poniedziałek, 26 marca 2018

"Ostatnia arystokratka" Evžen Boček - recenzja


Kiedy zobaczyłam w sieci komentarze czytelników dotyczące cyklu Arystokratka autorstwa Evžena Bočka, pomyślałam, że trzeba koniecznie przeczytać. Liczyłam na dobrą zabawę. Czy się zawiodłam? 

Autor pracuje jako kasztelan na zamku w Miloticach. To dla mnie dość egzotyczne zajęcie. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że są jeszcze potrzebni kasztelani... Ale widocznie są. Jeśli więc pan Boček ma w swoim zamku tak "wesoło", jak na opisywanej przez niego Kostce bywało, to chyba potrzebuje sporej dawki prozacu... ;-)

Rodzina Kostków z Ameryki dowiaduje się, iż dziedziczy rodowy zamek Kostka w Czechach. Niewiele myśląc decyduje się przejąć spadek i żyć po hrabiowsku. Na miejscu Kostkowie poznają kasztelana Józefa, który głównie chodzi w szlafroku i zajmuje się nic nierobieniem, kucharkę, panią Cichą, nieustannie degustującą orzechówkę oraz ogrodnika, pana Spocka, którego największym problemem są dopadające go wciąż nieszczęścia. 


Posiadanie własnego zamku i służby musi być fantastycznym przeżyciem. Co jednak, jeśli nie ma się ani grosza, by ten stan rzeczy utrzymać? Brakuje funduszy na wszystko, a należałoby jakoś rozhulać to miejsce... W końcu, skoro już jest się arystokratą, trzeba temu zadaniu sprostać.

"Mój ojciec też w nocy nie spał. Grzebał w archiwum, żeby zrozumieć, dlaczego nie jesteśmy miliarderami jak książę Schwarzenberg. Opracował czarną listę przodków, którzy według niego ponoszą największą odpowiedzialność za nasze ubóstwo."

Inne zamki przyjmują tłumy turystów, którzy zwiedzając komnaty hrabiowskie zostawiają tam mnóstwo pieniędzy. Niestety, Józef jest przeciwny turystom i robił do tej pory wszystko, by ich odstraszyć i zniechęcić do odwiedzin. A poza tym nie robił nic. 

"Józef ma grypę zawsze, kiedy istnieje zagrożenie, że musiałby coś zrobić."

Na szczęście z pobliskiego zamku Gwiazda do Kostki przenosi się niejaka Milada, której zadaniem jest przywrócić Kostce dawny blask i zarobić mnóstwo pieniędzy na godne życie. Bierze rodzinę i pracowników zamku do galopu... Wigilia na zamku, świniobicie na zamku, jazda konna, zdjęcie z hrabiowską rodziną, zamek totalny. Przeczytajcie, a wszystko to zrozumiecie.  

Książka napisana jest w formie dziennika, w którym najmłodsza arystokratka, Maria, opisuje szczegółowo, w sposób bardzo humorystyczny, przeżycia na Kostce całej swojej rodziny i służby. I dwóch niesfornych dogów, bo tę właśnie rasę poważali zawsze przodkowie naszych bohaterów. 

Całe szczęście, że czytałam tę książkę w domu. Śmiałam się przez większość czasu nad czytnikiem i nie mogę się doczekać, by poznać losy Kostków opisane w dwóch kolejnych tomach. Jest to lektura świetna na poprawę humoru, po ciężkim dniu. I świetnie się ją czyta komuś na głos. Pod warunkiem, że osoba czytająca będzie potrafiła opanować wybuchy śmiechu ;-)

Moja ocena:



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Stara Szkoła



4 komentarze:

  1. Skoro książka wprowadza w dobry nastrój,będzie idealna na początek wiosny.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam już trochę o tej książce, że potrafi rozbawić i dlatego chętnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, zapraszam częściej i pozdrawiam :-)