środa, 27 września 2023

"Poszukiwacze siódmej księgi" Izabela Szylko - recenzja


Tytuł: "Poszukiwacze siódmej księgi"
Autor: Izabela Szylko
Gatunek: sensacja
Liczba stron: 348
Wydawnictwo: Studio O'Rety
Cykl: Siódma księga, tom 1

Moja ocena: 6/6

Izabelę Szylko poznałam dzięki dylogii z cyklu Siódma księga. To dwie powieści, w których spotykamy Alicję, entuzjastkę teorii związanej z rękopisem siódmej księgi Mikołaja Kopernika.   

Jerry Adams ma polskie korzenie, lecz całe jego życie toczyło się spokojnie w Anglii aż do chwili, w której dowiedział się, że zmarła jego polska babka i zostawiła mu spadek. Mężczyzna nie był zachwycony sytuacją i bardzo niechętnie zdecydował się na podróż do kraju, który niewiele dla niego znaczył. Kiedy w samolocie poznał młodą kobietę, Alicję, nie spodziewał się nawet, jak bardzo zmieni się jego życie pod wpływem przygód, których stanie się uczestnikiem.

Alicja prowadzi poszukiwania pewnego bezcennego rękopisu Kopernika. Jest przekonana o tym, że księga istnieje i kwestią czasu jest jej odnalezienie. Konkretnie chodzi o siódmą księgę, która jako jedyna z siedmiu ksiąg autorstwa uczonego nie została wydana drukiem. Dlaczego tak się stało? Gdzie podziała się ostatnia z ksiąg i co takiego zawierała, że nie doczekała się upublicznienia? Czy zdecydował o tym sam autor?  

Powieść skojarzyła mi się z cyklem o Panu Samochodziku, ale dodałabym jeszcze odrobinę Dana Browna i Jamesa Rollinsa, chociaż w przypadku tego ostatniego autora level naukowy jest bardzo wysoki. W trakcie śledztwa prowadzonego przez Alicję poznajemy wiele interesujących faktów, związanych z pracami słynnego astronoma. Na szczęście nie są one opisane językiem naukowym, a zatem nie męczą. Styl powieści jest taki trochę młodzieżowy, a dialogi dynamiczne, więc nie nudziłam się podczas lektury. Czytało się szybko i płynnie. 

Jeśli szukacie lekkiej sensacyjnej przygodówki ze zwrotami akcji i zabawnymi sytuacjami, poszukiwania rękopisu Kopernika z pewnością Wam się spodobają. 


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Studiu O'Rety


czwartek, 21 września 2023

"Wróżda" Agata Kunderman - recenzja


Tytuł: "Wróżda"
Autor: Agata Kunderman
Gatunek: thriller
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Initium

Moja ocena: 6/6

Wydawnictwo Initium za sprawą kolejnego debiutu zabrało mnie w niezwykle wciągającą podróż. Sam tytuł sugeruje mocną rzecz, bo wróżda to nic innego, jak prawo krwawej zemsty. 

Bohaterką powieści jest Joanna, której życie skończyło się z chwilą, kiedy jej córeczka została znaleziona martwa. Kilkulatka oddaliła się od domu i wpadła do ogromnego zbiornika z wodą. Andrzej, mąż Asi, potwierdził tożsamość dziewczynki, ponieważ Joanna w chwili zakończenia poszukiwań dziecka trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Kobieta przeszła koszmar, próbując odbyć żałobę po ukochanej córeczce. Rozstała się z mężem, któremu nie mogła wybaczyć tego, co się stało. Kiedy po trzech latach Joanna dostaje wiadomość sugerującą, że jej córka Tosia wciąż żyje, jej świat rozpada się na kawałki. Czy to możliwe? Asia rozpoczyna prywatne śledztwo. Porusza się jak we mgle, pełna sprzecznych emocji, wciąż natrafia na dziwne zagadki. Rollercoaster uczuć wykańcza kobietę psychicznie, ale nie chce się ona poddać, dopóki istnieje choćby maleńkie światełko w tunelu. Czy Joanna zdoła odkryć wszystkie tajemnice? Kto pomoże jej w nie zawsze bezpiecznych działaniach? Kto rozbudził jej nadzieję na to, że Tosia żyje i czy to w ogóle jest możliwe? 

Akcja powieści jest zmienna, ale dość wartka. Poszukiwania Joanny wypełnione są wachlarzem emocji. Pomaga jej przyjaciel, który nie wierzy w to, że dziewczynka może żyć, a kiedy wreszcie przekonuje się do koncepcji kobiety, zaczyna ją namawiać na zostawienie tej sprawy. Joanna walczy więc nie tylko z przeszłością pełną mrocznych tajemnic, ale i z człowiekiem, który do tej pory był jej sprzymierzeńcem. Ta sytuacja naprawdę wciąga bez reszty, angażuje emocje i całą uwagę czytelnika. Gdybym mogła, nie odłożyłabym tej książki aż do ostatniej strony. 

Finał daje po garach. Do samego końca autorka zaskakuje nas zwrotami akcji. Nie mamy tu wielu bohaterów, ale to, co wyczyniają oni w kolejnych rozdziałach sprawia, że nie opuszcza nas poczucie chaosu, a umysł wciąż poszukuje rozwiązania. 

Koniecznie znajdźcie czas na ten debiut. Agata Kunderman zrobiła kawał dobrej roboty.


poniedziałek, 18 września 2023

"Pisarka" Magda Stachula - recenzja


Tytuł: "Pisarka"
Autor: Magda Stachula
Gatunek: thriller
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Luna

Moja ocena: 6/6

Kolejny thriller Magdy Stachuli już za mną. "Pisarka" nie odbiega od poprzednich powieści autorki. Jest duszna atmosfera, mnóstwo emocji i niepewność. Odliczyły się wszystkie elementy, które budują napięcie.

Laura Ruta to znana twórczyni thrillerów. Jej powieści są bestsellerami, a na spotkania autorskie przychodzą tłumy. Kolejna historia stworzona w wyobraźni autorki również przypadła do gustu czytelnikom, jednak nie wszyscy cieszą się z popularności kobiety. Jest ktoś, kto jej zazdrości popularności, a nawet uważa, iż to ona jest źródłem niepowodzeń, które dotykają tę osobę. Ruta zaś, nieświadoma otaczającej ją nienawiści, dzień po spotkaniu autorskim dotyczącym nowej powieści, odbiera tajemniczą przesyłkę. Zawartość pudełka przypomina jej list, który otrzymała dwa lata wcześniej. List z poważną groźbą. Kto jest nadawcą paczki? Czy jest ona powiązana z listem sprzed lat?

Kiedy kilka dni później Laura znika bez śladu, jej mąż Sebastian zgłasza zaginięcie żony na policji. Rozpoczynają się poszukiwania. Policja prowadzi śledztwo, docierając do kolejnych osób, mających jakiekolwiek powiązania z pisarką. Media podsycają atmosferę, spekulując i podsuwając przeróżne tropy, od zaplanowanej akcji promującej nową powieść Ruty, aż do jej śmierci. Kto wie, może faktycznie zginęła z ręki psychofana? Albo siedzi w luksusowym apartamencie i śmieje się w kułak z naiwnych czytelników! Jaka jest prawda?

Lubię sposób pisania Magdy Stachuli. Krótkie rozdziały, w których zmienia się narracja i obserwujemy akcję z perspektywy konkretnych bohaterów. Oszczędny styl, bez przydługich opisów czy wyjaśnień. U Stachuli wszystko jest tak zamotane, że żadne wyjaśnienia i tak nie miałyby sensu, jedynie popsułyby całą zabawę.

Akcja nie jest szczególnie dynamiczna, ale właśnie o to tu chodzi, żeby napięcie narastało powoli. Oprócz głównej bohaterki mamy jej męża, jego kumpla, jej agenta i pewną młodą, dość natrętną kobietę oraz drugą, powiązaną z Sebastianem. I właściwie tyle. Albo aż tyle. Kilka osób, a narobili zamieszania jak stado dzików na autostradzie. I wywołali swoimi decyzjami sporo emocji.

Zdecydowanie polecam, czytało mi się świetnie i turboszybko. To chyba przez te krótkie rozdziały. Pomysł na fabułę całkiem zmyślny, nie ma się do czego doczepić. No, może odrobinę do błędów w tekście, bo wydaje mi się, że przy jednej redaktorce i dwóch korektorkach mogłoby być ich trochę mniej ;-)

sobota, 9 września 2023

"Zawsze coś" Marta Kisiel - recenzja


Tytuł: "Zawsze coś"
Autor: Marta Kisiel
Gatunek: komedia kryminalna
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Mięta
Cykl: Tereska Trawna, tom 3

Moja ocena: 6/6 

"Zawsze coś" to trzecia odsłona perypetii Tereski Trawnej. Tym razem czytelnik spędzi czas nie tylko z wyjątkową księgową uzależnioną od kasztanków, ale także z jej jakże interesującą i dość atypową rodzinką.

Tereska wraz z synem Maciejką udaje się na spęd rodzinny zorganizowany z okazji urodzin nestorki rodu. Za chwilę Święta Bożego Narodzenia, więc wspomniana uroczystość jest dla Trawnej po prostu obowiązkiem, który należy spełnić, by jak najprędzej wrócić do domu i świętego spokoju. Niestety nie będzie jej dane zrealizować tego planu. Kiedy duet Trawnych przybywa do rodzinnego domu ojca Tereski, okazuje się, iż urodzinowej imprezy nie będzie, za to w programie jest... pogrzeb. W dodatku nieszczęśliwy splot wydarzeń zatrzymuje Tereskę i Maciejkę z dala od własnego domu i ojca rodziny, walczącego w tym czasie z przeziębionym pęcherzem. 

Kiedy naszych bohaterów podczas stypy odwiedza notariusz, który wkrótce zostaje znaleziony martwy, akcja przyspiesza i staje się kompletnie nieprzewidywalna. Pojawia się zdrowo zamotana tajemnica rodzinna, nad którą pochylają się wszyscy zainteresowani. Niektórzy nawet bardziej. Kolejne elementy układanki prezentują wyjątkowo zwariowany obraz. Czy to, co się tu nawyrabiało, jest w ogóle możliwe? U Marty Kisiel jak najbardziej.

Humor znajdziecie na każdej stronie, w każdym dialogu i w przypadku absolutnie każdego ze stworzonych przez autorkę bohaterów. Mam nadzieję, że Tereska długo jeszcze nie powie ostatniego słowa.


poniedziałek, 4 września 2023

"Biblioteka cieni" Mikkel Birkegaard - recenzja


Tytuł: "Biblioteka cieni"
Autor: Mikkel Birkegaard
Gatunek: thriller
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Świat Książki

Moja ocena: 4/6

Sięgnęłam po "Bibliotekę cieni" z racji okładki i tytułu. Kolejnym plusem wydawała mi się informacja, że powieść to thriller. "Biblioteka cieni" to debiut duńskiego pisarza Mikkela Birkegaarda. Czy udany?

Po śmierci ojca Jon Campelli dziedziczy antykwariat Libri di Luca. Kiedy dotarła do niego ta informacja, mężczyzna wiódł poukładane życie wziętego prawnika, mieszkał w Kopenhadze i nie widział się z ojcem kilkanaście lat. Wkrótce okazuje się, że wspomniany antykwariat to nie jest zwykły sklep z książkami, ale siedziba Stowarzyszenia Lektorów. Kim są Lektorzy? To ludzie, którzy mają pewne wyjątkowe zdolności, a mianowicie potrafią poprzez głośne czytanie wpływać na innych ludzi, ich myśli i zachowanie. Z jednej strony to fascynujące, ale z drugiej trochę straszne, że czytaniem można by tak zmanipulować człowieka. Oprócz nich istnieją również Odbiorcy, których zadaniem jest modyfikacja, blokowanie lub wspieranie umiejętności Lektorów. Jeśli jest się Lektorem, lepiej mieć Odbiorcę po swojej stronie, bo inaczej może się zrobić niebezpiecznie. Mamy także ciemną stronę mocy, którą reprezentuje Organizacja Cieni, czyli tych złych, którzy mają chytry plan zawładnięcia światem z pomocą nie kogo innego, jak Jona. W jaki sposób zamierzają tego dokonać? Czy uda im się przeciągnąć Jona na swoją stronę? 

Początkowo akcja jest mało dynamiczna. Zastanawiałam się, kiedy wreszcie coś konkretnego zacznie się dziać. Chyba spodziewałam się fajerwerków typu Dana Browna, skoro pojawiły się tajemnicze Stowarzyszenia i grupy o dość nietypowych zdolnościach. Jednak autor poprowadził akcję zupełnie inaczej, bez mocnych akcentów i zwrotów. Jon powoli oswajał się z nową odsłoną swojego życia, zbliżał się do jednej z bohaterek, aż pojawiło się między nimi uczucie (nie przepadam za wątkiem romansowym w thrillerach), aż w końcu coś zaczęło się dziać...

Niby fabuła ciekawa, jednak nie przekonała mnie ta książka. Zabrakło mi w niej iskry, dynamiki, akcji! Jest też dość przewidywalna. Przeczytałam, bo chciałam wiedzieć, jak autor rozwiązał wymyśloną intrygę. Nie było efektu WOW.