czwartek, 8 marca 2018

"Siódma plaga" James Rollins - recenzja


Choć nie przeczytałam jeszcze wszystkich wcześniejszych tomów z cyklu Sigma Force, to nie mogłam przejść obojętnie obok jedenastego tomu, który właśnie ukazał się nakładem Wydawnictwa Albatros. Fantastyczna okładka, korespondująca z resztą aktualnie wydawanej serii, przyciąga wzrok. Ponieważ przeskoczyłam cztery tomy, trochę umknęło mi z warstwy obyczajowej, ale Rollins zdecydowanie bardziej skupia się na motywie głównym, związanym zawsze z jakimiś tajemnicami z przeszłości, których ujawnienie może zniszczyć świat. W związku z tym wcale mi te małe braki nie przeszkadzały w lekturze. 


Tym razem agenci Sigma Force muszą zmierzyć się z... biblijnymi plagami, a dokładniej z czymś, co je wywołało w dawnych czasach i właśnie zostało uwolnione ponownie. 
Grupa angielskich naukowców zaginęła w Sudanie. Nikt nie wie, co się wydarzyło ani co zdołali odkryć. Dwa lata później na pustyni zostaje znaleziony szef wyprawy, profesor McCabe. Jest w strasznym stanie i krótko po odnalezieniu umiera, zabierając tajemnicę do grobu. Podczas sekcji zwłok okazuje się, że jego ciało zostało poddane mumifikacji, a osoby, które miały z nim kontakt, zapadają na śmiertelną chorobę. Zasięg mikroorganizmu, który zagraża ludzkości jest ogromny. Światu grozi epidemia, którą tylko agenci Sigma Force mogą powstrzymać. Czy im się to uda? Czy wszyscy przetrwają swoje misje i wrócą bezpiecznie do domu? Gdzie odnajdą bezcenne antidotum? 

Moją ulubioną postacią w tym tomie stał się Kowalski. Nie dość, że nosi polskie nazwisko (autor ma polskie korzenie!), to jeszcze Rollins pozwolił mu na wyrażanie własnego zdania, co dało naprawdę świetny, niejednokrotnie humorystyczny, efekt. Z ogromną przyjemnością czekałam na sceny, w których Kowalski odgrywał choćby małą rólkę. 

"- Ma rację. W starożytnych świętych budowlach często były drogi ucieczki.
Derek spojrzał na jamę piersiową i z powrotem na łuk prowadzący do brzucha.
- Weszliśmy przez usta, więc jeśli ci budowniczowie znali się na anatomii...
Kowalski jęknął.
- No to będziemy w dupie."


Ciekawa mieszanka siły i wiedzy naukowej gwarantuje wiele emocji podczas lektury. Członkowie Sigma Force są bowiem agentami specjalnymi z wyjątkowym przygotowaniem naukowym. Mają głowy jak szafy gdańskie, co najmniej. Nawet nie próbowałam nadążyć za niektórymi wnioskami. Po prostu cieszyłam się lekturą, obserwując wysiłki wszystkich ekip, działających w różnych częściach świata. Tym razem walka z czasem trwała w Afryce i za kołem podbiegunowym. Oprócz poszukiwania antidotum na niebezpieczną i śmiertelną chorobę, agenci muszą poradzić sobie z szalonym miliarderem, który ubzdurał sobie, że - podobnie jak jego mistrz Nikola Tesla - przeprowadzi pewien eksperyment, który może wywołać nieodwracalne zniszczenia. 

Przy tym tomie, podobnie jak przy poprzednich, nie sposób się nudzić. Akcja gna do przodu cały czas, przyspieszając na ostatnich stronach do tempa rollercoastera. 

Zawsze bardzo mnie ciekawi, co z danego tomu było prawdziwe, a co powstało w głowie autora. Rollins daje czytelnikowi szansę na zorientowanie się w tym, zostawiając na końcu notę z wyjaśnieniami, co było faktem, a co fikcją.  

Moja ocena:



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros

10 komentarzy:

  1. Cykl może i ciekawy, ale dla mnie przydługi. Ja daję radę, gdy jest 3, 4 tomy, więcej mam przesyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja nie czytam ich kolejno, tylko zmieniam na coś innego i wracam :)

      Usuń
  2. Chcę przeczytać wszystkie książki z cyklu, ale będą musiały jeszcze trochę poczekać, ponieważ mam sporo zaległości i niedokończonych serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam właśnie trochę poszarpane to czytanie, ale kiedyś uzupełnię te środkowe :D

      Usuń
  3. Przeglądałam ostatnio książki tego autora i chciałabym poznać tę serię. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tego autora, a Kowalski ma wiele uroku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli przebije mojego ulubieńca w tego typu książkach, Clive'a Cusslera, to oznajmiam, że świat się kończy :D Koniecznie muszę się zapoznać z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie mam porównania, bo jeszcze nic Cusslera nie czytałam. Daj znać, jak zdecydujesz, który lepszy 😀

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)