

Jak to zwykle u Magdy Knedler bywa, nic nie jest tu oczywiste i przewidywalne. Kolejne etapy poszukiwań prowadzą Kamilę do odkrywania naprawdę interesujących wydarzeń. Wiele razy jest zaskoczona, kiedy orientuje się, że inni ludzie znali babkę znacznie lepiej, wiedzieli o niej więcej, że to innym starsza pani się zwierzała i opowiadała o swojej młodości. Nie raz zakłuło ją w sercu na myśl o tym, że z nią babka tak rozmawiać nie chciała... Dlaczego? 

Z czasem okazuje się, że starsza pani przez całe lata przygotowywała dla wnuczki nić, po której Kamila miała dotrzeć do kłębka, zgłębiając rodzinne sekrety. Znała dziewczynę tak dobrze, że wiedziała, iż wrodzona dociekliwość nie pozwoli jej zarzucić poszukiwań, dopóki nie odkryje wszystkich puzzli. Biorąc pod uwagę to, że nie jest to zwykła układanka, ale wielowątkowa opowieść, zdradzę Wam, że sporo się tu dzieje.

Polecam, chociaż uprzedzam, że nie jest to typowa świąteczna opowieść. 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

"Pan Błysk" J.R.R. Tolkien - recenzja


Tytuł: "Pan Błysk"
Autor: J.R.R. Tolkien 
Gatunek: fantasy, literatura dla dzieci
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Moja ocena: 6/6 

Wiedzieliście, że Tolkien jest autorem książek dla dzieci? Mnie jakoś wpadły w oko jedynie powieści fantasy dla starszych czytelników, ale na szczęście Zysk i S-ka uzupełnił moją wiedzę o przepięknie wydaną publikację pt.: "Pan Błysk". 

Tolkien napisał i zilustrował zabawną historię o panu Błysku dla swoich dzieci. Kiedy wysłał ją do swojego wydawcy w tysiąc dziewięćset trzydziestym szóstym roku okazało się, że książka owszem podoba się, jednak wydawca nie ma nakładów finansowych, aby opublikować ją wraz ze stworzonymi przez autora kolorowymi ilustracjami. Książkę udało się wydać dopiero po śmierci jej twórcy. 

Wydawca Tolkiena porównał opowieść o Błysku do przygód Alicji w Krainie Czarów. Faktycznie jest ona równie dziwna i absurdalna, chociaż znacznie krótsza. Kim jest tytułowy pan Błysk? To dość ekscentryczny dżentelmen, który uwielbia wysokie cylindry i posiada nietypowe zwierzę - Żyrólika. Zanim sprawił sobie samochód, jeździł rowerem, ale tylko z górki, tymczasem kiedy stał się dumnym posiadaczem auta okazało się, że nie jest szczególnie dobrym kierowcą...  

Pan Błysk zakupił samochód o żółtej karoserii i czerwonych kołach, za to bez świateł, a więc równie osobliwy, jak on sam. Kiedy tylko spełnił swe motoryzacyjne marzenie, postanowił udać się na przejażdżkę i tutaj rozpoczyna się pełna niesamowitych przygód i katastrof podróż, w której towarzyszą głównemu bohaterowi inne równie przedziwne postaci.

Jeśli miałabym się zatrzymać nad samym wydaniem, to przede wszystkim należy tu wspomnieć, że książka składa się z dwóch części: tradycyjnej wersji tłumaczonej na polski z ilustracjami autora oraz reprintu wersji oryginalnej, pisanej ręką Tolkiena. Do tego mamy też piękny papier, a także twardą oprawę wraz z elegancką obwolutą i zakładką z tkaniny. Sztos!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk - S-ka

niedziela, 8 grudnia 2024

"Krzyk rzeki" Agnieszka Kaźmierczyk - recenzja

Tytuł: "Krzyk rzeki"
Autor: Agnieszka Kaźmierczyk
Gatunek: fantasy z wątkami słowiańskimi
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: WasPos

Moja ocena: 6/6

"Krzyk rzeki" to pierwsza powieść Agnieszki Kaźmierczyk, po którą sięgnęłam. Zainteresowały mnie oczywiście obiecane w zapowiedzi wątki słowiańskie. 

Profesor Jerzy Kalinowski, znany i ceniony genetyk, dostaje propozycję przeprowadzenia badań w pewnej wiosce, znanej z pewnej anomalii. Od naprawdę wielu lat na wspomnianym terenie nie rodzą się chłopcy i nikt nie potrafi wyjaśnić tego zjawiska. Mężczyzna jest zafascynowany kolejnym wyzwaniem i przyjmuje propozycję, nie konsultując się z żoną i nastoletnim synem, Kamilem. Chłopak jest załamany koniecznością przeprowadzki do wsi, gdzie nawet nie ma dobrego dostępu do Internetu. Musi z dnia na dzień zostawić znajomych, szkołę i znane sobie otoczenie na rzecz wiochy zabitej dechami. Każdy na jego miejscu miałby pretensje i buntowałby się przeciwko takim zmianom, jednak jego ojca kompletnie nie obchodzi stan ducha wrażliwego syna, którego dodatkowo uważa za nadwrażliwca i niedorajdę. Tymczasem okazuje się, że nikt we wspomnianej wsi na genetyka nie czeka, a wręcz przeciwnie, mieszkańcy są bardzo niezadowoleni z jego działań i chętnie by się pozbyli Kalinowskich ze swojego terenu. Jakie tajemnice skrywają lokalsi? Kto pomoże Kamilowi zaaklimatyzować się w nowym miejscu? Jakie śledztwo stanie się udziałem chłopaka? Czy relacja ojciec - syn w rodzinie Kalinowskich ulegnie zmianie? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w powieści.   

Poruszone przez autorkę tematy są bardzo aktualne i realistycznie opisane. Oprócz słowiańskich wątków czytelnik napotka tutaj rozterki wieku młodzieńczego, pierwsze nieśmiałe miłości, ale także poczucie odrzucenia i opuszczenia, brak akceptacji czy problemy w relacjach rodzinnych. Obserwowanie dylematów głównych bohaterów i czekanie na konsekwencje ich decyzji było naprawdę wciągające i pełne emocji. Autorka zdecydowanie potrafi stopniować napięcie, a atmosfera, którą stworzyła w powieści, wspaniale odzwierciedla klimat zamkniętej społeczności. 

Śledztwo prowadzone przez dwójkę nastolatków było interesujące i z ciekawością czekałam na jego efekt. Może samej słowiańskości nie było tu za wiele, bo autorka wybrała właściwie jeden motyw pasujący do jej pomysłu, ale za to wszystko idealnie złożyło się w nietuzinkową fabułę pełną zwrotów akcji i niespodzianek.

Zdecydowanie polecam. Myślę, że spędzicie z tą powieścią kilka przyjemnych godzin.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WasPos

wtorek, 26 listopada 2024

"W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska" Bohdan Baranowski - recenzja


Tytuł: "W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska"
Autor: Bohdan Baranowski
Gatunek: historia, mitologia słowiańska
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Replika
Seria: Wierzenia i zwyczaje

Moja ocena: 6/6

"W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska" to interesujący spis historii i opowieści związanych z wierzeniami słowiańskimi, które powstawały i istniały wśród ludzi na przestrzeni wieków.

Spory gabaryt mieści dwadzieścia rozdziałów, z których każdy traktuje o innych rodzajach demonów słowiańskich i tematach im bliskich. Autor wykonał tytaniczną pracę poszukiwawczą, podróżując po Polsce i słuchając opowieści wielu informatorów. Po lekturze tej pozycji przestaną być dla nas tajemnicą strzygi, zmory, nocnice i południce, rusałki, płanetnicy, boginki czy mamuny i wiele innych potworów. 

Jeśli krowy przestały dawać mleko, to pewnie sprawka sąsiadki, która na bank jest czarownicą. Złośliwe dziecko? To musi być potomek boginki. Obca kobieta była widziana w okolicy chałupy, a teraz okazało się, że dziecko gospodarzy zostało podmienione? To z pewnością mamuna zostawiła swojego potworka, a zabrała dziecko ludzkie. Te i wiele innych demonów mogło pomagać lub szkodzić, wiele zależało od sytuacji i zapatrywań ludzi, których dotknęły nieszczęścia lub spotkały radości, które trzeba było w jakiś sposób wyjaśnić. 

Niejednokrotnie osoby opowiadające historie twierdziły, że znają je od naocznych świadków lub ich potomków. Oprócz wspomnianych opowieści autor zwraca również uwagę na przenikanie się wiary słowiańskiej z chrześcijańską oraz na wpływ działalności duchownych Kościoła katolickiego na stare wierzenia.  

Za każdym razem, kiedy czytam o słowiańskich demonach, fascynuje mnie, jak głęboko ludzie kiedyś wierzyli w istnienie tych potworów i potrafili dopasować wszelkie sytuacje z życia lub zmiany pogodowe do ich działań.

Z zainteresowaniem czytałam kolejne relacje sprzed lat, zastanawiając się nad tym, jak wyglądało kiedyś życie Słowian, tak bardzo uzależnione od wielu przesądów i zabobonów.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika

wtorek, 19 listopada 2024

"Kajdany" Bartłomiej Kowaliński - recenzja


Tytuł: "Kajdany"
Autor: Bartłomiej Kowaliński
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

"Kajdany" to pierwsza powieść Bartłomieja Kowalińskiego, którą miałam okazję przeczytać. Jeśli poprzednie trzy są równie dobre, to myślę, że z czasem sięgnę również po cykl z Pawłem Wolskim.

Miejscem akcji jest Kraków, jednak autor zaskoczył mnie stworzeniem kompletnie odmiennego od standardowego obrazu tego miasta. Tym razem prym wiedzie tutaj jego mroczna strona. Spodziewajcie się ciemnych miejsc, kanałów pełnych szczurów i brudnych piwnic.  

W jednej z krakowskich kamienic zostają znalezione zwłoki kobiety. Śledczy znajdują przy nich tajemniczą wiadomość, która na razie nic im nie mówi, jednak z pewnością ma ogromne znaczenie dla dokonanej zbrodni. Sprawę prowadzą prokurator Sadowska i komisarz Korczula. Zanim jednak rozkręcą się w działaniach, zostaje znalezione kolejne ciało. Przy nim również czeka na policjantów wiadomość, a zatem morderca jest ten sam. Wkrótce okazuje się, że to jeszcze nie koniec...

W toku śledztwa policjanci typują kilku podejrzanych, jednak sprawa nie jest prosta. Wciąż trafiają na ślepe zaułki, a morderca sprytnie wodzi ich po manowcach zbrodni. Fascynujące jest obserwowanie toku myślenia śledczych i podążanie za nimi krok w krok, a także sięganie do umysłu i wspomnień mordercy, dzięki czemu możemy spróbować go zrozumieć. Przytłaczająca atmosfera miasta robi robotę. 

Autor skupił się na zagadce kryminalnej i prowadzonym śledztwie, więc niewiele tu będzie tła społecznego czy prywatnego życia bohaterów, chociaż pojawi się więcej informacji w temacie relacji Sadowskiej i Korczuli. Postaci pani prokurator i komisarza są bardzo wyraziste i momentami nie przebierają w słowach. Praca śledczych wymaga ogromnych pokładów cierpliwości, ponieważ większość poszlak prowadzi donikąd. Pozostała część ekipy nie angażuje się tak bardzo, jak wspomniana dwójka. Czy zginie ktoś jeszcze, zanim wpadną na trop mordercy? Co popycha człowieka do tak makabrycznych czynów?

Zdecydowanie polecam, sięgnijcie po tę historię i zanurzcie się w brudach i sekretach nieznanego od tej strony Krakowa.

niedziela, 17 listopada 2024

"Złe miejsce, zły czas" Małgorzata Rogala - recenzja

Tytuł: "Złe miejsce, zły czas"
Autor: Małgorzata Rogala
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 7 h 3 minuty
Lektor: Laura Breszka
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Cykl: Weronika Nowacka, tom 5

Moja ocena: 6/6

Piątego tomu z cyklu Weronika Nowacka wysłuchałam z ogromnym zainteresowaniem. Nie tylko fabuła mnie pochłonęła, ale także rewelacyjnie zarysowane tło społeczno-obyczajowe i realia królujące obecnie w szkołach, a także niejednokrotnie toksyczne relacje panujące wśród nastolatków. Chyba w żadnej innej powieści nie znalazłam jeszcze tak prawdziwego odzwierciedlenia tego konkretnego środowiska.

Po śmierci męża Urszula Ratajska zmuszona jest wiele zmienić w swoim dotychczasowym życiu, między innymi przenieść dzieci do nowej szkoły. Alicja i Maciek nie są z tego zadowoleni, jednak nie mają wyboru. Nowa szkoła i nauczyciele, a także nowi koledzy to naprawdę sporo zmian w życiu nastolatków. W dodatku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ktoś oblewa farbą kurtkę ich matki, jeden z uczniów zostaje pobity, ale milczy i nie chce zdradzić, kim był jego oprawca, a w bloku na Mokotowie zostają znalezione zwłoki kobiety. Mąż wyszedł tylko na chwilę do sklepu, a po powrocie zastał żonę martwą. W toku śledztwa szybko okazuje się, iż nie był to wypadek. Co się dzieje? Czy te zdarzenia mają jakiś wspólny mianownik? O co chodzi z tajnym  kanałem na YT, do którego dostęp mają tylko wybrańcy?

Do śledztwa zostają przydzieleni Szymon Pawelec i Krystyna Szuba. Sprawa jest jednak zagmatwana i nic się policjantom nie składa. Kiedy śledztwo utyka, okazuje się, że pewne informacje posiada Alicja Ratajska, jednak trochę czasu minie, zanim policjanci trafią do dziewczyny, która początkowo nie jest skora do zdradzania odkrytych przypadkiem tajemnic. Z chwilą przesłuchania Alicji rusza kołowrotek zdarzeń, które doprowadzą Pawelca i Szubę do rozwiązania zagadki.

Wątek szkolny związany z potrzebą zaistnienia w sieci i wśród rówieśników, gdzie pierwsze skrzypce grają Dorota i Mateusz, to majstersztyk. Nastolatki zrobią naprawdę wiele dla zyskania podziwu koleżanek i kolegów, a podejście niektórych rodziców do całej tej sprawy przeraża... Czy naprawdę musi wydarzyć się tragedia, aby dostrzegli, że ich dzieci niejednokrotnie nie radzą sobie z emocjami, nie mają ugruntowanych prawidłowych postaw czy nie potrafią właściwie ułożyć priorytetów w życiu?

Przeczytajcie lub wysłuchajcie całej serii o Weronice. Jest fantastyczna i mam nadzieję, że to nie koniec i pojawi się szósty tom.


           

poniedziałek, 11 listopada 2024

"Bursztynowy miecz" Marta Mrozińska - recenzja


Tytuł: "Bursztynowy miecz"
Autor: Marta Mrozińska
Gatunek: fantasy z wątkami słowiańskimi
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Jeleni sztylet, tom 2

Moja ocena: 6/6

"Bursztynowy miecz" to drugi tom cyklu Jeleni sztylet autorstwa Marty Mrozińskiej. Po pierwszej części pełnej słowiańskiego klimatu z przyjemnością sięgnęłam od razu po drugi tom i nie zawiodłam się. Jedyny minus jest taki, że teraz trzeba czekać na trzeci tom, aby poznać finał tej historii.

Pierwszy tom zostawia czytelnika z bardzo emocjonującym momencie. Nasza główna bohaterka, Wszebora Lapis, w której pokładane są nadzieje na ratunek dla Awandii, zostaje oskarżona o zdradę i prawie umiera. Prawie, bo dzięki magii dziewczyna wraca do życia i do realizacji szalonego planu uratowania świata i odtworzenia wiary w Stary Lud.

Tym razem akcja powieści przenosi nas do Miasta nad Morzem, gdzie Bora zostaje więźniem własnej babki, Tarniny. Seniorka rogu ma plan dla wnuczki, jednak Borze nie odpowiada pomysł kobiety i robi wszystko, aby pokrzyżować jej szyki. Lekko nie jest, bo starsza pani okazuje się być twardą przeciwniczką i ma zapędy dyktatorskie. Więzi Borę i izoluje ją od ludzi, którzy mogliby jej pomóc. Nie pozwala jej spotkać się nawet z ukochaną ciotką Oleną, a brat Radek zdaje się trzymać stronę babki. Sytuacja Bory jest naprawdę kiepska, jednak dziewczyna nie zamierza się poddać. W końcu na jej barkach spoczywa ciężar uratowania Awandii i ożywienia zapomnianej przez ludzi wiary słowiańskiej. Czy uda jej się tego dokonać? Kto stanie u jej boku? Dokąd wyruszy, aby odnaleźć istotny dla jej walki przedmiot?

Postać Bory jest bardzo złożona i pełna sprzeczności. Dziewczyna nosi w sobie wiele emocji, które nie zawsze potrafi okiełznać. Znajdziecie w niej zatem cały wachlarz uczuć, od tych negatywnych, do pozytywnych. Można rzec, że to mieszanka wybuchowa. Nastawcie się na sporo przygód i walk, podstępnych działań, ale również trochę romansu i intymnych chwil. Atmosfera słowiańska nie zniknęła, Stary Lud pojawia się w fabule, chociaż może rzadziej niż w pierwszym tomie. Całość prezentuje się bardzo dobrze, jest dopracowana i napisana przyjemnym w odbiorze językiem.     

Chociaż miałam wrażenie, że w drugim tomie akcja trochę zwolniła, czytało mi się go bardzo dobrze. Przygody Bory i jej przyjaciół są wciągające i sprawiają, że chce się poznać ich kolejne kroki jak najszybciej, dlatego mam nadzieję, że trzeci tom wkrótce pojawi się na rynku wydawniczym. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


niedziela, 10 listopada 2024

"Wśród spalonych osad" Tomasz Kruczek - recenzja


Tytuł: "Wśród spalonych osad"
Autor: Tomasz Kruczek
Gatunek: powieść młodzieżowa z wątkiem historycznym
Liczba stron: 250
Wydawnictwo: Replika
Cykl: Młodzi Wojowie, tom 2

Moja ocena: 5/6

Drugi tom cyklu Młodzi wojowie autorstwa Tomasza Kruczka przeczytałam piorunem. Chociaż akcja rozgrywa się wiele lat później, a znani mi bohaterowie są już dorośli, czytało się równie dobrze, jak część pierwszą.

Gród Bnin, w którym teraz mieszkają rodziny znanych nam z pierwszego tomu nastoletnich bohaterów oraz ojciec Jan, czyli znany nam niewolnik Hans, zostaje doszczętnie ograbiony i spalony. Mieszkańcy zostają uprowadzeni przez najeźdźców i poprowadzeni w nieznane. Wśród jeńców znalazła się dorosła już Bogna, siostra Leszka, a także Kaśka, najmłodsza córka Dis i Leszka, wraz z gromadką dzieci, którymi się opiekowała. Sytuacja zrobiła się naprawdę nieciekawa, bo król Kazimierz został wygnany z kraju, a rządy przejął Bezprym, najstarszy syn Bolesława Chrobrego. 

Kiedy Kaśce z dziećmi udaje się zbiec z kolumny jeńców, pojawia się nikły promyk nadziei na ratunek dla pozostałych uwięzionych. Bogna zostaje z mieszkańcami Bnina, a Kaśka wraz z bratem Gniewoszem, wojowniczką i strażniczką chramu Żywią i starcem Lasotą zabierają dzieci do bezpiecznego miejsca i postanawiają odbić więźniów. Nie będę opisywać Wam tu szczegółowo, co się wydarzyło, żeby nie psuć przyjemności z lektury. Ale mogę zdradzić, że dzieje się jeszcze więcej niż w poprzednim tomie. Jedyne, co mi sprawiało trochę trudności, to zapamiętanie, kto jest czyim dzieckiem :-D.

Nie da się ukryć, że tym razem również w tekście ukryło się sporo błędów, ale starałam się nie zwracać na nie uwagi. Wygląda na to, że redaktor i korektorzy mieli mało czasu na pracę nad tą opowieścią.

Jestem bardzo ciekawa trzeciego tomu. Z przyjemnością przeczytam o dalszych losach ojca Jana i reszty bohaterów. A może to już będzie zupełnie inna historia?

wtorek, 5 listopada 2024

"Jeleni sztylet" Marta Mrozińska - recenzja


Tytuł: "Jeleni sztylet"
Autor: Monika Mrozińska
Gatunek: fantasy z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Jeleni sztylet, tom 1

Moja ocena: 6/6

"Jeleni sztylet" to pierwszy tom cyklu z wątkiem słowiańskim autorstwa Marty Mrozińskiej i zarazem debiut autorki. Zaryzykowałam i nie żałuję, ponieważ powieść czytało mi się świetnie. Słowiańskie fantasy to jeden z moich ulubionych gatunków literackich.

Główna bohaterka, Wszebora Lapis, po śmierci matki zostaje przez ojca przekazana pod opiekę ciotki. Wraz z nią do kobiety trafia młodszy brat, Radek. Miejsce akcji to królestwo o nazwie Awandia. Nasi bohaterowie mieszkają w jednej z wiosek tego królestwa, Ligawce. Bora to silna dziewczyna, która zawsze jest gotowa do bitki, a jej brat to typowy jajogłowy, pragnący zgłębiać wiedzę zapisaną w mądrych księgach. Ojciec tej dwójki to znany w okolicy najemnik o kiepskiej opinii i z bardzo ciężką ręką. 

Marzeniem Bory jest wstąpić do Włóczni, gdzie zostałaby wyszkolona na najemniczkę. Chociaż ciotka i brat są temu przeciwni, decyzja dziewczyny jest nieodwołalna, bo podyktowana potrzebą zarobienia pieniędzy, które pomogą jej bratu rozpocząć naukę na uczelni. Kiedy Bora wyrusza w długą drogę do szkoły dla przyszłych najemników, jej celem jest ukończenie szkolenia i znalezienie dobrze płatnej pracy. Z czasem jednak okazuje się, że plany nastolatki są rozbieżne z tym, co przygotowała dla niej Dola. 

Kolejne wydarzenia poznajemy dzięki samej Borze, która jest narratorką tej opowieści. Towarzyszymy jej w domu ciotki, podczas spotkań z istotami z mitologii słowiańskiej, a także w koszarach Włóczni, gdzie poznaje przyjaciół, z którymi wkrótce staje do walki.

Postać Bory jest bardzo ciekawa. Odrzucona przez otoczenie, pozbawiona w dzieciństwie miłości i troski matki, którą starała się zastąpić jej ciotka, wyrosła na dziewczynę, która nie potrafi panować nad własnym gniewem, ale bardzo kocha młodszego brata, za którego czuje się odpowiedzialna. Jest raczej dzikuską i nieszczególnie radzi sobie w kontaktach międzyludzkich. Z przyjemnością obserwowałam jej działania, przemyślenia, podejmowane decyzje i ich konsekwencje.    

Jeleni sztylet to powieść dla starszej młodzieży i dorosłych czytelników. Dla młodszych może być momentami zbyt brutalna. W fabule znajdują się wątki nieodpowiednie dla dzieci, na przykład układ płacenia ciałem za ochronę, który pojawił się we Włóczni, czy krótkie opisy seksu. Bora nie jest szczególnie romantyczna, więc wątków miłosnych znajdziecie tutaj naprawdę niewiele. Za to trafi się sporo bardzo plastycznie opisanych scen walki. 

Język powieści jest prosty, dzięki czemu czyta się ją szybko i płynnie. Losy Bory są tak wciągające, że od razu po lekturze zabieram się za drugi tom!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

niedziela, 3 listopada 2024

"Pomsta" Maciej Kaźmierczak - recenzja


Tytuł: Pomsta
Autor: Maciej Kaźmierczak
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 11 h
Lektor: Sebastian Misiuk
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 5/6

Zupełnie przypadkowo zdecydowałam się na słuchaną formę kryminału Macieja Kaźmierczaka pt. "Pomsta". Zdecydowanie wolę czytać, jestem wzrokowcem, jednak uparłam się, bo skoro już zaczęłam, byłam ciekawa fabuły i finału tej historii. "Pomsta" to pierwszy tom serii z Robertem Foksem. 

Początek słuchania miałam średni, ale kiedy wreszcie udało mi się znaleźć najlepszy sposób korzystania z audiobooka, poszło już lepiej. Po raz pierwszy miałam okazję słuchać nagrania w wykonaniu Sebastiana Misiuka. Musiałam się przyzwyczaić do hiperdokładnej dykcji, w czym pomogło mi przyspieszenie nagrania. 

Powieść zaczyna się zabójstwem i zdradą, czyli od razu mocny kaliber. Zdrady dopuszcza się żona komisarza Foksa, więc policjant już na wstępie ma głowę nabitą zupełnie innymi tematami niż morderstwa i śledztwo. Życie jednak toczy się dalej i nikt nie będzie czekał na to, aż Foks się pozbiera. Ktoś brutalnie morduje nastoletnie dziewczyny z bogatych rodzin i trzeba jak najszybciej znaleźć winnego. Ewidentnie wygląda to tak, jakby ktoś te nastolatki karał. Pytanie brzmi: za co? Już przy pierwszym zgłoszeniu Foks podejrzewa, że na jednej ofierze się nie skończy i ma rację. Przy ofiarach morderca zostawia wiadomości dla śledczych. Co chce im przekazać?

Kiedy okazuje się, że ktoś wrabia Foksa w morderstwa, przez co zostaje on odsunięty od sprawy, policjant rozpoczyna działanie na własną rękę. W toku śledztwa pojawiają się kolejne zagwozdki, jednak żaden z tropów nie prowadzi do rozwiązania zagadki morderstw. Co łączy zabite dziewczyny? Kim jest morderca? I dlaczego wybrał właśnie te nastolatki?

Autor stworzył ciekawe postacie, które nie są kryształowe ani wyidealizowane. Każdy z bohaterów ma swoje problemy, z którymi musi się mierzyć, jak my wszyscy. Dla Foksa będą to zdrada żony i alkohol, co jest dość powszechnym motywem spotykanym w kryminałach. 

Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po ten kryminał, znajdziecie w nim sporo brudów warszawskiego półświatka. Nawet byście nie wymyślili, na jakie pomysły mogą wpaść pozostawione samym sobie nastolatki i co może z tego wyniknąć...  

Nie wiem jeszcze, czy zdecyduję się na kolejne tomy, ale jeśli tak, to raczej nie będzie to forma słuchana.


#pomsta #maciejkaźmierczak #maciejkazmierczak #wydawnictwoinitium 

niedziela, 27 października 2024

"Fotoplastikon" Mariusz Kanios - recenzja


Tytuł: "Fotoplastikon"
Autor: Mariusz Kanios
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 7 h 16 minut
Lektor: Filip Kosior
Wydawnictwo: Piąte marzenie
Seria: Seria z Alicją, tom 3

Moja ocena: 5/6

Trzeci tom Serii z Alicją autorstwa Mariusza Kaniosa nosi tytuł "Fotoplastikon". Tym razem autor skupia się na wielkim oszustwie, jakim jest współczesny świat nastolatków, tylko na pokaz piękny.

Ola po rozwodzie rodziców przenosi się z matką do Krakowa. Tam zaczyna chodzić do nowej szkoły i powoli poznaje rówieśników. Szybko dołącza do grupy niezbyt grzecznych dzieciaków, którym nie są obce między innymi narkotyki. Życie Oli przewraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że jest w ciąży. Dziewczyna postanawia targnąć się na swoje życie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Alicja Romska, dla której nie jest to kolejne powieszenie. Zaczyna analizować życie dziewczyny, szuka odpowiedzi na wciąż pojawiające się pytania i powoli odkrywa smutną prawdę współczesnego świata. Kiedy policjantka traci nadzieję na rozwiązanie sprawy, pojawiają się nowe dowody, które kierują śledztwo w zupełnie niespodziewaną stronę. Kim jest ojciec dziecka Oli? Kto mógł być zamieszany w śmierć dziewczyny? Czy Alicja będzie wystarczająco uparta, aby doprowadzić śledztwo do końca?

Wszystkie trzy części tej serii były ciekawe i pełne wciągających wątków. Sporo się działo i nie było czasu na nudę. Polecam, chociaż nie wiem czy nie byłoby w moim przypadku lepiej, gdybym je jednak przeczytała, a nie wysłuchała. może łatwiej byłoby mi nadążać za zwrotami akcji ;-)

środa, 23 października 2024

"Okupacja od kuchni" Aleksandra Zaprutko-Janicka - recenzja


Tytuł: "Okupacja od kuchni"
Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka
Gatunek: popularnonaukowa, historyczna
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Poznańskie
Seria: Ciekawostki historyczne.pl

Moja ocena: 6/6 

Wojenna rzeczywistość dotykała bardzo wielu codziennych spraw, jednak problemy były zupełnie inne niż te przed wojną. Wśród nich znalazła się między innymi konieczność zapewnienia ludziom pożywienia w warunkach ekstremalnych. Wydawać by się mogło, że to prozaiczna sprawa, jednak Aleksandra Zaprutko-Janicka udowadnia, że wcale tak nie było. Pisarka pokusiła się o przeanalizowanie mnóstwa materiałów traktujących o życiu w warunkach wojennych, aby opowiedzieć swoim czytelnikom o tym, jak kobiety w tych okrutnych czasach radziły sobie z głodem.

Gospodynie domowe również podjęły walkę z okupantem, tyle że ta walka odbywała się na froncie... kulinarnym. Były to tak samo istotne bitwy, jak te toczone w okopach z bronią w ręku, bo bez pożywienia nikt długo nie wytrzyma. Autorka skupiła się w swojej książce na sposobach zdobywania jedzenia, na ryzykownych pomysłach na oszukiwanie nazistów polegających na szmuglowaniu różnych produktów. W sytuacji, kiedy można zginąć za kawałek mięsa albo stracić podczas ucieczki wszystko, co się zdobyło, zupełnie zmienia się perspektywa. 

W książce zostały poruszone różne tematy związane ze zdobywaniem i produkowaniem żywności w czasie wojennej zawieruchy. Czytelnik przeczyta między innymi o hodowli królików na mięso, uprawie warzywnych ogródków miejskich, a także pozna przepisy pomagające przetworzyć żywność otrzymywaną na kartki na taką, którą dało się zjeść. Ogromne znaczenie miały tu spryt i przemyślność Polek i Polaków. Wychodzi na to, że osławiony "czarny rynek" miał swoje początki właśnie podczas okupacji. Im trudniejsze były warunki, tym większa okazywała się kreatywność ludzi.  

Jeśli sięgniecie po tę publikację, znajdziecie w niej nie tylko przystępnie opisane historie walki z głodem, ale także ilustracje, zdjęcia archiwalne i oryginalne przepisy na wojenne potrawy. Zdecydowanie polecam i gwarantuję, że nie raz się zdziwicie, poznając historię wydawałoby się prozaicznego zdobywania pożywienia!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu

środa, 16 października 2024

"Zatoka syren" Mariusz Kanios - recenzja


Tytuł: "Zatoka syren"
Autor: Mariusz Kanios
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 8 h 7 minut
Wydawnictwo: Piąte marzenie
Cykl: Seria z Alicją, tom 2
Lektor: Filip Kosior

Moja ocena: 5/6

Drugi tom cyklu kryminalnego z komisarz Alicją Romską nosi tytuł: "Zatoka syren". Tym razem fabuła podzielona jest na trzy wątki, a więc mamy trzy sprawy do rozwiązania. Jednak czy łączą się ze sobą?

Młoda Ukrainka Mira przyjeżdża do Polski za marzeniem o lepszym życiu. Zamiast pracy z prawdziwego zdarzenia trafia do koszmaru, któremu bliżej do obozu pracy. Dziewczyna szybko przekonuje się, że otaczający ją świat jest brutalny i pełen złych ludzi, dla których korupcja to chleb powszedni. 

Małżonkowie Julia i Marek marzą o dziecku. Mimo starań, potomek wciąż nie pojawia się na świecie. Zdesperowani, decydują się skorzystać z propozycji, którą przynosi im los. Nie jest to całkiem zgodne z prawem ani etyczne, jednak czego się nie robi, aby przytulić wreszcie wyczekanego szkraba? Czy uda im się spełnić marzenie z pomocą surogatki?

Alicja Romska zajmuje się sprawą zabójstwa młodej kobiety. Ciało ofiary zostało znalezione w lesie, a wstępne oględziny wykazały, że została ona zagryziona przez dzikie zwierzęta. Nie jest to jedyna osoba, która poniosła śmierć w ostatnim czasie, jednak tajemnicze morderstwa miały miejsce poza terenem Alicji. Policjantka musi zdecydować, czy powinna zająć się sprawą nieoficjalnie. Jakie skutki przyniesie jej decyzja?

W "Zatoce syren" mamy trzy wątki, które autor zgrabnie prowadzi, aby w końcu powoli odkryć powiązania między nimi. Wciągająca fabuła nie pozwala na nudę.

piątek, 11 października 2024

"Bitwa o słowiański gród" Tomasz Kruczek - recenzja


Tytuł: "Bitwa o słowiański gród"
Autor: Tomasz Kruczek
Gatunek: powieść młodzieżowa z wątkiem słowiańskim
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Replika
Cykl: Młodzi Wojowie, tom 1

Moja ocena: 5/6

"Bitwa o słowiański gród" to pierwszy tom cyklu Młodzi Wojowie autorstwa Tomasza Kruczka. W skrócie jest to młodzieżowa powieść historyczna, opowiadające przygody nastolatków żyjących w czasach słowiańskich. Skojarzyła mi się ona z inną serią dla dzieci i młodzieży Marty Krajewskiej Wilcza dolina - Bratmił. Czyta się ją również przyjemnie i szybko.

Głównymi bohaterami tego tomu są nastoletni Leszek i Hans. Pierwszy z chłopców mieszka od urodzenia w osadzie Bnin, zaś drugi znalazł się w Bninie przypadkiem, kiedy uciekł z osady niemieckiej, gdzie był bardzo źle traktowany przez ojczyma Johana. Został przechrzczony na Janka i dołączył do rodziny Leszka. 

Fabuła powieści oparta jest po części na historycznych wydarzeniach. Zbliża się zjazd w Gnieźnie. Cesarz Otton III pragnie zadzierzgnąć więzy przyjaźni z księciem Bolesławem. Graf Urlich jest przeciwny tej przyjaźni, więc zamierza zgładzić książęcego posła i przejąć wieziony przez niego list. Wraz z nim napaść szykują niemieccy złoczyńcy, wśród których znajduje się okrutny ojczym Janka. Chłopcy przypadkowo podsłuchują ich rozmowę i dzięki ich szybkiej reakcji o sprawie dowiaduje się żupan Sędziwój, pan grodu. Sprawa komplikuje się, kiedy Johan postanawia napaść na Bnin, który udzielił schronienia posłowi. Zrobi się naprawdę niebezpiecznie. W całej sprawie zarówno chłopcy, jak i dwie dziewczynki, Dis, córka jarla Ralfa, i Bogna, siostra Leszka, wezmą z werwą udział. Nie raz uratują skórę dorosłym mieszkańcom grodu. 

Akcja powieści jest wartka i sporo się dzieje. Nastoletni bohaterowie nie próżnują, są odważni i pierwsi do walki. Przy okazji uczestniczenia w ich przygodach, poznajemy słowiański styl życia.

Miałam nadzieję, że przy trzech osobach w ekipie redaktorsko-korektorskiej nie będzie błędów w tekście, ale jednak to i owo się trafiło, przede wszystkim w zapisie dialogów. Dla wyrównania na plus mogę wymienić dość dużą czcionkę, dzięki czemu przy moim słabym wzroku łatwiej mi się czytało.

Z ciekawością zabieram się za drugi tom.

sobota, 5 października 2024

"Czarny portret" Julia Łapińska - recenzja


Tytuł: "Czarny portret"
Autor: Julia Łapińska
Gatunek: kryminał, sensacja z wątkiem historycznym
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Agora
Cykl: Kuba Krall, tom 3

Moja ocena: 6/6

Nie mogłam przejść obojętnie obok "Czarnego portretu" Julii Łapińskiej, ponieważ jest to trzeci tom cyklu z Kubą Krallem. Akcja powieści, podobnie jak poprzednie części, powiązana jest z Bornem Sulinowem, moim ulubionym zielonym miastem, zatem musiałam ją mieć.

Tajemniczy sponsor sfinansował wypoczynek grupy seniorów w kołobrzeskim pensjonacie "Fala". Nikt nie wie, kim jest ów darczyńca, ale kto by nie skorzystał z takiej okazji? Kuba Krall zostaje wynajęty do zrobienia fotorelacji z pobytu seniorów, ale on również nie ma pojęcia, kto zafundował staruszkom taką niespodziankę. Równolegle do wydarzeń współczesnych obserwujemy trzy wątki, które rozgrywały się w czasie II wojny światowej. Miejscem akcji jednego z nich jest Luisenbad, który w tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym roku był jednym z ośrodków Lebensbornu. Do tej opowieści dołączone zostaje działanie niejakiego Maxa von Mansteina, który twierdził, że chce uratować jak najwięcej dzieł sztuki zdegenerowanej. Trzeci temat dotyczy barbarzyńskich wręcz zachowań radzieckich żołnierzy na Ziemiach Odzyskanych. Historyczne wątki przeplatają się ze współczesnym śledztwem, tworząc ciekawą układankę, którą czytelnik odkrywa fragmentami z każdym kolejnym rozdziałem.        

Starsi państwo przyjeżdżają na miejsce wypoczynku, zostają zakwaterowani, ale zanim zdążą rozpocząć na dobre świetną zabawę, jeden z uczestników, emerytowany konserwator sztuki, Zygmunt Gretkowski, zostaje znaleziony martwy. Mężczyzna przeżył osiemdziesiąt osiem lat, jednak jego śmierć nie była przypadkowa ani naturalna. Wkrótce okazuje się, że Zygmunt był w trakcie pisania książki, w której zdradził ze szczegółami swoje powiązania z nazistowską organizacją Lebensborn i jednym z jej ośrodków w Połczynie-Zdroju. Kiedy policja rozpoczyna śledztwo związane ze śmiercią Gretkowskiego, znika jego żona, Klara. Komu zależało na tym, aby te rewelacje nie wyszły na światło dzienne? Gdzie podziała się Gretkowska? 

Dzięki fotograficznemu zleceniu Kuba ma możliwość uczestniczenia w śledztwie, do którego dołączyła również policjantka Inga Rojczyk. Niezwykle trudno było im dopasować pojawiające się wciąż puzzle. Swoje trzy grosze do śledztwa dorzucił również dziennikarz Michał Kreft, powiązany z niejaką Elizabeth. Jakie rewelacje wyjdą w toku śledztwa? Co tak niebezpiecznego Zygmunt opisał w swojej książce? Kogo przedstawia tytułowy czarny portret? Czy będzie więcej ofiar? I kim w tym wszystkim była Elizabeth?   

Tematyka ośrodków Lebensbornu zrobiła się ostatnio popularna w literaturze, jednak nie wszyscy poradzili sobie z tym wątkiem tak dobrze, jak Julia Łapińska. Ten tom jest wyjątkowo obfity we wciągające wątki, co sprawia, że od powieści trudno się oderwać.

Tym razem na pierwszy plan wśród postaci wybiła się Inga, a Kuba jedynie towarzyszył jej podczas działań śledczych. Utrudniała mu to nieskuteczna niestety walka z nałogiem.

Jestem ciekawa, czy autorka zaplanowała kolejny tom serii, a jeśli tak, to czego będzie dotyczyć fabuła. Czekam z niecierpliwością na wieści.