poniedziałek, 19 lutego 2018

"Zacisze 13" Olga Rudnicka - recenzja




Dość niepozorna i cienka książka autorstwa Olgi Rudnickiej, która dołączyła do mojego księgozbioru dzięki wymianie książkowej, okazała się świetną lekturą. 

Prosta fabuła nie jest przeładowana treścią i choć może poszczególne sytuacje są trochę przerysowane, to wcale mnie to nie raziło podczas lektury. Czytałam z przyjemnością i dreszczykiem zaciekawienia, jak też autorka rozwiąże opisaną intrygę. 


Główna bohaterka powieści, Marta Żywek, to kobieta po przejściach, obecnie samotna nauczycielka historii w liceum w Śremie. Jej jedyną przyjaciółką jest Aneta, również belferka, dla odmiany biologiczka, pracująca w tej samej szkole. Życie obu kobiet uległo diametralnej zmianie w chwili, kiedy na ich drodze pojawili się dwaj mężczyźni. Jeden martwy, ukatrupiony został przez nieznanego sprawcę w ogródku Marty. Drugi zaś, początkowo żywy, w wyniku wypadku również stracił życie. Marta spanikowała i w tajemnicy ukryła swojego trupa w piwnicy. Wkrótce po tym Aneta, która na czas remontu swojego zalanego mieszkania wprowadziła się do domku Marty, również postanowiła ukryć swojego "wypadkowego" trupa. Jej wybór padł na... piwnicę. Zdziwienie obu kobiet było ogromne, kiedy zorientowały się, z jaką sytuacją przyszło im się zmierzyć.
Jak wybrną z impasu? Dlaczego Marta ukryła trupa zamiast zawiadomić policję? Kim jest para młodych ludzi obserwujących bohaterkę i jej dom? Czy Damian darzy Martę prawdziwym uczuciem czy jedynie odgrywa rolę zakochanego, by odzyskać ukryty gdzieś łup pochodzący z napadu na zakład jubilerski? Kim byli trzej obcy mężczyźni, próbujący dostać się do domu Marty? Odpowiedzi na te i więcej pytań znajdziecie na kartach powieści.   

Genialne dialogi Marty i jej przyjaciółki Anety wiele razy wywoływały u mnie niepohamowany chichot. Można odnieść wrażenie, że dziewczyny zostały potraktowane przez autorkę jak stereotypowe blondynki z dowcipów, ale z drugiej strony, ile kobiet zna się na betonie, cemencie, wylewkach i kładzeniu płytek? Jestem przekonana, że tego typu rozmowy byłyby jak najbardziej prawdopodobne :D

Wątek romansowy też nie jest zły, żadnej nachalności czy przytłaczającego uczucia, które w powieści kryminalnej powinno według mnie być jedynie tłem, skoro już musi być. Jedyne, co mnie trochę irytowało, to te wszechobecne rumieńce bohaterów. Kiedy podczas rozmowy ludzie przy każdej dosłownie wypowiedzi się rumienią, coś chyba z nimi jest nie tak... ;-)


Kilka błędów i literówek znalazłam, ale nie zgrzytałam z tego powodu zębami, bo styl autorka ma naprawdę świetny. Powtórzę się, że królowa kryminału z humorem jest tylko jedna, więc wybierając lektury z tego gatunku nie szukam jej następczyni czy następcy ;-) Moim celem jest dobra zabawa podczas czytania i tutaj ten cel osiągnęłam. 

Więcej nie piszę, bo drugi tom cyklu zerka na mnie pożądliwie... ;-)

Moja ocena:

10 komentarzy:

  1. Ciekawa historia. Przyjemnego czytania drugiego tomu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi zachęcająco, być może kiedyś się skuszę na jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej... Jeżeli chodzi o tego typu rzeczy jak kładzenie płytek, itd, to też jestem blondynką! Może przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba się skuszę, tak mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam, że książki Rudnickiej nie dość że są zabawne to jeszcze nieźle napisane i z ciekawymi fabułami . Muszę się w końcu skusić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele zależy od naszych oczekiwań, ale uważam, że to przyjemna, lekka lektura :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)