niedziela, 27 stycznia 2019

"Arystokratka na koniu" Evžen Boček - recenzja


Zdecydowałam się przeczytać trzecią część Arystokratki, ponieważ właśnie pojawił się na horyzoncie czwarty tom serii! Mam nadzieję, że szybko trafi w moje ręce, a tymczasem kilka słów o części trzeciej.

Na zamku Kostka atmosferę podgrzewa nowy pomysł Milady. Rozpoczynają się wakacje, a mieszkańcy liczą, rzecz jasna, na wysyp turystów, a co za tym idzie - pełny sejf pieniędzy. Czy uda im się wreszcie osiągnąć upragniony cel? 

Współcześni arystokraci na równi z pracownikami zamkowymi wprowadzają w życie pomysł Milady pod nazwą "Arystokratka (prawie) umarła". W związku z tym na zamku pojawia się... trumna. Dla kogo? Oczywiście dla hrabianki Marii! W końcu dziewczyna obciążona jest rodową klątwą, który to fakt należy odpowiednio wykorzystać. Skoro ma umrzeć w dniu swoich dwudziestych urodzin, niech przynajmniej będzie z tego jakiś pożytek... Przy okazji na zamku wiele się dzieje, więc mieszkańcy mają pełne ręce roboty. 

Forma pamiętnika to świetny pomysł, chociaż muszę przyznać, że są fragmenty, które trochę mnie nudziły. Humor w tej części jest może ciut słabszy niż w poprzednich dwóch, a i stron trochę mniej, ale i tak ubawiłam się podczas lektury. Lekkość pióra autora i niesamowity splot wydarzeń sprawiają, że przygody bohaterów czyta się szybko. 

Jestem bardzo ciekawa czwartego tomu przygód rodziny Kostków i ich pracowników. Polecam cała serię, relaks murowany! :-) 

sobota, 26 stycznia 2019

"Dziewczęta z Auschwitz" Sylwia Winnik - recenzja



Książkę "Dziewczęta z Auschwitz" otrzymałam od Autorki z piękną dedykacją i życzeniami pełnej emocji lektury. I taka właśnie była. Poruszająca do głębi i na wskroś prawdziwa. Pozostawiła we mnie smutek i niedowierzanie, że człowiek mógł wyrządzić tyle zła drugiemu człowiekowi. Każda lektura z tej tematyki niezmiennie sprawia, że chciałoby się cofnąć czas i zrobić wszystko, żeby ten koszmar nigdy się nie wydarzył. Skoro jednak przeszłości zmienić się nie da, bohaterki tej książki postanowiły dać świadectwo, opowiedzieć o cierpieniu, które przeżyły.

Każdy rozdział to historia jednej kobiety. W Auschwitz znalazły się jako dzieci lub młode dziewczęta, a jedna z nich w obozie przyszła na świat. Panie Walentyna, Sabina, Barbara, Leokadia, Seweryna, Łucja, Janina, Irena, Alina, Zofia, Urszula i Wiesława dzielą się z czytelnikami bolesnymi wspomnieniami z czasów wojny. Wszystkim przyświeca jeden cel - opowiadać o tych potwornościach kolejnym pokoleniom, aby nigdy już się nie powtórzyły. Trzeba zawsze pamiętać o człowieczeństwie i o tym, że każdy człowiek zasługuje na szacunek, niezależnie od tego, jakiej jest narodowości. 

Dziś świat pędzi (...) gubiąc to, co ważne - miłość, radość z prostych rzeczy. Czy aby ludzie nie są więźniami XXI wieku (...)? Może warto się zatrzymać na chwilę i zastanowić, co dobrego mogę zrobić dla kogoś innego?
[Seweryna Podbioł]

Kobiety, które podzieliły się z pisarką swoimi historiami, wielokrotnie stawały oko w oko ze śmiercią, ale za każdym razem udawało im się przetrwać, często dzięki czyjejś pomocy. Same również pomagały, jak mogły. Mówiły o głodzie, chłodzie, brudzie i nieludzkich warunkach sanitarnych. Tęsknocie za najbliższymi, bólu rozłąki i zobojętnieniu na wszechobecną śmierć. W opowieściach znaleźć można cały wachlarz emocji,  od radości z odnalezienia członka rodziny lub znajomego za drutami, przez łzy żalu i rozpaczy po utracie kogoś bliskiego, aż po lęk o życie własne i ukochanych osób. Nie wszystkie bohaterki po wojnie odnalazły członków swoich rodzin, ale każda potrafiła docenić szczęście, jakim była odzyskana wolność.   


Autorka włożyła ogrom pracy w powstanie tego niezwykłego pamiętnika. Używane przez bohaterki nazwy, związane z wojenną rzeczywistością, są wyjaśnione w przypisach. Jeśli we wspomnieniach pojawiały się na przykład nazwiska oprawczyń, także można było przeczytać krótką notkę o danej postaci. To świetnie uzupełniało zawarte w opowieściach informacje. 

"Dziewczęta z Auschwitz" to dwanaście historii z gatunku literatury obozowej, które musicie poznać. Koniecznie!


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce, Sylwii Winnik <3

piątek, 25 stycznia 2019

"Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie" Katarzyna Gurnard - recenzja



Kolejne spotkanie z książką w formie audiobooka za mną. Muszę przyznać, że trudniej mi poznawać powieść słuchem, ale dałam radę. Audiobook wymaga jednak sporej koncentracji, jeśli chce się naprawdę wiedzieć o co chodzi, a nie po prostu odsłuchać nagrane rozdziały. W skupieniu pomogła mi czytająca powieść Elżbieta Kijowska, aktorka, której barwa głosu i interpretacja idealnie pasują do tej historii. Nie bez znaczenia pozostaje również świetna dykcja lektorki. 

Henryka Orłowska, emerytka mieszkająca w Łodzi, pewnego dnia otrzymuje zaskakującą przesyłkę. W wyniku zawartości otrzymanego listu kobieta staje się niespodziewanie  bogatsza o ładną sumkę, co postanawia wykorzystać wyjeżdżając do pewnego pensjonatu położonego na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Ma zamiar dobrze się bawić i odpoczywać, bo to jej pierwszy taki wypad, jednak jak to często bywa, los ma wobec niej zupełnie inne plany. Pewnego dnia pani Henia natrafia w pensjonacie na najprawdziwszego trupa. Nieboszczka to pokojówka Róża, która z całą pewnością nie zmarła z przyczyn naturalnych. Pani Henia postanawia osobiście zająć się znalezieniem sprawcy...

No dobra, po lekturze setek kryminałów zauważyłam tu pewne niedociągnięcia podczas prowadzenia śledztwa, ale to przecież kryminał na wesoło, więc nie takie rzeczy w tym wypadku są najważniejsze. Wymyślona przez autorkę intryga jest zgrabnie poprowadzona, zagmatwana i wciągająca. Z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, włączając audiobook w każdej dogodnej chwili. Dłuższe przerwy podczas słuchania nie służą ciągłości, przynajmniej ja szybko zapominam w takiej sytuacji istotne szczegóły. 
Podobały mi się skonstruowane przez autorkę postacie. Każdy z bohaterów mógł zabić, właściwie każdy miałby motyw i sposobność. Nagłowiłam się wraz z panią Henią, a i tak nie wymyśliłam wcześniej ostatecznego rozwiązania. 

Panna Marple, stworzona przez Agatę Christie, to moja ulubiona detektyw w spódnicy. Przeczytałam wszystkie powieści z jej udziałem i lubię ją zdecydowanie bardziej niż Herculesa Poirota :-) Dlatego chyba, mimo całej sympatii, jaką darzę panią Henię, nie postawię obu pań na równi. Panna Marple zawsze będzie dla mnie ponad wszystkimi innymi bohaterkami tego typu. Ale istnieje sporo podobieństw między paniami, więc skojarzenie to nasuwa się samo. Chciałabym tylko, żeby pani Henryka nie zawsze była taka akuratna. Niech nas czymś zaskoczy! :-)

Polecam na zimowe wieczory i na poprawę humoru. Pani Henia to świetna towarzyszka zarówno w formie papierowej, jak i audiobookowej. Jestem bardzo ciekawa kolejnego tomu przygód emerytowanej detektyw, które już niedługo pojawią się na rynku wydawniczym. 


Za możliwość wysłuchania audiobooka dziękuję Storybox.pl

niedziela, 20 stycznia 2019

"Czas gniazdowania" Dorota Pasek - recenzja




Dzięki Michalinie z bloga Papierowy Bluszcz miałam okazję poznać debiutancką powieść Doroty Pasek. Pierwsze strony czytałam z niepewnością, ponieważ nie wiedziałam, co na mnie czeka, ale założyłam, że będzie to historia ciekawa, życiowa i z dawką emocji. Nie pomyliłam się. 

Główną bohaterką jest Sara Leszczyńska, dwudziestoośmioletnia nauczycielka języków obcych. Mieszka i pracuje na wsi, gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Trzy lata wcześniej Sara wykrzyczała narzeczonemu przed ołtarzem, że nie chce zostać jego żoną. Dlaczego? Nie zdradzę, żeby nie psuć Wam przyjemności z lektury. Po tym skandalu, o którym długo było głośno we wsi, kobieta zamieszkała sama w rodzinnym domu i codziennie patrzyła na wiszącą w pokoju ślubną suknię, która miała być przestrogą przed kolejnymi nieudanymi związkami. Pewnego dnia do domu babci Sary, który stoi pusty, wprowadza się mężczyzna, Grzegorz Soler, który wynajął go, aby spędzić w nim zimę. Wszystko załatwił z Ewą, siostrą Sary. Kiedy Leszczyńska ulega wypadkowi, Ewa decyduje, że najbezpieczniej będzie, jeśli Grzegorz  przeniesie się na krótko do Sary i zaopiekuje się nią. Ta, rzecz jasna, nie jest zachwycona takim pomysłem, ale Ewa jest nieprzejednana. Ostatecznie więc Sara ulega, Grzegorz wprowadza się na piętro domu, a Ewa zadowolona wraca do siebie. 
Można się domyślić, że skoro dwoje dorosłych ludzi mieszka pod jednym dachem, to coś z tego będzie. I będzie, nie ma co ukrywać. Ale ich relacja wcale nie jest słodka jak miód i puchowa jak białe obłoczki sunące po niebie. Każde z nich dźwiga na barkach bagaż złych doświadczeń, które w jakiś sposób ich ukształtowały. Sprawiły, że mimo odczuwanej samotności obawiają się zaufać, uwierzyć drugiej osobie, wypowiedzieć głośno swoje myśli i nazwać lęki. Grzegorz zadaje kobiecie pytania, Sara na nie odpowiada, ale sama nie pyta o jego życie. Efekt jest taki, że on wie o niej sporo, a ona o nim kompletnie nic. Nie jest to zwykła love story, ale pełna emocji opowieść o odkrywaniu siebie, wyrażaniu uczuć i cierpliwym poznawaniu drugiego człowieka. Jak potoczą się losy samotnika i pustelnicy? Kim okaże się Grzegorz? I czy ta historia będzie miała happy end?

Musiałam się chwilę zastanowić nad tym, co różni tę powieść od innych tego gatunku, które przeczytałam. I już wiem. Rzadko trafiam na taki sposób narracji, jaki zastosowała autorka. Historię Sary czytamy bowiem w czasie teraźniejszym. Musiałam się przyzwyczaić, ale kiedy to nastąpiło, czytało mi się naprawdę dobrze. 

Są w tej książce fragmenty ciut przydługie, przyznaję się, że kilka takich pominęłam, by szybciej poznać dalszy ciąg fabuły, ale nie jest tego dużo. I chociaż część opisywanych wydarzeń jest do przewidzenia, to wcale nie przeszkadza w lekturze, ponieważ autorka sprytnie przemyca w tekście różne zaskakujące wydarzenia. Takie wywołujące uśmiech na twarzy albo wymuszające chwilę refleksji nad zachowaniem bohaterów. Podobały mi się dialogi bohaterów, ich wzajemne poznawanie siebie, uczenie się wyrażania uczuć i myśli na głos. Wbrew pozorom to wcale nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać. Traficie też na kilka wulgaryzmów, ale użytych w momentach sporych emocji, więc są jakby usprawiedliwione. 

Najbarwniejszą postacią wydaje mi się Grażyna, siostra Grześka. Nie jest jej w powieści dużo, ale robi sporo zamieszania, więc sami się przekonacie, że trudno jej nie zauważyć ;-) 

Polecam tę powieść na długie zimowe wieczory. Jak już człowieka wciągnie, ciężko się od niej oderwać.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Michalinie z bloga Papierowy Bluszcz i wyglądam kolejnych book tourów :-)

środa, 16 stycznia 2019

"Kto by się spodziewał?" Agata Przybyłek - recenzja [PREMIEROWA]


No cóż, często mówi się, że kolejne części serii, czy to w literaturze czy w filmie, są słabsze od wcześniejszych. W tym przypadku chyba jest podobnie. Dwa poprzednie tomy cyklu Miłość i inne szaleństwa były świetne. Napisane w zabawny sposób, oferowały czytelnikowi sporą dawkę dobrej zabawy. Tom trzeci trochę mnie rozczarował. 

Fabuła nie jest skomplikowana. Tym razem na celowniku również znalazły się bliźniaczki, Eliza i Patrycja, ale z naciskiem na Patrycję i jej rozterki sercowe. Siostry pozostają w konflikcie po atrakcjach z tomu drugiego. Obie decydują się na wyjazd wakacyjny, aby odpocząć od emocji, które stały się ich udziałem tak niedawno. Sabina, matka kobiet, rozpacza po tym, jak mąż opuścił ją i zniknął, nie informując jej, gdzie aktualnie przebywa. Miał swoje powody, by odseparować się od żony, żeby przemyśleć to i owo. 
Patrycja postanowiła odnowić dawny kontakt i zadzwoniła do pani Bożenki, dyrektorki pewnego ośrodka wakacyjnego dla dzieci. Elizę matka postawiła przed faktem dokonanym, ponieważ sama wyszukała idealne według niej miejsce odpoczynku dla córki. Zbieg okoliczności sprawił, iż skłócone bliźniaczki ostatecznie znalazły się w jednym ośrodku. Sytuacja stała się co najmniej niezręczna. Eliza, jako ta spokojniejsza i bardziej uległa, postanowiła wycofać się, a Patrycja została, choć znaleźli się tacy, którzy wcale nie byli tym faktem zachwyceni. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że obecnym szefem ośrodka kolonijnego okazał się być dawny ukochany Patrycji, z którym kobieta natychmiast zaczęła drzeć koty... Elizę zaś, która w wyniku splotu zdarzeń została na lodzie, przed powrotem do nadopiekuńczej mamusi uratowała pani Bożenka, polecając ją znajomej właścicielce hotelu w okolicy. Rozpoczynają się wakacje, a wydarzenia nabierają tempa... 

Akcja jest raczej powolna, bez zaskakujących zwrotów, a fabuła ciut przewidywalna. Są jednak fragmenty, które bawią, szczególnie dialogi, w których uczestniczy niepoprawna Sabina. Jak zakończy się ten tom? Czy siostry odnajdą spokój w chaosie uczuć? Jak potoczą się ich losy? Co wydarzy się w ośrodku kolonijnym? I kim jest tajemniczy mężczyzna w kapturze, który nikomu nie pokazuje twarzy? Sprawdźcie sięgając po trzeci tom perypetii bliźniaczek. Jest to prosta i lekka opowieść, przy której można odpocząć po ciężkim dniu.  

Powtórzę się, wiem, ale punkty w ocenie posypały się nie tylko za błędy w tekście, bo nie było ich aż tyle, by pisać osobną ocenę dla warstwy technicznej, ale również za nielogiczne sytuacje, na które natknęłam się podczas lektury.  Kto wstaje rano, ubiera się w ciuchy do biegania, po czym idzie się myć do łazienki??? Wprawdzie nie mam zwierzaka, ale zdaje mi się, że jak zakłada się kotu szelki przed wyjściem na spacer, to nie przypina się do nich... obroży? Czy może się mylę i to jakiś nowy trend? ;-)
Nie poradzę nic na to, że denerwują mnie takie niedopatrzenia. Odbierają przyjemność z lektury, a im ich więcej w tekście, tym szybciej chcę skończyć czytać. Gdzie była korekta? 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

  

poniedziałek, 14 stycznia 2019

"Rodzanice" Katarzyna Puzyńska - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]



PREMIERA: 29 stycznia 2019 


Rodzanice - w wierzeniach słowiańskich (na obszarze Polski słabo poświadczone) niewidzialne demony przeznaczenia związane z Dolą, występujące zazwyczaj w liczbie trzech.
[Wikipedia] 

Rodzanice to również malutka wioska niedaleko Lipowa. Znajdują się tam zaledwie trzy domy, mieszkańców zaś łączą pewne wspólne sprawy. W powietrzu aż gęsto tam od tajemnic i niejasności. Kim są mieszkający w trzech domostwach ludzie? Jak radzą sobie z pojawiającymi się problemami? 

Pewnego dnia na zamarzniętym jeziorze zostaje znaleziona martwa nastolatka. Ktoś przykrył ją kocem, przez co wyglądała, jakby spała. To Michalina, która dziewięć lat wcześniej została porwana i dopiero niedawno udało się ją odnaleźć. Nie zdążyła spędzić w rodzinnym domu zbyt wiele czasu. Ktoś ją zabił. A może sama targnęła się na swoje życie? Dziewczyna ma poszarpaną rękę. Czy zrobił to wilkołak, którego wszyscy wypatrują w leśnych ostępach? 

To nie jedyne zwłoki, na które natraficie podczas lektury. Zginie jeszcze jedna osoba, dziennikarka, a najgorsze jest to, że o tę zbrodnię zostanie posądzona Klementyna. Jedynie Daniel nie wierzy w to, że to Kopp zabiła. Czy policjant ma rację? 

Z przyjemnością wróciłam do wydarzeń opisywanych w warstwie obyczajowej. Byłam bardzo ciekawa, co słychać u Daniela, Weroniki, Emilii, Klementyny i reszty bohaterów. Sklepem Wiery zajęły się Agnieszka i Grażyna Kamińska. Junior Kojarski w wyniku rosnącej paranoi zamienił swój dom w twierdzę. Żywia Wilk i jej syn Żegota niepokoją okolicznych mieszkańców samą swoją obecnością. Ludzie niby nie wierzą w opowiadaną przez nich legendę o wilkołaku, ale z drugiej strony co, jeśli jednak jest w niej ziarno prawdy? Autorka poruszyła w tym tomie wiele tematów obyczajowych, więc podczas lektury trzeba się trochę skupić, żeby za wszystkim nadążyć. 


W tle tej historii przewijają się słowiańskie klimaty. Wątek związany z rodzanicami jest wciągający, mroczny i dodaje fabule tajemniczości i odrobiny magii. Oczekiwanie na wydarzenie astronomiczne o nazwie krwawy superksiężyc, które może obudzić uśpionego dawno temu demona, trzyma w napięciu nie mniej niż stworzona przez autorkę intryga kryminalna. 

Akcja jest dynamiczna, między innymi dzięki przeskokom w czasie, które serwuje nam Katarzyna Puzyńska. Warto uważnie czytać tytuły rozdziałów, by nie zabłądzić w gąszczu opisywanych wydarzeń. 

Kiedy zabierałam się za "Motylka", czyli pierwszy tom sagi o Lipowie, nie przypuszczałam nawet, że tak mnie wciągnie ten cykl i do tego stopnia polubię jego bohaterów, że nie będę mogła doczekać się kolejnego tomu. I znów jestem w tym samym momencie. Dotarłam do finału kolejnej historii i jestem nim oburzona :D Absolutnie nie zgadzam się na takie zakończenie i uprzejmie proszę Panią Autorkę o tom jedenasty na cito :-) 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwo Prószyński i S-ka


sobota, 12 stycznia 2019

"Trzecia Rzesza w 100 przedmiotach" Roger Moorhouse - recenzja


Okazała książka w twardej oprawie kryje wiele interesujących informacji. Na ponad 300 stronach brytyjski historyk, Roger Moorhouse, zaprezentował na przykładzie stu wybranych przedmiotów, w jaki sposób działała hitlerowska propaganda. Przy pomocy przedmiotów codziennego użytku niepostrzeżenie przemycano nazistowskie idee. Każdy drobiazg mógł pomóc w szerzeniu nazizmu na coraz większą skalę. Niemcy już od najmłodszych lat wpadali w tryby systemu, o czym może świadczyć np. figurka Adolfa Hitlera, opisywana w jednym z rozdziałów. Taką zabawkę chciało mieć każde dziecko. 


poniedziałek, 7 stycznia 2019

"Do zakochania jeden rok" Joanna Szarańska - recenzja


Zaraz po przeczytaniu pierwszego tomu przygód Zojki Tuszyńskiej sięgnęłam po tom drugi licząc na dobrą zabawę. Byłam ciekawa, czy dalszy ciąg serii o pechowej Zośce będzie równie lekki i śmieszny, jak pierwsza część. 

środa, 2 stycznia 2019

"Kłopoty mnie kochają" Joanna Szarańska - recenzja



Seria: Kronika pechowych wypadków, tom 1


Do tej pory czytałam tylko jedną powieść Joanny Szarańskiej i to rok temu, ponieważ była to opowieść świąteczna pt. "Cztery płatki śniegu". Tamta historia bardzo mi się podobała, więc liczyłam na to, że i przygody Zojki przypadną mi do gustu.