sobota, 28 grudnia 2024

"Psy gończe" Joanna Ufnalska - recenzja


Tytuł: "Psy gończe"
Autor: Joanna Ufnalska
Gatunek: kryminał retro
Liczba stron: 414
Wydawnictwo: PulpBooks

Moja ocena: 6/6

Oprócz słowiańskich i wojennych klimatów interesują mnie również książki, których akcja rozgrywa się w Łodzi. W związku z tym moją uwagę przyciągnął kryminał retro autorstwa Joanny Ufnalskiej pt.: "Psy gończe". Jest to bardzo udany debiut Autorki.

Miejscem akcji jest Łódź lat dwudziestych XX wieku. Funkcjonariusz Urzędu Śledczego Miasta Łodzi, Jakub Gajcer, zostaje wezwany do martwego księdza. Szybko okazuje się jednak, że nie będzie to jedyna sprawa prowadzona przez łódzkich policjantów. Wątków kryminalnych jest kilka i łączy je postać śledczego, który wkłada wiele wysiłku w ich rozwiązanie. Zamordowany ksiądz, tajemnicze urny zakopane w jednym z łódzkich cmentarzy i znikające dzieci z ochronek to sporo zagadek, jak na jednego śledczego. I gwarantuję Wam, że to jeszcze nie koniec "atrakcji". Jakub dwoi się i troi, aby jak najszybciej dojść do prawdy.

Postać Jakuba bardzo przypadła mi do gustu. Może to kwestia gatunku, czyli kryminału retro, że nie ma tu wulgaryzmów, nie ma też krwistych opisów, a główny bohater nie jest naznaczonym traumami z przeszłości facetem z problemem alkoholowym, jak to się ostatnio często zdarza w kryminałach. Kuba jest sympatycznym facetem, policjantem z powołania, kochającym żonę i przyjaźniącym się z żydowskim lekarzem Szmulem, który coraz częściej zamienia się w sądowego patologa. Żeby nie było tak różowo i idealnie, policjant nie należy do ulubieńców szefa, więc nie ma co liczyć na sprawiedliwe traktowanie czy awans, ale lubi się z kolegami z pracy i wzajemnie się szanują. Ta postać świetnie wyszła Autorce.

Kryminały retro mają swój klimat i tutaj właśnie urzekła mnie atmosfera. To wielka sztuka napisać kryminał tak, aby zainteresować czytelnika i nie pozwolić mu odłożyć książki przed poznaniem finału bez wszechobecnej brutalności i tak popularnych obecnie mocnych opisów zbrodni. Tutaj liczy się śledztwo, powiązania, przeplatające się wątki i odkrywane sukcesywnie elementy układanki. Majstersztyk. 

Ufnalska przygotowała dla swoich czytelników naprawdę świetną ucztę literacką, z dopracowanym tłem społeczno-historycznym, intrygującymi zagadkami i ciekawymi postaciami. W poszukiwaniu zaginionego młodego człowieka wraz z Jakubem zawędrujecie nawet do Petersburga, więc będzie się działo. 

Gwarantuję Wam wiele wrażeń podczas lektury i jestem ciekawa kolejnych powieści Autorki.          


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu PulpBooks

czwartek, 26 grudnia 2024

"Słowiańskie koło roku" Sebastian Łuczywo, Natalia Noszczyńska - recenzja


Tytuł: "Słowiańskie koło roku"
Autor tekstu: Sebastian Łuczywo
Ilustracje: Natalia Noszczyńska
Liczba stron: 50
Wydawnictwo: Black Dog Studio

Moja ocena: 6/6

"Słowiańskie koło roku" to książka autorstwa Natalii Noszczyńskiej (ilustracje) i Sebastiana Łuczywo (tekst). Publikacja przeznaczona jest dla dzieci, którym ma ona przybliżyć słowiańskie wierzenia i tradycje. 

Książka składa się z dwóch części. W pierwszej autorzy w przystępny sposób wyjaśniają, czym jest czas i kalendarz, a także dzień, tydzień i miesiąc oraz pory roku. Młody czytelnik może spodziewać się nie tylko konkretnej wiedzy, ale także zadań do wykonania. Prowadzenie dziennika, obserwowanie faz księżyca czy projektowanie autorskiego kalendarza brzmi interesująco i może dać wiele radości podczas wypełniania zaproponowanych zadań. Druga część to zbiór opowiadań o miesiącach. Dwanaście niedługich historii odkrywa przed czytelnikiem tajemnice wierzeń i zwyczajów dawnych Słowian, a bohaterowie opowieści pokazują, jak ważne w życiu są tradycje. 

W każdym z poruszonych w pierwszej części tematów znajdują się również ciekawostki. Dlaczego dłuży nam się czas? Jaką formę dla dawnych Słowian miał czas? Jak płynie czas w kosmosie? Z czego robiono pierwsze zegary? Z jakimi zwierzętami Słowianie wiązali kolejne miesiące i dlaczego? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w treści książki. Do tego dołóżcie cudowne, hipnotyzujące ilustracje, a otrzymacie produkt idealny.

Bardzo się cieszę z tego, że w moje ręce trafiła kolejna cudownie wydana książka słowiańska. Tematyka slavic powinna być obecna w naszym życiu, ponieważ to nasze dziedzictwo.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorom



poniedziałek, 23 grudnia 2024

"Eutymia" Grzegorz Mirosław - recenzja


Tytuł: "Eutymia"
Autor: Grzegorz Mirosław
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Initium
Cykl: Komisarz Malejko, tom 2

Moja ocena: 6/6

"Eutymia" to drugi tom cyklu o komisarzu Malejce. Autor przenosi bohaterów w nowe miejsce, w malownicze Pieniny, gdzie rozgrywają się wydarzenia opisane w powieści. Przed lekturą warto sięgnąć po pierwszy tom cyklu, ponieważ w treści "Eutymii" znajdują się powiązania z poprzednią sprawą. 

Wysoko w górach zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Na razie nie wiadomo, czy sam spadł z wysokości, czy ktoś mu w tym pomógł. Sprawę prowadzą komisarz Edmund Malejko z młodszą aspirant Mają Michalik. Kolejne ciało zostaje znalezione w ruinach Zamku Pienińskiego. Tym razem to młoda kobieta. Czy te dwa zgony są ze sobą powiązane? Jak potoczy się śledztwo i czy policjantom uda się odkryć, kto jest mordercą? 

Malejko znajduje na miejscu zbrodni kipu, sznurki będące pismem Inków, otrzymuje dziwne wiadomości, sugerujące, że ktoś go obserwuje, a wszelkie tropy w śledztwie prowadzą go w stronę dość egzotycznego jak na polskie realia tematu - legendarnego skarbu Inków. Jak potoczy się śledztwo? Kto obserwuje komisarza i kieruje jego  krokami? Jakie tajemnice wyjdą na jaw w toku działań policji?   

Spodobała mi się relacja Malejki i Michalik. Wreszcie nie jest to damsko-męska relacja intymna. Majka traktuje swojego partnera jak ojca, którego straciła będąc dzieckiem. Martwi się o niego, kiedy policjant zaczyna się dziwnie zachowywać, i uparcie szuka go, kiedy orientuje się, że nie ma z nim kontaktu. Autor świetnie odmalował rozterki młodej kobiety, która nie wiedziała, czy wierzyć w dziwne wypowiedzi i zachowania partnera, czy raczej wysłać go do psychiatry.  

Nie miałam pojęcia, że istnieje taka legenda, związana ze skarbem Inków ukrytym gdzieś w Polsce. Przyznaję, że to dość egzotyczna wizja, ale byłoby ciekawie, gdyby okazała się prawdą. Wciągnęła mnie wizja przedstawiona przez autora, szczególnie, że część wykorzystanych wątków jest prawdziwa. Mirosław świetnie połączył prawdę z fikcją literacką i zmontował niezły miks, który spodoba się każdemu wielbicielowi sensacji zaprawionej nutką legend i starych wierzeń.

Finał powieści mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się w kryminale elementów fantastycznych, a tymczasem wyszło całkiem zgrabnie i myślę, że coś takiego mogłoby się wydarzyć naprawdę. Kto wie, do jakich kiedyś dojdziemy wniosków w toku badań nad fizyką kwantową. 

Zdecydowanie polecam i czekam na kolejny tom przygód komisarza Malejki.


niedziela, 22 grudnia 2024

"Za nadobne" Piotr Borlik - recenzja


Tytuł: "Za nadobne"
Autor: Piotr Borlik
Gatunek: thriller
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 5/6

Język dysponuje całą gamą powiedzonek związanych ze sprawiedliwością. Oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa czy karma wraca to tylko dwa z wielu określeń, które świadczą o tym, że każdy kiedyś odpowie za swoje czyny. Piotr Borlik tym razem wziął na warsztat taką właśnie sytuację, na potrzeby której stworzył... potwora.

Roman Andrysiak to człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli coś sobie postanowi, to choćby skały srały, jak to się potocznie mówi, będzie tak, jak zdecydował. Jednak Roman jest złym człowiekiem, traktującym kobiety jak przedmioty do zaliczenia. Sensem jego życia jest ostry seks, nawet jeśli wybranka nie ma na niego ochoty. Ma mnóstwo kasy, a do tego uważa się za wszechmocnego. Nikt mu nie podskoczy, jednak co stanie się, kiedy w jego pomyśle na życie zaczną pojawiać się rysy? Kto stanie na drodze Romana i pokrzyżuje mu plany? Czy oliwa rzeczywiście wypłynie na wierzch, a karma powróci?

Akcja podzielona została na dwa tory czasowe. Obserwujemy bohaterów obecnie i rok wcześniej. Z retrospekcji dowiadujemy się, jak doszło do wydarzeń aktualnych. Narrację prowadzą Roman i Judyta, dzięki czemu mamy dwa różne spojrzenia na sytuację. Poza tą dwójką mamy Janka, brata Romana, i jego żonę Kamilę, a także pracowników firmy Andrysiaków oraz gangsterów, którzy też trochę namieszają w fabule. Każda z postaci jest wyrazista, z dopracowanym charakterem. Każdy inny, więc nudy nie ma.     

Piotr Borlik lubi bawić się umysłami bohaterów, o czytelnikach nie wspomnę :) Wszystkie jego książki, które przeczytałam, wymaglowały mi mózg jak najlepsza pralka z funkcją wirowania do ostatniej przeczytanej strony. Uprzedzam, że momentami będzie brutalnie, a nawet obrzydliwie, bo Roman nie bierze jeńców.    

Roman był tak niesamowitym bucem, że chociaż potwornie mnie irytował, czytałam, ponieważ byłam ciekawa, co autor wymyślił, aby go ukarać. I czy to była wystarczająca kara, bo zaiste pojechał po bandzie maksymalnie. 

Przekonajcie się koniecznie, jaka to pokręcona historia. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


środa, 18 grudnia 2024

"Ostatnia wyprawa wikingów" Tomasz Kruczek - recenzja


Tytuł: "Ostatnia wyprawa wikingów"
Autor: Tomasz Kruczek
Gatunek: powieść historyczna z elementami słowiańskimi
Liczba stron: 240 
Wydawnictwo: Replika
Cykl: Młodzi Wojowie, tom 3

Moja ocena: 6/6

"Ostatnia wyprawa wikingów" to trzeci tom cyklu historycznego dla młodszej młodzieży Młodzi Wojowie autorstwa Tomasza Kruczka. Bohaterowie są potomkami znanych z pierwszej części Dis i Leszka, a łączy ich na przestrzeni wieków broń z emblematem ryby. Nie są to jednak jedyne postaci, które pojawią się na kartach tej powieści.

Tym razem ojciec Tomasz nie opowiada kolejnej historii bezpośrednio swoim siostrzeńcom, ale zmierzając na wojnę krzyżową, rozmyśla o swoich przodkach i o tym, jak mógłby opisać ich przygody.

Autor splótł ze sobą kilka wątków. W jednym z nich wystąpił Brendan, nastolatek mieszkający w klasztorze, któremu marzy się zostanie bardem i wędrowanie po świecie. Dostaje swoją szansę, jednak czy z niej skorzysta? Kolejny wątek opowiada o losach dwóch braci, Wojtka i Miłka. Kiedy młodszego z nich porywają źli ludzie na czele z łupieżcą Żmijem, Wojciech wyrusza na ratunek bratu. Odważnie rzuca się w wir zdarzeń i podejmuje niebezpieczne wyzwania, jednak czy zaprowadzą go one do Miłka? W trzecim wątku przeczytacie o potomkini Dis - Oldze zwanej Helgą - która zmierza na ślub swojej kuzynki Ingrid. Spodziewajcie się niespodziewanego nawet podczas podróży, która mogłaby wydawać się całkowicie bezpieczna. 

Dzieje się tu sporo, znacznie więcej niż w poprzednich dwóch tomach. Wątki ewoluują, a bohaterowie poznają się i biorą razem udział w opisywanych wydarzeniach. Akcja jest wartka i wciągająca, więc czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.

Cykl Młodzi Wojowie to fascynująca podróż w przeszłość, do czasów naszych słowiańskich przodków. Autor świetnie odmalował ówczesny klimat i panujące zwyczaje. Młodzi czytelnicy z pewnością spędzą w świecie bohaterów wiele emocjonujących godzin.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Replika

sobota, 14 grudnia 2024

"Grudniowy dom" Magda Knedler - recenzja


Tytuł: "Grudniowy dom"
Autor: Magda Knedler
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkiem wojennym
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte

Moja ocena: 6/6

Po dłuższej przerwie wróciłam do pióra Magdy Knedler. W kolejce czeka jej kolejna powieść, ale na pierwszy ogień poszedł "Grudniowy dom". Piękna świąteczna okładka skrywa historię pełną tajemnic i determinacji głównej bohaterki w ich odkrywaniu. Nie znajdziecie tutaj słodkich smakołyków ani zapachu pierniczków, za to spodziewajcie się układanki z wielu elementów umiejscowionych w przeszłości.

Kamila dziedziczy poniemiecki dom, który był własnością jej babci. Wnuczka spędzała ze starszą panią czas, jednak nigdy nie rozmawiały szczerze o życiu i rodzinnych sprawach. babka była osobą skrytą i milczącą. Kiedy dziewczyna zamieszkała w jej domu po śmierci seniorki, szybko zorientowała się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Czy jest już za późno, by poznać przeszłość i odkryć rodzinne tajemnice?

Listy pozostawione przez babkę, nagranie, wskazówki prowadzące do różnych osób i miejsc, a w tym wszystkim Kamila i... dwóch młodych mężczyzn. Tak, tak, pojawi się również delikatny wątek miłosny. Drugim torem wędruje inny zestaw bohaterów, tych sprzed lat, którzy kiedyś mieszkali w poniemieckim domu pełnym duchów.

Jak to zwykle u Magdy Knedler bywa, nic nie jest tu oczywiste i przewidywalne. Kolejne etapy poszukiwań prowadzą Kamilę do odkrywania naprawdę interesujących wydarzeń. Wiele razy jest zaskoczona, kiedy orientuje się, że inni ludzie znali babkę znacznie lepiej, wiedzieli o niej więcej, że to innym starsza pani się zwierzała i opowiadała o swojej młodości. Nie raz zakłuło ją w sercu na myśl o tym, że z nią babka tak rozmawiać nie chciała... Dlaczego? 

Z czasem okazuje się, że starsza pani przez całe lata przygotowywała dla wnuczki nić, po której Kamila miała dotrzeć do kłębka, zgłębiając rodzinne sekrety. Znała dziewczynę tak dobrze, że wiedziała, iż wrodzona dociekliwość nie pozwoli jej zarzucić poszukiwań, dopóki nie odkryje wszystkich puzzli. Biorąc pod uwagę to, że nie jest to zwykła układanka, ale wielowątkowa opowieść, zdradzę Wam, że sporo się tu dzieje.

Polecam, chociaż uprzedzam, że nie jest to typowa świąteczna opowieść. 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

"Pan Błysk" J.R.R. Tolkien - recenzja


Tytuł: "Pan Błysk"
Autor: J.R.R. Tolkien 
Gatunek: fantasy, literatura dla dzieci
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Moja ocena: 6/6 

Wiedzieliście, że Tolkien jest autorem książek dla dzieci? Mnie jakoś wpadły w oko jedynie powieści fantasy dla starszych czytelników, ale na szczęście Zysk i S-ka uzupełnił moją wiedzę o przepięknie wydaną publikację pt.: "Pan Błysk". 

Tolkien napisał i zilustrował zabawną historię o panu Błysku dla swoich dzieci. Kiedy wysłał ją do swojego wydawcy w tysiąc dziewięćset trzydziestym szóstym roku okazało się, że książka owszem podoba się, jednak wydawca nie ma nakładów finansowych, aby opublikować ją wraz ze stworzonymi przez autora kolorowymi ilustracjami. Książkę udało się wydać dopiero po śmierci jej twórcy. 

Wydawca Tolkiena porównał opowieść o Błysku do przygód Alicji w Krainie Czarów. Faktycznie jest ona równie dziwna i absurdalna, chociaż znacznie krótsza. Kim jest tytułowy pan Błysk? To dość ekscentryczny dżentelmen, który uwielbia wysokie cylindry i posiada nietypowe zwierzę - Żyrólika. Zanim sprawił sobie samochód, jeździł rowerem, ale tylko z górki, tymczasem kiedy stał się dumnym posiadaczem auta okazało się, że nie jest szczególnie dobrym kierowcą...  

Pan Błysk zakupił samochód o żółtej karoserii i czerwonych kołach, za to bez świateł, a więc równie osobliwy, jak on sam. Kiedy tylko spełnił swe motoryzacyjne marzenie, postanowił udać się na przejażdżkę i tutaj rozpoczyna się pełna niesamowitych przygód i katastrof podróż, w której towarzyszą głównemu bohaterowi inne równie przedziwne postaci.

Jeśli miałabym się zatrzymać nad samym wydaniem, to przede wszystkim należy tu wspomnieć, że książka składa się z dwóch części: tradycyjnej wersji tłumaczonej na polski z ilustracjami autora oraz reprintu wersji oryginalnej, pisanej ręką Tolkiena. Do tego mamy też piękny papier, a także twardą oprawę wraz z elegancką obwolutą i zakładką z tkaniny. Sztos!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk - S-ka

niedziela, 8 grudnia 2024

"Krzyk rzeki" Agnieszka Kaźmierczyk - recenzja

Tytuł: "Krzyk rzeki"
Autor: Agnieszka Kaźmierczyk
Gatunek: fantasy z wątkami słowiańskimi
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: WasPos

Moja ocena: 6/6

"Krzyk rzeki" to pierwsza powieść Agnieszki Kaźmierczyk, po którą sięgnęłam. Zainteresowały mnie oczywiście obiecane w zapowiedzi wątki słowiańskie. 

Profesor Jerzy Kalinowski, znany i ceniony genetyk, dostaje propozycję przeprowadzenia badań w pewnej wiosce, znanej z pewnej anomalii. Od naprawdę wielu lat na wspomnianym terenie nie rodzą się chłopcy i nikt nie potrafi wyjaśnić tego zjawiska. Mężczyzna jest zafascynowany kolejnym wyzwaniem i przyjmuje propozycję, nie konsultując się z żoną i nastoletnim synem, Kamilem. Chłopak jest załamany koniecznością przeprowadzki do wsi, gdzie nawet nie ma dobrego dostępu do Internetu. Musi z dnia na dzień zostawić znajomych, szkołę i znane sobie otoczenie na rzecz wiochy zabitej dechami. Każdy na jego miejscu miałby pretensje i buntowałby się przeciwko takim zmianom, jednak jego ojca kompletnie nie obchodzi stan ducha wrażliwego syna, którego dodatkowo uważa za nadwrażliwca i niedorajdę. Tymczasem okazuje się, że nikt we wspomnianej wsi na genetyka nie czeka, a wręcz przeciwnie, mieszkańcy są bardzo niezadowoleni z jego działań i chętnie by się pozbyli Kalinowskich ze swojego terenu. Jakie tajemnice skrywają lokalsi? Kto pomoże Kamilowi zaaklimatyzować się w nowym miejscu? Jakie śledztwo stanie się udziałem chłopaka? Czy relacja ojciec - syn w rodzinie Kalinowskich ulegnie zmianie? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź w powieści.   

Poruszone przez autorkę tematy są bardzo aktualne i realistycznie opisane. Oprócz słowiańskich wątków czytelnik napotka tutaj rozterki wieku młodzieńczego, pierwsze nieśmiałe miłości, ale także poczucie odrzucenia i opuszczenia, brak akceptacji czy problemy w relacjach rodzinnych. Obserwowanie dylematów głównych bohaterów i czekanie na konsekwencje ich decyzji było naprawdę wciągające i pełne emocji. Autorka zdecydowanie potrafi stopniować napięcie, a atmosfera, którą stworzyła w powieści, wspaniale odzwierciedla klimat zamkniętej społeczności. 

Śledztwo prowadzone przez dwójkę nastolatków było interesujące i z ciekawością czekałam na jego efekt. Może samej słowiańskości nie było tu za wiele, bo autorka wybrała właściwie jeden motyw pasujący do jej pomysłu, ale za to wszystko idealnie złożyło się w nietuzinkową fabułę pełną zwrotów akcji i niespodzianek.

Zdecydowanie polecam. Myślę, że spędzicie z tą powieścią kilka przyjemnych godzin.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WasPos