środa, 14 lutego 2018

"Trzydziesta pierwsza" Katarzyna Puzyńska - recenzja


Kolejne spotkanie z policjantami z Lipowa uważam za bardzo udane. Znów nie zauważyłam, kiedy przeczytałam te ponad 500 stron. Działo się wiele, chyba więcej niż w poprzednich tomach i muszę przyznać, że już zaczynam się zastanawiać, co autorka zaserwowała czytelnikom w czwartym tomie, który przede mną. 

Tym razem intryga była jak kłębek wełny poplątany przez kota. Domysłom podczas lektury nie było końca, tradycyjnie podejrzewałam połowę bohaterów :D Autorka przygotowała niesamowity koktajl wątków, których początek umiejscowiła w latach 60. XX wieku, kiedy to członkowie sekty z Cichego Lasku niedaleko Lipowa popełnili zbiorowe samobójstwo. To jednak dopiero początek całej lawiny wydarzeń, bo oprócz naukowca, który przybył dokładnie zbadać miejsce, gdzie żyli ci ludzie, dostajemy jeszcze pożar, kilka morderstw, szaleństwo i wiele niejasnych sytuacji. Z każdą stroną robiło się bardziej mrocznie, a moje ciśnienie wędrowało w górę jak szalone. Znów żałowałam, że nie czytam zbyt szybko, bo mam zasadę, by nie zaglądać na ostatnią stronę, a powstrzymanie się było naprawdę trudne. 


Co u naszych bohaterów? Paweł Kamiński, przez ułamek sekundy, ale zawsze to coś, zyskał odrobinę człowieczeństwa (ale nie liczcie na wiele ;) ), za to Daniel Podgórski na chwilę stracił głowę i popadł w chaos wewnętrzny.
Nowa bohaterka, policjantka Emilia Strzałkowska, zastępująca chwilowo Janusza Rosoła i Marka Zarębę, dostarczyła nowych wątków obyczajowych, a Maria Podgórska odkryła przed synem tajemnicę sprzed lat. Trochę brakowało mi Klementyny, ale wiem, że wróci, więc nie rozpaczam. Pojawią się także bohaterowie trochę młodsi, córka Zaręby, Andżelika, i syn Strzałkowskiej, Łukasz. I dodadzą swoje trzy grosze do całej tej historii. Biorąc pod uwagę większą część dzisiejszej młodzieży i jej zachowanie, Łukasz to złoty chłopak, aż normalnie nierealny jakiś... ;) 

Przebieram już nogami do czwartego tomu!

Moja ocena:


15 komentarzy:

  1. Nie znam jeszcze twórczości autorki, ale muszę przyznać, że coraz bardziej mnie kusi, by to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za niedługo wracam do Lipowa! "Motylek" był fenomenalny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, jak późniejsze tomy, ale "Trzydziestej pierwszej" nie da się moim zdaniem czytać. Co akapit, to rozpoczęcie od imienia, nazwiska, czasem jeszcze funkcji czy stanowiska. Ten brak warsztatowy dla mnie książkę dyskwalifikuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skupiałam się na warsztacie, tylko na fabule. Gdybym zwracała uwagę na takie rzeczy, literówki, zeżarte litery i tego typu sprawy, to bardzo zawęziła by mi się pula do czytania :D

      Usuń
    2. Zeżarta litera czy literówka nie jest tym samym, co nieumiejętność prowadzenia narracji. "Trzydziesta pierwsza" jest jedyną powieścią autorki, jaką czytałam i tylko o niej się wypowiadam. Dopuszczam, że w późniejszych tomach poczyniła postępy i wprowadziła trochę urozmaiceń.
      Ale jeśli są czytelnicy, którzy w ogóle nie zwracają uwagi na warsztat pracy pisarza, to rozwiązana została właśnie zagadka popularności wielu grafomanów, jak chociażby E.L. James.

      Usuń
  4. Już nie kokietuj. Każdy, kto interesuje się książkami, wie kim jest E.L. James. Bez względu na to, czy ją lubi, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzę sobie w sieci, bo akurat nie wiem, kto to. Nie jestem omnibusem i nie wszystkimi książkami się interesuję.

      Usuń
    2. No właśnie o to chodzi, że nie trzeba się interesować, żeby to wiedzieć. Gdybym pojechała tytułem, to od razu byłoby wszystko jasne.
      Chyba że naprawdę trafiłam na ostatni bastion, ale raczej skłaniam się ku temu, że gdy obok nazwiska pojawi się tytuł, to wydasz z siebie coś w stylu: AAAA, no tak!
      Co by nie było, wracając do tematu, uważam, że słabe pisarstwo potrafi zabić najlepszą fabułę. Tak samo jak słaba fabuła może zniszczyć tekst jakiegoś prawdziwego mistrza słowa. I nie rozumiem, jak można oceniać całość jako książkę skupiając się tylko na jednym z tych dwóch elementów.

      Usuń
  5. Sprawdziłam kto zacz. Okładkę znam, zachwyty ludzi znam, nie rozumiem ich. W ogóle mnie te powieści nie interesują, więc nie zaprzątam sobie nimi głowy, włącznie z nazwiskiem autorki.
    Również jestem zdania, że świetny pomysł można zabić na wiele sposób, także za pomocą kiepskiego pióra. Jednak nie sądzę, by Puzyńska takowym dysponowała. Dobra, jest trochę niedociągnięć, to normalne, bo niewielu jest takich geniuszy, do których powieści nie sposób się przyczepić. To trzeci tom, a cykl liczy więcej, więc spodziewam się wyższej formy w kolejnych tomach. Z drugiej strony wydaje mi się, że autorka po prostu przyjęła pewien styl, który wiąże się m.in. z częstym używaniem pełnego imienia i nazwiska + ewentualnie stopnia danego bohatera. Często również dokleja na mur beton jakiś przymiotnik opisujący daną postać i tak już ciągnie przez całą powieść, np. - jeśli dobrze pamiętam - "młody Marek Zaręba". Wkurza mnie to, ale trudno. Fabuła sama w sobie na tyle mnie interesuje, że odpuszczam pewne zgrzyty. Teraz na przykład czytam książkę, w której na każdej stronie znajduję przynajmniej jedną lub dwie literówki + zjedzone litery i inne atrakcje. To naprawdę bardziej męczy... I zdaję sobie sprawę, że może to być wina korektora, a nie autora, ale jeśli byłabym autorką książki, sprawdziłabym ją wielokrotnie, dla spokoju własnego sumienia, zanim poszłaby w świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby wszyscy pisarze znali się na ortografii, interpunkcji i widzieli wszystkie swoje literówki, to świat byłby lepszy.
      Tak z ciekawości, z jakiego wydawnictwa ta książka z ogromem literówek?

      Usuń
    2. Prawda? I jeszcze w bonusie zasady używania w tekstach m.in. zaimków mi/mnie...
      Wydawnictwo Filia.

      Usuń
  6. Uwielbiam całą serię Katarzyny Puzyńskiej, autorka stworzyła świetnych bohaterów, przyjemne miejsca, ciekawe sprawy- można się przywiązać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie mam i już nogami przebieram do kolejnego tomu, a tu ciągle coś innego w rękę wpada :D

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)