środa, 25 stycznia 2017

"Droga" Corman McCarthy - recenzja

Tytuł: "Droga"
Autor: Corman McCarthy

Gatunek: postapokalipsa, powieść drogi
Liczba stron: 268
Wydawnictwo Literackie



Moje pierwsze spotkanie z McCarthym uznaję za udane, choć... dość krótkie. Przebyłam "Drogę" z jej bohaterami w ciągu kilku godzin. Nie czytam zbyt szybko (czego ogromnie żałuję), jednak spora czcionka i forma, w jakiej autor napisał swoje dzieło, pomogła mi wrzucić czytelniczy piąty bieg. 
Myślę, że to dopiero początek mojej przygody z tym pisarzem, ponieważ zdążyłam już sprawdzić, że ma on kilka równie intrygujących tytułów na swoim koncie. 

Zdjęcie z okładki przedstawia bezimiennych bohaterów tej historii, Mężczyznę i Chłopca, jego syna. Na krótko pojawiła się również Kobieta, ale nie była dość silna, by walczyć o każdy kolejny dzień. Odeszła. 

Książka McCarthy'ego to postapokaliptyczna powieść drogi z elementami horroru i grozy. Spodziewałam się trochę innej lektury, więc początek mnie zaskoczył. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałam sobie, że to będzie historia jak z trylogii Diakowa, z serii Uniwersum Metro 2033. Łączy je jednak chyba tylko to, że w obu historiach obserwujemy próby przetrwania ocalałych ludzi w świecie zniszczonym po kataklizmie. 

Ktoś mógłby pomyśleć, że czytanie o dwóch osobach przez prawie 300 stron będzie potwornie nudne, jednak nic bardziej mylnego. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się z nimi na drodze, pełnej brudu, popiołu, śmieci i wszechobecnej śmierci. Razem z Mężczyzną wypatrywałam rabusiów, szukałam pożywienia w opuszczonych domach, rozpalałam ognisko i odpoczywałam z Chłopcem wtulonym w ramiona. Czułam lęk Dziecka, jego łzy na widok rozrzuconych tu i ówdzie trupów, głód. Pchałam stary sklepowy wózek pełen wyszperanych po drodze "skarbów". Na widok Złych Ludzi serce podskakiwało mi do gardła, marzyłam o cieple i czymkolwiek zdatnym do jedzenia. Niesamowicie czyta się takie książki, które porywają bez reszty i trzymają w swoim świecie do ostatniej strony. 

McCarthy opisał własną wizję świata po kataklizmie po mistrzowsku, w stopklatkach, pięknym językiem, pełnym głębi, nie rozwlekłym. Nie ma w tym tekście nic niepotrzebnego. Ładunek emocji jest ogromny, momentami przytłaczający. Najbardziej poruszyły mnie dialogi Ojca i Syna. Oszczędne w słowach, a tak pełne treści. Ostatnie strony wyciskają łzy z oczu, ale nie zdradzę, czy ta historia ma happy end. Każdy powinien sam się o tym przekonać. 

Filmowa okładka mnie urzekła. Oczy Mężczyzny ze zdjęcia mówią wszystko. Jest w nich ból, cierpienie, wyczerpanie, niepewność jutra, potworny głód i lęk o dziecko, którym się opiekuje. Po takiej lekturze koniecznie muszę obejrzeć ekranizację.  

poniedziałek, 23 stycznia 2017

"Burza piaskowa" James Rollins - recenzja



Tytuł: "Burza piaskowa"
Autor: James Rollins
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Albatros
cykl: Sigma, tom 1
Moja ocena: 8/10

Żeby książka była wciągająca, musi się w niej coś dziać. I nie chodzi mi o to, żeby czytelnik nie był w stanie nadążyć za fabułą czy wielością bohaterów, ale o to, by nie potrafił oderwać się od opisywanej przez autora historii. Tak właśnie czyta się powieści Jamesa Rollinsa, o czym przekonałam się już po lekturze "Labiryntu kości". W skrócie, dla osób, które jeszcze nie sięgnęły po żadną książkę tego autora, mogę określić je jako mieszankę archeologicznej przygodówki z sensacyjną akcją. Z dodatków nadających charakter mamy wątek miłosny, ciekawie zarysowany i poprowadzony w mistrzowski sposób. Nie jest to pusta historia o tym, jak "trudno kochać", ale dopracowany, choć drugoplanowy konflikt serc, z emocjami, przemyśleniami i podejmowaniem decyzji. Wyeksponowany w odpowiednich momentach, nadaje tej sensacyjnej historii ludzkich kształtów. 

W "Burzy piaskowej" poznajemy Safię al-Maaz, która pracuje jako kustosz w Muzeum Brytyjskim. Kobieta przeżyła w przeszłości tragedię, która zaważyła na jej dalszym życiu. Zaprzestała aktywnych poszukiwań archeologicznych i poświęciła się opiece nad kolekcją artefaktów z Omanu oraz zgłębianiu tajemnicy zaginięcia miasta Ubar. Drogocenne pamiątki muzeum, wchodzące w skład kolekcji, nad którą czuwa Safia, należą do jej niezwykle bogatej przyjaciółki, Kary Kensington. Druga bohaterka również ma za sobą traumatyczne przeżycie. W dniu jej szesnastych urodzin ojciec zabrał ją na polowanie, które skończyło się tragiczną śmiercią mężczyzny. Niepomny ostrzeżeń, znalazł się w niewłaściwym miejscu, a pustynia nie lubi, kiedy się ją lekceważy... Na oczach córki Kensington został dosłownie pochłonięty przez piasek. Kara przez długie lata próbuje rozwiązać zagadkę śmierci ojca. 

Pewnego dnia jeden z eksponatów, którymi zajmuje się Safia, zostaje zniszczony przez wybuch. Przy okazji ginie strażnik. Film z monitoringu w muzeum zadziwił wszystkich. Okazało się bowiem, że powodem wybuchu był ognisty piorun, który pojawił się nie wiadomo skąd i zniszczył figurę należącą do kolekcji z Omanu. Dalej było jeszcze ciekawiej, ponieważ dochodzenie przeprowadzone po wypadku wykazało... istnienie antymaterii. Zainteresowanie agencji rządowych gwałtownie wzrosło. 

Zagadkowe i mrożące krew w żyłach wydarzenie burzy dotychczasowy, choć raczej pozorny, spokój w życiu Safii. Chociaż kobieta nie ma na to ochoty, dołącza do grupy, która wyrusza na wyprawę archeologiczną. Wspomniana grupa złożona jest z dość wyjątkowych członków: Safia i Kara, jedna rusza w pogoń za mitycznym miastem, a druga poszukuje prawdy o śmierci ojca; magistrant Safii, który szybko pożałuje swojej decyzji; członkowie amerykańskiej agencji DARPA, Painter i jego partnerka, których celem jest ochrona przedsięwzięcia oraz dwaj archeolodzy, bracia Dunn (uwaga, jeden z nich - Omaha - to były narzeczony Safii, więc będzie się działo!). Żeby nie było nudno i zbyt historycznie, mamy też dla przeciwwagi członkinię tajnej organizacji, Cassandrę, która za wszelką cenę chce przeszkodzić w ekspedycji i przejąć wszelkie poczynione przez Safię podczas wyjazdu odkrycia. Smaczku nadaje fakt, że Cassandra była kiedyś partnerką Paintera w agencji DARPA. Wiedzą o sobie właściwie wszystko, znają swój styl walki, a do tego jeszcze kobieta ma naprawdę potężnych zwierzchników, którzy finansują wszystkie jej pomysły i plany. Nie muszę chyba dodawać, że zarówno ona, jak i jej zwierzchnicy, stoją po ciemnej stronie mocy...

Wszystkich, którzy zdecydują się na sięgnięcie po "Burzę piaskową", czekają niesamowite chwile z autentycznymi i wyrazistymi bohaterami. Akcja gna na złamanie karku, są pościgi, strzelanki, zatapianki i mnóstwo innych naprawdę niebezpiecznych wydarzeń. A wszystko to przeplatane historyczno-naukowymi informacjami, które autor podrzuca czytelnikowi w postaci ciekawych dialogów toczących się między bohaterami. Uzupełnieniem sensacyjnej fabuły są informacje o historii i kulturze Omanu i jego mieszkańców. 

Dwa punkty odjęłam za literówki i drobne błędy stylistyczne, których trochę się zawieruszyło w tekście. 

Polecam wszystkim, którzy lubią powieści, w których ciągle coś się dzieje.