czwartek, 30 grudnia 2021

"Znachor" Michał Śmielak - recenzja

Do czego jest w stanie posunąć się człowiek, kiedy słyszy straszną diagnozę, odbierającą mu nadzieję na długie życie? Jeśli lekarz nie daje szans na wyzdrowienie? Wtedy szukamy alternatywnej drogi, która pozwoli nam żyć. Uzdrowiciele, znachorzy, szeptunki, cały ten magiczny świat, o którego istnieniu przypominamy sobie, gdy już nie ma najmniejszego światełka w tunelu.

Dwudziestoletni Krzysztof Szorca, student historii i krwiodawca, zostaje pewnego dnia poproszony o wykonanie badań. Coś się nie zgadza w jego wynikach, które robione są krwiodawcom. Diagnoza jest miażdżąca. Guz mózgu, nieoperacyjny, nie ma żadnej nadziei na wyleczenie, a i życia pozostało mu niewiele. Taka wiadomość ścina z nóg. Nic więc dziwnego w tym, że Krzysiek po obejrzeniu w TV reklamy o uzdrowicielu Jakubie postanawia spróbować tej drogi i wysyła mail do mężczyzny. Czegoś trzeba się złapać, kiedy wokół tylko ciemność. Kiedy na wiadomość odpowiada żona Jakuba, Weronika, chłopak nie podejrzewa nawet, jak wiele zmieni się w jego życiu. Przyjmuje warunki uzdrowiciela i wprowadza się na pewien czas do jego domu. Mają rozpocząć proces poznawania się, po którym Jakub zdecyduje, czy uzdrowi Krzyśka. Niestety, plany wieczornych rozmów zapoznawczych zakłócają zbrodnie popełniane przez tajemniczego mordercę. Giną uzdrowiciele i cudotwórcy, między innymi miejscowa szeptunka. Krzysiek poznaje Henry'ego, lokalnego policjanta i przyjaciela Jakuba. We trzech postanawiają przyjrzeć się bliżej tej sprawie. Wkrótce okazuje się, że śmierć Zenobii, miejscowej uzdrowicielki leczącej ziołami, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Co jeszcze wyjdzie na jaw w toku śledztwa? Ile osób straci życie? Kto jest zamieszany w tę sprawę? I kto w tym całym towarzystwie mówi prawdę, a kto oszukuje? 

Dzieje się w tej historii, oj, dzieje i to sporo. Wątków jest kilka, ale nie przytłaczają swoją ilością. Powieść jest pokaźnych rozmiarów, ale czyta się szybko, bo akcja jest dość wartka i sporo w niej zwrotów. Autor kręci czytelnikiem, jak mu się podoba, ale ja lubię takie intrygi. Napociłam się podczas lektury, nakombinowałam i w końcu odkryłam część zagadki przed jej ujawnieniem w powieści. Nie znaczy to jednak, że źle się bawiłam. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy lubią rozwiązywać zagwozdki podczas lektury. 

Bardzo przypadł mi do gustu wątek karania czarownic. To interesujący temat i ciekawie wykorzystany przez autora. W tekście znajdziecie sporo informacji historycznych, które uzupełniają treść bez niepotrzebnego rozpisywania się.

Uprzedzam, że traficie na sporo przekleństw, ale cóż zrobić, używają ich tu głównie policjanci, więc należy im to wybaczyć ;-) W końcu nieczęsto trafia się tak zagmatwana sprawa, jak ta opisana w powieści. Emocje, panie, duże emocje! I humor. Zdecydowanie polubiłam narratora. Pomogło mi w tym lekkie pióro autora (chociaż nie jest chyba łatwo pisać lekko o trupach...).

Myślę, że nie będzie to moje jedyne spotkanie z powieściami tego pisarza. To naprawdę udany debiut i jestem bardzo ciekawa innych jego książek. Sięgnijcie, jeśli lubicie thrillery.

Tytuł: "Znachor"
Autor: Michał Śmielak
Gatunek: thriller
Liczba stron: 528
Wydawnictwo: Initium
Cykl: Inkwizytor, tom 1

Moja ocena: 6/6


niedziela, 19 grudnia 2021

"Dary bogów" Witold Jabłoński - recenzja

"Dary bogów" Witolda Jabłońskiego to kolejna słowiańska pozycja, którą z przyjemnością przeczytałam. Jest to pierwszy tom cyklu Saga Słowiańska, a kolejne części już czekają na półce na swoją kolej. 

Autor nie prezentuje w swojej książce aktualnego stanu wiedzy o mitologii słowiańskiej, ale własne interpretacje mitów, których przetrwało do dzisiaj bardzo niewiele. Luki uzupełnia łatkami z innych mitologii, które w mniejszym lub większym stopniu pasują przez analogię do tego, co u nas zaginęło. Szkoda, że nie udało się spisać słowiańskich wierzeń i legend, które z pewnością były pełne interesujących szczegółów i wyjaśniały styl życia naszych przodków i ich spojrzenie na świat.

Wraz z bajarzem, którego autor prezentuje jako staruszka opowiadającego legendy przy ognisku, poznajemy zawiłości panteonu słowiańskich bóstw, a także historie o początku świata i stworzeniu człowieka. Stylizowany na archaiczny język bajarza dopełnia atmosfery dawnych czasów. Polecam osobom, które już trochę o słowiańskich bogach wiedzą. Łatwiej się będzie połapać w opisywanych zawiłościach :-)

Tytuł: "Dary bogów"
Autor: Witold Jabłoński
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 357
Wydawnictwo: Genius Creations
Cykl: Saga Słowiańska, tom 1

Moja ocena: 5/6   



czwartek, 16 grudnia 2021

"Widzący. Bogowie i Stwory" Franciszek M. Piątkowski - recenzja

Opowiadania "Widzący. Bogowie i Stwory" autorstwa Franciszka M. Piątkowskiego mogłam przeczytać dzięki udziałowi w book tour u Andżeliki z bloga Czytam dla przyjemności. Było to moje kolejne spotkanie z Uniwersum Powiernika. Czy udane?

Spośród pięciu tomów, które składają się na cykl przygód Marka Lichockiego, "Widzący. Bogowie i Stwory" to drugi tom zawierający opowiadania. Nadal uważam, że nie jest to moja ulubiona forma literacka, ale czasami robię wyjątki i sięgam po te, których tematyka mnie interesuje. Tutaj przeważyło to, iż są częścią przeczytanej już przeze mnie serii, no i, rzecz jasna, że zawierają słowiańskie wątki. 

Jedenaście opowiadań nosi tytuły związane ze stworami, które w nich występują. Marek jest tutaj postacią pojawiającą się w sytuacjach, gdy trzeba komuś pomóc, ewentualnie zgładzić szalejącego w Jawii stwora. Jego pomocnikami są znani z pozostałych tomów wegewąpierz Radzio, strzygoń Bezmir i domowik Witek. Chyba najmniej przypadło mi do gustu opowiadanie o porwaniu przez kosmitów. Kompletnie nie wpasowało się w słowiański klimat i przebrnęłam przez nie bez większych emocji. Pozostałe historie były interesujące i wciągające. 

Autor pisze lekko i z humorem. Akcja jest dynamiczna, opisy jej nie spowalniają. Wszystkie informacje o demonach zawarte w tekście są potrzebne, by każdy czytelnik mógł zrozumieć słowiańską fabułę, nawet jeśli niewiele wie o tej tematyce. Warto przed lekturą opowiadań przeczytać pozostałe tomy cyklu, ponieważ dzięki temu wszystkie nawiązania do ich treści staną się zrozumiałe.   

Okładka mnie zauroczyła. Leszy jest zawodowy, przyciąga wzrok i rozbudza wyobraźnię. Patrząc na niego, słyszę szelest liści w lesie i śpiew ptaków, ukrytych w gałęziach drzew. Nic dodać, nic ująć.

Polecam, warto sięgnąć po całą tę serię. Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w book tourze.

Tytuł: "Widzący. Bogowie i Stwory"
Autor: Franciszek M. Piątkowski
Gatunek: opowiadania, fantasy
Liczba stron: 204
Wydawnictwo: selfpublishing

Moja ocena: 5/6   

sobota, 4 grudnia 2021

"Niebieska nuta" Jan Antoni Homa - recenzja

Na cykl muzycznych kryminałów autorstwa Jana Antoniego Homy trafiłam zupełnie przypadkiem. Kiedy pierwszy tom przypadł mi do gustu, szybko zaopatrzyłam się w kolejny, który również mi się spodobał. Zagadkowe fabuły okraszone muzycznymi wtrętami to ciekawy pomysł, z którym wcześniej się nie spotkałam. Kiedy zorientowałam się, że całkiem niedawno, bo w lipcu tego roku, wyszedł trzeci tom tego cyklu, szybko zdobyłam książkę. Muszę przyznać, że przy gabarytach poprzedniczek, trzecia część wygląda bardzo niepozornie, ponieważ ma zaledwie 158 stron. Mimo tego zawiera porządnie skonstruowaną fabułę z wciągającą tajemnicą.

Tym razem Bartosz Czarnoleski rusza w Polskę, aby zapomnieć o złamanym sercu i stratach materialnych, które go dotknęły. Na chybił trafił wybiera miejsce, którym okazuje się niewielkie miasteczko o sielankowej nazwie Pogodna. Na nazwie miejscowości kończy się jednak beztroska tego miejsca. Na dzień dobry ktoś unicestwia szybę w aucie Bartka, a to dopiero wstęp do dziwnej wojny nerwów. Chociaż początki nie są zachęcające, mężczyzna postanawia zostać w Pogodnej przez jakiś czas. Kiedy dowiaduje się o tym, że w miejscowości działa klub jazzowy Blue Note, szybko znajduje to miejsce i poznaje najważniejszego muzyka wśród lokalsów, Cygana. Nowy przyjaciel namawia Bartka, by mimo kontuzji palca wrócił do gry. Kiedy wszystko zaczyna się układać, a muzyka przyciąga do klubu coraz więcej melomanów, Czarnoleski znajduje zwłoki przyjaciela. Komu Cygan aż tak nadepnął na odcisk, że spotkał się z ostrzem sztyletu? Bartek po raz kolejny postanawia rozwikłać zagadkę, chociaż szybko okaże się, że jego decyzja nie podoba się niektórym mieszkańcom Pogodnej. Czy uda mu się mimo przeszkód znaleźć zabójcę przyjaciela?

Tym razem wydarzeniom towarzyszy muzyka jazzowa, a nie klasyczna i jest jej trochę mniej niż w poprzednich tomach. Przy okazji jednego z wątków pojawiają się interesujące informacje z przeszłości, o których jednak nie mogę wiele napisać, bo spaliłabym istotny fragment całej historii. W każdym razie na pewno spodoba Wam się ten pomysł. 

Autor świetnie buduje napięcie, posługując się przyjaznym dla czytelnika językiem. Fragmenty muzyczne są zrozumiałym nawet dla laika uzupełnieniem fabuły, a akcja rozwija się równomiernie. Czytałam z przyjemnością i dużym zainteresowaniem, jak w tak krótkim tekście autor zmieści wszystkie istotne elementy tej powieści. Udało się. Zdecydowanie polecam.

Tytuł: "Niebieska nuta"
Autor: Jan Antoni Homa
Gatunek: kryminał
Liczba stron 158
Wydawnictwo: Oficynka
Cykl: Muzyczny kryminał, tom 3
Seria: Bartosz Czarnoleski

Moja ocena: 6/6

piątek, 3 grudnia 2021

"Outpost 2" Dmitry Glukhovsky - recenzja

"Outpost 2" to kontynuacja, a zarazem finał historii, która zaczęła się w Jarosławiu, placówce znajdującej się na terenie Rosji-Moskowii. Znajdują się tutaj odpowiedzi na wszystkie pytania, które pojawiły się w trakcie lektury zarówno pierwszego, jak i drugiego tomu. 

W pierwszym tomie poznaliśmy mieszkańców Jarosławia, którzy stanęli oko w oko z czymś niewiadomym i strasznym, niebezpiecznym i tajemniczym. Czymś, co przyszło zza mostu, strzeżonego przez żołnierzy. Dlaczego nie można przedostać się na drugi brzeg rzeki? Co stało się z wodami Wołgi? Dlaczego Pałkan, najważniejszy człowiek w Placówce, nie może doprosić się pomocy z Moskwy? I co stało się z ekspedycją, której zadaniem było sprawdzenie sytuacji w Jarosławiu i zameldowanie o wszystkim imperatorowi? 

Tymczasem w Moskwie imperator decyduje o wysłaniu kolejnej ekspedycji do Jarosławia. Ma to być zwiad, którym dowodzić będzie kozacki setnik Jura Lisicyn. Stu żołnierzy wyruszy na spotkanie z nieznanym, ponieważ z poprzedniej wyprawy nie wrócił nikt. Lisicyn otrzymuje od imperatora tajne zadanie - ma dowiedzieć się prawdy o sytuacji, wrócić i zameldować o wszystkim władcy. Kozak czuje ciężar odpowiedzialności i postanawia zrobić wszystko, by wrócić do Moskwy z wieściami. W mieście zostawia ukochaną, baletnicę Katię, z którą chciałby się ożenić, kiedy to całe szaleństwo się skończy. Czy kobieta poczeka na niego? Czy uda mu się wrócić z niebezpiecznej wyprawy? Czy dowie się, czym jest zaraza, na którą zapada coraz więcej ludzi? Czy można jej zaradzić? Kto się uratuje, a kto poniesie klęskę? 

Michelle za wszelką cenę chce dotrzeć do Moskwy, w której ma nadzieję odnaleźć rodziców, a przede wszystkim ostrzec ludzi przed opętaniem i powiedzieć im, jak mogą się ochronić. Jej plan jest prosty - musi zabrać się z Lisicynem. On potrafi prowadzić samochód, jednak czy zdołają wydostać się z opętanego Jarosławia, zanim słyszącego wciąż kozaka dopadnie zaraza? Czy uda im się dotrzeć do celu i ostrzec mieszkańców Moskwy?

Ten tom wydał mi się pełniejszy, może dlatego, że tym razem obserwujemy akcję z perspektywy różnych bohaterów. Część z nich już znamy z pierwszego tomu, a niektórych dopiero poznajemy. Znani już z "Outpostu" Jegor i Michelle próbują przetrwać w chaosie i uratować się od opętania, które zatacza coraz większe kręgi. Lisicyn wyrusza z ekspedycją, by odnaleźć zaginionego przyjaciela, setnika Krigowa, i jego oddział. Katia, baletnica w Teatrze Bolszoj, przygotowuje się do zatańczenia roli życia w "Dziadku do orzechów", więc nawet zagrożenie opętaniem nie ma dla niej znaczenia. Każdy żyje swoim życiem i dąży do osiągnięcia celu, który sobie wyznaczył.  

Niesamowite wrażenie robią sugestywne i dość krwawe opisy spętanego koszmarem opętanych mieszkańców Jarosławia i Moskwy, w której w tym samym czasie ludzie żyją, jakby nic złego się nie działo. Nad bezpieczeństwem moskwian czuwają oddziały żołnierzy, którzy strzelają do każdego, kto zbliży się do murów miasta. Nie mają jednak pojęcia, jak niebezpieczna jest choroba, którą można zarazić się poprzez słowa. Większość mieszkańców Moskwy nie wierzy w opętanie, a ci, którzy wiedzą co to takiego, bagatelizują sprawę, udając, że ich to nie dotyczy. Jak zakończy się ta historia?

Glukhovsky stworzył dość ponurą postapokaliptyczną rzeczywistość, w której prym wiodą kłamstwa i manipulowanie ludźmi. Atmosfera wydarzeń jest duszna i przytłaczająca, co jednak nie znaczy, że bohaterowie się poddają. Nie wszystkim uda się przeżyć, ale będą i tacy, którzy nie odpuszczą bez walki. Jak potoczą się losy poszczególnych postaci? Kto przeżyje, a komu nie uda się przetrwać? 

Polecam obydwa tomy tego cyklu. Dla fanów fantasy i postapo będzie to literacka uczta. 

Tytuł: "Outpost 2"
Autor: Dmitry Glukhovsky
Gatunek: postapokalipsa
Liczba stron: 346
Wydawnictwo: Insignis
Cykl: Outpost, tom 2

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Insignis

  

niedziela, 28 listopada 2021

"Kraina Spełnionych Życzeń" Joanna Szarańska - recenzja

"Kraina Spełnionych Życzeń" to kontynuacja zeszłorocznej powieści autorstwa Joanny Szarańskiej pt.: "Kraina Zeszłorocznych Choinek". Piękna, klimatyczna okładka zapowiada równie świąteczną atmosferę tej historii. 

Małe miasteczko w Małopolsce o wdzięcznej nazwie Świerczynki po raz kolejny jest świadkiem przedświątecznych przygotowań. Józef Pawłowski otrzymuje list z zagranicy z pewnym zaproszeniem. Nie jest przekonany, że wyjazd przed samymi świętami to dobry pomysł. Ostatecznie decyduje się jednak zostawić swój ukochany sklepik pod opieką siostry bliźniaczki, Józefiny, przyjaciółki Heleny i przyszywanego wnuczka, Antosia. Jak poradzi sobie z zadaniem ta trójka? Łatwo nie będzie, bo Józefina to urodzona liderka, która chce mieć wszystko pod kontrolą i po swojemu. Antoś czuje się trochę odsunięty na boczny tor, bo jego mama właśnie zawiera umowę marzeń, dzięki której jej salon fryzjerski znajdzie się w prestiżowej sieci, więc pomoc w magicznym sklepiku jest mu bardzo na rękę. Helena zaś ma pewne obawy, czy uda jej się wrócić do malowania po wielu latach przerwy. Poznajemy też nowych bohaterów, Filipa i jego dwie córeczki, młodszą Lilkę i starszą Lulu. Ta druga niezbyt dobrze radzi sobie z tym, że muszą się wciąż przeprowadzać i co kilka miesięcy traci budowany wciąż na nowo świat. Kiedy pewnego dnia Antoś pomaga jej uciec przed nastoletnimi prześladowcami, między dziećmi nawiązuje się nić przyjaźni. Lulu dołącza do drużyny magicznego sklepu i wraz z Józefiną, Heleną i Antosiem robi wszystko, by Kraina Zeszłorocznych Choinek prosperowała jak najlepiej. Czy uda im się rozkręcić interes? Czy Dorota dołączy do wymarzonej sieci salonów fryzjerskich? Czy siostry Tomczyk dojdą do porozumienia? Kim jest nieznajomy mężczyzna, który pojawia się w Świerczynkach?    

Dzieje się na kartach powieści, oj dzieje. Iskrzące humorem dialogi wywołują uśmiech i poprawiają humor w jednej chwili. Podczas lektury znajdziecie wiele sytuacji, które Was rozbawią. Nie znaczy to jednak, że "Kraina Spełnionych Życzeń" to komedia. Są w niej również wątki pełne trudnych decyzji. W kolejnych rozdziałach czeka na Was mieszanka pozytywnych emocji i magicznych chwil, ale także zawiedzionych nadziei i rozczarowań. Zabieganie mieszkańców miasteczka i skupienie na troskach i zmartwieniach, a nie na tym, co najważniejsze, daje do myślenia.   

Postacie są stworzone po mistrzowsku. Nie brakuje im absolutnie niczego, są różnorodne i przesympatyczne. Miałam wprawdzie moment, w którym chciałam odstrzelić Józefinę za jej zachowanie, ale ostatecznie postanowiłam darować jej życie :D Uratowało ją to, że jest bodajże najbarwniejszą postacią w całej tej opowieści. Mogłoby być trochę więcej Lilki, dziewczynki, która w wyniku wypadku czeka na operację, dzięki której będzie mogła wstać z łóżka i normalnie żyć.    

Nie ma tutaj niepotrzebnych wątków. To niesamowite, jak wszystko pięknie się zgrywa i wzajemnie uzupełnia. Każda postać żyje prawdziwym życiem, ma swoje problemy i dylematy, które musi rozwikłać bez szkody dla siebie i innych. Nie zawsze jest to proste, ale okazuje się wykonalne. Wystarczy tylko trochę dobrej woli. A wszystko to przyprawione zostało gorącą czekoladą i imbirowymi ciasteczkami.

Józef twierdzi, że świąteczne drzewka mają magiczną moc i przed odejściem do Krainy Zeszłorocznych Choinek mogą spełnić jedno życzenie. No to ja mam takie, żeby za rok wyszedł trzeci tom tej serii <3 Zdecydowanie polecam i mam ogromną nadzieję, że będzie mi dane jeszcze kiedyś wrócić do Świerczynek.

Tytuł: "Kraina Spełnionych Życzeń"
Autor: Joanna Szarańska
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 420
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona 


sobota, 27 listopada 2021

"Mów mi Win" Harlan Coben - recenzja

"Mów mi Win" to pierwszy tom nowej serii Harlana Cobena. Ponieważ bardzo lubię Myrona Bolitara, byłam ciekawa, jak autor poradził sobie z pomysłem, gdzie narratorem i głównym bohaterem staje się przyjaciel Myrona, Win, czyli Windsor Horne Lockwood III.

Kiedy FBI znajduje na Manhattanie zwłoki mężczyzny, nic nie zapowiada, że sprawa będzie dotyczyła obrzydliwie bogatego Lockwooda trzeciego. Policja jednak szybko dostrzega powiązanie, którym jest znaleziony w apartamencie zabitego bezcenny obraz Vermeera i skórzana walizka z inicjałami WHL3. Win potwierdza, że obraz to oryginał, który został skradziony jego rodzinie lata temu. Teczkę również rozpoznaje. Czy oznacza to, że ma coś wspólnego z morderstwem? Kim jest ofiara? Win postanawia odkryć tożsamość nieżyjącego mężczyzny, a także dowiedzieć się czy jest on powiązany z traumatycznymi wydarzeniami, które miały miejsce w rodzinie Lockwoodów. Do jakich dojdzie wniosków? Czego dowie się o członkach swojej rodziny? I czy spodoba mu się to, co odkryje?

Początkowo nie byłam przekonana do narracji prowadzonej przez Wina. Coben obdarzył go bowiem cechami wyniosłego i zepsutego do szpiku kości bogacza, pełnego ironii i sarkazmu, a jednocześnie inteligentnego i przenikliwego, co przełożyło się na niepowtarzalny sposób jego mówienia i myślenia. Momentami miałam wrażenie, że narracja jest przegadana. Nie byłam pewna, czy mi się to podoba, ale ostatecznie uznałam, że to przecież WIN. Nie mógłby zachowywać się inaczej, bo przestałby być wiarygodny jako postać. Ostatecznie fabuła mnie wciągnęła i z każdą stroną bardziej chciałam poznać finał tej historii. Coben trzyma poziom. Wątki świetnie się uzupełniają, a autor podsyca ciekawość czytelnika, powoli ujawniając istotne dla sprawy fakty. Nie da się nie wsiąknąć w to śledztwo. 

Jeśli lubisz styl Cobena, a Myron to Twój kumpel, poznaj lepiej jego przyjaciela, Wina. To będą przyjemnie spędzone godziny.

Tytuł: "Mów mi Win"
Autor: Harlan Coben
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 414
Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Windsor Horne Loockwood III, tom 1

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros


czwartek, 25 listopada 2021

"Miłość na horyzoncie" antologia - recenzja

"Miłość na horyzoncie" to antologia opowiadań, w których pierwsze skrzypce grają góry i... miłość ;-) Dziewięć poczytnych polskich autorek stworzyło teksty, w których buzują emocje, a bohaterowie muszą podejmować trudne decyzje. Tłem dla ludzkich dylematów są oczywiście górskie okolice.

Każde opowiadanie zawiera historię osób, które połączyły lub rozdzieliły wspólne doświadczenia lub wspomnienia, ewentualnie spotkały się przypadkiem po latach. Niektórych przytłoczyły wybory, których musieli dokonać lub zgodzić się na czyjąś decyzję, a innym zawalił się na głowę cały świat. Mimo problemów próbują jednak ułożyć sobie życie, znaleźć złoty środek albo przynajmniej przetrwać najgorszą nawałnicę, aby później móc pozbierać to, co zostanie do uratowania.  

Nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu. Możliwe, że jest to spowodowane tym, iż lubię historie wielowątkowe, a w tak krótkiej formie, jaką jest opowiadanie, trudno się rozpisać. Znalazły się jednak teksty, które mnie zaciekawiły i zostały w pamięci. I mam nadzieję, że autorki pomyślą nad rozwinięciem ich w powieść. Chętnie spotkałabym się ponownie i na trochę dłużej ze stworzonymi przez nie bohaterami.  

Nie jestem miłośniczką wspinaczek po szczytach, ale mimo tego, że się kompletnie na tym nie znam, trochę mało mi było górskiego klimatu. Może zabrakło siermiężnych schronisk na szlaku? Bohaterowie opowiadań mieszkali w wygodnych pensjonatach, a to kojarzy się bardziej z zimowymi filmami okołoświątecznymi i ogniem migoczącym w kominku. 

Podsumowując, jeśli lubicie krótkie historie o ludziach takich jak my, którzy muszą zmierzyć się z trudnościami, aby wrócić na właściwą ścieżkę, to te opowiadania Wam się spodobają. Pozwolą oderwać się na chwilę od szarej codzienności i ruszyć szlakiem górskiej przygody. 

Tytuł: "Miłość na horyzoncie"
Autorki: Agnieszka Lingas-Łoniewska, Anna Szafrańska, Agata Czykierda-Grabowska, Anna Bellon, Sylwia Trojanowska, K.A. Figaro, Natalia Nowak-Lewandowska, Natasza Socha, Elżbieta Rodzeń
Gatunek: antologia 
Liczba stron: 359
Wydawnictwo: Zwierciadło

Moja ocena: 5/6 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zwierciadło



piątek, 19 listopada 2021

"Chąśba" Katarzyna Puzyńska - recenzja

"Chąśba" to nowa propozycja literacka Katarzyny Puzyńskiej, którą znamy przede wszystkim z kryminalnej serii Lipowo. Nie każdemu przypadła ona do gustu, ale ja lubię lipowskich policjantów, chociaż niektórzy czasem mnie irytują ;-) Ale to chyba dobrze, kiedy bohaterowie wzbudzają w czytelniku różne emocje. Tym bardziej chciałam przekonać się, jak poradziła sobie autorka w innym gatunku, ponieważ "Chąśba" to powieść fantasy z elementami słowiańskimi. Po prostu nie mogłam tego przegapić. Czy było warto?

W pewnym bezimiennym, słowiańskim grodzisku ktoś dopuszcza się chąśby. W tajemniczych okolicznościach znika tarcza Jarowita, boga wiosny i wojny. Za kilka dni wiosenna równonoc, więc tarcza musi wrócić na swoje miejsce przed uroczystościami. Kilka dni to niewiele, ale mieszkańcy muszą zrobić wszystko, aby odzyskać swój skarb, inaczej dosięgnie ich wściekłość boga. 

Nie obyło się bez wątku kryminalnego. Ktoś zamordował karczmarkę Bolemirę, której ciało zostało znalezione w magicznym pokoju. Skąd się tam wzięła, skoro miała wyruszyć do innego grodziska? Co to za tajemne pomieszczenie? I kto położył kres jej życiu? Podejrzenie właściwie natychmiast pada na jej męża Strzebora. 

Nie są to jedyne wątki poruszone w powieści. Wszystkie natomiast opowiadane są nie w rozdziałach, lecz w gawędach. Wśród postaci znaleźć można nie tylko ludzi, ale też słowiańskie demony. Nie wymienię ich tutaj, bo nie wszyscy zostali od razu przedstawieni prawdziwym imieniem, więc nie będę psuć przyjemności lektury tym, którzy zdecydują się sięgnąć po tę powieść.       

Według mnie okładka jest epicka. Przyciąga wzrok i zachęca do tego, by zajrzeć do środka, a jak już się człowiek zdecyduje, to powinien spodziewać się czegoś nietypowego. Otóż, pisarka zastosowała interesujący zabieg. Stworzyła powieść, która jest po trosze jak powieść paragrafowa. Czytelnik w pewnym stopniu może zdecydować, o czym będzie czytać. Kiedy docieramy do określonego miejsca w tekście, pojawia się ramka z informacją w stylu: jeśli chcesz poznać więcej szczegółów tego wydarzenia, przejdź do anegdoty na stronie XY. Jeśli nie, czytaj dalej. I muszę przyznać, że spodobała mi się ta opcja, ponieważ nie wszystkie szczegóły mnie interesowały, więc mogłam je spokojnie pominąć bez szkody dla fabuły.

A zatem, czy było warto poświęcić czas tej historii? Uważam, że jak najbardziej. Czytało mi się świetnie, a klimat przypominał mi trochę słowiańskie powieści młodzieżowe Pauliny Hendel. Dla mnie "Chąśba" była idealną odskocznią od codzienności. Polecam i mam nadzieję, że w dorobku autorki pojawi się więcej powieści w tym stylu.    

Tytuł: "Chąśba"
Autor: Katarzyna Puzyńska
Gatunek: fantasy z elementami słowiańskimi
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


czwartek, 11 listopada 2021

"Tajemnica domu w Bielinach" Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]

Byłam bardzo ciekawa najnowszej książki Katarzyny Bereniki Miszczuk. Po pierwsze dlatego, że jest to historia dla dzieci, a po drugie dlatego, że fabuła miała być słowiańska. Czy faktycznie była? Poza tym nazwa wsi w tytule skojarzyła mi się z miejscem akcji jednej z moich ulubionych serii tej autorki - Kwiat paproci. I okazało się, że miałam rację, bo wśród bohaterów znaleźli się również znani ze wspomnianej serii Gosia, Mieszko i Baba Jaga. Lubię takie mariaże :)

Rodzeństwo Lipowskich: Bogusia, Leszek, Tosia i Dąbrówka przyjeżdżają wraz z mamą do nieznanej im wsi o nazwie Bieliny, gdzie od tej pory mają mieszkać wraz z ciotką Mirką. Zmiana ta związana jest z rozwodem rodziców, który dzieci przeżyły każde na swój sposób. Nie dość, że musiały poradzić sobie z negatywnymi emocjami związanymi z rozstaniem rodziców, to jeszcze ten nieszczęsny wyjazd i pozostawienie w Warszawie całego dotychczasowego świata. To bardzo dużo do udźwignięcia. Autorka bez zbędnych zawiłości przedstawiła wątek zmagania się Bogusi ze złością na ojca, który postanowił założyć nową rodzinę. 

Dzieciaki starają się nie dokładać mamie zmartwień i zaprzyjaźnić się z ciocią Mirką. Jest to o tyle utrudnione, że kobieta ma problemy z pamięcią, za co odpowiada Alzheimer, a jej dom jest dość... dziwny. Nie sposób go posprzątać i nie da się skosić trawy, bo natychmiast odrasta, a do tego ciągle coś się w tym domu przewraca albo spada. Samo. Co się dzieje? Dzieci postanawiają rozwiązać tę zagadkę. Czy uda im się odkryć, co zagnieździło się w domu cioci, która kiedyś była szeptuchą?

Polska w powieści jest trochę innym krajem niż ten, który znamy. Ponieważ nie odbyło się przyjęcie chrztu w 966 roku, w Polsce króluje wiara słowiańska. Bogowie i demony są na porządku dziennym, jednak niewiele jest o tym w opisach. Trochę mi brakowało tych szczegółów tworzących tło rozgrywających się wydarzeń. Mam jednak nadzieję, że to wyłączenie dlatego, iż ten tom otwiera nową serię. Liczę na więcej słowiańskości w kolejnych, na które już czekam :)

Tytuł: "Tajemnica domu w Bielinach"
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Gatunek: literatura dla dzieci, słowiańska
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: WILGA
Cykl: Klub Kwiatu Paproci, tom 1

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Wilga




wtorek, 9 listopada 2021

"Wezwijcie moje dzieci" Marta Krajewska - recenzja

Naczekałam się na ten finał, ale było warto, oj było, że hej! Wilcza Dolina ma swój niepowtarzalny klimat i słowiańską atmosferę. Miło było wrócić do tego wspaniałego świata, pełnego kolorów, kształtów, smaków i zapachów. Znacie ten styl pisarski, dzięki któremu wchodzi się do opisywanego świata? Tutaj macie go na wyciągnięcie ręki.

Mieszkańcy Wilczej Doliny żyją niejako w zawieszeniu. Czekają z niepokojem na powrót wilkarów. Akcja rozgrywa się znacznie później niż w tomie drugim, opiekunka ma już swoje lata i czuje się bardzo zmęczona tym oczekiwaniem, odpowiedzialnością za mieszkańców doliny i ciągłą obawą o to, co ich czeka. DaWern, wciąż młody i silny, żyje trochę z opiekunką, trochę z Atrą i dwójką dzieci, a trochę po wilczemu, jak podpowiada mu zwierzęca natura. Mieszkańcy doliny to w dużej mierze kolejne pokolenie, młodzi, u których krew nie woda, więc dzieje się sporo. Czy ludzie mają się czego obawiać? Czy przepowiednia się sprawdzi? Ktoś wezwie wrogów czy przybędą sami? Pytań jest tyle, ile wątków, ale odpowiedzi poznacie dopiero po lekturze, bo nie zamierzam spojlerować :)  

Bardzo podobały mi się wplecione w fabułę słowiańskie zwyczaje i świat fantastyczny przenikający się z realnym. Marta Krajewska świetnie przedstawiła tradycje i wierzenia naszych przodków. Nie są to opisy nużące ani niepełne. Idealnie wpasowują się w prowadzone wątki i uzupełniają je o istotne dla fabuły informacje. Dzięki nakreślonemu tłu społecznemu mamy przed sobą pełnowymiarową lekturę, którą aż żal było kończyć.     

Najmniej przypadł mi do gustu wątek Alasy i Irkego, może dlatego, że nie przepadam za romansami typu "żuraw i czapla". Ale i ten wątek miał interesujące elementy słowiańskie, więc dałam radę.

Polecam Wam całą trylogię, ale najlepiej czytajcie od razu wszystkie tomy. Może akcja nie gna na łeb, na szyję, ale dzieje się sporo, wątki nie nudzą, a słowiańska atmosfera przenika na wskroś. 

Tytuł: "Wezwijcie moje dzieci"
Autor: Marta Krajewska
Gatunek: fantasy, literatura słowiańska
Liczba stron: 528
Wydawnictwo: Genius Creations
Cykl: Wilcza Dolina, tom 3

Moja ocena: 6/6


poniedziałek, 1 listopada 2021

"Uwikłana" Alicja Sinicka - recenzja

"Uwikłana" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Alicji Sinickiej. Po lekturze stwierdzam, że nie ostatnie. Powieść ma wszystkie elementy thrillera psychologicznego, które lubię, więc czytało mi się naprawdę dobrze.

Zuzanna Wilk ma dwadzieścia dwa lata i na koncie rozstanie z chłopakiem, które bardzo przeżyła. Jednak to nie jest jej najgorsze doświadczenie. Wciąż toczy się sprawa zaginięcia jej siostry. Dziewczyna zniknęła podczas imprezy, na której siostry były razem. Zuza wciąż wraca myślami do tamtej nocy i analizuje do bólu wszystko, co pamięta. Jest to jednak o tyle trudne, że pamięta niewiele. Nie wie, dlaczego, ale część tej imprezy po prostu wyparowała z jej umysłu. Może to wina dopalaczy, których spróbowały z siostrą? Trudno stwierdzić.

Kiedy Zuza wraz z nowym ukochanym jedzie do jego domu do niewielkiej Zadry, ma na celu przede wszystkim odcięcie się od wszystkiego, co ją stresuje i przygniata, a tak czuje się w Kołobrzegu i w domu, który przypomina jej utraconą rodzinę. W domu Michała mieszka też jego brat Juliusz, z którym prowadzą profil na Instagramie. Zuzia również ma swój instagramowy profil poetycki, który nabiera rozpędu. Wraz z braćmi profilem społecznościowym zajmuje się ich koleżanka i sąsiadka, Liwia. Zuzanna nie czuje się komfortowo w ich towarzystwie, ale powoli przyzwyczaja się do nowego otoczenia. Z czasem jednak wokół niej zaczyna się dziać coś dziwnego. Między mieszkańcami domu rośnie napięcie, a Zuzannie wciąż przydarzają się dziwne i czasami niebezpieczne sytuacje. Coraz częściej bywa rozkojarzona, nie pamięta, by robiła różne rzeczy albo wprost przeciwnie, świetnie pamięta na przykład atakujące ją posty czy komentarze na Instagramie, ale zanim pokaże je komukolwiek, znikają. W końcu zaczyna się zastanawiać, czy z jej umysłem jest wszystko w porządku. Bo kiedy ktoś wciąż nam wmawia szaleństwo, w końcu zaczynamy się zastanawiać, czy to przypadkiem nie jest prawda.

W domu w Zadrze panuje naprawdę duszna atmosfera. Zachowanie mieszkańców jest zagadkowe. Kolejne sytuacje sprawiają, że człowiek zaczyna się zastanawiać i analizować zachowanie bliźniaków i Liwii. Mnożą się pytania i możliwe rozwiązania stworzonej przez autorkę intrygi. Jeśli lubisz czuć dreszcz niepewności podczas lektury, ta książka spełni Twoje oczekiwania.

 

Tytuł: "Uwikłana"
Autor: Alicja Sinicka
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 
Wydawnictwo: Kobiece
Cykl: Uwikłane, tom 2

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Kobiece

środa, 27 października 2021

"Małe Licho i babskie sprawki" Marta Kisiel - recenzja

Czwarty tom przygód Bożka i nadprzyrodzonej ferajny gwarantuje sporo emocji i trochę nowych wątków. Nasz bohater wkracza powoli w wiek, w którym oprócz kumpli zaczyna się dostrzegać również dziewczyny i nawet można się z nimi zaprzyjaźnić. 

Świat Bożka zaczyna się zmieniać. Do tej pory jego centrum stanowił dom z wyjątkowo niecodziennymi mieszkańcami, a teraz niepostrzeżenie miejsce małego anioła w bamboszach zajęli koledzy z klasy.

"Patrząc na Licho pochłonięte Własnymi Sprawami, z którymi on nie miał nic a nic wspólnego, Bożek dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo... no, jak bardzo wyszedł z domu. Tak dosłownie - i tak w przenośni. Jak bardzo wciągnęła go czwarta klasa i to, co się z nią wiązało".

Bożek wyrusza na spotkanie nowych wyzwań. To naturalna kolej rzeczy, więc Licho chyba również przyjęło to spokojnie, a poza tym miało jak zwykle pełne ręce roboty, bowiem w pensjonacie wujka Konrada zamieszkały... krasnoludki. W tej sytuacji Bożek spokojnie mógł zgłębiać tajniki relacji rówieśniczych i przyzwyczajać się do szkolnych nowości. Nowa klasa, nowy wychowawca, w dodatku matematyk!, całkiem sporo zmian. W dodatku ten nauczyciel jest jakiś... dziwny. Trochę straszny i tajemniczy. Groźny i śmiertelnie poważny. No wszystko w nim wypada na niekorzyść. Niekorzyść Bożka i jego kolegów. Pan Więch wprowadza nowe porządki i dręczy uczniów zadaniami matematycznymi. A że Bożkowi nie idzie w liczeniu, to sami rozumiecie...

Fabuła w tym tomie kręci się wokół zmian i nowego nauczyciela, który trochę przeraża i wywołuje w uczniach dziwne odczucia. Akcja jest wartka i bogata w wydarzenia, jak życie dziesięciolatków. Bożek znów znajdzie się w niebezpieczeństwie, a wraz z nim - rzecz jasna - jego przyjaciele. Do ekipy dołącza Zmyłka, nowa uczennica w klasie czwartej be. Na pewno nie będziecie się nudzić podczas lektury.

Tym razem Marta Kisiel poruszyła trudny temat lęków i obaw, które dopadają człowieka zupełnie niespodziewanie i zatruwają mu życie. Przy okazji niecnie wykorzystała glutowatego panicza Szczęsnego do mistrzowskiego opisania zasady prywatności, która dla dorastającego chłopca stała się niezwykle istotna. Pytanie brzmi, czy widmowy ojciec zrozumie, że nie może podsłuchiwać i śledzić syna? 

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać Bożka i jego przyjaciół, koniecznie to naprawcie i przeczytajcie wszystkie tomy tej ciepłej i pełnej magii serii. Ja już nie mogę się doczekać piątego tomu. Aha, byłabym zapomniała. Dialogi krasnoludków to normalnie sztos! <3

Tytuł: "Małe Licho i babskie sprawki"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: literatura dla dzieci, fantasy
Liczba stron: 238
Wydawnictwo: WILGA
Cykl: Małe Licho, tom 4

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu WILGA

niedziela, 17 października 2021

"Na Jowisza 2! Nadal uzupełniam Jeżycjadę" Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś - recenzja

Myślę, że nie ma czytelnika, który nie słyszałby chociaż o opowiadających o rodzinie Borejków i ich przyjaciołach książkach, określanych mianem Jeżycjada. To kilkadziesiąt powieści, w których czas akcji i tło społeczne pokrywały się z rzeczywistymi w momencie ich wydania. Dzięki temu mamy świetne świadectwo społeczno-historyczne.  

Drugi tom uzupełnień Jeżycjady jest tak samo interesujący jak pierwszy. Księga znacznych rozmiarów zawiera mnóstwo dykteryjek z życia autorki i jej rodziny, a także sporo dodatkowych informacji o stworzonych przez nią bohaterach serii.

Gabaryty książki trochę utrudniają wygodną lekturę, ale jednocześnie oferują naprawdę dużo zdjęć, skanów i rysunków, które świetnie uzupełniają treść. Fani Jeżycjady znajdą tutaj odpowiedzi na wiele pytań, które z pewnością pojawiły się podczas lektury kolejnych tomów. Śmiem twierdzić, że znajdą odpowiedzi również na te pytania, które jeszcze nie przyszły im na myśl. Bo chyba każdy zastanawiał się choćby nad tym, czy postacie te miały swoje pierwowzory w rzeczywistości albo którego bohatera autorka lubi najbardziej. 

Przy okazji czytania wspomnień autobiograficznych czytelnik dowie się też sporo o codzienności rodziny Barańczaków, z której pochodzi autorka. To fascynujące, móc poznać choć trochę dzieciństwo polskiego poety, tłumacza i krytyka literackiego, Stanisława Barańczaka, i jego nie mniej słynnej siostry, Małgorzaty Musierowicz.  

Kompendium to jest tak obszerne w swej treści, że wymusza wprost na czytelniku konieczność przypomnienia sobie powiązań między bohaterami lub konkretnych wydarzeń, o których wspomina autorka. Sama doszłam do wniosku, że zapomniałam już tak wiele, iż ponowna lektura całej serii byłaby wskazana. Przyjemnie byłoby wkroczyć znów do rodzinnej kuchni Borejków i przysiąść przy wielkim stole nad szklanką herbaty.

Jeśli lubisz Jeżycjadę i masz za sobą lekturę wszystkich tomów, zdecydowanie polecam uzupełnienie w formie dwóch opasłych tomów. Ciekawe, czy pojawi się kolejny :-)


Tytuł: "Na Jowisza 2! Nadal uzupełniam Jeżycjadę"
Autor: Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś
Gatunek: publicystyka literacka, eseje, autobiografia
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: HarperCollins

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu HarperCollins 

  


poniedziałek, 11 października 2021

"Zapach cytrusów" Katarzyna Kielecka - recenzja

Kolejna historia spod pióra Katarzyny Kieleckiej już za mną. I znowu przykro się było rozstawać z bohaterami, których polubiłam i z ciekawością śledziłam ich losy. Takie opowieści można czytać i czytać, a człowiek wciąż jest ciekawy, co będzie dalej.

W tej powieści spotykamy się z Bartkiem i jego bratankiem Tymkiem, którego dziesięcioletni świat w jednej chwili zmienił się w kupę gruzu. Drugą fantastyczną parą są pani Ludmiła i jej pierzasta przyjaciółka Zoja, złotodzioba papuga, wymuszająca na właścicielce głośne odtwarzanie muzyki Czajkowskiego. Jest również Ada, której autorka zafundowała sporo perturbacji i niebezpiecznych sytuacji, ale także przyjemne chwile i pozytywne uczucia. Zanim jednak kobieta będzie musiała podjąć najważniejszą decyzję, zdąży kogoś odrzucić, od kogoś uciec, kogoś odzyskać... Podsumowując, będzie się działo!

Życiowa fabuła wciąga i sprawia, że bohaterowie szybko stają się nam bliscy, jakby mieszkali za ścianą i mijali się z nami na klatce. Idealnej całości dopełniają realizm sytuacyjny i wachlarz emocji. Do tego plastyczne opisy i charakterni bohaterowie - to przepis na naprawdę smakowitą historię.      

Bokserka Kufa jest cudowna, chociaż pojawia się tym razem na krótko. Jednak sympatyczny zwierzęcy bohater sprawia, że pamięta się go nawet, jeśli wystąpił w jednej scenie.    

W powieściach Kasi Kieleckiej lubię przede wszystkim piękny język, ale także wplecione w tekst przypominajki z poprzednich tomów. Wiadomo, że część czytelników czyta kolejne powieści od razu po premierze, a to oznacza, że kolejne tomy dzieli sporo czasu. Można zapomnieć to i owo, ale autorka nie pozwala czytelnikowi poczuć się niepewnie w tej kwestii.

I na koniec cytat, który urzekł mnie chyba najbardziej :) 

"Życie jest jak pomidorówka. Pożywna, swojska. A miłość jest jak bukiet ziół. Potrafi zmienić zwykłą zupę w niebo w gębie, rozumiesz?"

Tytuł: "Zapach cytrusów"
Autor: Katarzyna Kielecka
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Szara Godzina
Cykl: Cytrusy, tom2

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina

środa, 22 września 2021

"Efekt pandy" Marta Kisiel - recenzja

Mą bożę... jakie to było dobre, najdobrzejsze od dawna! Kiedy czytałam "Dywan z wkładką", myślałam, że bardziej się już nie da. Ale otóż, da się! Marta Kisiel umie w bardziej, możecie mi wierzyć. Strach pomyśleć, ile się uchichram, jeśli kiedyś (mam nadzieję!) pojawi się trzeci tom tereskowych akcji i atrakcji.

Tym razem żeńska część mniej lub bardziej Trawnych w liczbie czterech pań i psicy wyrusza do spa, gdzie atmosfera sielska i anielska ma pomóc im wypocząć i uskutecznić mnóstwo fantastycznych zabiegów upiększających. Nietrudno się domyślić, że każda z nich ma swój cel, do którego zamierza dążyć. Jednakże zestaw pań Trawnych jest iście wybuchowy, co sugeruje pewne perturbacje... Tereskę do tego wyjazdu zachęcił Andrzej, więc właściwie... to wszystko, co się wydarzyło, to jakby jego wina. A co się wydarzyło? Żeby Wam nie psuć zabawy spoilerami, napiszę tylko, że na kartach powieści napotkacie bucowatego zbrodzienia, którego wybrane panie Trawne będą niezmordowanie tropić. Będą też poszukiwać TRUPA, a jakże. Po drodze pojawią się atrakcje w postaci uczulenia na zabieg z laktozą, zniknięcia sąsiadki z domku obok, kopiącego po nocy podejrzane rzeczy faceta, a także pewnej bździągwy z chudymi nogami. No mówię Wam, dzieje się wiele. 

Akcja jest dynamiczna i wciąga jak wodny wir. Wątków jest pod dostatkiem, aby wystarczyło na wszelkiego rodzaju wybuchy głupawki i śmiechawki, więc nie wiem, czy należy tę książkę zabierać ze sobą na przykład do komunikacji miejskiej bądź innych miejsc publicznych. Bierzecie na własną odpowiedzialność ;-)

Marta Kisiel to porządna literacko-językowa firma, która nawet w przypadku książki "przed korektą" pisze cudownie po polsku. Tego stylu nie da się podrobić ani skopiować, no ni hu-hu. "Efekt pandy" nie odbiega od standardów, a poprzeczkę stawia sobie autorka wysoko od samego początku. 

Podsumowując, melduję, że pisarka w formie, gwarantuję świetną zabawę i zachęcam do lektury bardzo, a nawet bardziej.

Tytuł: "Efekt pandy"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: W. A. B.
Cykl: Tereska Trawna, tom 2

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W. A. B.

niedziela, 12 września 2021

"Gruzowisko" Aleksandra K. Maludy - recenzja

Po słowiańskiej "Wiszni" autorstwa Aleksandry K. Maludy postanowiłam sięgnąć po inną powieść tej autorki, napisaną w powojennym klimacie, pod tytułem "Gruzowisko". Czy była to dobra decyzja?

Leon Zarzeczny po wojnie powraca do stolicy, z której niewiele zostało po wojennym koszmarze. Zniszczona Warszawa przyjmuje powracających z tułaczki mieszkańców, chociaż tak naprawdę nie mają oni gdzie mieszkać, nie ma pracy, jedzenia, warunków do normalnego egzystowania. Wszędzie gruzy i śmierć. Do tego wciąż powracające, dręczące wielu wspomnienia z czasów wojny. Chociaż atmosfera w Warszawie jest przytłaczająca, ludzie za wszelką cenę próbują odnaleźć choć odrobinę normalności, by móc zacząć żyć od nowa. Również Leon stara się odzyskać poczucie człowieczeństwa. Z zawodu jest stroicielem fortepianów. W powojennej Warszawie to zajęcie wydaje się na razie nierealne i kompletnie niepotrzebne, jednak Zarzeczny ma odmienne zdanie na ten temat. Szybko trafia do odradzającej się warszawskiej filharmonii, gdzie ratuje zniszczone podczas wojny instrumenty. Tam poznaje Ewę Lerską, młodą wdowę, której historia jest niemniej tragiczna. Kobieta została zesłana do Kazachstanu, gdzie straciła teściów i musiała zostawić ukochaną córeczkę w domu dziecka. Teraz postanawia zrobić wszystko, aby ściągnąć dziewczynkę do Warszawy. Na co będzie musiała się zdecydować, by dziecko mogło do niej wrócić? Czego zażąda od niej Gujew? I czy warto mu wierzyć?

Aleksandra Maludy po mistrzowsku opisała historię głównych bohaterów, przy okazji wplatając w fabułę również losy innych postaci, mniej lub bardziej związanych z Leonem i Ewą. Na kartach powieści płynnie przewijają się wydarzenia współczesne bohaterom oraz ich wspomnienia z czasów wojny.

Z każdym kolejnym rozdziałem bohaterowie byli mi bliżsi, a ich losy stały się dla mnie ważne. Ponieważ autorka wykorzystała wiele wydarzeń historycznych, z jeszcze większą przyjemnością czytałam o losach Leona i Ewy. Chociaż oni sami są fikcją literacką, dzięki dopracowanemu tłu społeczno-politycznemu są bardzo realistyczni. Nie obyło się bez sporych emocji, szczególnie w wątku związanym z problemami Ewy w temacie odzyskania córeczki. Z zapartym tchem obserwowałam jej desperację, zastanawiając się, jak sama zachowałabym się na jej miejscu.

"Gruzowisko" to lektura wartościowa i wciągająca. Pełna realistycznych wydarzeń i postaci, dzięki którym możemy poznać życie w powojennej Warszawie z perspektywy zwykłych ludzi, którzy po koszmarze wojny pragnęli po prostu wrócić do normalności. Zdecydowanie polecam!

Tytuł: "Gruzowisko"
Autor: Aleksandra K. Maludy
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Szara Godzina

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina



sobota, 11 września 2021

"Głębia" Marek Stelar - recenzja

Smutno mi trochę, jak sobie pomyślę, że w najbliższym czasie nie zajrzę już do nadkomisarza Tomasza Rędzi, ponieważ autor zdecydował się na przerwę w tworzeniu tej serii. Lektura "Głębi" była świetną czytelniczą przygodą i aż chciałoby się napisać wniosek do Marka Stelara, by jednak kiedyś wrócił do opisywania przygód policjanta.

Nadkomisarz Tomasz Rędzia będzie musiał zapłacić wysoką cenę za skok w bok, którego dopuścił się z koleżanką, z którą chodził do jednej klasy w liceum, a aktualnie prokurator Agnieszką Rybarczyk. Kilka chwil przyjemności skończy się niebezpiecznymi konsekwencjami, które doprowadzą mężczyznę do ostateczności. Zanim jednak do tego dojdzie, oboje zostaną zmuszeni do sabotowania prowadzonego śledztwa. Ktoś grozi ich najbliższym, więc cóż innego mogliby zrobić? W dodatku Rędzia dowiaduje się, że z Agnieszką łączy go coś więcej, niż tylko wspomnienia...

Intryga rozwija się zgrabnie i wciąga od pierwszych stron. Dzieje się sporo, a napięcie wzrasta z każdym rozdziałem. Postacie są wielowymiarowe, czasem postępują bezkompromisowo, czasem z humorem, nie sposób się nudzić podczas lektury. Zwroty akcji podkręcają atmosferę i sprawiają, że człowiek kombinuje swoje scenariusze, nie mogąc doczekać się, co będzie dalej. 

Lubię język Stelara. Bez niepotrzebnego zadęcia, czasami potocznie, zwyczajnie, swojsko i po naszemu. Kiedy trzeba, bohater szpetnie zaklnie, a innym razem jest kulturalny do bólu. Wszystko w punkt, realistycznie. Czytasz i masz wrażenie, że śledztwo toczy się w komisariacie na Twojej dzielni ;)

Jeśli chodzi o finał, to podobała mi się ostatnia scena i to, jak autor rozegrał zakończenie tej historii. Napiszę tylko tyle, bo nie chcę Wam tu rzucać spojlerami. Zdecydowanie polecam wszystkie trzy tomy, koniecznie we właściwej kolejności: "Blizny", "Sekta" i "Głębia".

Tytuł: "Głębia"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Filia
Cykl: Nadkomisarz Rędzia, tom 3

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Upolujebooka.pl


piątek, 20 sierpnia 2021

"Obrońcy" Franciszek M. Piątkowski - recenzja

Czwarty tom cyklu przygód Marka Lichockiego już za mną. Tym razem nasz adwokat musi stawić czoła Trojanowi, który uciekł z Pustki i sieje zniszczenie w Jawii. Bóg chaosu morduje ludzi, zamieniając ich w plugawce, które stają się jego armią. Czy Marek ma wystarczająco dużo przyjaciół wśród ludzi, stworów i demonów, aby pokonać Trojana?

Trojan w świecie ludzi jest wciąż słaby i nie może wykorzystać całej swojej mocy. Ma jej jednak na tyle dużo, aby przeciągnąć na swoją stronę kogoś, kto do tej pory był wierny Widzącemu. Próbuje nawet schwytać Asię, żonę Marka, i jego maleńką córeczkę, Milenkę. Na szczęście demony mieszkające w Jawii są po stronie Powiernika, więc nie pójdzie mu tak łatwo.  

Zaprzyjaźnione stwory pod przywództwem Miłej pędzą przez Nawię z misją zdobycia Czarnego Słońca. Nie wszyscy wrócą z tej niebezpiecznej wędrówki. Kto poświęci życie dla uratowania światów? Marek również musi odnaleźć pewien artefakt. Najgorsze jest to, że nikt nie wie, gdzie ów przedmiot był ostatnio widziany. A może to tylko legenda? Jednak Lichocki nie może odpuścić, bo tylko ta rzecz może pokonać Trojana. 

Oj, sporo się dzieje w tym tomie, nie da się ukryć. Dobrze, że tytuły kolejnych podrozdziałów to imiona głównych bohaterów. Dzięki temu od razu wiadomo, w którym miejscu się znajdziemy i kogo będziemy obserwować. Dowiecie się czegoś nowego i zaskakującego o jednym z bohaterów, co pozwala mieć nadzieję na kolejne części z przygodami Marka Lichockiego i słowiańskiej ferajny. 

Akcja jest wartka, a dialogi żywe i dowcipne. Rozmowy bohaterów nie zawsze są humorystyczne, ponieważ fabuła momentami jest dramatyczna i brutalna. Plastyczność opisów natomiast sprawia, że naprawdę znajdujemy się w środku rozgrywających się na kartach powieści wydarzeń.

Zdecydowanie polecam wszystkie tomy cyklu i niecierpliwie czekam na możliwość przeczytania piątej części, czyli opowiadań :)

Tytuł: "Obrońcy"
Autor: Franciszek M. Piątkowski
Gatunek: fantasy słowiańskie
Cykl: Marek Lichocki, tom 4

Moja ocena: 6/6

niedziela, 15 sierpnia 2021

"Dobra siostra" Sally Hepworth - recenzja

Opis powieści "Dobra siostra" Sally Hepworth bardzo mnie zainteresował. Czasami zdarza się, że zarys fabuły zupełnie nie przystaje do tego, co oferuje książka, ale postanowiłam zaryzykować.

Fern i Rose to bliźniaczki dwujajowe. Bardzo różne bliźniaczki. Rose jest neurotypowa, a Fern nie do końca radzi sobie ze światem zewnętrznym, jego światłami, dźwiękami i zapachami. Obie kobiety od zawsze są ze sobą mocno związane, właściwie nierozłączne. Rose broni siostry przed złą matką. Kiedy Fern staje przed jakimś problemem, zwraca się do Rose, która zawsze ratuje ją z opresji. Czy jednak można normalnie funkcjonować, opierając się wciąż na drugiej osobie?  

Pewnego dnia mąż Rose, Owen, wyjeżdża w delegację. Rose w końcu jedzie go odwiedzić. Przy okazji zwierza się siostrze, jak boli ją to, że nie może dać mężowi upragnionego potomka. Fern boi się zostać sama i szybko okazuje się, że jej obawy były uzasadnione. Zapomina o psie siostry, którym miała się zaopiekować. To jednak trochę dziwne, że kobieta w ogóle nie przypomina sobie rozmowy na ten temat... 

Fern pracuje w miejskiej bibliotece. Pewnego dnia pojawia się tam nieznajomy mężczyzna. Fern dopiero po pewnym czasie orientuje się, że źle zinterpretowała jego niedbały strój. Sam Rocco, który swoim wyglądem przypomina wszystkim postać z książki "Gdzie jest Wally?", okazuje się być sympatycznym, ale również dość specyficznym człowiekiem. Kiedy orientują się, że są do siebie podobni, po pierwszym zaskoczeniu postanawiają poznać się bliżej. Fern ma co do mężczyzny konkretne plany.

Powieść zbudowana jest dwutorowo. Naprzemiennie czytamy pamiętnik Rose i narrację Fern. Zapiski Rose obejmują nie tylko wydarzenia aktualne, ale także wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to wydarzyło się coś strasznego. Obie bohaterki przedstawiają swój punkt widzenia, a z narracji wyłania się obraz bardzo skomplikowanej relacji siostrzanej, a także więzi między matką a dziećmi. 

Atmosfera powieści zagęszcza się powoli, a akcja nie jest szczególnie dynamiczna. Pierwsze rozdziały czytałam bez przekonania. Wprawdzie nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale jednak liczyłam na jakiś dreszcz. To jednak nie jest kryminał czy sensacja, a bardziej thriller psychologiczny. Napięcie narasta więc stopniowo, jak w powieściach Magdy Stachuli. Chociaż pewne elementy fabuły są przewidywalne, nie przeszkadzało mi to w lekturze.

Bardzo podobała mi się postać Fern i jej narracja. Nie jest to w powieści napisane wprost, ale Fern ma cechy autystyczne. W związku z tym z ogromnym zaciekawieniem czytałam jej przemyślenia i analizy różnych sytuacji, ponieważ rzadko mamy okazję przekonać się, jak postrzega świat osoba ze spektrum autyzmu. 

Podsumowując, znajdziecie w tej powieści psychologiczne tematy dotyczące więzi rodzinnych, dwa (!) morderstwa bez krwi i flaków, przytłaczającą atmosferę nadopiekuńczości i ciekawy finał całej tej historii. Zdecydowanie polecam :-)

Tytuł: "Dobra siostra"
Autor: Sally Hepworth
Gatunek: thriller psychologiczny
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka



niedziela, 8 sierpnia 2021

"Od Nerwosolka do Yansa. 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią" Daniel Koziarski, Wojciech Obremski - recenzja

Z czasów mojego dzieciństwa pamiętam wiele szaroburych książek, które z lubością czytałam, nie zwracając uwagi na papierową okładkę z biblioteki. Zresztą po zdjęciu tej "ochrony" okazywało się często, że okładka danej książki również nie jest bogata w kolory. Co innego komiksy, te były barwne jak kwiaty na łące. I pełne fantastycznych postaci. A fabuły kipiały od przygód. No i ten humor, o którym nie można zapominać. Dowcipne dialogi nie raz wywoływały u mnie salwy śmiechu. 

Dzięki publikacji Novae Res pt.: "Od Nerwosolka do Yansa. 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią" mogłam przypomnieć sobie ulubionych bohaterów, z którymi spędziłam kiedyś sporo czasu. Pamiętam Profesora Nerwosolka, kapitana Klossa, komiksowe serie historyczne "Początki państwa polskiego" i "Legendy polskie" (które mam do dziś!), Kajka i Kokosza, i oczywiście kultową trójkę: Tytusa, Romka i A'Tomka, a także Jonka, Jonkę i Kleksa. Sporo tych bohaterów, a okazuje się, że było ich znacznie więcej. Nie wszystkie komiksy czytałam, ponieważ nie trafiły w moje ręce, ewentualnie najpierw byłam na nie za mała, jak na przykład na komiksy o kapitanie Żbiku, a później już mniej mnie kręciły rysunkowe historie. Przyznać jednak muszę, że chętnie wróciłabym do niektórych książeczek, ewentualnie przeczytałabym te, które pominęłam. 

Wśród ciekawostek opisanych w publikacji najbardziej chyba zszokowała mnie ta o czasie wydawania w "Przekroju" komiksu o profesorze Filutku. Wiedzieliście, że ukazywał się on przez pięćdziesiąt cztery lata? To dopiero szmat czasu. Ale dzięki temu profesora Filutka, jego melonik i parasol, a także zabawnego pieska kojarzą chyba wszyscy.

W książce tej znajdziecie wiele ciekawostek o procesie powstawania lub wydawania komiksów. Pięknie wydany leksykon, szyty i w twardej oprawie, będzie z pewnością przez długie lata cieszyć oko i przypominać ulubionych bohaterów komiksowych. Dla dociekliwych na końcu znajduje się bibliografia. 

Aż szkoda, że nie wszystkie komiksy doczekały się kontynuacji, a niektóre serie urwały się znienacka.

Tytuł: "Od Nerwosolka do Yansa. 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią"
Autor: Daniel Koziarski, Wojciech Obremski
Gatunek: popularnonaukowa, leksykon, antologia
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Navae Res

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

czwartek, 5 sierpnia 2021

"Powiernik. Bogowie i stwory. Opowiadania" Franciszek M. Piątkowski - recenzja

Opowiadania. Znów opowiadania ;-) Muszę chyba zweryfikować mój pogląd na tę formę literacką, bo coraz więcej jest historii, które świetnie mi się czytało, chociaż były takie krótkie. W przypadku opowiadań należących do uniwersum Powiernika, dodatkową zaletą jest to, że dopełniają one przygody Marka Lichockiego, głównego bohatera serii. 

Książka zawiera dwanaście opowiadań, których bohaterami są słowiańskie stwory. Nie wszystkie jednak znajdziecie w tradycyjnej formie, bo czy ktoś słyszał o wampirze, który jest wegetarianinem? No właśnie, a Radosław, zanim stał się wąpierzem, nie jadał mięsa, a zatem i w nowej postaci nie mógł chłeptać krwi mięsożerców.

W kolejnych rozdziałach spotykamy między innymi bezkosta, strzygonia, licho, porońca i północnicę. Są tu opowiadania pełne humoru, ale i takie ociekające krwią. Obserwujemy nie tylko problemy ludzi, których dręczą niewidzialne dla nich stwory, ale także perypetie demonów przenikających do Jawii. Spotkanie z Markiem Lichockim kończy się dla stworów na różne sposoby, nie zawsze przyjemne. 

Przygody słowiańskich bogów i stworów wciągają bez reszty, ponieważ opisane są przystępnym językiem, a dialogi bohaterów są dowcipne. Żałowałam podczas lektury, że nie znam Lublina, ani pozostałych opisanych w opowiadaniach miejsc, bo w tekście jest sporo szczegółów, więc można by sobie je wszystkie wyobrazić. 

Jeśli macie ochotę na szczyptę magii, legend i dobrego humoru, to sięgnijcie nie tylko po tę publikację, ale także po dwa poprzednie tomy serii. 

Tytuł: "Powiernik. Bogowie i stwory. Opowiadania"
Autor: Franciszek M. Piątkowski
Gatunek: opowiadania słowiańskie
Liczba stron: 203
Wydano nakładem autora
Seria: Marek Lichocki, tom 3

Moja ocena: 6/6