niedziela, 31 sierpnia 2025

"Przedsionek" Dominika Połczyńska - recenzja


Tytuł: "Przedsionek"
Autor: Dominika Połczyńska
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 843
Wydawnictwo: Novae Res

Moja ocena: 5/6

"Przedsionek" to debiut literacki Dominiki Połczyńskiej. Niezwykle obszerny, przemyślany i dopracowany debiut. Na ponad ośmiuset czterdziestu stronach autorka stworzyła, równoległe do tradycyjnego, uniwersum słowiańskie w klimacie fantasy.

Józefina Mostowska jest graficzką, dla której liczy się głównie kariera i kolejne wyzwania zawodowe. Podobne priorytety ma jej narzeczony, Filip. Na razie nie myślą o ślubie, chociaż oboje dobiegają trzydziestki. Kiedy przeprowadzają się do niewielkiej wsi Wiłnówek, Filip jeździ do swojej firmy, natomiast Ina może pracować zdalnie, z czego korzysta, przy okazji poznając nowe miejsce zamieszkania. Wprawdzie nie chciała się przeprowadzać, jednak uległa namowom Filipa, który pragnął zamieszkać niedaleko matki. 

Pewnego dnia Józefina wybiera się na spacer po okolicy i trafia do wyjątkowo dziwnego miasteczka. Czuje się zagubiona i błądzi po nieznanych uliczkach, dopóki nie trafia na nieznajomego, który jest tak miły, że obiecuje jej pomoc w odnalezieniu drogi powrotnej. Kiedy wreszcie dociera do domu, Filip jest przerażony jej nieobecnością, która trwała znacznie dłużej, niż Inie się wydawało. Mężczyzna obrzuca ukochaną podejrzeniami zdrady, choroby psychicznej i usiłuje namówić ją na wizytę u lekarza. Atmosfera w ich związku robi się mocno zawiesista, a Ina bezskutecznie próbuje przekonać Filipa, że wszystko jest w porządku. Tymczasem wciąż wraca myślami do dziwnego miejsca, które znalazła za mostkiem. Szybko okazuje się, że nie wszyscy ludzie potrafią odnaleźć to tajemnicze miasteczko, do którego przypadkiem trafiła Józefina. Jednak czy faktycznie była to przypadkowa wizyta? Kim są mieszkańcy Atariany? Dlaczego akurat Ina potrafi się dostać do ich miasta? Co czeka kobietę podczas kolejnych wizyt w tym magicznym miejscu?

Fabuła obfituje w przeróżne wątki. Towarzyszymy Inie w jej nowym domu, podczas spotkań z sąsiadami, przyszłą teściową czy szefem, a także w Atarianie, gdzie czekają na nią przeróżne istoty stworzone przez autorkę na bazie wierzeń słowiańskich. W każdym świecie Mostowska musi podejmować trudne decyzje i mierzyć się z ich konsekwencjami. 

Akcja się zagęszcza, kiedy w Atarianie pojawia się kolejna zagubiona kobieta. Nie wie, kim jest, nie pamięta, gdzie mieszka, ani skąd pochodzi. Nie wie nawet, jak ma na imię. Ina wraz z istotami próbuje rozwiązać zagadkę jej pojawienia się. Czy jest człowiekiem, czy istotą? Skąd wzięła się w Atarianie? Jak dowiedzieć się o niej czegokolwiek? Ina nie ma pojęcia, że do jak niebezpiecznych skutków doprowadzą te poszukiwania, szczególnie, że czas nagli, ponieważ nieznajoma szybko traci siły.  

Mimo że sporo się tutaj dzieje, akcja w obu światach nie jest dynamiczna. Napędza ją raczej liczba rozgrywających się wydarzeń.       

Chociaż spodziewałam się ludowej wersji wierzeń i zwyczajów słowiańskich, to muszę przyznać, że fabuła mnie wciągnęła i z zaciekawieniem wędrowałam z bohaterką po Atarianie, a także odwiedzałam inne miejsca, w których żyją istoty. 

Jeśli lubicie powieści fantasy z mnóstwem szczegółów i spokojną, chociaż nie pozbawioną napięcia akcją, to "Przedsionek" Wam się spodoba.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

     

piątek, 29 sierpnia 2025

"Alborada del gracioso" Jan Antoni Homa - recenzja


Tytuł: Alborada del gracioso"
Autor: Jan Antoni Homa
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 5 h 38 minut
Lektor: Maciej Kowalik
Wydawnictwo: Lind & Co Polska
Cykl: Muzyczny kryminał, tom 4

Moja ocena: 6/6

Zupełnie przypadkowo trafiłam na Storytel na czwarty tom serii kryminałów muzycznych Jana Antoniego Homy. Ze wstydem muszę przyznać, że nie miałam pojęcia o istnieniu czwartego tomu, chociaż trzy poprzednie mam na półce. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, jaka jest data premiery: lipiec 2025 :D Z przyjemnością wróciłam do świata altowiolisty Bartka Czarnoleskiego i muszę przyznać, że słuchało mi się bardzo przyjemnie.

Bartek dostaje intratną propozycję grania na statku. Ma to być totalnie odjechany kolos pełen atrakcji dla bogaczy. Pracę altowiolista dostaje fuksem, ponieważ kolega, który miał płynąć w ten rejs, ma inne zobowiązania. Wprawdzie Czarnoleski odrobinę wypadł z gry z powodu kontuzji, jednak muzycy nie mieli wyboru, ponieważ nie było już kogo poprosić o zastępstwo. Bartek zgodził się, jednak podjął ryzyko przeszmuglowania na pokład statku swojego psa. Jakie będą konsekwencje tej decyzji, przekonacie się, kiedy sięgniecie po książkę. A co z wątkiem kryminalnym? Oczywiście jest, bo gdzieżby Bartka ominęły takie atrakcje! Nie obyło się bez zwłok, rzecz jasna. Z czyjejś ręki ginie najbogatszy pasażer statku, a pod pokładem pracownicy natrafią na... a nie, nie zdradzę :D W każdym razie będzie się działo. W dodatku autor stworzył cały wachlarz bardzo interesujących postaci, muzyków, marynarzy, a także pasażerów statku. 

Akcja jest dość dynamiczna, chociaż inaczej się czyta, a inaczej słucha, ale jednak miałam wrażenie, że fabuła rozwija się dość szybko, a dialogi jeszcze podkręcają tempo. 

Seria ta jest nietypowa. Niby kryminał, ale jednak napisany pięknym językiem, bez brutalnych i krwistych scen. Jeśli lubicie muzykę klasyczną, wątki z nią związane, wplecione w fabułę kryminalną, powinny Wam się spodobać.


niedziela, 24 sierpnia 2025

"Schronisko, które zostało zapomniane" Sławomir Gortych - recenzja


Tytuł: "Schronisko, które zostało zapomniane"
Autor: Sławomir Gortych
Gatunek: kryminał
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B.
Cykl: Karkonoska seria kryminalna, tom 4

Moja ocena: 6/6

Karkonoska seria kryminalna to jedna z moich ulubionych serii książkowych. Co ciekawe, ja nawet nieszczególnie lubię góry, ale styl pisarski Sławomira Gortycha po prostu nie pozwolił mi przejść obojętnie obok tych powieści. 

Czwarty tom serii to kolejna zagadka kryminalna pełna zagwozdek. Mamy trzy tory czasowe. W tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym uczestniczymy w antyżydowskiej konferencji w hotelu Sanssouci w Karkonoszach. Znaleźli się na niej dyplomaci niemieccy z całego świata, aby dyskutować o sposobach na zagładę Żydów. Następnie mamy rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty drugi i grupę młodzieży, która z okazji zakończenia wakacji organizuje tradycyjne spotkanie, ale tym razem odbywa się ono w opuszczonym hotelu, gdzie decydują się na przeprowadzenie seansu spirytystycznego. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Trzeci tor to rok dwa tysiące ósmy i remont wspomnianego hotelu Sanssouci. Robotnicy podczas prac znajdują zamurowane w piwnicy zwłoki. W toku śledztwa wychodzi na jaw, że może to być Niemiec, zaginiony kilkanaście lat wcześniej na tym terenie. Co jednak robi w ścianie hotelu? Kto i dlaczego zafundował mu tak okrutną śmierć? W dodatku wkrótce oprócz znalezionych zwłok sprzed lat, na karkonoskich szlakach giną ludzie. Wydaje się, że to przypadkowe zgony, jednak czy na pewno? Policja prowadzi śledztwo, podczas którego wychodzi na jaw coraz więcej mrocznych tajemnic.  

W Karkonosze wraca Tomasz Wilczur, pisarz, którego znamy z poprzednich tomów serii. Nie jest to pierwsza sprawa, w którą się angażuje, jednak tym razem ma bardzo osobiste pobudki. W sprawę zamurowanych zwłok zostaje zamieszany znajomy Tomka, Jacek Węglorz, kustosz i lokalny historyk. Tomek jest przekonany o jego niewinności. Dlaczego właśnie Węglorza policja powiązała z zaginionym Niemcem? Czy były ku temu podstawy?

Akcja jest bardzo dynamiczna i obfituje w niespodziewane zwroty. Kolejne elementy układanki autor dorzuca sukcesywnie, aby czytelnik miał przyjemność z samodzielnego rozgryzania zagadki. Dzieje się sporo i szybko, więc i czyta się w piorunującym tempie.    

Jak zwykle w posłowiu autor szczegółowo wyjaśnia wykorzystane w książce pomysły na intrygę i podaje, co było fikcją literacką, a co wydarzyło się naprawdę. Najbardziej zszokowała mnie chyba informacja o tym, że konferencja antyżydowska naprawdę miała miejsce i toczyły się tam całkiem na poważnie dyskusje o tym, jak zniszczyć cały żydowski naród.  

Zdecydowanie polecam całą serię i mam nadzieję, że to nie koniec mojej przygody z bohaterami.


 

piątek, 22 sierpnia 2025

"Strzyga" Adrian Ksycki - recenzja


Tytuł: "Strzyga"
Autor: Adrian Ksycki
Gatunek: kryminał
Czas trwania: 10 h 24 minuty
Lektor: Filip Kosior
Wydawnictwo: Prozami
Cykl: Seria z Krystianem Feusette'em, tom 1

Moja ocena: 5/6

"Strzyga" to pierwszy tom serii z Krystianem Feusette'em autorstwa Adriana Ksyckiego i moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wybrałam tej audiobook ze względu na tytuł, który skojarzył mi się z mitologią słowiańską i byłam ciekawa, czy jest tutaj taki wątek. Poza tym duet policjantka i antropolog szybko skojarzył mi się z serialem Bones, który kiedyś namiętnie oglądałam. 

Krystian Feusette to wybitny antropolog sądowy. Jak przystało na człowieka o tak wymagającym emocjonalnie zawodzie, jest specyficzny, ale da się lubić. Zasłynął kilka lat wcześniej z udziału w sprawie Złodzieja Czaszek z Pomorza. Kiedy na horyzoncie pojawia się nowa sprawa, podkomisarz Natalia Turkot zaprasza Krystiana do współpracy.

Na poznańskim cmentarzu zostaje odkryty otwarty grób, a w nim zbezczeszczone szczątki. Ktoś ułożył czaszkę denatki między jej nogami, a w klatkę piersiową wbił dwie zaostrzone kości. Szybko okazuje się, że to nie jedyny taki przypadek. Policja rozpoczyna śledztwo, które ujawnia, iż kobiety należały do konwentu wicca, czyli wyznawały pogańską, magiczną religię misteryjną. Ponieważ czas nagli, a sprawca wydaje się być naprawdę niebezpiecznym człowiekiem, antropolog wciąga do współpracy doświadczoną antropolożkę, Olgę Karbowiak. Krystian liczy na duże doświadczenie kobiety w temacie antywampirycznych pochówków.

Akcja rozgrywa się w dwóch torach czasowych: współcześnie w Poznaniu oraz w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym szóstym roku w Wirach. Jak to zazwyczaj bywa, wydarzenia sprzed lat mają bezpośredni wpływ na te współczesne. Jaki? Tego muszą się dowiedzieć Natalia i Krystian. Tymczasem śledztwo idzie jak po grudzie. Sprawca dokonuje profanacji pod osłoną nocy, właściwie po ciemku, bez ostrzeżenia. Bawi się ze śledczymi w kotka i myszkę, a kolejne tropy prowadzą donikąd. 

Tempo akcji jest dość powolne, nie ma tutaj za wiele niespodziewanych zwrotów, które przydałyby się, aby rozkręcić tok wydarzeń. Jednak mimo to fabuła mnie wciągnęła i słuchało się przyjemnie. Połączenie współczesnej nauki z dawnymi legendami okazało się ciekawym pomysłem.

Jeśli lubicie klimaty spraw antropologiczno-detektywistycznych, ta seria przypadnie Wam do gustu.

wtorek, 19 sierpnia 2025

"Sekrety pałacu" Magdalena Wala - recenzja


Tytuł: "Sekrety pałacu"
Autor: Magdalena Wala
Gatunek: powieść obyczajowa
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Moja ocena: 6/6

Kiedy zobaczyłam okładkę najnowszej powieści Magdaleny Wali, pomyślałam, że to pewnie będzie romans i chciałam odpuścić. Później przeczytałam krótki opis, w którym znalazłam moje ulubione hasła-klucze: przeszłość, tajemnica, sekret. To w połączeniu z nazwiskiem autorki wystarczyło, bym postanowiła sprawdzić, czy ta historia mnie kupi.

Jest rok dwa tysiące piętnasty. Oliwia właśnie przygotowuje się do ślubu z Radkiem. Wszystko układa się świetnie, a ich wspólna przyszłość maluje się w pięknych barwach. Kiedy kobieta niespodziewanie wraca do remontowanego z narzeczonym mieszkania, zastaje go w jednoznacznej sytuacji, która rujnuje wszystko w jednej sekundzie. Oliwia wbrew najbliższej rodzinie, która nie rozumie jej nagłej decyzji o zakończeniu związku z Radkiem, wyjeżdża do kuzyna Krzyśka, gdzie rozpoczyna pracę w prowadzonym przez niego browarze. Podczas remontu kawalerki natrafia na wyrzuconą przez kogoś starą komodę. Postanawia ją zabrać i odnowić, ale nie ma pojęcia, co znajdzie na dnie jej szuflad.

Jest rok tysiąc dziewięćset trzydziesty ósmy. Liliana mieszka z rodzicami i braćmi w Warach, gdzie jej ojciec prowadzi lokalny browar. Dziewczyna jest niezwykle zainteresowana produkcją piwa, a jej marzeniem jest praca z ojcem. Co z tego jednak, kiedy w tych czasach panienki z dobrych domów na wydaniu nie zajmują się pracą, tylko wychodzą za mąż i stają się żonami idealnymi? Takie życie nie odpowiada Lilianie. Splot zdarzeń sprawia, że młoda kobieta rozpoczyna pracę w browarze ojca, chociaż zarówno matka, jak i jej bracia są przeciwni. 

Każda z bohaterek w swoich czasach poznaje mężczyznę, który namiesza w jej życiu. Skoro obie bohaterki spotykają na swojej drodze facetów, mamy i wątki romansowe, ale nie dominują one w fabule. Sporo się dzieje, szczególnie od momentu, kiedy Oliwia znajduje tajemnicze kartki w komodzie i zaczyna badać ich zawartość. Z każdą stroną byłam bardziej ciekawa, co się wydarzy i jak ta historia się skończy. I, rzecz jasna, w jaki sposób obie kobiety są powiązane, bo co do tego nie ma wątpliwości.

Jeśli chodzi o tematykę związaną z wytwarzaniem piwa, to autorka poświęciła sporo miejsca na opis procesu jego produkcji, ale na szczęście nie jest go zbyt dużo. Wątek jest wyważony, a informacji podano tyle, aby z jednej strony czytelnik mógł zyskać odpowiednią ilość wiedzy, a z drugiej nie znudzić się, jeśli browarnictwo go nie do końca interesuje.

Co autorka wymyśliła dla obu pań? Czy ulokują one uczucia we właściwych mężczyznach? Jaką rolę w ich życiach odegra browar? Przeczytajcie, myślę, że polubicie obie kobiety, a ich losy Was zaciekawią.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona