niedziela, 29 marca 2020

"Kratki się pani odbiły" Jacek Galiński - recenzja



„Kratki się pani odbiły” to trzeci tom przygód emerytki Zofii Wilkońskiej. Tym razem szalona starsza pani trafia do więzienia, bynajmniej nie jako odwiedzająca. Cóż zrobić, skoro namieszała? Musi ponieść karę. Nie znaczy to jednak, że podda się jej pokornie. Zdecydowanie nie byłaby sobą, gdyby pozwoliła się zamknąć bez najmniejszej choćby próby ucieczki. Decyzje, które podejmie i działania, w które się zaangażuje, zaważą na bezpieczeństwie innych ludzi. Wszystko, rzecz jasna, nieświadomie i całkowicie przypadkowo ;)

Tym razem powieść jest bardziej humorystyczna niż oderwana znacznie od rzeczywistości część druga. I mniej tu złośliwości czy wulgarności. Ta druga cecha dotyczy bardziej pracowników więzienia i osadzonych, a nie samej Zofii. Tym razem Wilkońska to po prostu sympatyczna starsza pani, którą oburzają pewne zachowania współwięźniarek, która nie rozumie czasem tego i owego albo wręcz przeciwnie – rozumie aż za dobrze. 

Realia więzienne Zofia postrzega w specyficzny sposób. Rodzi to wiele zabawnych sytuacji i humorystycznych dialogów. Oczywiście, mamy i zagadkę kryminalną do rozwiązania, której Zofia nie zostawi przypadkowi. Cały czas powtarza również, że jest niewinna. Czy tak jest faktycznie? Czy współwięźniarki Wielka Jolka, Flaszka i Mariolka uwierzą w jej opowieści? Jak ją potraktują? Przyjmą czy odrzucą? Jakie przygody czekają na Zofię za murami więzienia? Czy uda jej się zrealizować odważny plan ucieczki?

Podobały mi się polityczne wstawki w tekście. Wplecione w dialogi i narrację prowadzoną przez Zofię, dodały charakteru tej opowieści. Duża czcionka pomaga czytać szybciej. Perypetie Zofii Wilkońskiej znów pozwoliły mi spędzić kilka godzin ze świetną lekturą. Polecam Wam ją z całego serca :) I wiecie co? Będzie kolejny tom. Już nie mogę się doczekać ;)

Tytuł: „Kratki się pani odbiły”
Autor: Jacek Galiński
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: W.A.B.

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.


sobota, 28 marca 2020

"Oddaj albo giń!" Olga Rudnicka - recenzja



Humorystyczne powieści Olgi Rudnickiej poznałam jakiś czas temu czytając cykl Zacisze 13 i pierwszy tom serii Natalii 5. Dlatego nie zastanawiałam się długo, kiedy zobaczyłam nową książkę pisarki na horyzoncie wydawniczym. Szczególnie, że tym razem akcja została umiejscowiona w… bibliotece. Czy warto było spędzić z tą lekturą trochę czasu?

Matylda Dominiczak pracuje w niewielkiej osiedlowej bibliotece, jednak jej pasją jest czytanie kryminałów, podglądanie i snucie teorii spiskowych. Wścibska bibliotekarka ma również dar niepohamowanego słowotoku, okraszonego nadmiernym gestykulowaniem. Jej wewnętrzny głos dyskutuje z nią zawzięcie przy każdej nadarzającej się okazji.
Kiedy pewnego poniedziałku Matylda jak zwykle przychodzi do pracy, nie wie jeszcze, że jej życie zmieni się diametralnie. W archiwum, a właściwie niewielkim składziku, kobieta znajduje zwłoki mężczyzny, w którym rozpoznaje jednego ze „złoczyńców książkowych”. Matylda szybko zostaje umieszczona na liście podejrzanych o zabójstwo. Nie byłaby jednak sobą, gdyby pozostawiła śledztwo w rękach policji...

 Stworzeni przez autorkę bohaterowie są fantastyczni. Prym wiedzie oczywiście Matylda, ale zaraz za nią plasują się jej dziesięcioletnia, przemądrzała córka Monika i niesamowity komisarz Tomczak, przy którym można nabawić się nerwicy. W sumie mąż Matyldy, Roman, również jest szczególnym przypadkiem, którego spokojnie można określić mianem kosmity. Najbardziej normalny w tym całym towarzystwie jest komisarz Antoni Marecki, jednak mam wrażenie, że niejednokrotnie żałował, że nie jest choć trochę szalony. Chyba byłoby mu wtedy łatwiej ogarniać to całe zwariowane towarzystwo.  

Humorystyczne dialogi i mnóstwo zabawnych sytuacji sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Wartka akcja przetykana monologami Matyldy i śmiesznymi dialogami bohaterów nie pozwala się nudzić. Polecam czytelnikom, którzy przy książce lubią się pośmiać i odpocząć.

Tytuł: „Oddaj albo giń!”
Autor: Olga Rudnicka
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


poniedziałek, 23 marca 2020

"Poranki na Miodowej 1" Joanna Szarańska - recenzja



„Poranki na Miodowej 1” to nowa seria autorstwa Joanny Szarańskiej. Tym razem nie jest to komedia w stylu przygód szalonej Zojki, tylko powieść obyczajowa, poruszająca życiowe, nie zawsze radosne tematy.

Małgorzata otrzymuje list z informacją, że jej ciotka trafiła do szpitala. Kobieta nie utrzymuje ze starszą panią kontaktów od lat, ale postanawia wrócić do domu, w którym się wychowała, żeby pomóc ciotce. Kiedy staruszka dochodzi do siebie w szpitalu, Małgosia przejmuje prowadzenie księgarni i opiekę nad domem przy Miodowej. Jest to o tyle dziwne, że jako dziewczynka Gosia musiała mieszkać z apodyktyczną ciotką, która trzymała ją niezwykle krótko i doprowadziła do zawalenia się świata Małgosi - nastolatki. Główna bohaterka musi poradzić sobie z przeszłością, która wraca do niej z całym impetem, a także z problemami bardzo aktualnymi. Czekają na nią niejasne wydarzenia z przeszłości, bolesne wspomnienia, a także współczesne problemy sercowe. Czy zdoła ogarnąć wszystkie pojawiające się na jej drodze sprawy? Czy uda jej się znaleźć wspólny język z ciotką, od której kiedyś uciekła bez pożegnania?

Powieść ma piękną, delikatną okładkę, z którą korespondują ozdobniki znajdujące się w jej wnętrzu. Dzięki temu książka będzie nie tylko świetną lekturą dla pasjonatek życiowych historii, ale także nieszablonową ozdobą każdej biblioteczki.

Niespieszna akcja i opisy pełne emocji sprawiają, że książkę czyta się z zaangażowaniem w fabułę. Losy Małgorzaty ciekawią, ponieważ przypominają życie każdej z nas, sąsiadki, koleżanki czy znajomej, którą spotykamy w spożywczaku. Ta historia mogła przydarzyć się każdej z nas.


Tytuł: „Poranki na Miodowej 1”
Autor: Joanna Szarańska
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 372
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


sobota, 21 marca 2020

"Odwyk" Adam Widerski - recenzja



„Odwyk” to ponad 600 stron wciągającej kryminalnej przygody, w którą czytelnik rusza wraz z Piotrem Krzyskim, komisarzem Wydziału Kryminalnego w Czwartym Komisariacie Policji w Łodzi. Powieść miałam okazję przeczytać dzięki Book Tour, który zorganizowała Ewelina, czyli Zaczytana Ewelka. Cieszę się, że mogłam wziąć udział w tej akcji, bo książka okazała się świetna. Biorąc pod uwagę, że to debiut autora, nie mogę doczekać się kolejnych książek Adama Widerskiego.

Akcja powieści rozgrywa się w Łodzi. W toalecie znanej kliniki leczenia uzależnień zostają znalezione zwłoki. Pozostawione przez mordercę na ciele mężczyzny znaki na razie nic nie mówią śledczym. Jednak policjanci mają świadomość, iż każdy drobiazg ma tutaj znaczenie. Zabójca wyraźnie prowadzi grę, której finału nikt na razie nie dostrzega. Przy okazji prowadzonego śledztwa wychodzą na jaw skrzętnie skrywane tajemnice dyrektora ośrodka. Co ukrywa Bogdan Dereszowski? Kto jest celem zabójcy? Jaki ma motyw? Dlaczego morduje ludzi uzależnionych od alkoholu i narkotyków?  

Powieść prowadzona jest dwoma torami czasowymi. Obserwujemy pracę łódzkiej policji i prowadzone śledztwo, a także cofamy się do lat osiemdziesiątych, gdzie poznajemy małego Piotrusia i jego życie z matką, alkoholiczką i narkomanką. Ten zabieg ma swój cel, który ściśle łączy się z fabułą. Retrospekcja uzupełnia również wątek społeczno-obyczajowy i pozwala nam poznać bliżej komisarza Krzyskiego.   

Autor umiejętnie prowadzi wątek morderstwa. Podrzuca mylne wskazówki i wyprowadza w pole czytelnika. Podejrzewałam wszystkich po kolei, a i tak na właściwy trop wpadłam w ostatniej chwili. Muszę przyznać, że napięcie nie opuszczało mnie do samego końca tej historii. Trudno było mi ogarnąć pamięcią wszystkie postacie pojawiające się w powieści. Wielu policjantów, do tego uzależnieni i pracownicy kliniki… Trochę sporo. Jednak im więcej stron było za mną, tym łatwiej było mi kojarzyć fakty i łączyć osoby.  

Powieść czyta się szybko, chociaż sześćset stron robi swoje. Polecam miłośnikom kryminałów i nie tylko. Nie jest to książka ociekająca krwią, choć sposób działania mordercy jest dość drastyczny. I spodziewajcie się dodatkowych atrakcji. Autor nie pozwoli Wam się nudzić.  

Tytuł: „Odwyk”
Autor: Adam Widerski
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorowi oraz Zaczytanej Ewelce



piątek, 13 marca 2020

"Położna z Auschwitz" Magda Knedler - recenzja



Historię Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz, miałam okazję poznać dzięki Book Tourowi, który zorganizowała Pasjo&Matka. Pięć rozdziałów, których tytuły składają się na kojarzące się z Leszczyńską hasło, zawiera opowieść pełną wstrząsających wydarzeń. Sytuacji, które dziś wydają nam się nieprawdopodobne.

Stanisława Leszczyńska już przed wojną pracowała jako położna. Witała na świecie dzieci z pasją i powołaniem. Biegła na wezwanie do rodzącej o każdej porze dnia i nocy. Poświęcała się całkowicie, do tego stopnia, że również w Auschwitz w końcu trafiła do sztuby położniczej, gdzie ratowała maleństwa i ich matki przed śmiercią. I chociaż po pewnym czasie większość dzieci zabijano, jednak na świat wszystkie przychodziły żywe, dzięki troskliwej opiece Mamy, jak ją nazywały położnice. Mimo strasznych warunków, głodu, zimna i braku podstawowych środków higienicznych, Leszczyńska dokonywała cudów, organizując co się dało dla swoich podopiecznych. Nie bała się również odmawiać uczestniczenia w zabijaniu dzieci, nawet przed samym Mengelem.    

Muszę przyznać, że nie czytało mi się tej książki łatwo. I nie chodzi tylko o tematykę obozową. Klimat w niej stworzony przypominał mi wizyty w muzeum Auschwitz, gdzie ma się wrażenie, że powietrze wciąż jest ciężkie od wydarzeń, które rozgrywały się tam w czasie wojny. Że cisza napiera na człowieka, próbując zwrócić jego uwagę na cierpienie, które wylało się tam na ludzkość w ilości niewyobrażalnej. Częste przeskoki w czasie przeszkadzały mi jednak wczuć się w poszczególne wątki. Krótkie rozdziały stanowiły urywki większej całości, którą trudno mi było złożyć, by zobaczyć pełny obraz. Może gdybym miała możliwość usiąść i przeczytać wszystko za jednym razem, byłoby mi łatwiej go dostrzec. Myślę, że tytuły poszczególnych podrozdziałów miały za zadanie usystematyzować trochę ten czasowy chaos, ale mnie nie pomogły. Długo nie mogłam się połapać, o co w nich chodzi.

Największe wrażenie wywarły na mnie fragmenty opisujące perspektywę doktora Mengelego. Jego spojrzenie na obóz, Stanisławę, więźniów. I przemyślenia uzupełnione o muzyczne skojarzenia. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby w obliczu tak nieludzkich działań, równocześnie zastanawiać się nad pięknem ulubionych utworów muzyki klasycznej?
    
Widać ogrom pracy, jaki autorka włożyła w przedstawienie tej historii. Wykorzystała „Raport położnej z Oświęcimia” i wspomnienia położnic, którym przyszło rodzić w obozie, pod opieką Leszczyńskiej. Narratorka jest postacią wykreowaną na podstawie wspomnień kilku więźniarek z Birkenau.

Styl Magdy Knedler określiłabym jako oszczędny. Pisarka nie epatuje wielkimi słowami, nie nadużywa emocji, nie tworzy pod publiczkę. Wszystko, o czym pisze, jest wyważone i przemyślane. Pani Knedler zajmuje wysoką pozycję na liście moich ulubionych twórców, chociaż nie zawsze jest nam po literackiej drodze. Jednak ta książka powinna być czytana i polecam ją Waszej uwadze. Stanisława Leszczyńska to postać, którą należy znać i o niej pamiętać, a Magda Knedler przedstawiła ją w piękny sposób.

Tytuł: „Położna z Auschwitz”
Autor: Magda Knedler
Gatunek: literatura obozowa, biografia
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: MANDO

Moja ocena: 5/6


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Pasjo&Matce,
która zorganizowała ten fantastyczny Book Tour

środa, 4 marca 2020

„Ostatnia iskra nadziei” Magdalena Wala - [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]



„Ostatnia iskra nadziei” to drugi tom cyklu Za zakrętem, którego pierwsza część – „Na moment przed świtem” – miała swoją premierę w sierpniu 2019 roku. Ponieważ czytam sporo, trochę martwiłam się, czy uda mi się przypomnieć sobie fabułę pierwszego tomu, ale moje obawy okazały się bezpodstawne. Może pomogło mi to, że powieści mają tylko dwa główne wątki, jeden współczesny, którego bohaterką jest Adriana, a drugi retrospektywny, gdzie obserwujemy życie Agnes i jej rodziny. W każdym razie szybko wróciły do mnie wydarzenia, o których autorka pisała w tomie pierwszym i bez przeszkód mogłam śledzić dalsze losy bohaterów.

Adriana tkwi w nieudanym małżeństwie. Apodyktyczny mąż odciął ją od rodziny i przy każdej okazji krytykował, aż zniszczył kompletnie jej poczucie własnej wartości. Kobieta przestała wierzyć w to, że mogłaby uwolnić się od psychicznego tyrana. Potulnie znosiła połajanki za najmniejszy drobiazg, jego fochy i wieczne niezadowolenie ze wszystkiego, co robiła. Mąż wmówił jej w końcu, że jest głupia i niewarta zachodu. Kiedy Adriana poznała Agnes i usłyszała historię jej życia, zrozumiała, że sama również może coś zmienić.

Tom drugi rozpoczyna się bardzo niezręczną dla Adriany sytuacją, w której stawia ją jej mąż, Stefan. Później jest tylko gorzej. Mężczyzna nie liczy się z uczuciami żony, którą traktuje jak niewolnicę, zarówno w przypadku prac domowych, jak i zadań, które zleca Stefanowi jego szef. Adriana w chwilach załamania ucieka do Agnes, która mieszka piętro wyżej. Tam może poznać dalszy ciąg opowieści staruszki, odpocząć od koszmarnej atmosfery w domu, a przede wszystkim zacząć zbierać siły na wprowadzenie koniecznych zmian.  

Muszę Wam się przyznać, że tak mnie irytował ten cały Stefan, że miałam ochotę strzelić go przez łeb patelnią żeliwną i poprawić kijem od szczotki. Adriana w sumie też była denerwująca z tą swoją uległością i ciągłym tłumaczeniem zachowania męża, ale nie byłam nigdy w takiej sytuacji, więc nie wiem, jak zachowują się tak stłamszone kobiety. W końcu zaczęła w niej zachodzić przemiana, ale ten proces z pewnością potrwa. Z każdym kolejnym rozdziałem dostrzegałam coraz większe światełko w tunelu, więc mogę się domyślać, że Adriana pójdzie wreszcie po rozum do głowy. A przynajmniej chciałabym, żeby kopnęła tego chłopa w… no, wiecie w co ;-)

Bardzo wciągnęła mnie historia Agnes, ale chyba nie umiem zdecydować, który wątek bardziej mnie zainteresował. Dla mnie są równorzędne, prowadzone naprzemiennie i w odpowiednich momentach urywane. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom cyklu.

Uprzedzam osoby, które planują jej lekturę, że nie jest to powieść historyczna. To dobrze napisana obyczajówka z wątkiem wojennym i akcentami psychologicznymi, bez nadmiaru wątków i setki bohaterów, w których można by się pogubić. Świetna lektura na wieczór, przy której można odpocząć po trudach dnia.

Tytuł: „Ostatnia iskra nadziei”
Autor: Magdalena Wala
Gatunek: powieść obyczajowa z wątkami historycznymi i psychologicznymi
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Za zakrętem, tom 2

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona