środa, 28 kwietnia 2021

"Uczynkiem i zaniedbaniem" Mariusz Kanios - recenzja


Powieść "Uczynkiem i zaniedbaniem" to debiut literacki Mariusza Kaniosa. Jeśli sięgniecie po tę książkę, otrzymacie dobry styl i ciekawą fabułę z emocjonującym finałem, chociaż autor nie ustrzegł się błędów merytorycznych, które wyeliminowałby dobry research.  

U księdza Piotra Ostrowskiego wyspowiadał się obcy mężczyzna. Wszystko byłoby jak zwykle, gdyby nie to, co wyjawił nieznajomy. Po upewnieniu się, że księdzu nie wolno w żadnym wypadku zdradzić tajemnicy spowiedzi, poinformował kapłana, że właśnie zabija człowieka. Zanim Piotr ochłonął, mężczyzna zniknął. Wikarego ta spowiedź bardzo poruszyła i całkowicie zburzyła jego dotychczasowy świat, jednak nie miał pojęcia, jak wiele jeszcze zmieni się w jego życiu.

Z domu dziecka w niewielkich Durdach znika siedmioletni chłopiec, Szymon Gawroński. Tarnobrzeska policja rozpoczyna śledztwo. Już pierwsze ustalenia są zastanawiające. Okazuje się, że chłopiec odjechał taksówką, która wielokrotnie wcześniej dokądś go woziła, ale nikt z ośrodka się tym nie zainteresował. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy Szymek nie wrócił ze swojej tajemniczej wycieczki.

Do komendy w Tarnobrzegu przyjeżdża z Warszawy aspirant Zuzanna Nowacka, która ma pomóc w odnalezieniu chłopca. Komisarz Sudoł, zajmujący się sprawą Szymka, wprowadza ją w szczegóły i razem starają się trafić na ślad dziecka. 

Główny wątek to problem pedofilii i zemsty za doznane krzywdy. Znajdziecie zatem w tekście fragmenty związane z tym tematem, a także kilka opisów brutalnych tortur. Jednak nie dominują one w powieści. Oprócz motywów kryminalnych spodziewajcie się też tematyki obyczajowej i psychologicznej. Autor poświęcił sporo miejsca między innymi na dylematy moralne księdza Piotra.

Krótkie i treściwe rozdziały sprzyjają podkręcaniu tempa akcji. Na kartach książki sporo się dzieje, ponieważ narracja prowadzona jest trzema torami. Obserwujemy na przemian śledztwo prowadzone przez policjantów, rozterki księdza Piotra i działania mordercy. Finał jest zaskakujący, chociaż zawiera elementy, które można było przewidzieć.

Z technicznych spraw, książka ma zaledwie 272 strony, jednak wolałabym, aby była grubsza, bo dzięki temu miałaby bardziej napowietrzony tekst. Tymczasem tutaj światło międzywierszowe jest nikłe i wzrok trochę się męczy. 

Mam nadzieję, że autor przy kolejnych powieściach weźmie na warsztat sposób pracy policji i wtedy będzie już naprawdę fajnie. Chętnie przeczytam kolejne książki Pana Mariusza.

Tytuł: "Uczynkiem i zaniedbaniem"
Autor: Mariusz Kanios
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 272
Wydawnictwo: Piąte marzenie
PREMIERA: 26 stycznia 2021

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Piąte Marzenie

piątek, 23 kwietnia 2021

"Zmarnowany rozsądek" Izabela Grabda - recenzja

"Zmarnowany rozsądek" opowiada historię Aleksandry i Marcela, dwójki ludzi żyjących w zupełnie różnych światach. Ola jest świetną fryzjerką, która prowadzi własny zakład i ma poukładany świat. Jest szczęśliwa w małżeństwie, chociaż nie mają z mężem dzieci. Z czasem okazuje się, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda i Aleksandra trafia pod bardzo zimny prysznic, a jej życie zmienia się nieodwracalnie. 

Marcel to znany pisarz, którego powieści są rozchwytywane, a fanki ściągają tłumnie na jego spotkania autorskie. Pan autor rzecz jasna chętnie korzysta z intymnych propozycji niektórych czytelniczek, ale są one dla niego zaledwie "numerkiem" na jedną noc. Nie angażuje się emocjonalnie i nie zamierza wiązać się z żadną z nich. W ogóle nie planuje żadnego związku ani tym bardziej małżeństwa. Kiedy pewnego dnia mężczyzna trafia do salonu Oli i ma okazję usłyszeć jej głos, jego tembr oczarowuje go do tego stopnia, że nie potrafi przestać o niej myśleć. Kobieta zaczyna go fascynować, aż w końcu staje się jego obsesją, a celem wszystkich działań Marcela staje się zaciągnięcie jej do łóżka...

Narracja podzielona jest między perspektywę Aleksandry i spojrzenie Marcela. Nie przeskakujemy jednak w czasie czy przestrzeni. Autorka zachowała ciągłość, więc kolejne rozdziały zgadzają się z momentem akcji, w którym zostawił nas poprzedni bohater.

Jeśli chodzi o stworzone postacie, muszę się przyznać, że nie znoszę Marcela. Nie podoba mi się w nim absolutnie nic, a do tego potwornie irytuje mnie jego styl życia na Piotrusia Pana. Ale chyba o to chodzi, żeby postacie wzbudzały emocje. Poza tym jeśli czyjaś filozofia życiowa tak bardzo odstaje od naszej, to trudno go zrozumieć czy polubić. Pan pisarz jest zatem wkurzający, bufonowaty i w ogóle wydaje mu się, że cały świat należy do niego :D Aleksandra natomiast to kobieta, w której wiele czytelniczek zobaczy siebie. Będzie musiała zmierzyć się z wieloma trudnymi sytuacjami i podjąć sporo decyzji, które zaważą na całym jej życiu. Ileż z nas znalazło się przed murem, którego skruszenie kosztowało wiele wysiłku? Ola nie jest filigranową księżniczką. To silna babka, która bierze się z życiem za bary, chociaż musi wiele poświęcić. Jak poradzą sobie oboje z tym, co szykuje dla nich los?      

Ze spraw technicznych muszę donieść, że czcionka powieści jest bardzo przyjazna i czytelna. Dla osób z wadą wzroku ma to duże znaczenie. Literki są w wygodnym do czytania rozmiarze :-) 

Ponieważ z reguły nie zaglądam na koniec książki, dopiero kiedy dotarłam do ostatniej strony, dowiedziałam się, że nie poznam zakończenia tej historii, bo to pierwszy tom. Uzbrójcie się zatem w cierpliwość, bo myślę, że warto poznać finał tej powieści. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce <3


Tytuł: "Zmarnowany rozsądek", tom 1
Autor: Izabela Grabda
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: LUCKY
PREMIERA: 2 marca 2021

Moja ocena: 6/6

  

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

"Czarny świt" Paulina Hendel - recenzja

"Czarny świt" to piąty i ostatni tom serii Żniwiarz autorstwa Pauliny Hendel. Chociaż język powieści nie jest dopracowany również w tym tomie, byłam ciekawa jak autorka postanowiła zakończyć tę historię. Ostatecznie nie jestem przekonana do wersji, którą stworzyła, ale czytało się nieźle. 

Przez cztery tomy obserwujemy przygody Magdy i Feliksa oraz ich przyjaciół i członków rodziny Wojnów. Fabuła prowadzi nas do finałowego piątego tomu, gdzie żniwiarze mają stawić czoła Niji, słowiańskiemu bogu, który uprzykrza życie ludziom na naszym świecie, a także tym, którzy przebywają w Nawii.

Akcja rozgrywa się zarówno w naszym świecie, jak i w Nawii. Grupa bohaterów ląduje w mitycznym świecie i tam przeżywa niebezpieczne przygody. W świecie realnym nie jest lepiej. W Wiatrołomie pojawia się coraz więcej demonów, a Magda i Feliks nie mogą nadążyć z ich zabijaniem. Pierwszy czasami pomaga, ale trudno stwierdzić, po czyjej ostatecznie jest stronie. Kiedy dwójka żniwiarzy i spółka postanawiają przekonać mieszkańców miasteczka o tym, że demony naprawdę istnieją, nie przypuszczają nawet, jakie konsekwencje będą miały organizowane przez nich wykłady i uczenie ludzi ochrony przed stworami przybywającymi z Nawii.

Według mnie najciekawszą postacią jest Janina. Ta staruszka ze swoją złośliwością i butą zdecydowanie ubarwia grupę bohaterów serii. I jeśli kojarzycie ją z poprzednich tomów, gwarantuję, że tutaj Was zaskoczy.         

Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że opisywane wydarzenia i niekończące się walki z demonami można było zmieścić w trzech tomach.

Jeśli chodzi o język, w tym tomie bohaterowie nagminnie zrywali się do biegu i robili różne rzeczy nieprzytomnie. Nie obyło się też bez częstych powtórzeń. Wiele było takich kwiatków, ale starałam się je ignorować, a skupić się na fabule.  

Nie mogę wiele napisać na temat finału, aby nie spojlerować. Wspomnę więc tylko tyle, że trochę się poczułam rozczarowana, bo wielu spraw autorka nie rozwiązała. Część wątków pozostała bez odpowiedzi, a zakończenie sugeruje możliwość powstania nowej serii na bazie Żniwiarza. 

Podsumowując, czyta się nieźle, chociaż mogłoby być lepiej, szczególnie, że pomysł na fabułę naprawdę ma potencjał. 

Tytuł: "Czarny świt"
Autor: Paulina Hendel
Gatunek: fantastyka z elementami słowiańskimi
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Żniwiarz, tom 5

Moja ocena: 4/6


czwartek, 15 kwietnia 2021

"Outpost" Dmitry Glukhovsky - recenzja

"Outpost" to pierwsza powieść Glukhovsky'ego, którą przeczytałam. Byłam ciekawa, jak pisze autor bestsellerowej serii o Uniwersum Metro. Odczuwam pewien dysonans, ponieważ styl autora jest świetny, ale fabuła nie do końca przypadła mi do gustu. 

Akcja powieści rozgrywa się na terenie Rosji, ale nie tej, którą znamy jako niezwyciężone mocarstwo, tylko pokonanej przez Rozpad. Garstka ocalałych ludzi mieszka w Placówce, w Jarosławiu, gdzie rządzi Pałkan. Do Moskwy jest daleko, dwieście pięćdziesiąt kilometrów. Kiedyś żadna odległość, teraz praktycznie nie do pokonania. W drugą stronę drogi również właściwie nie ma. Jest most i ziejąca trującymi oparami Wołga. Nie wolno przechodzić przez most, bo to śmiertelnie niebezpieczne. Nie wiadomo, co czeka na drugim brzegu. Nikt tego nie wie, bo nikt nie sprawdził. Kiedy pewnego dnia od strony mostu zjawia się tajemniczy przybysz, mieszkańcy Placówki obserwują go z obawą, ale i zaciekawieniem. Nie wiadomo, czego się mogą po nim spodziewać. Czy mężczyzna jest po dobrej czy po złej stronie mocy? Kim jest i co przynosi? Co głosi?  

Glukhovsky zmontował bardzo realistyczny świat postapo, a właściwie jego wycinek, bo poza Placówką prawdopodobnie nic nie ma. Zamieszanie, niepewność, klaustrofobiczna atmosfera, widmo głodu, lęk, ale i ciekawość, co stało się z innymi ludźmi. Obserwujemy ten straszny świat wraz z Jegorem, przybranym synem Pałkana, który owładnięty jest myślą o tym, co znajduje się za mostem, a w jego sercu dryfuje uczucie do jednej z mieszkanek Placówki. Młody chłopak próbuje mimo wszystko spełnić chociaż jedno marzenie. Gdyby przekonał do siebie Michelle, która go fascynuje, byłby szczęśliwy. Czym zaistnieć? Michelle zepsuł się telefon. Wprawdzie w tym świecie nie ma już linii telefonicznych, ale na jego dysku jest całe dotychczasowe życie dziewczyny. Zdjęcia, muzyka, wspomnienia. Jegor postanawia wyruszyć za most, aby sprawdzić, czy tam nie znajdzie sprawnego telefonu...

Akcja nie jest szczególnie wartka. Czytamy o tym, jak żyje się w Placówce, jakie mieszkańcy mają problemy, co im doskwiera i kto tam rządzi. Wbrew pozorom czytało mi się to lepiej niż ostatnie sto stron, gdzie akcja przyspiesza. Sama nie wiem dlaczego. Możliwe, że dlatego, iż spodziewałam się trochę innego rozwiązania fabuły :-) 

Jeśli lubicie postapokaliptyczne klimaty Uniwersum Metro, zdecydowanie powinniście przeczytać tę powieść. 

Tytuł: "Outpost"
Autor: Dmitry Glukhovsky
Gatunek: postapokalipsa
Liczba stron: 348
Wydawnictwo: Insignis
PREMIERA: 24 marca 2021

Moja ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Insignis


niedziela, 11 kwietnia 2021

"Droga dusz" Paulina Hendel - recenzja

Po krótkiej przerwie wypełnionej innymi powieściami wróciłam do serii Żniwiarz Pauliny Hendel. Z przyjemnością wróciłam do świata Magdy i Feliksa, żniwiarzy ratujących świat i ludzi przed słowiańskimi demonami. 

Czwarty tom serii zabiera czytelnika do Wiatrołomu, w którym pojawiło się niesamowicie dużo różnego rodzaju demonów. Potwory przedostają się do naszego świata z Nawii bez problemu. Ludzie giną codziennie, a Feliks i Magda nie nadążają z uśmiercaniem potworów. Mateusza nie ma, Pierwszy również już nie znajduje się na tym świecie, więc rachunek jest prosty. Na Ziemi pozostała trójka żniwiarzy: Magda, Wanda i Feliks. Czy tak zostanie aż do końca tej historii? Czy uda im się zwyciężyć Niję? Czy tego w ogóle można dokonać? 

W tym tomie Magda trafi w miejsce bardzo oddalone od domu, z którego będzie chciała wrócić, jednak okaże się, że to nie takie proste. Czy uda jej się odnaleźć drogę dusz i dzięki niej wrócić do swoich? Co słychać u Tosi i Klary, a także u bliźniaków i ich zrzędliwej babci? Pytań jest sporo, ale odpowiedzi na wszystkie znajdziecie w powieści. 

Fabuła prowadzona jest ciekawie, kolejne rozdziały czyta się szybko. Problemem są częste powtórzenia w tekście. Trochę brakowało mi też dokładniejszych opisów społeczności Wiatrołomu. Większość miejsca w tekście zajmują walki z demonami, a o mieszkańcach wsi wiemy bardzo niewiele, poza tym, że wielu zginęło. I gdyby jeszcze redakcja potraktowała tę powieść poważnie, byłoby idealnie. Mimo tych niedociągnięć chętnie sięgnę za jakiś czas do ostatniego, piątego tomu, aby poznać ostateczny finał tej opowieści. 

Tytuł: "Droga dusz"
Autor: Paulina Hendel
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Cykl: Żniwiarz, tom 4
PREMIERA: 2 października 2019

Moja ocena: 5/6


   

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

"Sedno" Marek Stelar - recenzja

Powieść "Sedno" Marka Stelara nie mieści się w żadnym tradycyjnym gatunku. Według mnie to weird fiction, czyli połączenie horroru, fantasy i science fiction. To chyba będzie najlepszy wybór. Jeszcze nie miałam okazji czytać tego typu literatury, więc byłam ciekawa, co mnie czeka. Liczyłam na trochę grozy lub horroru.

Głównym bohaterem powieści jest Sebastian Kolasiński, architekt, który jedzie ze Szczecina do Warszawy nocnym pociągiem. Wykupił bilet w wagonie bez przedziałów w drugiej klasie i ruszył w drogę wraz z wieloma innymi pasażerami. To on jest narratorem tej opowieści, więc opisywane wydarzenia poznajemy z jego perspektywy. Zastanawiacie się pewnie, co może się dziać w wagonie TLK przemieszczającym się w nocy na trasie Szczecin - Warszawa? A jeśli do tego obrazka dodam, że za oknem na nocnym niebie pojawia się nagle Krzyż Południa, którego nie powinno tam być, a wszystko inne znika, spowite tajemniczą mgłą? Do tego zegarki pasażerów zatrzymują się na tej samej godzinie. Już to sprawia, że robi się odrobinę upiornie, a ludzie zamknięci na małej przestrzeni wagonu zaczynają się denerwować i zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi. A to jeszcze nie koniec dziwnych sytuacji. Mogę zdradzić, że nie obejdzie się bez trupów. Sebastian przyjmuje rolę lidera i stara się z pomocą kilku pasażerów rozwiązać zagadkę pociągu-widma. Przy okazji, dzięki drugiemu torowi narracyjnemu, poznaje (a my wraz z nim) mroczne tajemnice współpasażerów. Sam również ma trochę na sumieniu... 

Akcja powieści nie jest wartka. Przez pierwsze osiemdziesiąt stron zastanawiałam się, czy cała powieść będzie składała się głównie z przemyśleń Kolasińskiego i nawet przemknęło mi przez myśl, by odłożyć książkę i wrócić do niej za jakiś czas, ale wtedy właśnie zaczęło się dziać coś dziwnego. Dziwnego w takim sensie, że nagle stwierdziłam, iż nie potrafię odłożyć powieści, bo coraz bardziej ciekawi mnie, co też autor wykombinował w finale.

Kolejne sceny rozgrywające się w wagonie przechodzą od prawdopodobnych aż do całkowicie nierealnych. Napięcie utrzymuje się przez większość tej historii. Napięcie zaś podsycane jest psychologicznymi analizami głównego bohatera i uzupełniane drugą narracją, prowadzoną przez "nie-wiadomo-kogo". Autor z pomocą Sebastiana i pozostałych postaci zaprezentował czytelnikowi cały wachlarz ludzkich przywar, lęków czy bezrefleksyjnej wiary w pewne wartości.  

Finał jest zaskakujący i ciekawie skonstruowany. Chociaż nie bałam się podczas lektury, więc nie było grozy ani dreszczy, to jednak czytało mi się tę powieść dobrze. Świetnie skonstruowani bohaterowie byli rewelacyjnym dopełnieniem intrygi.          

Sam autor określił tę książkę powieścią grozy, a na portalu Lubimy czytać została przyporządkowana do gatunku horror. Jestem zmuszona się z tym nie zgodzić. Jak wspomniałam na początku, według mnie to weird fiction, a horrorem można najwyżej nazwać redakcję... Podczas lektury miałam wrażenie, że ekipa sprawdzająca potraktowała tekst bardzo po macoszemu. A szkoda, bo częste błędy techniczne wytrącają z równowagi. Jeśli jesteśmy już przy minusach, to jest jeszcze jeden. Tekst nie jest napowietrzony. To mocno zwarty blok, który przy mojej wadzie wzroku czytało mi się ciężko. Chociaż został podzielony na rozdziały, nie do końca mi to pomogło. Jednak warto było podjąć wysiłek, by poznać tę historię. 

Tytuł: "Sedno"
Autor: Marek Stelar
Gatunek: weird fiction
Liczba stron: 352
PREMIERA: 5 grudnia 2020
Wydawnictwo: Granda

Moja ocena: 6/6
Ocena redakcji: 2/6