czwartek, 28 lutego 2019

"Oczy uroczne" Marta Kisiel - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]




Na cykl Dożywocie składają się obecnie cztery publikacje. Po pierwszym i drugim tomie następuje tom o nietypowej numeracji 2.5 - "Szaławiła". Kolejne są "Oczy uroczne", czyli dalszy ciąg wspomnianego szaławiłowego opowiadania.

O fabule tego tomu pisać nie będę, ponieważ jeśli ktoś nie czytał poprzednich tomów, to nie chciałabym psuć mu tej przyjemności.

Główną bohaterką powieści jest Oda Kręciszewska, lekarka kochająca swój nowy dom, zbudowany na odludziu, dokładnie w miejscu Lichotki, która poszła z dymem. Jest również Roch, często chmurny i milczący mężczyzna, który z oddaniem wypełnia powierzone mu zadania. 
Moje serce skradł Bazyl, ewidentnie. Czort nad czorty, najlepszy z możliwych! Jego wada wymowy sprawiła, że musiałam się wyjątkowo skupić na lekturze, ale to była ogromna przyjemność. Myślę, że mogę go spokojnie postawić na jednym szczebelku wraz z pewnym przesłodkim Lichem ;-)
Jest jeszcze kilka innych interesujących postaci, które nadają tej historii niepowtarzalnego klimatu. I żeby była jasność... Nie znacie dnia, ani godziny, w której okazać się może, że nie każdy jest tym, za kogo się podaje. 

Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Gładkie zdania sprawiają, że powieść czyta się naprawdę szybko (wyłączając wypowiedzi Bazyla :D) i z dużą przyjemnością. Każdy kolejny rozdział przynosi nowe wydarzenia, nie ma czasu na nudę. 
Wprawdzie w wypowiedziach Ałtorki (pisownia zamierzona) pojawia się trochę straszne słowo "domknięcie", jednak tak sobie myślę, że wprawdzie odczuwam smutek z powodu zakończenia tej serii, ale z drugiej strony Marta Kisiel, ze swoją wyobraźnią bez granic, nie wytrzymałaby bez tworzenia dla nas, czytelników, kolejnych niezwykłych historii i równie niecodziennych bohaterów, więc wystarczy tylko cierpliwie poczekać... ;-)

Poniżej próbka możliwości językowych Bazyla:





Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu UROBOROS

piątek, 22 lutego 2019

"Prawdy i tajemnice" Sylwia Trojanowska - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]


Drugi tom trylogii Sylwii Trojanowskiej to dalszy ciąg emocjonującej historii Ludwika Starkowskiego. Opowieść o trudnej i skomplikowanej, pełnej tajemnic przeszłości starszego pana i bliskich mu osób. 

W pierwszej części cyklu do Szczecina wróciła po kilkunastu latach nieobecności wnuczka Starkowskiego, Magdalena. To właśnie dla niej starszy pan wraca pamięcią do bolesnych wspomnień. Dla Magdy i... dla swojej ukochanej Antoniny. Może również dla siebie? Kto za nim trafi...
Starkowski powoli odkrywa kolejne wydarzenia z czasów wojny, pozwalając, by Magda poznała go lepiej. Nie daje jednak wnuczce do końca wolnej ręki w ocenie jego postępowania. Wciąż określa sam siebie w negatywny sposób... 
Czego dowie się kobieta o swojej rodzinie? Jak przyjmie trudną prawdę i kolejne tajemnice? Co ukrywa Ludwik? I czy odważy się wreszcie wyjawić wszystko? 

Pomysł na powieść jest podobny do tego z pierwszego tomu. Mamy dziadka, który opowiada wnuczce historię swojego życia i ujawnia kolejne skrywane przez lata tajemnice. Oprócz tego wątku jest również kilka innych, w tym romantyczny. Opowieści Ludwika, pełne wojennej rzeczywistości, przeplatają się z innymi wątkami, nie pozwalając znudzić się lekturą. Jednocześnie kolejne rozdziały pięknie porządkują opisywaną historię. Nie sposób się pogubić. 

Muszę Was jednak uprzedzić, że ta piękna okładka nie do końca pasuje klimatem do fabuły. Powieść jest pełna trudnych emocji, a opisy niektórych wydarzeń są drastyczne i naprawdę poruszające. Nie zdarza mi się płakać podczas lektury, ale są fragmenty, które wywołały u mnie dreszcz i gęsią skórkę. W powieści znajdziecie również sceny i dialogi humorystyczne, a także nadające lekkości postaci. Wszystko jest wyważone i przemyślane.  

To nie jest książka na relaks. Wojenny wątek poraża realizmem i mocnymi opisami. Zobaczycie, że będzie się działo. Nie mogę się wprost doczekać zakończenia tej trylogii!




Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Czwarta Strona


poniedziałek, 18 lutego 2019

"Chłopiec z ulicy Wschodniej" Anna Stryjewska - recenzja




Niepozorna książeczka Anny Stryjewskiej to opowieść o Gabrysiu Koneckim, mieszkańcu Łodzi, któremu przyszło żyć w dysfunkcyjnej rodzinie. Jego codzienność to ciężka ręka ojca nadużywającego alkoholu i zahukana matka, która kocha chłopca nad życie, ale nawet dla niego nie potrafi uwolnić się spod władzy męża-tyrana. Jak potoczą się losy chłopca i jego rodziny?

Akcja pierwszego rozdziału powieści rozgrywa się w 2012 roku i poznajemy w nim dorosłego Gabriela, ale kolejny cofa nas o dziesięć lat. Obserwujemy życie Gabrysia, który stara się odnaleźć w trudnej codzienności i  mimo wszystko wciąż mieć marzenia. Mieszka z rodzicami na poddaszu kamienicy przy ulicy Wschodniej. Chodzi do szkoły, stara się dobrze uczyć i nie denerwować ojca... Ostatni rozdział znów przenosi nas do 2012, zamykając klamrą cała tę historię. 

W brutalnym świecie chłopca odwiedza od czasu do czasu Gabriel, jego anioł stróż. Zabiera nastolatka w różne miejsca, związane z jego marzeniami. Muszę przyznać, że ten wątek przypadł mi do gustu najmniej. Opowieść jest na wskroś realistyczna, tymczasem ten anioł mi tutaj trochę zaburzał tę świadomość. Ewentualnie można go potraktować, jak niewidzialnego przyjaciela, którego często wymyślają sobie dzieci. Lub rodzaj ucieczki przed okrucieństwem codzienności w świat baśni.

Przemoc w rodzinie to bardzo trudny temat, o którym ciężko zarówno pisać, jak i czytać. Autorka opowiedziała o losie Gabrysia prostym, pełnym emocji językiem. Pokazała bardzo aktualny problem, którym jest brak reakcji otoczenia na czyjąś krzywdę. Dlaczego nie pomagamy? Boimy się? Brzydzimy? Nie jesteśmy empatyczni? Trudno powiedzieć. Dobrze, że Gabryś w najtrudniejszych chwilach mógł liczyć na panią Helenę...

Spośród wszystkich bohaterów książki największą sympatią obdarzyłam panią Helenę, sąsiadkę Koneckich z dołu. Dystyngowana i niezwykle elegancka starsza pani, właścicielka malutkiego pieska, otoczyła Gabrysia opieką, a i on nie raz jej pomógł, na miarę swoich możliwości. Przyszło mu między innymi słono zapłacić za zdradzenie sąsiadce planu splądrowania jej mieszkania, o którym usłyszał na podwórku. Ciekawym zabiegiem było również wprowadzenie dziennika innej sąsiadki, pani Kornelii, która była jak tajny agent, obserwator, któremu nic nie umknie. 

To nie jest lekka lektura. Znajdziecie w niej wiele smutku, żalu, rozczarowań i zawiedzionych nadziei. Ale światło na końcu tunelu też jest, więc uważam, że mimo wielu negatywnych emocji warto po nią sięgnąć. 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina

niedziela, 17 lutego 2019

"Szukaj. Znajduj. Baw się. Miasto zagubionych rzeczy" - recenzja


Książka graficzna z serii Szukaj. Znajduj. Baw się, z krótkimi tekstami do każdej planszy, to idealny tytuł dla maluchów, które uwielbiają wyszukiwać drobne elementy na dużych ilustracjach. Rysunki zawierają mnóstwo szczegółów, więc jest to nie lada wyzwanie nawet dla starszych śmiałków.

W pozycji znajduje się siedem plansz z ilustracjami tematycznymi. Mamy do dyspozycji: wnętrze dużego sklepu, wycinek prezentujący skrzyżowanie i ulicę, Stare Miasto z wieloma spacerowiczami, teatr z widownią i sceną, blok mieszkalny, targ pełen straganów oraz zapchany pasażerami autobus. Wszystkie są niezwykle szczegółowe i bardzo kolorowe, ale jednocześnie nie krzykliwe. 

Krótkie zadanie, zaproponowane w książeczce, to dopiero początek zabawy. Wyszukanie np. pięciu pasażerów autobusu, którzy mają ze sobą torby i torebki, to nie tylko ćwiczenie spostrzegawczości, ale także umiejętności liczenia. Kolejne zadania możemy wymyślać już sami. Materiału jest aż nadto. Możemy zadawać dziecku pytania dotyczące sprzedawanych na targu produktów czy znajdujących się na starym mieście zabytków, albo poprosić, aby to ono znalazło dla nas trudną do wyszukania zagadkę. Wzajemne naprowadzanie się na wybraną postać czy przedmiot na ilustracji może być źródłem świetnej zabawy. 

Książeczkę można delikatnie przetrzeć wilgotną ściereczką, jeśli się zabrudzi, ale nie należy jej narażać na leżenie w wilgotnym miejscu, ponieważ tektura może się rozwarstwić. Twarde kartki z pewnością pomogą ochronić ją przed "niszczycielskimi" zapędami młodszych dzieci. 

Bardzo jestem ciekawa, jak wygląda drugi tom tej serii, w którym tematem przewodnim są zwierzęta.




Książkę "Miasto zagubionych rzeczy" możecie zakupić na stronie Księgarni taniaksiazka.pl

Książki dla dzieci w księgarni Tania Książka

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni Tania Książka

poniedziałek, 11 lutego 2019

"Tylko przeżyć. Prawdziwe historie rodzin polskich żołnierzy" Sylwia Winnik - recenzja [PRZEDPREMIEROWA]


"Poza granicami Polski, gdzie służą żołnierze, toczy się jedna wojna. Tu, w kraju, gdzie pozostawione są ich rodziny, druga. Obie są niebezpieczne. Obie tak samo ważne".

Nie wiedziałam, czego się spodziewać po tym dokumencie. Wprawdzie nie sięgnęłam po niego całkiem w ciemno, ponieważ przeczytałam niedawno "Dziewczęta z Auschwitz" tej autorki, ale przyznaję, że rzadko czytam pozycje z tego gatunku. Myślę jednak, że gdyby większość z nich była podobna do książek Sylwii Winnik, pewnie sięgałabym po nie częściej. 

"Tylko przeżyć" to dokument pełen trudnych emocji. Z każdego rozdziału wyziera cały wachlarz uczuć. W tych kobiecych emocje buzują jak gejzer, a historie mężczyzn opowiedziane są "po męsku", szorstko i w skrócie, skupiając się na wojnie, a nie na uczuciach. Kolejne strony książki Sylwii Winnik dają do myślenia. Ile w tych ludziach jest pokory wobec nieustającej groźby śmierci, tego się po prostu nie da opisać...

Poruszyły mnie rozdziały, w których o życiu w żołnierskiej rodzinie opowiadają Paweł i Patryk, synowie żołnierzy. Nie wyobrażam sobie emocji, które kotłują się w sercu dzieciaka, nastolatka, którego ojciec wyjeżdża i może nigdy nie wrócić... Walczy gdzieś daleko, a w domu jest gościem, choć jest tak bardzo potrzebny najbliższym. Ich wojna toczy się w domu, szkole, pracy i jest nie mniej ciężka, pełna skomplikowanych decyzji i emocji, które często wygrywają z zagubionym i udręczonym rozterkami młodym człowiekiem. 

Życie żołnierza to trudne wybory i decyzje, których konsekwencje obejmują  całą rodzinę. Nie każdy jest w stanie to wytrzymać. Nie każda żona potrafi żyć w ciągłym lęku i niepewności. Na szalkach wagi życia nieustannie rozkładają miłość i strach. Która okaże się cięższa? Ile potrzeba siły, aby przetrwać rozłąkę, tęsknotę i ciągłą obawę o to, czy mąż i ojciec bezpiecznie wróci z misji? Co żołnierz zastanie po powrocie do domu? Kochających członków rodziny czy obce osoby, z którymi już nic go nie łączy? I czy będzie potrafił przystosować się do codzienności po miesiącach spędzonych na polu walki?

Wojna ma wiele twarzy. Dla żołnierza z powołania misja to adrenalina, obowiązek i rozkaz, jednak dla rodzin, które zostają w Polsce, rozłąka najczęściej kojarzy się z tęsknotą i ciągłym lękiem o życie ukochanej osoby. Dokument Sylwii Winnik pokazuje wiele, ale nie wszystko. Jednak nawet w ciszy można usłyszeć krzyk rozpaczy, łzy i ciągły strach, ale jednocześnie dumę. 



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce oraz wydawnictwu ZNAK

piątek, 8 lutego 2019

"Coś tu nie gra" Joanna Szarańska - [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]




Wkrótce premiera trzeciego tomu przygód Zojki Tuszyńskiej.  Nie lada to gratka dla fanów serii. Dla mnie tym większa, że to mój pierwszy patronat! Główna bohaterka znów wpląta się w nie lada kabałę. O czym przeczytacie tym razem? 

W Lipówce rusza amatorski teatr. Zojka postanawia zredagować artykuł o przygotowaniach do pierwszego spektaklu. Jest o czym pisać, ponieważ już na castingu robi się gorąco. Wybucha niezła awantura, która uruchamia lawinę wydarzeń. Wydaje się, że po wypadku Patrycji, która miała zagrać Calineczkę, nie może się stać już nic gorszego. Niestety, okazuje się, że to dopiero początek niebezpiecznych zdarzeń. Nasza główna bohaterka staje się celem i zaczyna obawiać się o własne życie. Niedaleko Zojki kręci się, rzecz jasna, redaktor Kordecki, natomiast myśli aspiranta Chochołka zaprzątnięte są zgoła czymś innym. A właściwie kimś...
Kto miał interes w tym, by zlikwidować Patrycję? Dlaczego na Zojkę ktoś poluje? I kto zagra Calineczkę, kiedy okaże się, że Patrysia z pewnością nie pojawi się na scenie?

Humor niezawodny, jak w poprzednich tomach serii. Babunia Łyczakowa fantastyczna, aż się chce czytać wypatrując dialogów z jej udziałem. Styl Autorki lekki i zabawny, sprawia, że czyta się szybko, z prawdziwą przyjemnością. I tylko przespana korekta trochę zgrzytała mi w zębach... 

Koniecznie sięgnijcie nie tylko po ten tom, ale i po wcześniejsze. I nie muszę chyba przypominać, że czeka nas jeszcze jedna część przypadków Zojki! Już wkrótce :-)




Za możliwość przeczytania książki oraz powierzenie mi patronatu medialnego dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona



niedziela, 3 lutego 2019

"Mroczne cienie" V. C. Andrews - recenzja


Twórczość V. C. Andrews jest specyficzna. Wprawdzie nie czytałam wszystkich serii czy pojedynczych tomów tej autorki, ale kilka już mam za sobą, więc mogę stwierdzić, że ma swój styl, którego konsekwentnie się trzyma. Głównym jego elementem jest wszechobecny mrok. Każda opisywana historia musi wiązać się z trudnymi tajemnicami z przeszłości albo dotyczyć jakichś skomplikowanych relacji rodzinnych czy podejmowanych przez jednego z bohaterów działań, które źle wpływają na inne postaci. 

Pierwszy tom dylogii o Audrinie tak mnie irytował, że miałam zamiar odpuścić i nie czytać drugiej części. Jednak sposób pisania pani Andrews ma w sobie coś takiego, że nawet jeśli powieść wpienia mnie niesamowicie, to jednak jestem ciekawa, jak autorka poprowadzi dalej przynajmniej niektóre wątki. Tym razem było podobnie...

Audrina jest już dorosłą kobietą i żoną Ardena. Razem z mężem, a także ojcem i młodszą siostrą Sylwią, mieszka w posiadłości rodowej Whitefern. Cienie ponurego domiszcza nie opuszczają członków rodziny ani na chwilę. Dramaty, które kiedyś rozegrały się w tych ścianach, nie pomagają cieszyć się życiem. Arden dąży do wprowadzenia zmian w wielkim domu, ale ojciec Audriny i Sylwii sprzeciwia się propozycjom remontów. Pokój Audriny Pierwszej pozostał niezmieniony, mimo iż tajemnica "zmarłej" dziewczynki została już wyjaśniona i ojciec przyznał się do przeprowadzonej mistyfikacji. Arden zmienia się w bezwzględnego i chorobliwie ambitnego brokera, dla którego firma jest ważniejsza niż rodzina. Kiedy okazuje się, że ojciec Audriny zmienił testament i przekazał córce pięćdziesiąt procent udziałów w firmie, mężczyzna wpada w furię i za wszelką cenę próbuje przekonać żonę do przepisania udziałów na niego. Audrina ma jednak inne problemy na głowie. Złamała obietnicę daną ojcu, że będzie zawsze chronić młodszą siostrę i czuwać nad nią, by nie spotkało jej nic złego. Niestety, nie udało jej się zapobiec tragedii. W efekcie kobieta ląduje w kolejnym kłamstwie, z którego nie sposób się wyplątać... 

Jeśli chodzi o postacie, mamy tutaj dość zawężone grono pierwszoplanowych bohaterów. Ojciec, Audrina i Sylwia, Arden, pani Matthews, a także lekarz rodzinny i nauczyciel malarstwa, a reszta osób to postacie poboczne. W pierwszym tomie bohaterowie głównie na siebie krzyczeli i warczeli, a tutaj zastanawiałam się podczas lektury, co Sylwia i Audrina robią w domu całymi dniami, bo według większości opisów ich zajęcia koncentrowały się na spaniu, myciu się, sprzątaniu domu, przygotowywaniu posiłków, jedzeniu i siedzeniu w salonie. Zajmujące aktywności :D Fabuła poszerza się o więcej wydarzeń, kiedy Sylwia zaczyna lekcje malarstwa, ale nie będę zdradzać, o co chodzi, aby nie spojlerować, gdyby ktoś miał zamiar przeczytać tę książkę.  

Również tym razem powieść nie jest wolna od powtórzeń i ciągłego wracania do przeszłości, roztrząsania w koło Macieju znanych nam już wydarzeń i analizowania co, jak, dlaczego, kto i po co... W efekcie przez powieść przebrnęłam w kilka godzin, bo ileż można czytać o tym samym? ;-)

W tym tomie także czeka Was ponury nastrój i mrok. Fabuła jest też dość przewidywalna, więc czytałam głównie po to, by przekonać się, czy moje domysły się sprawdzą :-)




Książkę "Mroczne cienie" możecie zakupić na stronie Księgarni taniaksiazka.pl


Bestsellery w księgarni Tania Książka

Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni Tania Książka

sobota, 2 lutego 2019

"Kolonia Diabła" James Rollins - recenzja





"Nie możemy naprawdę poznać samych siebie, dopóki nie poznamy swojej historii".

Dużo czasu minęło od momentu, kiedy pochłonęłam wcześniejszy tom serii SIGMA, więc z ogromną przyjemnością zatopiłam się w kolejną przygodę moich ulubionych przygodowych bohaterów (tak, tak, mam dla Was genialne cytaty z Kowalskim! <3) Poza tym wkrótce premierę będzie miał trzynasty tom "Diabelska Korona". Już nie mogę się go doczekać :)

Autor wprowadza czytelników w temat tego tomu zostawiając dwie krótkie noty: historyczną i naukową. Następnie akcja przenosi nas na chwilę do XVIII wieku, na terytorium Kentucky, gdzie obserwujemy członków ekspedycji naukowej, odkrywających pewien skarb. Sytuacja staje się śmiertelnie niebezpieczna, kiedy grupę atakują Indianie. Czy jednak napastnicy naprawdę są tymi, za których się podają? Dlaczego napadli naukowców? Kto zginął w wyniku tej napaści? 
Kolejna stopklatka to czasy współczesne i dwóch młodych ludzi, którzy zapragnęli przekonać się, ile prawdy jest w opowieściach starych Indian o Wielkim Duchu i jaskini, w której dawno temu ukryto coś tak niebezpiecznego, że każdy, kto wejdzie do jaskini, już z niej nie wyjdzie. Dla jednego z chłopców przepowiednia okazuje się prawdziwa...
Podczas penetracji jaskini następuje wybuch, którego konsekwencje okazują się tragiczne dla całej ludzkości. Wstrząs uwolnił tajemniczą siłę, przed którą ostrzegali najstarsi Indianie, ale niewiele osób traktowało te legendy poważnie. Szybko okazało się, że pierwszy wybuch uaktywnił kolejne wulkany w innych miejscach Ziemi, a obudzona siła potrafi doprowadzić do rozpadu materii, a co za tym idzie - do unicestwienia nawet całego ziemskiego globu. 
 
Agenci Sigmy, Painter Crowe i Grey Pierson, znów ruszają na pomoc. W ekipie nie mogło zabraknąć również Monka i Kowalskiego. Wspierani przez różnych naukowców, usiłują odnaleźć trzecie miejsce na Ziemi, gdzie siła wybuchu będzie tak wielka, że nikt nie potrafi przewidzieć konsekwencji. Wszyscy są jednak pewni, że jeśli nie uda im się zapobiec eksplozji, prawdopodobnie ludzkość tego zawirowania po prostu nie przetrwa. 

Aby nie spojlerować, napiszę tylko, że tym razem motywem przewodnim w powieści są indiańskie legendy sprzed wieków, manipulowanie materią na poziomie atomów, nanotechnologia, tajemniczy "suchy eliksir", ojcowie założyciele i pomysł utworzenia czternastej kolonii, która miała znaleźć się w Unii wraz z pozostałymi koloniami. 

Ktoś może stwierdzić, że Rollins prowadzi swoich bohaterów zawsze tym samym torem, czyli mamy jakąś katastrofę na skalę światową, a agenci Sigmy pędzą na ratunek, po drodze prawie giną, ale udaje im się ostatecznie ocalić ludzkość, przy okazji ratując (lecz najczęściej, niestety, tracąc) jakiś niesamowity artefakt, który mógłby całkowicie zmienić historię świata. Dobra, zgadzam się, że tak to wygląda, ale mimo tej powtarzalności jego powieści czyta się świetnie. Akcja gna z taką mocą, że trudno się momentami oderwać od książki. Zdarzają się fragmenty, które ciut się dłużą, ale rozumiem, że skoro autor zdecydował się dodać do przygodówki elementy naukowe, to musi od czasu do czasu coś wyjaśnić, żeby czytelnik nadążał za rozwojem fabuły. Ponadto Rollins nie zostawia nas w niepewności, co było prawdą, a co fikcją. Po wielkim finale całej historii następuje krótki rozdział o tym, które elementy istnieją naprawdę, a co jest tylko mitem i wytworem wyobraźni autora. 

Podsumowując, jeśli macie chęć na sporą dawkę emocji, pościgi, strzelanie, pułapki, ucieczki i duuużo lawy, błota i wybuchów, to ta lektura będzie wprost idealna :D

A teraz obiecane cytaty:

"Wreszcie Kowalski wyłączył silnik chevroleta tahoe i spojrzał na zegarek.
- Dwadzieścia osiem minut. Czyli jest mi pan winien cygaro. 
- Powinienem posłuchać Graya. - Painter otworzył drzwi i omal nie wypadł z samochodu. - Mówił mi, żeby trzymać cię jak najdalej od wszystkiego, co ma kółka. 
Kowalski wzruszył ramionami i też wysiadł.
- Co Gray może wiedzieć? Facet prawie ciągle pedałuje po Waszyngtonie na rowerze. Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie jeździli na rowerach, umieściłby na jaja w innym miejscu".

"Kiedy Painter się rozłączył, Kowalski mruknął z kanapy, nie podnosząc głowy:
- Wywołuje wybuchy wulkanów...
Painter zerknął w jego stronę.
- Jeżeli to coś naprawdę ma taką moc... - otworzyło się jedno oko i spojrzało na niego - to może lepiej uprzedzić Graya, żeby przed wyprawą na Islandię zapakował bieliznę z azbestu".

"Jedna zagadka została rozwiązana, ale Painter stanął wobec następnej.
Potrząsnął kratą.
- Zamknięta na kłódkę.
- Nie ma problemu. - Kowalski przecisnął się do przodu i uniósł pistolet. - Mam klucz".

"- W razie czego masz przy sobie C4? - spytał Painter.
Przed wyjazdem (...) prosił Kowalskiego, żeby zaopatrzył się w materiał wybuchowy, na wypadek, gdyby musieli wysadzić skałę, by dostać się do tunelu czy korytarza. Jego partner nie zabrał jednak żadnej torby ani plecaka.
- Trochę - przyznał Kowalski. Cofnął się i rozchylił poły długiego do ziemi płaszcza, pokazując kamizelkę nafaszerowaną kostkami C4.
- To ma być trochę?
Kowalski spuścił wzrok.
- Aha. Miałem wziąć więcej?"

"(...) - Wybuchły wszystkie gejzery naraz!
Gdy helikopter mknął nad tym niezwykłym widowiskiem, Painter podziwiał tańczące strumienie, tęczowe migotanie pary i nagle ogarnął go bezmierny zachwyt (...).
Kowalski z twarzą przylepioną do okna też był pod wrażeniem.
- Następnym razem trzeba użyć więcej C cztery".